- Cześć Młoda! – gwałtownie
podniosłam głowę, słysząc głos Dylana. Wszedł uśmiechnięty do klasy,
sprawiając, że kilka dziewczyn z mojej grupy westchnęło przeciągle, co było tak
żałosne, że aż śmieszne.
-
Co ty tu robisz? – zmarszczyłam brwi, kiedy przyciągnął do siebie jedno z
krzeseł i usiadł obok mnie.
-
Bohen poprosił mnie o zaprezentowanie wam improwizowanego monologu, który
dzisiaj będziecie przerabiać…No wiesz, jestem najlepszy – uśmiechnął się
szeroko, a ja przewróciłam oczami.
-
Cześć, Dylan – odezwała się nagle jakaś ciemnowłosa dziewczyna, której imienia
nadal nie pamiętałam…Angela? Anna?
-
Cześć, Alice.
Och. Byłam blisko. Szczęśliwa z
odpowiedzi dziewczyna wyglądała jakby gwiazdka przyszła wcześniej.
-
Jak to możliwe, żebyś znał ludzi z mojej grupy, skoro nawet ja ich nie znam? –
mruknęłam. Chłopak zaśmiał się i wzruszył ramionami.
-
Kochają mnie.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale
do klasy wszedł Bohen, więc wszystkie rozmowy się urwały.
-
Witam państwa na kolejnych zajęciach – mężczyzna uśmiechnął się szeroko,
dokładnie w swoim stylu, złośliwie i przemądrzale. – Dzisiaj zajmiemy się
monologiem improwizowanym…- przez kolejne kilka minut wyjaśniał pojęcie, ale ja
nie mogłam się skupić, bo Dylan bawił się moimi włosami i opowiadał szeptem
głupie dowcipy. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich dziewczyn z grupy, które
paliły mnie w kark.
-
Zaprosiłem przedstawiciela trzeciego roku, Dylana O’Brien, którego zapewne
znacie, by zademonstrował wam jak powinno to wyglądać – Bohen wskazał ręką na
siedzącego obok mnie chłopaka, a ten wstał i ukłonił się.
-
Gadaj ile mu zapłaciłeś…- szepnęłam do przyjaciela, ale ten tylko zaśmiał się
cicho i posyłając mi powietrznego buziaka wyszedł na środek sali.
Był dobry. Bardzo dobry. Wpatrywałam
się w niego jak zaczarowana, podobnie jak reszta studentów niezależnie od płci.
Wierzcie mi, to już nie był Dylan, ale zmęczony życiem nastolatek, chcący
popełnić samobójstwo. Całkowicie zatracił się w swojej roli.
-
I mam dość. Tego wszystkiego. Świata, społeczeństwa…Ciebie! – przy ostatnim
słowie spojrzał prosto na mnie, a w jego oczach błysnęło rozbawienie, jednak
bardzo szybko powrócił do swojej roli.
Kiedy skończył, razem ze wszystkimi
biłam brawo, a Bohen wyszedł na scenę i objął go ramieniem.
-
Właśnie tak to się robi! – zawołał i poklepał O’Briena po ramieniu. – Dobra
robota.
Nadal nie pojmowałam jak to możliwe
by wszyscy tak uwielbiali Dylana. Bohen nienawidził wszystkiego i wszystkich, a
mojemu przyjacielowi najchętniej postawił by pomnik. Prychnęłam cicho. Musiałam
go o to zapytać…
-
To kto teraz? – zapytał nauczyciel zwracając się w naszą stronę. Kilka osób się
zgłosiło, ale mężczyzna ich zignorował i z bezczelnym uśmiechem wbił wzrok we
mnie.
-
Gwiazdo? Zapraszam.
-
Co za niespodzianka – syknęła jakaś dziewczyna siedząca za mną, a ja mimowolnie
poczułam się okropnie. Narzekałam, że Dylan jest faworyzowany, ale chyba ta
sama sytuacja dotyczyła mnie. Bohen traktował mnie zupełnie na innych zasadach
niż pozostałych. Wzięłam głęboki oddech.
-
Nie.
Zapadła niezręczna cisza, a
spojrzenia wszystkich utkwione były w mojej osobie.
-
Nie? – nauczyciel uniósł do góry jedną brew.
-
Nie – mój głos zabrzmiał mocno i stanowczo, czyli zupełnie nie tak jak ja się
czułam.
-
A wyjaśnisz może dlaczego nie? – mężczyzna starał się pozostać spokojny, ale
jego zirytowanie było doskonale słyszalne.
-
Jest nas w grupie dwadzieścia osób, a ty zawsze bierzesz mnie. Inni też powinni
dostać szansę.
Parę osób głośno wciągnęło powietrze.
Zerknęłam na Dylana, który chyba jedyny wyglądał na wyluzowanego i uśmiechał
się szeroko.
-
To nie jest ośrodek pomocy społecznej! – syknął Bohen, a ja wzruszyłam
ramionami. Mimo, że w środku cała się trzęsłam, udało mi się sprawić wrażenie
spokojnej.
-
Inni też powinni dostać szansę – powtórzyłam jeszcze dobitniej niż poprzednio.
-
Jeśli chcesz zostać aktorką musisz nauczyć się, że w tym zawodzie każdy martwi
się o siebie – warknął. - Nie możesz oglądać się za innymi, jasne? Masz być
najlepsza i skupiona na sobie, bo inaczej do niczego nie dojdziesz. Myślałem,
że skoro dostałaś się do NYADY to jesteś na to gotowa!
