Nie
byłam głodna.
Przed
kinem postanowiliśmy iść do restauracji, a Ryan oczywiście znając mnie zbyt
dobrze, wybrał moją ulubioną włoską kuchnię. Nawet mnie nie pytając zamówił mi
lasagne, a ja poczułam się jak za starych dobrych czasów, kiedy mieszkaliśmy w
Londynie i wszystko było łatwe i nieskomplikowane. Kelley był zabawny,
opowiadał mi różne anegdotki i natychmiast przypomniałam sobie, dlaczego go
kochałam. Był idealny.
A
mimo to, wszystko było nie tak. Jedzenie mi nie smakowało i grzebałam w nim
widelcem, próbując zmusić się do przełknięcia choćby kęsa. W restauracji było
albo za duszno, albo za zimno, światło jakieś takie też nie odpowiednie, a moja
chęć do rozmowy zniżyła się do poziomu minusowego. A to dlatego, że chociaż
doskonale wiedziałam, że jestem na perfekcyjnej randce, z perfekcyjnym facetem
i w ogóle jestem szczęściarą to nie mogłam powstrzymać myśli, że miejsce
naprzeciwko mnie powinien zajmować ktoś inny.
- Wszystko w porządku? – Ryan
wyglądał na zmartwionego, więc z trudem się uśmiechnęłam.
- Tak, jest okej...
Posłał
mi potępiające spojrzenie i ponownie pożałowałam, że znał mnie na wylot.
- Przecież widzę, że nie. To
przez tą kłótnię z Dylanem?
Powoli
skinęłam głową, a chłopak odłożył sztućce i wbił we mnie swoje cudowne, zielone
tęczówki.
- Jade...Kochanie – moje serce
stanęło na dźwięk uroczego zwrotu. – Ja wiem, że dużo się zmieniło. Że coś cię
łączyło...łączy z Dylanem.
Nie
mogłam patrzeć mu prosto w oczy, więc ponownie zainteresowałam się lasagne.
- Postąpiłaś słusznie,
wyjeżdżając by spełniać swoje marzenia. Przepraszam, jeśli kiedykolwiek dałem
ci odczuć, że nie są one dla mnie ważne. Są. Wszystko co tyczy się ciebie jest
moim priorytetem. Kocham cię. Nadal...- podniosłam wzrok, by napotkać jego
nieśmiały uśmiech. Moje serce roztopiło się w jedną wielką płynną substancję. –
Byliśmy razem naprawdę szczęśliwi...
Miał
rację. Byliśmy. Chwyciłam jego dłoń.
Ale
przed oczami nadal miałam tego zepsutego, niezdecydowanego dzieciaka i szczerze
mówiąc, to właśnie on był jedynym o czym mogłam teraz myśleć.
- Nie chcę cię do niczego
zmuszać, ale Dylan nie wydaje się wiedzieć, czego chce – Ryan wypowiedział na
głos dokładnie to, co miałam w głowie. Jak zawsze. – Ja wiem. Chcę byśmy do
siebie wrócili.
Już.
Stało się. Słowa padły i nie dało się ich cofnąć. Przygryzłam dolną wargę. A
Kelley musiał dostrzec strach w moich oczach, ponieważ uspokajająco pogłaskał
moją dłoń kciukiem.
- Możemy wrócić do Londynu, a
jeśli nie chcesz, to ja przeprowadzę się do Nowego Jorku. Niektórzy spędzają
całe życie na szukaniu swojego miejsca na ziemi, ale ja już wiem, że...nie
ważne gdzie będę, ważne, że z tobą. Ponieważ to ty jesteś moim domem.
Powinnam
być wzruszona. Powinnam się rozpłakać, rzucić mu na szyję i uspokajać szaleńcze
motyle w żołądku. A jednak nie poczułam nic. Oprócz wielkiego smutku, że tak o
to ranię naprawdę wspaniałego chłopaka. Wzięłam głęboki wdech.
- Ryan ja...