-
Na stracenie własnej osobowości i stanie się wyrachowaną suką? – dziewczyna
siedząca obok zasłoniła usta dłonią w wyrazie przerażenia. - Nie. Nie jestem i
nigdy nie będę. Zrobię karierę na własnych zasadach!
-
Nie zrobisz! – krzyknął Bohen, a w jego oczach pojawiła się wściekłość i to nie
był przyjemny widok. – W tym interesie do celu dochodzi się po trupach! Widząc
cię na egzaminie, oznajmiającą wszystkim, że jesteś „największą gwiazdą”
myślałem, że masz ikrę. Ale nie. Jesteś słaba. I jeśli to się nie
zmieni…Zostaniesz nikim. Dopóki nie przemyślisz sobie czy naprawdę ci zależy
możesz nie pokazywać się na moich zajęciach.
Otworzyłam usta, ale nie wydostał
się z nich żaden dźwięk. Wpatrywałam się w nauczyciela, czując jak wzbiera się
we mnie irytacja.
- Jestem
kim jestem i nie zamierzam się zmieniać bo tobie coś nie pasuje.
-
Jesteś słodka, urocza i niewinna. Ale takie osoby nie zostają gwiazdami. Takie
osoby gówno znaczą.
Au. To zabolało. Zacisnęłam usta w
wąską linię, czując jak do oczu napływają łzy. Ktoś objął mnie ramieniem i nie
musiałam patrzeć by wiedzieć, że to Dylan, który niewiadomo kiedy stanął obok
mnie.
-
A ty niby co znaczysz, Bohen? Jesteś nauczycielem na głupiej uczelni. Twoim
jedynym hobby jest dręczenie uczniów i mówienie im, że nic nie osiągną, tak
samo jak ty – wiedziałam, że się rozkręca, więc położyłam dłoń na jego klatce
piersiowej, żeby go powstrzymać. Wystarczyło już, że ja miałam przejebane. Nie
chciałam ciągnąć go ze sobą na dno, ale jemu to widać nie przeszkadzało. – Jade
jest idealna taka, jaka jest i jeśli jeszcze raz usłyszę, że karzesz jej się
zmienić, to zapomnę, że jesteś nauczycielem.
Bohen zmrużył oczy i wpatrywał się w
naszą dwójkę, prawdopodobnie planując w głowie jakieś bolesne tortury.
-
Nic mi nie zrobisz, O’Brien.
-
Niby czemu? – chłopak wzruszył ramionami. Jego ton był lekki, jakby mówił o
pogodzie. – Już mnie nie uczysz. Nie mam nic do stracenia.
Chwyciłam torbę, leżącą przy
krześle.
-
Wydaje mi się, że lepiej będzie jak pójdziemy – pociągnęłam Dylana za ramię, co
było ciężkim wyzwaniem. Nie dość, że był ode mnie sporo wyższy to jeszcze nie
miał żadnego zamiaru ruszyć się z miejsca, chcąc widocznie kontynuować rozmowę
z Bohenem. – Proszę – szepnęłam i dopiero wtedy zwrócił na mnie uwagę. Musiał
zobaczyć coś w moich oczach, bo rozluźnił się i uspokoił, po czym skinął głową
i odwrócił się w kierunku drzwi. Pobiegłam za nim, oczywiście nie mogąc odpuścić
sobie teatralnego trzaśnięcia, kiedy wychodziłam z klasy.
-
Dylan! – dogoniłam go dopiero przed uczelnią, kiedy wyładowywał złość na ławce.
-
Jaki z niego kretyn – warknął i kopnął w przedmiot jeszcze mocniej niż przed
chwilą. – Stary kretyn, który myśli, że jest ważny.
Objęłam go od tyłu, przykładając
policzek do jego umięśnionych pleców.
-
Uspokój się…- westchnęłam. Miał przyśpieszony oddech i był cały spięty.
-
Przepraszam…Po prostu mnie wkurwił…- westchnął i odwrócił się przodem do mnie.
– Z tobą wszystko okej?
Nie było okej. Słowa Bohena mnie
zabolały. No i nie wiedziałam jak teraz będzie wyglądać sprawa mojego
uczęszczania na jego zajęcia.
-
Okej – uśmiechnęłam się. Chłopak posłał mi powątpiewające spojrzenie.
-
Nie jest okej. Przecież widzę – mruknął. – Chodź, stawiam kawę – pociągnął mnie
za rękę na drugą stronę ulicy. Szliśmy w ciszy, zaaferowani własnymi myślami. –Nie
wiedziałem, że masz buntowniczą stronę, Młoda – w końcu przerwał milczenie i szturchnął
mnie łokciem, na co przewróciłam oczami.
-
Nie wiedziałam, że uważasz, że jestem idealna – spojrzałam mu prosto w oczy,
kiedy otworzył przede mną drzwi do kawiarni. To było coś co męczyło mnie od
wyjścia z klasy. Słowa O’Briena zrobiły na mnie…wrażenie. Rozlały ciepło po
całym moim ciele. Nigdy nie usłyszałam czegoś tak miłego i…nie wiedziałam co z
tym zrobić. Nie miałam pojęcia w jakim kontekście chłopak to powiedział i
chciałam jak najszybciej wyjaśnić całą sytuację.
Wzruszył ramionami.
-
Nikt nie ma prawa obrażać moich przyjaciół.
Aha. Czyli przyjaciele. Czysta
sytuacja.
Zamówiliśmy dwie kawy i usiedliśmy
przy stoliku przy oknie.
-
Dziękuję. Za to, że się za mną wstawiłeś – upiłam łyk napoju, który
nieprzyjemnie oparzył mój język.
-
Zawsze do usług – z zadowoleniem obserwowałam jak powracał do swojej
codziennej, wyluzowanej osobowości. – Nieźle mu dowaliliśmy, co?
-
Tak, całkiem dobry z nas duet anarchistów – pokazałam mu język. Dylan w
teatralnym geście przyłożył dłonie do serca.
- Ty i ja przeciwko światu, Młoda…
Spędziliśmy pół godziny rozmawiając
się i śmiejąc. Wstąpiliśmy jeszcze do marketu po zakupy i wolnym krokiem
ruszyliśmy w stronę domu.
-
Ale wiesz, że on miał trochę racji? – mruknął cicho Dylan, obserwując mnie
uważnie, pewnie obawiając się mojej reakcji. – W tym świecie trzeba być
twardym.
-
Wiem – westchnęłam. – Po prostu…Wszyscy z grupy mnie nienawidzą. Chciałam żeby
mnie polubili…tak wiem. Głupie.
-Owszem,
głupie – Dylan nie miał zamiaru mnie pocieszać. – Pierdol ich. Są tylko
zazdrośni, nie ma co się przejmować. Spotkasz jeszcze wielu takich ludzi.
-
Ja tak nie potrafię. Nie umiem powiedzieć „Uh, oni mnie nienawidzą to ja ich
też”. Skłamałabym, gdybym to zrobiła.
-
Chcesz, żeby wszyscy cię lubili, ale ważne jest to, żeby lubili cię ci, na
których ci zależy. Cała reszta to tylko statyści.
Z trudem dowlekliśmy się do
mieszkania i niemal natychmiast zostaliśmy zaatakowani przez Crystal, która
rzuciła nam się na szyję.
-
Jak dobrze, że już jesteście!
Wymieniliśmy zaniepokojone
spojrzenia.
-
Reed, cieszę się, że się cieszysz, ale…O co chodzi?
-
Jest chora – przed nami pojawił się Daniel, który wyglądał na bardzo
zmęczonego. Crystal zrobiła obrażoną minę.
-
Czuję się świetnie, a jemu…- podeszła do Sharmana i wbiła palec wskazujący w
jego klatkę piersiową. – Jemu włączył się tryb „opiekunka”.
-
Martwię się o ciebie – westchnął chłopak.
-
Niepotrzebnie – jakby na złość dostała ataku kaszlu. – To o niczym nie świadczy
– wychrypiała.
Wymieniliśmy spojrzenia, a Dylan
poklepał Sharmana po plecach w wyrazie współczucia i podziwu dla jego
cierpliwości.
-
Idziesz do łóżka. A ja zaraz przyniosę ci gorącą herbatę i jakieś leki na
przeziębienie. Skoczę tylko do apteki – Daniel chwycił kurtkę, a na szyi
zawiesił sobie szalik w granatowo szare paski. Odwrócił się w moją stronę z
błagalnym spojrzeniem. – Dopilnuj, żeby się położyła.
Jęknęłam, kiwając głową, a Crystal
skrzywiła się uroczo i skrzyżowała ręce na piersi.
-
Nie traktujcie mnie jak dziecko!
Chłopak podszedł do Reed i pocałował
ją w czoło, co było strasznie słodkie, a Dylan i ja nie mogliśmy powstrzymać
zadowolonych uśmiechów.
-
No dobra, kochanie. Do łóżka – objęłam przyjaciółkę ramieniem.
-
Och, doceniam twoją propozycję, ale przykro mi, stuprocentowo wolę facetów –
mruknęła dziewczyna, posyłając mi nieprzyjemne spojrzenie. – Mi naprawdę nic
nie jest. Sharman przesadza i tyle.
-
Przesadza czy nie, chciałabym, żeby ktoś tak się o mnie troszczył, wiesz? –
szturchnęłam ją łokciem w żebra. – Doceń jego opiekę. Mógłby robić tyle różnych
rzeczy, a on martwi się o ciebie…
-
Nie prosiłam go o to – zmarszczyła brwi i wyciągnęła z szafy za dużą koszulkę
która prawdopodobnie miała robić za jej piżamę.
-
Tym bardziej – usiadłam na ogromnym fotelu w rogu pokoju.
Przez chwilę rozmawiałyśmy na
codzienne tematy. Opowiedziałam jej o dzisiejszej kłótni z Bohenem i zgodnie
stwierdziłyśmy, że jest palantem. Obmyśliłyśmy stroje na imprezę, która miała
się odbyć w przyszłym tygodniu i akurat kiedy rozstrzygałyśmy dylemat między
czarnymi botkami, a granatowymi szpilkami, do pokoju wszedł Daniel. W rękach
trzymał tacę z herbatą, lekarstwami i obiadem, czyli chińskim żarciem.
-
Dzięki, Jade – uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością. – Mi nigdy nie udało by
się zaciągnąć jej do łóżka.
Rozbawiona jego słowami uniosłam
jedną brew do góry, co sprawiło, że zaśmiał się cicho łapiąc dwuznaczność
swojej wypowiedzi.