- Wiem, że zależy ci na Dylanie –
przerwał mi szybko, nie kończąc jeszcze swojej wielkiej przemowy, łamiącej mi
serce. – Ale on na ciebie nie zasługuje. Traktuje cię fatalnie, miesza w głowie
i sam nie potrafi się zdecydować. Za parę miesięcy mu się znudzisz i oboje
dobrze o tym wiemy. Zrani cię.
Przełknęłam
ślinę.
- On nigdy nie będzie cię kochał
tak jak ja.
Ryan
miał rację. We wszystkim. W każdym słowie. Dylan był dupkiem, kretynem i
prawdopodobnie miał doprowadzić mnie do destrukcji. I mnie nie kochał. Nawet
nie chciał ze mną być.
- Nie musisz podejmować decyzji
teraz – Kelley wyrwał mnie z zamyślenia. – Po prostu...pomyśl nad tym.
Atmosfera
w domu była tak gęsta, że można było kroić ją nożem. Starałam się unikać
zarówno Ryana jak i Dylana, i o ile ten pierwszy wybitnie mi to utrudniał,
nieustannie proponując swoje towarzystwo i nowe rozrywki, to O’Brien starał się
omijać mnie równie szerokim łukiem jak ja jego. Kolejna konkurencja, w której
przegrał. Po raz kolejny nie próbował rozmawiać ani walczyć.
Holland
po zerwaniu z Maksem przypominała wrak człowieka i spędzałyśmy godziny w moim
pokoju, oglądając filmy, pisząc piosenki dla Lile’S Splash i izolując się od
świata. Rozumiałyśmy się. Crystal i
Jamie często przesiadywały z nami, ale w przeciwieństwie do nas miały jeszcze
życie uczuciowe i ukochanych, którym musiały poświęcać trochę czasu.
- Znowu Colton – mruknęłam,
zerkając na wyświetlacz dzwoniącego telefonu. Ruda ukryła twarz w poduszce i
jęknęła coś niezrozumiałego. Westchnęłam i odrzuciłam połączenie, dokładnie tak
samo jak dwadzieścia trzy razy wcześniej.
Haynes
robił to, czego tak cholernie pragnęłam od Dylana. Wydzwaniał, esemesował,
przychodził, próbował. Mój przyjaciel mógłby się od niego uczyć. A mimo to Hol
nie była gotowa, starając się przekonać mnie, ale też siebie, że nie chce z nim
być. Nieustannie powtarzała, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, że
już raz nie wyszło i że to całkowicie beznadziejny pomysł. Ale widziałam z jaką
tęsknotą patrzy na telefon, marząc by odebrać kolejne połączenie. Wszystko
mogłoby być łatwe i proste, gdyby tylko pokonała swoją dumę i uprzedzenia.
Ale
przecież kim ja byłam, żeby osądzać? Ja też sama utrudniałam sobie życie.
Muzyka
po raz kolejny rozniosła się po całym pokoju, więc znudzona zerknęłam na
wyświetlacz, ale tym razem nie dzwonił ukochany Roden. Uśmiechnęłam się szeroko
na widok zdjęcia, z którego byłam niesamowicie dumna: ja i moja idolka Olivia
Cash, robiące głupie pozy w lustrze studyjnej toalety.
- Cześć Olivia! – zawołałam,
nadal nie mogąc poradzić sobie z tym, że miałam jej numer i okazjonalnie do
siebie dzwoniłyśmy. – No co tam?
- Cześć mała! Słuchaj, mam do
ciebie ogromną prośbę!
Olivia
Cash prosząca o pomoc mnie. Jade Gardner. Och, no wiecie...Normalka.
- Jasne, o co chodzi?
- Mój support padł i potrzebuję
kogoś na koncert w tym tygodniu. Gadałam z Hoechlinem i oboje uważamy, że ty
byłabyś idealna.
Sparaliżowało
mnie. Holland posłała mi zaniepokojone spojrzenie, widać obawiając się, że
zaraz zemdleję, co było zresztą bardzo prawdopodobne.
- Mówisz...Mówisz serio?
- No jasne, że tak. Będzie super,
zobaczysz! Tyler przekaże wam całe info jutro w studiu, ale chciałam być
pierwszą osobą, od której się o tym dowiesz!