-
Nie ma sprawy. Ale musisz nauczyć się radzić sobie sam w tej kwestii –
mrugnęłam do niego, a on przewrócił oczami. Już prawie zamknęłam drzwi, ale postanowiłam
zostawić wąską szparę i obserwować co dzieje się w pokoju.
Ta para była dla siebie stworzona.
Jedną z moich ukochanych książek był „Wielki Gatsby”, więc patrząc na Sharmana
i Reed, na myśl natychmiast przychodził mi cytat z tego utworu: „(…) patrzył na nią takim wzrokiem, jaki
każda młoda dziewczyna chciałaby kiedyś poczuć na sobie”. Nie mogąc
powstrzymać zadowolenia, obserwowałam jak chłopak podszedł do łóżka dziewczyny
i ukucnął, by ich twarze znalazły się na tym samym poziomie. Przez chwilę coś
do niej mówił, jednak tak cicho, że nie byłam w stanie zrozumieć ani słowa.
Uroczym gestem odgarnął zabłąkany kosmyk ciemnych włosów z twarzy Crystal i
założył za jej ucho.
-
Jaka ona jest ślepa…- usłyszałam głos za sobą, więc natychmiast podskoczyłam,
łapiąc się za serce.
-
Nigdy więcej tak nie rób! – syknęłam do Poseya, ale ten tylko uśmiechnął się i
wzruszył ramionami. – Czy ty lub Dylan nie próbowaliście z nią…no nie
wiem…rozmawiać?
-
Jesteśmy facetami. Nie wtrącamy się w nie swoje sprawy.
-
No jasne. Prawie uwierzyłam – pokazałam mu język. Przez chwilę obserwowaliśmy
jeszcze parę przyjaciół, aż w końcu postanowiliśmy zostawić ich samych. Posey
zaciągnął mnie na kanapę i zmusił do oglądania „Indiany Jonesa”, choć nie
broniłam się za bardzo. Uwielbiałam ten film i kojarzył mi się z tatą, po
którym odziedziczyłam miłość do przygodowych filmów.
-
I co? – nagle odezwał się Tyler, tym samym odwracając moją uwagę od ekranu
telewizora. Podniosłam spojrzenie, zatrzymując je na uśmiechniętym Danielu.
-
Zasnęła – czułość w jego głosie była niemal namacalna. Rozejrzał się dookoła,
jakby kogoś szukając. – A O’Brien gdzie?
-
Poszedł do baru…stwierdził, że musi odreagować dzisiejszy dzień. Jeśli wiecie o
co mi chodzi – mruknął Posey, a ja poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku. Nawet
nie widziałam, że wyszedł…
-
Co oglądacie?
Oparłam głowę na ramieniu Tylera i
wlepiłam wzrok w telewizor. Daniel przyniósł nam resztę chińszczyzny i resztę
wieczoru spędziliśmy w towarzystwie Harrisona Forda.
Tydzień później wszyscy mieliśmy
dość zarówno Crystal jak i Sharmana. Chłopak zamęczał nas swoją opiekuńczością
w stosunku do dziewczyny, a ona swoimi jękami z cyku „jestem już zdrowa”.
-
Bardzo chciałbym usłyszeć twoje jęki, Młoda, najlepiej takie, których ja byłym
powodem, ale jeśli Reed znowu zacznie miauczeć, to ja się wyprowadzam – mruknął
Dylan, po czym dostał ode mnie z poduszki w głowę.
Na całe szczęście Crystal naprawdę
wyglądała już dobrze i nawet Daniel dał się namówić, by mogła iść z nami na
imprezę, o której rozmawiałyśmy już od kilku tygodni.
Oczywiście, niemal codziennie
wychodziliśmy na miasto i bawiliśmy się w klubach, jednak tą imprezę
organizował przewodniczący rady studenckiej, w swoim ogromnym mieszkaniu na
Manhattanie i miała się pojawić cała NYADA.
Crystal podekscytowana skakała po całym
pokoju. To było coroczne przyjęcie, więc Reed była na poprzednim i według niej
wpisywało się na listę „Pięciu najlepszych w życiu”.
-
Nie mogę się doczekać! – westchnęła przykładając do siebie kolejną sukienkę.
Przestałam liczyć po trzynastej. Mimo, że rozmyślała nad swoim strojem odkąd
dowiedziała się o terminie imprezy, nadal nie była zdecydowana.
-
Ja nie mogę doczekać się, aż w końcu wybierzesz – przewróciłam oczami, które
kilka minut wcześniej ozdobiłam idealnym smokey eyes – I tak będziesz wyglądać
zabójczo.
W końcu stwierdziła, że założy
obcisłą, ciemnoniebieską sukienkę do połowy uda, która odsłaniała całe jej
plecy. Długie nogi podkreśliła żółtymi szpilkami, które idealnie kontrastowały
z kolorem stroju. Makijaż ograniczyła do kresek na powiekach i krwistoczerwonej
szminki.
Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby
dla mnie również nie wybrała stroju. Poszło jej to o wiele sprawniej niż we
własnym przypadku, bo kiedy tylko zobaczyła sukienkę wiszącą w mojej szafie,
stwierdziła, że to właśnie ta. Ubranie było prezentem od moich przyjaciółek z
Londynu i bardziej żartem niż czymś, co faktycznie mogłabym założyć. Ani razu
nie miałam jej na sobie, ale Crystal nie dała mi wyboru. Była o wiele krótsza
niż kreacja mojej przyjaciółki, sięgała zaledwie odrobinę za pośladki.
Nachylanie się w niej było okropnie niebezpieczne. Idealnie przylegała do
ciała, podkreślając je w odpowiednich miejscach, a w tali miała wycięcia,
eksponujące ciało. Czułam się naga i zdecydowanie swobodniej byłoby mi w
krótkim kombinezonie, który planowałam założyć, jednak w słowniku Reed nie
istniało takie słowo jak „sprzeciw”. Na
nogi wciągnęłam czarne, bardzo wysokie szpilki, które pożyczyła mi dziewczyna.
-
Jeju…Młoda – zmierzyła mnie od góry do dołu i zagwizdała z podziwem. – Wszyscy
padną jak cię zobaczą! Chodź! – chwyciła mnie za rękę. – Zrobimy wielkie
wejście!
Zawołała do chłopaków by ustawili
się w salonie i z impetem otworzyła drzwi swojej sypialni. Pociągnęła mnie w
stronę dużego pokoju i nawet nie dała czasu na ucieczkę.
-
Uwaga, uwaga…Najseksowniejsze dziewczyny imprezy pojawią się na waszych oczach
za trzy, dwa, jeden…- Crystal od początku świetnie się bawiła. Ja zaczęłam
dopiero na widok zaskoczonych min naszych współlokatorów.
Ich oczy powiększyły się o jakieś
dwa razy, a usta otworzyły w wyrazie zdziwienia i szoku. Daniel zmierzył
wzrokiem mnie, a następnie Crystal i w tej samej sekundzie widziałam, że jest
po nim. Tyler wyglądał jakby chciał coś
powiedzieć, ale nie mógł zebrać myśli, a Dylan…Dylan zmarszczył brwi i wyglądał
na wkurzonego.
-
Wyglądacie niesamowicie – w końcu Poseyowi udało się wydobyć głos. Posłałam mu
ciepły uśmiech i założyłam skórzaną ramoneskę, która sprawiła, że poczułam się
mniej nago. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiałam się stroić i pokazywać swoje atuty.
Nie miałam niskiej samooceny, ani kompleksów na punkcie własnego ciała. Ale ta
sukienka naprawdę była odważna.
Wyszliśmy z mieszkania i złapaliśmy
dwie taksówki, które miały nas zawieźć na Manhattan.
-
Pojadę z Crystal i Danielem – szepnął do mnie Posey. – Sharman kompletnie
stracił głowę – przewrócił oczami, rozbawiony zachowaniem przyjaciela. Ja i Dylan wsiedliśmy do drugiego samochodu i
przez pół drogi chłopak ani razu się nie odezwał.
-
Jesteś na mnie o coś zły? – zapytałam w końcu, przerywając ciszę.
-
Nie, coś ty…nie mam o co – westchnął.
-
Nie podoba ci się jak wyglądam?
Odwrócił głowę w moją stronę i
zmierzył spojrzeniem każdy centymetr kwadratowy mojego ciała. Zaczął od
głębokiego wpatrywania się w moje oczy, a następnie zjechał na bardzo
odsłonięte nogi i…cóż, już nie wrócił do oczu.
-
No coś ty. Wyglądasz tak, że mógłbym cię wziąć tutaj i teraz.
Doszedł do mnie słaby zapach
alkoholu i zorientowałam się, że chłopak już zaczął imprezę. Nie byłam zdziwiona.
Crystal także podzieliła się ze mną zawartością swojego prywatnego barku.
-
No to o co chodzi? – przerzuciłam włosy na plecy, dokładnie tak jak nauczyła
mnie Monica, starsza siostra mojej starej przyjaciółki Blair, nonszalancko, ale
wytwornie. To dzięki niej poznałam wszystkie triki, jakie powinna znać kobieta.
-
Bo każdy inny facet, również będzie chciał to zrobić – uśmiechnął się lekko
Dylan, unosząc do góry jeden kącik ust.
-
Jesteś zazdrosny?
Nie doczekałam się odpowiedzi, bo na
szczęście dla Dylana, dojechaliśmy na miejsce. Nasi przyjaciele czekali przed
wejściem, abyśmy razem mogli wkroczyć w ten chaos.
Powiem jedno: NYADA wiedziała jak
się bawić.
-
Nie wiem jak ty, ale ja widzę tu paru przystojniaków i któryś z nich dzisiaj
będzie mój – mimo, że Crystal stała tuż obok mnie, musiała krzyczeć, abym mogła
ją usłyszeć. Byłam jednak zadowolona z głośnej muzyki, bo dzięki temu Daniel
nie zrozumiał co powiedziała Reed.
Przeszliśmy się po mieszkaniu, które
było już zapchane studentami naszej uczelni. Na kanapie siedziała Holland z
Maxem, więc przywitaliśmy i dosiedliśmy się do nich. Chłopcy zniknęli na
chwilę, po to by pojawić się pięć minut później z zapasem alkoholu dla całej
naszej grupy.
Zrobiliśmy kilka kolejek shotów i
wypiłam jakiegoś mocnego, słodkiego drinka, którego przygotował mi Posey, aż w
końcu Holland pociągnęła mnie za rękę i wylądowałyśmy na prowizorycznym
parkiecie na środku pokoju. Poruszałam biodrami w rytm muzyki, czując jak
alkohol przejmuje kontrolę nad moim ciałem. Rudowłosa przysunęła się bliżej
mnie na co paru stojących niedaleko chłopaków zagwizdało z uciechą.
-
Gardner! – ktoś objął mnie od tyłu i kiedy się obróciłam zobaczyłam nieźle już
zalaną Jamie. – Wyglądasz zajebiście!