Mieliśmy
już koncerty. Ale były one w większych lub mniejszych klubach, dla mało
wymagającej widowni. Zespół ButterflyEffects grywał jednak na stadionach dla
tysięcy ludzi, a to zupełnie nowy rodzaj wyzwania. Nadal całkowicie zaskoczona
podziękowałam Cash i rozłączyłam się, wbijając spojrzenie w Holland.
- Zagramy jako support
ButterflyEffects! – zawołałam i natychmiast zaczęłyśmy skakać i piszczeć ze
szczęścia. Spełnienie marzeń! Ruda przytuliła mnie mocno.
- Musisz powiedzieć chłopakom!
- Muszę powiedzieć wszystkim!
Trzymając
się za ręce, wybiegłyśmy z mojego pokoju i skierowałyśmy się w stronę salonu.
Wszyscy oprócz Dylana, mieli być w domu. Na stoliku leżała jednak kartka
informująca, że chłopcy poszli rozegrać mecz, a Crystal źle się czuje i jest u
siebie w pokoju. Ruszyłyśmy w stronę sypialni Reed i nie pukając wtargnęłyśmy
do środka.
Notatka
mówiła o złym samopoczuciu, ale ani ja ani Roden nie spodziewałyśmy się zastać
brunetki siedzącej na podłodze i wypłakującej sobie oczy. Nigdy nie widziałam
jej w tym stanie. Po żadnej kłótni z Alexem, nawet po sylwestrze...Wyglądała
strasznie, a moje serce pękło na dwie części. Padłyśmy na kolana, siadając obok
niej i przytulając ją mocno z dwóch stron.
- Crystal...Co...Co się stało? –
mruknęła przerażona Hol, głaszcząc przyjaciółkę po ciemnych włosach, próbując
ją uspokoić. Na nic. Jej ciałem nieustannie wstrząsał szloch, a z potoku słów
nie dało się zrozumieć ani jednego.
- Cii...Spokojnie. Oddychaj.
Wszystko będzie dobrze.
Miałam
ochotę zamordować każdego, kto był odpowiedzialny za stan dziewczyny. Jeśli to
wina Sharmana – miał przechlapane. Po piętnastu minutach Reed w końcu wzięła
głęboki oddech i choć łzy nadal płynęły po jej jasnych policzkach, uspokoiła
się na tyle, by coś powiedzieć.
- Jestem w ciąży.
Jedno
zdanie zmroziło mi krew w żyłach i szczerze mówiąc nie wiedziałam jak
zareagować. Wymieniłam spojrzenie z Holland, ale ona też wyglądała na
całkowicie bezradną.
- Daniel wie?
- Oczywiście, że nie! Zostawił by
mnie, chociaż to przecież jego wina! Ja nie mogę być matką! Ja się nie nadaję!
Nawet za siebie nie potrafię być odpowiedzialna, a co dopiero za nie... –
dotknęła palcem brzucha, kręcąc głową z rezygnacją.
- Daniel cię nie zostawi – tego
jednego byłam pewna. Szalał za nią przez pół swojego życia. – Wszystko się
ułoży. Tylko musisz mu powiedzieć.
- A możecie na razie po prostu
mnie przytulić – jęknęła, patrząc po kolei na mnie i na Rudą, tak załamana i
bezbronna jak jeszcze nigdy.
- Jasne, Crystal...- Roden położyła
głowę na jej ramieniu. – Jesteśmy z tobą.
Mecz
zakończył się sukcesem Metsów, przez co Dylan po raz pierwszy od pojawienia się
Ryana w Nowym Jorku wydawał się mieć dobry humor. Omawiając co fajniejsze
akcje, ruszyli w stronę baru, nie mając ochoty, by wracać do domu. Nie to, że nie
uwielbiali swoich lokatorek, po prostu dawno nie mieli męskiego wyjścia, a
atmosfera w mieszkaniu ostatnimi czasy nie należała do przyjemnych. Zasłużyli
na trochę oddechu.