Ona też wyglądała dobrze, choć
zapewne kilka godzin temu jeszcze lepiej. Teraz jej makijaż się rozmazał, a
włosy odstawały na wszystkie strony.
-
Super impreza – pocałowała mnie w policzek. – Idziemy się napić!
Mogłam jej powiedzieć, że powinna
przystopować, ale sama nie kontrolowałam już swoich decyzji. Chłopak
obsługujący alkohole był bardzo sympatyczny i chętnie nam polewał, aż w końcu
Cote miała problem, żeby ustać na nogach.
-
Gdzie jest Josh? – zawołam do dziewczyny, a ona wzruszyła ramionami. Przysiedli
się do nas jacyś trzecioroczniacy i poczęstowali skrętem. Paliłam już kilka
razy na szkolnych imprezach, więc wzięłam używkę i zaciągnęłam się mocno. Jeden
z chłopaków, którego imienia nie zapamiętałam, położył rękę na moim udzie i
zaczął przesuwać ją w górę, jednocześnie zbliżając swoje usta do moich.
Poczułam jednak nagłe szarpnięcie w tył i zobaczyłam, że za mną stoi Dylan.
-
Co ty kurwa robisz? – warknął, mierząc chłopaka niechętnym spojrzeniem.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w jego umięśnioną klatkę piersiową.
Pachniał wódką, papierosami i jakimś innym męskim zapachem.
-
Bawię się, nie widać? – uśmiechnęłam się szeroko, wplątując dłonie w jego
ciemne włosy.
-
Chyba nawet za dobrze – uniósł brew do góry, co było cholernie seksowne i
nabrałam strasznej ochoty, żeby go pocałować.
-
Pomożesz mi z Cote? – wskazałam ręką na Jamie, która słaniała się na nogach.
Chłopak skinął głową i chwycił ją w talii, a mnie kazał iść za sobą.
Zanieśliśmy dziewczynę do jednej z wielu sypialni i przykryliśmy kocem. Zapowiadał
się ogromny kac.
Ponownie znaleźliśmy się w salonie
pełnym bawiących się studentów.
-
Chcesz się jeszcze napić? – zapytał O’Brien, a ja wzruszyłam ramionami. I tak
wiedziałam, że następnego dnia będę umierać. Nalał każdemu z nas trzy kieliszki
i równocześnie je wyzerowaliśmy. Dosiadł się do nas jakiś znajomy chłopaka z
roku i zaproponował kokę. Ja nie wzięłam, ale Dylan wciągnął kreskę.
-
Zatańcz ze mną! – zawołałam, chwytając go za rękę. Pociągnęłam na środek pokoju
i położyłam jego duże dłonie na swoich biodrach. Przysunął się na tyle blisko
na ile mógł i wspólnie poruszaliśmy się w rytm muzyki. Usta chłopaka dotknęły
mojej szyi i po chwili poczułam, że robi mi malinkę.
-
Zostaw – jęknęłam, ale on tylko uśmiechnął się uroczo, patrząc prosto w moje
oczy.
-
Teraz jesteś moja i nikt się do ciebie nie zbliży.
Powoli całował miejsce od znaku do
linii szczęki. Kiedy doszedł do kącika ust, nie mogąc już dłużej czekać, wpiłam
się zachłannie w jego wargi i…O mój Boże, nigdy nikt mnie tak nie całował.
Wplotłam dłonie w jego włosy, przyciągając go jeszcze bliżej. Jego ręce badały
moje ciało i było to tak przyjemne, że jęknęłam, co tylko dodatkowo go
pobudziło. Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę, aż w końcu całkowicie
oszołomiona oderwałam się od Dylana i spojrzałam prosto w jego głębokie,
brązowe, naćpane oczy.
-
Idziemy do pokoju? – nachylił się i wypowiedział te słowa prosto do mojego
ucha, delikatnie je przygryzając. Chciałam mu odpowiedzieć, ale zobaczyłam
zbliżającego się w naszym kierunku Poseya.
-
Jade! – przytulił mnie mocno. - Holland jest w łazience!
Przeprosiłam ich i poszłam w stronę
wskazanego pomieszczenia, gdzie Roden nachylała się nad toaletą. Obok niej
siedziała Crystal, trzymająca jej rude włosy. Mimowolnie przejrzałam się w
lustrze i skrzywiłam na widok swojego odbicia. Wyglądałam tragicznie. Usiadłam
obok przyjaciółek i zamknęłam oczy. Świat wirował, a ja nie czułam się pewnie
stojąc na własnych nogach.
W końcu Holland skończyła, więc
doprowadziłyśmy swój wygląd do porządku i postanowiłyśmy znaleźć chłopaków.
Siedzieli na tarasie, razem z kilkoma innymi studentami. Nie było już miejsca
więc Dylan pociągnął mnie na swoje kolana i po chwili poczułam jak jego ręce
wędrują po moich udach. Wypiłam jeszcze jednego drinka i po półgodzinie
uznaliśmy, że możemy wracać do domu. Daniel zadzwonił po taksówki, do których z
trudem się zapakowaliśmy. Stojąc pod domem, uznałam, że bolą mnie stopy, więc
O’Brien wziął mnie na ręce i zaniósł aż do sypialni.
-
Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego szeroko, a on to odwzajemnił w ten swój
własny, magiczny sposób. Przyciągnął mnie do siebie i objął mocno ramionami,
opierając podbródek o czubek mojej głowy.