Udało
im się znaleźć wolny stolik, który szybko zajęli, pamiętając oczywiście o tym,
by odseparować Ryana od O’Briena. Tak na wszelki wypadek.
- To co? Wszyscy piwo? – zapytał Tyler,
zbierając zamówienia i kierując się w stronę baru. Chłopcy pokiwali głowami,
zajęci rozmową, a Posey zaczął przeciskać się w stronę baru, ciągnąc Ryana za
koszulkę. Potrzebował pomocy, a poza tym lubił kontrolować sytuację. Nie
wątpił, że Daniel czy Adam powstrzymali by ewentualny spór, ale mimo wszystko wolał
zapobiegać niż leczyć.
Kelley
oparł się o bar i spokojnie czekał, aż barman naleje siedem kufli piwa.
- Nie opowiadałeś jak tam wasza
randka z Młodą – uśmiechnął się Tyler, próbując jakoś subtelnie nawiązać do
interesującego go tematu. Brytyjczyk uniósł do góry jedną brew, ale uśmiechnął
się, jakby spodziewając się, że w końcu ta rozmowa nastąpi.
- Szczerze mówiąc sam nie wiem
jak poszło...- westchnął, biorąc jedną z napełnionych już szklanek i upijając
łyk alkoholu. – Wyznałem jej wszystko, obiecała, że pomyśli, ale... – przerwał na
chwilę, jakby zastanawiając się nad odpowiednim doborem słów. – Mam takie
wrażenie, że już przegrałem, wiesz? Ale ty przecież stoisz po stronie Dylana...
Tyler
podał zapłatę barmanowi, jednak mimo, że zamówienie było gotowe, nie ruszył się
z miejsca. Wiedział, że przy stoliku nie będą w stanie kontynuować tej rozmowy.
- Ja stoję po stronie Jade –
posłał Ryanowi poważne spojrzenie. – Skąd wiesz, że przegrałeś?
- Jak kogoś kochasz, to po prostu
to czujesz – chłopak wzruszył ramionami, ale w jego oczach widoczny był
prawdziwy, czysty żal. – Oddala się. Widzisz, że za kimś tęskni i masz
świadomość, że nie za tobą. Że należy do kogoś innego – zerknął w stronę
stolika, który zajmowali, wpatrując się w sylwetkę O’Briena. – Najgorsze jest
to, że ja wiem, że on ją zrani, no wiesz? – Tyler chcąc nie chcąc, skinął
głową. – To twój przyjaciel, ale on na nią nie zasługuje. Nawet nie dostrzega,
że zrobiłaby dla niego dosłownie wszystko.
Powoli
stawał się zły. Zacisnął dłonie w pięści i choć Tyler uważał go za spokojnego i
rozważnego faceta, to teraz zobaczył, że ma też drugą twarz. Zakochaną,
zazdrosną i skrzywdzoną.
- Ale nadal o nią walczysz. Mimo,
że wiesz, że cię już nie kocha – burknął, czując się odrobinę głupio, tak po prostu
rozmawiając o uczuciach. W końcu byli facetami, jednak cała sytuacja zrobiła
się tak pokręcona, że musiał się wtrącić.
- To jest Jade. Nie wybaczyłbym
sobie, gdybym wyjechał, nie walcząc do samego końca.
Uznając
widać, że spowiedź dobiegła końca, Kelley chwycił tacę z czterema kuflami i
ruszył w stronę stolika, a Posey chcąc nie chcąc musiał zrobić to samo. Na
telewizorze wiszącym na ścianie rozgrywał się mecz koszykówki, więc stracili
poczucie czasu, po raz kolejny tego dnia kibicując ulubionej drużynie. Piwa
znikały jedno za drugim, minuty szybko upływały i zanim się obejrzeli, zegar
wskazywał pierwszą w nocy, a ich krew zamieniła się w chmiel. Podśpiewując
dopingujące, sportowe piosenki, ruszyli ulicą w stronę metra, po drodze
żegnając Coltona, Josha i Adama, którzy mieszkali w tej samej dzielnicy.
Ryan
i Daniel szli przodem rozmawiając na temat nowej sztuki, którą napisał Sharman,
pozostawiając Tylera z Dylanem, co nie było przemyślanym ruchem. Posey zerknął
kątem oka na przyjaciela, czując ucisk w żołądku. Nie wiedział co ma zrobić.
Przełknął ślinę, próbując pozbierać myśli, aż w końcu słowa mimowolnie uciekły
z jego gardła.
- Czego ty tak naprawdę chcesz od
Jade?
To
zaskoczyło O’Briena, który zatrzymał się nagle, wbijając zaskoczone spojrzenie
w chłopaka. Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, niepewny czego tak
właściwie Tyler oczekuje, aż w końcu westchnął przeciągle, postanawiając być
szczerym.
- Szczerze mówiąc nie wiem.
Ich
lokatorzy zniknęli w wejściu do metra, nawet się nie oglądając, a oni stali na
środku ulicy i mierzyli się wzrokiem. W końcu to Dylan przerwał walkę na
spojrzenia.
- Zależy mi na niej. I to
cholernie. Wszystkie dziewczyny porównuję do niej. Ale stary, znasz mnie. Ja to
spieprzę i oboje o tym wiemy.
Tyler
musiał się z tym zgodzić. Kochał bruneta jak brata, ale doskonale zdawał sobie
sprawę, że nie nadaje się on do długich związków. Każda z prób kończyła się
tragicznie, a Jade była zbyt miła, zbyt dobra, zbyt ważna dla każdego z nich...
- Więc dlaczego po prostu nie
dasz jej spokoju? Wiesz, że jej na tobie zależy. Nie ruszy dalej, jak będziesz
jej dawał nadzieję...
- ALE JA NIE POTRAFIĘ, NIE
ROZUMIESZ?! – warknął głośno Dylan i prawdopodobnie usłyszeli go nawet w
sąsiedniej dzielnicy. – Próbowałem! Wielokrotnie! A potem zawsze wracałem jak
jakiś zbłąkany szczeniak, bo po prostu NIE POTRAFIĘ TRZYMAĆ SIĘ OD NIEJ Z
DALEKA.
Nigdy
nie widział O’Briena w takim stanie. Chłopak podszedł do kosza na śmieci stojącego
w pobliżu i kopnął w niego z całej siły, sprawiając, że się przewrócił, a cała
zawartość wysypała na ulicę. Chwycił się za ciemne włosy i szarpnął, próbując
wyładować całą frustrację. Nic z tego.
- Egoista z ciebie – westchnął Tyler,
spoglądając z niepokojem na przyjaciela. – Nie chcesz z nią być, ale też nie
chcesz jej zostawić...Jesteś moim najlepszym przyjacielem, jednak...- poczuł
jak jego gardło zaciska się w ciasny supeł, a słowa dosłownie palą go w
przełyk, jednak nie mógł ich powstrzymać. – Jade także. I wydaje mi się, że...
Sądzę, że Ryan jest dla niej lepszy.
Na
ulicy zapadła cisza i nawet odgłosy miasta jakoś straciły na intensywności.
Mężczyźni wpatrywali się w siebie, jakby widząc się po raz pierwszy. W
powietrzu unosiło się rozgoryczenie i wyrzuty sumienia, ale stało się. Słowa
zostały wypowiedziane i nie mogły zostać cofnięte. Dylan przeklął głośno, po
raz kolejny kopiąc w już i tak zepsuty śmietnik.
- KURWA! – w jednym słowie
zamknął całą wściekłość jaką odczuwał, a następnie gwałtownie odwrócił się w
stronę przyjaciela. – Wiesz, co jest zabawne? Ja o tym doskonale wiem. Ale
nigdy nie miałem odwagi powiedzieć tego głośno.
Tyler
wypuścił wstrzymywane powietrze i podszedł do przyjaciela, przyciągając go do
męskiego uścisku. Po kilku sekundach poczuł, że O’Brien powoli się uspokaja,
więc odsunął się i poklepał go po ramieniu.
- Ona...Ona jest. I cholernie
mnie wkurwia to, że nie jestem dla niej wystarczająco dobry. A już tym bardziej
to, że ta pizda jest – brunet machnął ręką w nieokreślonym kierunku, widać
mając na myśli Ryana, który zniknął
gdzieś w metrze.
- Przykro mi, stary – westchnął Tyler,
na co jego przyjaciel tylko pokiwał głową.
- Ta... Mnie też.
***
Hejka! :)
Co prawda nie jestem już po maturach, bo została mi jeszcze historia, ale pomyślałam "co tam!"
No i jestem :p
Rozdział taki sobie, ale muszę się od nowa w to wkręcić i rozkręcić.
A! I została rozwiązana zagadka!
Pamiętacie, że w rozdziale "Noc Wielkiego Ups" zawarłam podpowiedź dotyczącą tego, co się wydarzy w przyszłości?
Wszyscy zachwycali się małymi Sharmankami, a chyba nikt nie wpadł na to, że one były wskazówką!
Dziękuję wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki w czasie matur!
To naprawdę bardzo, bardzo, bardzo wiele dla mnie znaczy.
Nawet nie zdajecie sobie z sprawy jak wiele.
Dla wszystkich, którzy są ciekawi: poszło mi chyba całkiem nieźle, ale dowiem się wszystkiego dopiero 5 lipca.
Natychmiast wam o tym napiszę, bo to również wasza zasługa ;)
Także enjoy!
I do zobaczenia, mam nadzieję, już niedługo!
OMG!!!! Tyle emocji tyle emocji aż...aż nie wiem co powiedzieć!Dobra to od początku...mały Sharmanek?! To będzie ciekawe jak potoczy się to dalej aczkolwiek nie spodziewałam się tego w najmniejszym stopniu! Dalej Jade i Dylan no i Ryan od razu widać, że to skomplikowane. Dylan ogarnij się!
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że wróciłaś nawet nie wiesz jak bardzo!
Nawet nie wiesz jaką niespodziankę zrobiłaś mi tym rozdziałem i jak bardzo poprawiłaś humor :) Jestem ciekawa reakcji Daniela ale mam wrażenie, że zachowa się jak na faceta przystało :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny!
Kocham cię! Cieszę się, że wróciłaś i kurde... Ryan ma dać spokój Jade! Ona ma być z Dylanem! Mam nadzieję, że Crystal urodzi dzieciaczki i będą szczęśliwi z Danielem <3 Mam nadzieję, że następny dodasz szybciej, oczywiście nauka ważniejsza, ale pamiętaj o nas <3
OdpowiedzUsuńAjajahajahajhjahajahjahjahajhjshjakajdkslajla <- moje uczucia, gdy zobaczyłam nowy post :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialny, opłacało się czekać i na 100% opłaca się czekać na kolejny <3 ♥
Powodzenia na historii!
O mój Boże! Jak bardzo poprawiłaś mi humor dodając nowy rozdział! <3 <3 <3 Rób tak częściej!
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwww Crystal&Daniel jak słodko ♡ I niech ten Dylan się w końcu ogarnie. Co do Tylera: jakie to smutne że "zwątpił" w przyjaciela :( Mam nadzieje ze w końcu wszystko się ułoży, a końcu mały Sharmanek musi mieć szczęśliwe dzieciństwo xD powodzenia na maturze z historii! Na pewno zdasz na stówkę ;) do następnego :*******
OdpowiedzUsuńzacytuje moją ulubioną piosenkę "jaram się jak pochodnia"
OdpowiedzUsuńNormalnie serce się raduje widzac, że wreszcie doczekałam nowego rozdziału!
<3
Cudowny rozdzial po takiej przerwie! Wiem ze lepiej jest jak jest napiecie i Dylab sie tak zachowuje, bo jest ciekawie, ale nie moge sie doczekac kiedy Dylan i Jadr beda razem <3
OdpowiedzUsuńJejuu nareszcie nowy post������ Akurat jestem chora i poprawiłaś mi humor�� #Jylan team�� a ten Kelley niech spada do Londynu���� Czekam na następny i mam nadzieję, że zrobisz z nim porządek��
OdpowiedzUsuńAaaaaa <3 cudowny rozdzial i w pieknym stylu sie rozgrzewasz:) czekam na nowy <3
OdpowiedzUsuńHuehuehue jutro piątek, ciekawe czy znowu czeka nas taka niespodzianka, jak tydzień temu xDDD
OdpowiedzUsuńjak sie ciesze, że jest kolejny rozdział! dobrze, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńaaa nie mogę uwierzyć że wróciłas!
OdpowiedzUsuńtam się ciesze!
awwwwwww wróciłaś <3333 warto było czekać x
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle genialny, co tu dużo mówić, no i czekam na następny x
Kochamy cię!
OdpowiedzUsuńCześć! Twoje opowiadanie przeczytałam jednym tchem. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Czytało mi się wprost wspaniale. Nie jestem jakąś fanką Dylana O'Brien'a,ale po tym opowiadaniu bardzo go polubiłam. Każda Twoja postać podoba mi się niewiarygodnie, noo prawie każda;) Jeszcze żadne opowiadanie nie dotyczące HP(jestem potterhead;)) nie spodobało mi się tak bardzo. :D Najchętniej napisałabym wyszystkie moje uwagi i opisała wszystkie uczucia towarzyszące mi podczas czytania każdego rozdziału, ale było by tego zbyt wiele.;) Czasami wciągałam się tak, że czułam się jak któreś z bohaterów. Nie mogę się doczekać aż Dylan i Jade będą razem, a ten cały Rayan niech wraca skąd przyszedł hyhy. Jestem stu procentowo za Jylan:D
OdpowiedzUsuńPozdawiam, Magdalena
Jeśli jesteś Potterhead to zapraszam na www.slizgonska-krew.blogspot.com ;) Mam nadzieję, że również Ci się spodoba. Dziękuję za wszystkie miłe słowa <3
Usuń@Susanne597
Nareszcie wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, a ciąża Crystal to chyba ostatnie czego się spodziewałam. Czekam na następny :*
Jak tam? Co u ciebie? Jak żyjesz? Jak wyniki matur? Mam nadzieje że wszystko u ciebie w porządku. Czekam aż się odezwiesz, nie koniecznie musisz od razu dodawać nowy rozdział (chociaż byłoby miło xD), wystarczy że napiszesz jakąś krótką notkę informacyjną. Pozdrawiam i życzę miłych wakacji - fanka
OdpowiedzUsuńHalo haloo, pamietasz jeszcze o nas? Jak Ci poszly maturki? Bedziesz dodawac kolejne rozdzialy? Bo szczerze mowiac z kazdym dniem trace nadzieje :(
OdpowiedzUsuńBoże przez moment myślałam że zostałam tu sama. Dołączam się do twoich pytań. Ja też po mału tracę nadzieje. Liczę że jednak tu wrócisz i skończysz tą historię ♥
UsuńCZYLI JAK ZAWSZE ZOSTAWIONY FANFICTION...:)
OdpowiedzUsuńpowoli tracę nadzieje, że jeszcze kiedyś przeczytam kolejny rozdział(a wchodzę tutaj systematycznie żeby sprawdzać).. a wielka szkoda bo jest to najlepszy ff jaki miałam okazje czytać w swoim życiu :/
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebester Blog Award. Więcej znajdziesz na moim blogu: http://anotherworld-tfc-ff.blogspot.com/p/lba.html
OdpowiedzUsuńczekamy na dalszą część!! <333
OdpowiedzUsuńnie tylko ty :(
UsuńDo dzisiaj nie dowiedzieliśmy co z twoją maturą ani jak zakończy się to opowiadanie. Czekamy na ciebie już tyle czasu. Wystarczyłoby tylko napisać co u ciebie słychać. No ale trudno, mogę jeszcze poczekać. Dalej wierzę, że kiedyś tu wrócisz.
OdpowiedzUsuń:((((((((((((((((
OdpowiedzUsuńDołączam się :((((((
UsuńDlaczego?! Dlaczego wszyscy to robią?! Why?!! Wróć! Nie zostawia się w takim momencie!! ;(((
OdpowiedzUsuńCześć wszystkim.
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu. Znalazłam tego bloga z tydzień temu, przeczytałam i troszkę żałuję. Bo właściwie porzuciłaś bloga w najważniejszym momencie. :(
Mam nadzieję (mało możliwe, nie okłamujmy się) że jeszcze tu wrócisz.
Natomiast jeżeli ktoś tu jeszcze zagląda, akurat się nudzi, lubi fantasy i Dylana to zapraszam: https://casurus.blogspot.pl/
Chamska reklama :P :D
Mimo wszystko, myślę, że jeszcze dużo osób czeka na kontynuację. Wierzymy w Ciebie i czekamy na znak życia
OdpowiedzUsuńMinął rok, dalej cisza aha
OdpowiedzUsuńŻyjesz w ogóle?
Mam nadzieje że nie zapomniałaś o nas :)
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania i twoją osobę całym sercem więc proszę odezwij się😘😘😘😘
OdpowiedzUsuńdwa lata zaraz będą XD
OdpowiedzUsuńNo cóż...
OdpowiedzUsuńA ja nadal mam nadzieję
OdpowiedzUsuńNadal tu jestem i nadal mam nadzieję :))
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy czasami zdarza Ci się tu jeszcze zaglądać, ale chciałabym Ci w tym momencie podziękować z całego serca.
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że wiem jak to jest być zabieganym, szczególnie w klasie maturalnej, a mimo wszystko Ty potrafiłaś znaleźć czas na tego bloga. Masz u mnie wielki szacunek, bo większość osób po prostu porzuciłaby swojego bloga bez żadnego słowa pożegnania (nie oszukujmy się, u mnie stało się tak samo, i to nawet 2 razy...), a jednak Ty mimo wszystkich negatywnych komentarzy, o czasie oczekiwania działałaś dalej! A propos komentatzy:zaczęłam czytać Twojego bloga jakoś w okresie publikacji 3 rozdziału (czyli baaaardzo dawno temu) i byłam z nim - prawie - zawsze na bieżąco. Widząc dziś moje stare komentarze (Szara Dama, zdjęcie bez zmian) żałuję, że nie rozpisywałam się w nich tak jakbym chciała to zrobić i równocześnie jest mi przykro (chyba można tak to nazwać), że tak bezczelnie reklamowałam tam mojego bloga. Cóż.. Dziś po prawie 4 latach przerwy od skończenia czytania Twojej twórczości na niektóre rzeczy patrzę odrobinę inaczej. Kiedyś w komentarzu wspominałam, że to dzięki Tobie mam ochotę obejrzeć Teen Wolfa - i chwała Ci za to! Dziś po około roku od obejrzenia ostatniego odcinka (przeciągałam ten moment najbardziej jak się da) , siedząc w bluzie Stilinsky'ego przeczytałam wszystko jeszcze raz. To Twoją zasługą jest to ile cudownych osób z fandomu poznałam! Czułam się dziś jak Bridget Jones po zerwaniu - chociaż bezpodstawnie. I właśnie wtedy przypomniałam sobie o Against The World ff!
Jeszcze raz dziękuję Ci za to jak Twój blog poprawił mi humor dzisiaj (były też momenty prawie płaczu, ale dziś nie o tym XD), jak poprawiał go te 3-4 lata temu i jak będzie poprawiał go nadal.
Oczywiście nadal nie straciłam nadziei, że kiedyś tu do nas wrócisz, choć wiem, że dorosłe życie to nie zawsze bajka. Pozdrawiam serdecznie, Emilia, kiedyś Szara Dama. :)
PS. Jestem bardzo ciekawa co się okazało z Twoją wędrówką po wydawnictwach. Czy Twoja książka ukazała się w sprzedaży? Bo jeśli tak to ja się już kiedyś deklarowałam do przeczytania jej!
Dziś na tym samym miejscu, co Ty 4 lata temu. Dzięki ;)
OdpowiedzUsuńCzekam🥺
OdpowiedzUsuńCzekam od 7 lat :d
OdpowiedzUsuń