-
Lubię cię, wiesz? Cholernie cię lubię.
Położyłam się na łóżku, a on obok
mnie, obejmując mnie na łyżeczkę i bardzo szybko zasnęliśmy.
Z trudem otworzyłam oczy i
zamrugałam kilka razy. Słońce wpadające przez okno całkiem mnie oślepiło.
Chciałam się poruszyć, ale ktoś mocno mnie obejmował i zobaczyłam, że Dylan
leżał obok mnie, na całe szczęście kompletnie ubrany, mrucząc coś przez sen.
Delikatnie wysunęłam się z jego objęć, a następnie podeszłam do lustra
wiszącego na ścianie. Nadal miałam na sobie sukienkę z poprzedniego wieczoru, a
przez niezmyty makijaż przypominałam pandę. Nie to było jednak najgorsze. Na
mojej szyi dumnie spoczywała malinka, o której wiedziałam, że nie da się niczym
zakryć. Jęknęłam przeciągle, zastanawiając się kto mógł mi ją zrobić. Ostatnim
co pamiętałam było picie z Jamie. Dalej jedynie ogromna czarna dziura.
Zerknęłam na Dylana, który śpiąc
wyglądał strasznie uroczo i słodko. Czy to możliwe by wczorajszego wieczoru coś
między nami zaszło? Nie…To wykluczone.
No przecież nie byłam aż tak pijana!
***
Tak jak obiecywałam: rozdział przed świętami.
Pierwszy pocałunek Jylan/Dyde! <złą odpowiedź skreślić>
Szkoda tylko, że tego nie pamiętają...
Życzeń wam jeszcze nie składam, bo mam nadzieję, że do środy uda mi się stworzyć jeszcze jeden rozdział, za który prawdopodobnie mnie znienawidzcie bo trochę namiesza...
PS Dziękuję za 2 tys. (prawie 3 tys) wyświetleń!
Kocham was!
#ATWff
Nie cierpię takiego nazywania paringów, więc nic nie zaznaczę XD
OdpowiedzUsuńHahaha
Dylan jaki słodki <3
Super ślicznie!
Ale jak na mój gust, to to wszystko stało się zdecydowanie za szybko.
Jestem niepoprawną romantyczką, zwolenniczką zakochania od pierwszego wejrzenia, zdobywania kobiety i na końcu wyznania jej miłości, także mogę dostać po głowie :')
Ale, no cóż, nie liczyłam na taki ekspres.
Jak na motorówce
BRUM
No, ale i tak cudnie
I w końcu pijani byli
Ale i tak :o
No to do następnego!
Niebieskiego jedzenia, kostek cukru, mleka, mango i czego jeszcze tam sobie życzysz.
http://zimno-zimno.blogspot.com/ kiedyś na pewno dodam następny rozdział...
Ścielę się,
Annika Stark
Spokojnie, spokojnie...Ekspres od następnego rozdziału zwolni o ile się nie zatrzyma ;)
UsuńPonownie dziękuję za Percy'ego i Finnicka, ale nadal nie wiem o kogo chodzi z mlekiem i mango :p
Jejuuu!!!! To jest cudowne!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńDylan taki....jezuuuu <3 hahaa nie umiem się inaczej wysłowić ^.^ <3 Aaaa <3 *.* Czekam na kolejną część!!!! Więcej takich akcji!!! OMG <3
Zboczony Dylan jest zajebistyyyyy <3 AAAAA <3 Wiem że pewnie uważasz mnie za wariatkę ale ja po prostu uwielbiam jak piszesz <3 Aahh chce być na miejscu Jade <3333
Tylko wariaci są coś warci ;)
UsuńBardzo ładnie, bardzo! Kurczę uwielbiam JYLAN!
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy, że po prostu nie mogę. Choć w sumie jestem odrobinę zazdrosna o mojego przyszłego męża Dylana, no ale jakoś to przeboleję!
No to mam nadzieję, ze napiszesz jeszcze przed środą kolejny rozdział! A jeżeli rozwalisz coś między Dylanem a Jade to cię uduszę własnymi rękami.
Jesteś świetna dziewczyno, oby tak dalej!
Pozdrawiam!! ♥
...
UsuńCo do tego uduszenia...Żadnych spoilerów :p
Kochana, ty nawet nie wiesz jak my Cię kochamy! kolejny cudowny, wspaniały, idealny, świetny, kqhnxqmiu rozdział! (niedługo skończą mi się odpowiednie przymiotniki ;_;)
OdpowiedzUsuńteż mam nadzieję, że jeszcze się "spotkamy" przed Świętami :')
weny! :)))
P.S. jak powinnam czytać 'NYADA'? Najada? XDD #wiecznyproblemzwymowąskrótów
Bardziej takie "Nijada" "Nyjada"...trudno to opisać :) Ukradłam tą szkołę z serialu Glee :p
UsuńNo nareszcie!
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz? To jest cudowne! Podoba mi się to, że nie robisz z Jade takiej wrażliwej młodej dziewczyny, która na parę słów krytyki zaczyna wyć od płaczu i ucieka gdzie pieprz rośnie. A Dylan to po prostu.... no brak słów!
Nie sądziłam, ze tak szybko doczekam się jakiejś sytuacji między nimi :D
I błagam, powiedz mi ze oni o tym pamiętają, błagam! Albo, że on chociaż pamięta i powie jej o tym, proszę! Tak mi po tej końcówce na mysl przyszło "Love, Rosie" i scena z jej 18 urodzin... mam nadzieję, ze nie zrobisz czegoś takiego! O ile widziałaś film albo czytałaś książkę i wiesz o czym mówię, ale pamiętaj nie możesz czegoś takie zrobić!
Tak, więc bardzooooooooo cierpliwie czekam na kolejny rozdział.
Mam nadzieję, ze pojawi się szybciej niż ten i nie będę tak natarczywie odwiedzać twojego bloga w oczekiwaniu na nową notkę.
Dużo weny oraz Wesołych Świat! :*
Pozdrawiam,
Natalia G
xoxo
Jade jest twarda :)
Usuń"Love, Rosie" ani nie widziałam, ani nie czytałam, choć książkę zamówiłam sobie pod choinkę, więc niestety nie wiem czego mam nie robić :>
Rozdział spróbuję dodać jak najszybciej, ale nie sądzę, żebyście byli zadowoleni...
jejku, jak ja cię podziwiam! Za talent przede wszystkim. To co tworzysz jest niesamowite, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <33
OdpowiedzUsuńJejku! *.* Dziękuję!
UsuńDylan *.* Ojeju to takie urocze z jego strony ale chyba wolę go jako zboczonego bad boy'a XD
OdpowiedzUsuńW pewnych sytuacjach muszę pokazać jego inną stronę, bo przecież wszystkie są cudowne :3
UsuńAwwwwwwwww <3
OdpowiedzUsuńJezus jaki ten rozdział jest fantastyczny *.*
Oddaj mi choć trochę twojego talentu.
Ciekawe co ty jeszcze pomieszasz ;(((((((
Mam nadzieję, że nie dużo i Dyde (yep :')) forever :'D
Pozdrawiam :)
Julie
Jakbym nie mieszała to byłoby nudno ;)
UsuńCud Miód malinki <3
OdpowiedzUsuńAle no eeeej ja wiem, że ty namieszasz tak że oni w końcu nie będą razem a ja będę bardzo zbulwersowana bo oni są tacy słodziaśni *.*
Ale ja nawet jezeli znienawidze cię za kolejny rozdzial To i tak chce go już !!!!
Tylko pliska niech oni się nie pobiją XD
Nie wiem co napisać, więc...
OdpowiedzUsuńWow.
To się porobiło. Ciekawe czy Dylan będzie pamiętał. Hah szczerze liczyłam na cuś więcej, ale dobre i to. Nie mam pomysłu co napisać więc weny życzę
OdpowiedzUsuńO rany... moja mina, gdy zauważyłam, że jest nowy rozdział - bezcenne xD Rozdział po prostu genialny, warto było czekać ;) Też mnie zżera z ciekawości, czy Dylan bd to pamiętał :p
OdpowiedzUsuńNiech Dylan pamięta i powie o tym Jade, a ona sobie wszystko przypomni, i będzie trochę zażenowana ale szczęśliwa! I więcej słodkich scen z Dylanem.
OdpowiedzUsuńI więcej tekstów z podtekstami Bad-boy'a Dylana ♥
Świetne świetne świetne chcę więcej !!!! Dylan-po prostu boski Jade- po prostu przesłodka reszta-po prostu GENIALNA !!!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaa!!! 1 pocałunek Jade i Dylana !!!!!! Szkoda że nic nie pamiętają 😭😭😭😭 Aaaaa!!! Słodkie było jak Dylan był zazdrosny ❤❤ Wesołych Świąt i żebyś znalasła swojego Dylana
OdpowiedzUsuńXoxo
Ile komentarzy ; o Ostatnio chciałyśmy dobić do 10! :)
OdpowiedzUsuńRozdział miły fajny, imprezowy :D
Czekaam aż namieszasz! :)
Kiedyyyy następny rozdział ?!?!?!
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział nie mogłam powstrzymać uśmiechu!
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
PS: Znasz jakieś inne blogi godne polecenia?
http://illegal-ties.blogspot.com/
Świetne opowiadanie czekam na nexta ☺:)) xx
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial jak i opowiadanie!
OdpowiedzUsuńJylan feelings omg jfhshajdhda
Dodaj nastepny jak najszybciej nawet jesli ma ten rozdzial namieszac bo jfjdjajxjs nie moge sie doczekac haha x
Hejka, właśnie zauważyłam, że dodałaś nowy szablon, który - zaznaczę - jest bardzo fajny, ale niestety nie widać tekstu :/ A propos kiedy, możemy się spodziewać kolejnego rozdziału? xD
OdpowiedzUsuńSzablon: Wiem, pracuję nad tym :/
UsuńRozdział: prawdę mówiąc leczę się po sylwestrze :p ale próbuję pisać (będzie beznadziejnie, z góry przepraszam)
Susanne597
cudo *.*
OdpowiedzUsuńJak może tego nie pamiętać no lel grrr @Claudia_Mofo
OdpowiedzUsuńTo był takie... oh.
OdpowiedzUsuńMotylki w brzuchu (pozytywne, oczywiście).
Choć uwielabiam ten rozdział to jednak nie mogę się zgodzić z tym że nic nie pamiętają. A zwłaszcza że Jade pamięta pewnego momentu. Każdy po wypiciu następnego dnia pamięta urywki ale nie zapomina kompletnie a zwłaszcza jednego momentu. Pewnie ty tego nie wiesz ale ja tak z własnego doświadczenia Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń