- Jade...- Dylan uśmiechnął się szeroko i przybrał
najbardziej niewinny wyraz twarzy, jaki kiedykolwiek u niego widziałam.
Podejrzliwie uniosłam do góry jedną brew. Był taki miły tylko kiedy czegoś
chciał. Ściągnęłam słuchawki i zminimalizowałam obraz na ekranie laptopa.
-
Co?
-
Gówno – pokazał mi język i zaśmiał się cicho, podbierając trochę słonecznika z
mojej miski. – Co robisz?
Mimowolnie się zarumieniłam.
Wiedziałam, że gdyby chłopak się dowiedział, prawdopodobnie nie dał by mi
spokoju.
-
Nic takiego?
Tym razem to brunet zrobił się
podejrzliwy i nawet nie zauważyłam, kiedy rzucił się na kanapę, na której
siedziałam, przygniótł mnie i odebrał mi komputer.
-
Dylan! – jęknęłam, gdy nie kryjąc zadowolenia, wygodnie się na mnie rozłożył.
Co za niereformowalny chłopak! A jednak byłam szczęśliwa jak nigdy. W końcu
wszystko było dobrze, prawie w ogóle się nie kłóciliśmy i spędzaliśmy ze sobą o
wiele więcej czasu niż to było raptem dwa tygodnie temu.
-
Naprawdę?! – zaśmiał się głośno, a ja miałam ochotę umrzeć. Czułam jak moja
twarz płonie, więc ukryłam ją, wtulając się w O’Briena. – Troyler?!
Jęknęłam coś cicho, ale nie miało to
zbytniego sensu nawet dla mnie.
-
Więc jesteś jedną z tych dziewczyn, które jarają się słodkimi gejami? – och,
czy on specjalnie mówi tak głośno, żeby słyszała go cała kamienica? –
Podobałoby ci się jakbym ogarnął się z Poseyem, co? A może wolałabyś żeby to był
Daniel?
-
Zamknij się – prychnęłam, w końcu zrzucając go z siebie. Miałam wrażenie, że
wgniótł mi żebra i wygięły się w drugą stronę. – Jaram się słodkimi youtuberami
– poprawiłam go, starając się przygładzić włosy. – No wiesz...Phan, Troyler,
Tronnor, Jaspar...Ale też Narcus, Janya i przede wszystkim Zalfie...
Chłopak pokręcił głową z
lekceważeniem. I tak nie wiedział o czym mówię. Dla niego prawdopodobnie te
paringi brzmiały jak lekarstwo na ból gardła.
-
Że co? – prychnął, oddając mi komputer. – Nie wiem o co ci chodzi, ale tego
kolesia poznałem na ostatniej imprezie ze Spenc.
Och, mają już zdrobnienia. Jak
słodko.
-
Poznałeś Tylera Oakleya?! – pisnęłam i podskoczyłam z ekscytacji. Uwielbiałam
go odkąd dowiedziałam się kim jest. Widziałam wszystkie jego filmiki i był
postacią, znajdującą się na szczycie
mojej listy osób, które chciałabym poznać.
-
Ta...- mruknął, jakby w ogóle ignorując moją wszechogarniającą radość. –
Wydawał się być w porządku, ale Spenc za nim nie przepada, więc nie
rozmawialiśmy za długo...Wymieniliśmy się twitterami.
Złapałam się za serce i wzięłam
głęboki, świszczący wdech. Jak ktoś może nie lubić Tylera Oakleya? To
najsłodszy i najbardziej uroczy człowiek świata! Chciałam coś powiedzieć na jej
temat, ale w ostatniej chwili się wycofałam. Gdybym nazwała ją wulgarnie, Dylan
pewnie nie odebrał by tego jako żartu. Przez chwilę walczyłam więc ze sobą i
nie zauważyłam nawet, że w oczach O’Briena pojawił się plan.
-
Hej...może zawrzemy układ.
Zmrużyłam oczy, wpatrując się w
chłopaka, który jak gdyby nigdy nic siedział grzecznie naprzeciwko mnie,
próbując wyglądać jak pieprzony anioł i z bólem przyznaję, że naprawdę mu to
wychodziło.
-
Zaczynam się bać, ale próbuj. Z góry ostrzegam jednak, że nie zrobię nic
nielegalnego i narażającego moje życie na niebezpieczeństwo.
Dylan zrobił oburzoną minę w stylu
„jak w ogóle mogłaś zasugerować coś takiego”, ale pod wpływem mojego wzroku,
wzruszył ramionami i machnął lekceważąco ręką.
-
No może później. Nie musisz się martwić...- nachylił się lekko w przód,
wpatrując się prosto w moje oczy. Ostatnio często to robił. – Moja siostra
jutro przyjeżdża i miałem z nią spędzić cały dzień, ale zapomniałem, że mam
strasznie ważny egzamin o drugiej. Mogłabyś się nią zająć przez te dwie
godzinki?
Och, tego się nie spodziewałam.
Poznałam już jego mamę, a teraz miałam poznać też siostrę? I co więcej, spędzić
z nią czas sam na sam? Z rodziną Ryana ten etap osiągnęłam dopiero po pół roku
bycia razem. Poczułam jak mój żołądek zaciska się w mocny supeł.
-
A czy to dobry pomysł? Nie znamy się...No i to twoja siostra, a ja...Znaczy my
nie...- zaczęłam się plątać i po wyrazie twarzy mojego przyjaciela zrozumiałam,
że niewiele z tego zrozumiał. Może to i lepiej.
-
Nie martw się. Pokocha cię. Nie ma innej opcji.
Nerwowo podrapałam się po szyi. Nie
byłabym taka pewna. Dlaczego Spencer nie mogła się z nią spotkać. Jako
dziewczyna na pewno miała do tego większe prawo niż ja, przyjaciółka.
-
A jaka jest druga część układu?
-
O ty mała materialistko – westchnął z
udawanym rozczarowaniem w głosie, więc rzuciłam w niego poduszką. Zaśmiał się
głośno i oddał mi z podwójną siłą. – Druga część to ta, w której przyprowadzam
Tylera Oakleya na wasz koncert za tydzień.
Przez chwilę przetrawiałam jego
słowa, nie do końca dowierzając, że naprawdę zostały powiedziane. Następnie
rzuciłam się na jego szyję i mocno przytuliłam, nie protestując nawet, kiedy
jego ręce wylądowały na moich pośladkach i przyciągnęły mnie jeszcze bliżej.
Tracąc równowagę, z hukiem wylądowaliśmy na podłodze, zanosząc się śmiechem.
I właśnie dlatego siedziałam teraz
przed NYADA, czekając na Dylana i jego siostrę, niemal umierając z nerwów. Co
było dość dziwne. Gdybym była jego dziewczyną, mój stres byłby zrozumiały - bałabym
się, że mnie nie polubi. Ale jako przyjaciółce nie powinno mi zależeć na jej
sympatii. A jednak, mój żołądek postanowił żyć własnym życiem, a dłonie
zaciskałam w pięści tak mocno, że paznokcie boleśnie raniły ich wnętrze.
Crystal wcale mnie nie pocieszyła.
Kiedy usłyszała na co się zgodziłam, zaśmiała się głośno i wyraziła
współczucie. Nie kryła się z tym, że nie lubiła siostry O’Briena i uważała ją
za nieznośną smarkulę.
No świetnie.
Zauważyłam ich z daleka. Pomijając
już to, że Dylana rozpoznałabym nawet z odległości pięciu kilometrów, zwracali
na siebie uwagę. To, że chłopak był atrakcyjny wiedział każdy na tym świecie,
kto choć raz na niego spojrzał. A jego siostra się w niego wdała.
-
Cześć, młoda – Dylan uśmiechnął się do mnie szeroko, natychmiast porywając w
ramiona. Wtuliłam się w jego szeroką klatkę piersiową, wdychając charakterystyczny
zapach żelu pod prysznic i pomarańczy. – Przedstawiam ci moją małą
siostrzyczkę: Julię.
Mała siostrzyczka nie była taka mała.
Raptem rok młodsza ode mnie, a jednak wyższa o niemal pół głowy.
-
Cześć – uśmiechnęłam się do niej szeroko, wyciągając rękę. – Jestem Jade.
Nie mogłam zignorować faktu, że
Dylan nadal opiekuńczo mnie obejmował i ostrzegawczo wpatrywał się w swoją
siostrę.
-
Cóż, zostawiam was razem. Bądź grzeczna – zwrócił się do osiemnastolatki, a
potem odwrócił w moją stronę. – Dziękuję – ścisnął moją dłoń i z widoczną
niepewnością w oczach, wszedł do wnętrza naszej szkoły.
-
Powodzenia na egzaminie – zawołałam i zerknęłam na Julię. Była śliczna. Z
bliska jeszcze bardziej przypominała Dylana. Miała identyczny nos, podbródek i
te oczy! Zupełnie jak u brata.
-
Cóż, nie za bardzo wiem co byś chciała robić...- mruknęłam, zaciskając dłoń na
pasku mojej torby. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, kiedy mierzyła mnie
wzrokiem, a w jej oczach zabłysnęły złośliwe iskry.
-
Powiedziałabym: chodźmy do Central Parku poznać jakichś fajnych chłopców, ale
wydaje mi się, że tobie raczej ten plan nie przypasuje.
Przygryzłam wargę, nie do końca
rozumiejąc o co jej chodzi.
-
Słucham?
-
Wydaje mi się po prostu, że wolałabyś zostać w ramionach mojego brata, niż iść
ze mną na podryw.
Zdziwiona otworzyłam usta, jednak
nie mogłam wydać z siebie głosu. Że co? Dziewczyna rozglądała się po ulicy, a
ja próbowałam pozbierać myśli. Dlaczego wszyscy uważali, że ja i Dylan to coś
więcej niż przyjaźń? Jasne, był cudowny i kochałam spędzać z nim czas. Rozumiał
mnie jak nikt inny i tęskniłam za nim bardziej niż powinnam, kiedy ze sobą nie
rozmawialiśmy. No, ale przecież na tym polega przyjaźń!
-
Może...Pójdziemy na kawę? Niedaleko jest kawiarnia, w której pracuję – udało mi
się wykrztusić, a Julia wzruszyła ramionami z obojętnością. Poprowadziłam ją do
„BitterSweet”, nadal rozmyślając nad jej słowami.
-
Wiesz, ja i Dylan jesteśmy tylko współlokatorami – zaczęłam niezręcznie, a
dziewczyna zaśmiała się głośno.
-
Och tak, wiem. W sumie...trochę mi cię nawet szkoda. Wyglądasz na...- po raz
kolejny zmierzyła mnie spojrzeniem. – Uroczą. Będzie mi przykro, kiedy Dylan
złamie ci serce.
-
Po pierwsze...- ze złością otworzyłam drzwi do kawiarni. – Nie czuję nic do
Dylana. Po drugie: skąd wiesz, że by to zrobił?
O’Brien posłała mi powątpiewające
spojrzenie z odrobiną współczucia.
-
Znam swojego brata. Niezły z niego dupek. Wielokrotnie widziałam, jak takie
miłe dziewczynki jak ty się w nim zakochiwały i zazwyczaj nie kończyły
dobrze.
Zostawiłam dziewczynę przy stoliku i
podeszłam do kasy, chcąc przetrawić to co mi powiedziała. Mimowolnie poczułam
się źle i mało atrakcyjnie i jeżeli to był jej cel, brawo, udało się. Dylan był
moim przyjacielem, ale usłyszenie prosto w twarz, że nie mam u niego
szans...zabolało bardziej niż przypuszczałam.
-
Hej – mruknęłam do Leny stojącej za ladą. Dziewczyna rzuciła na mnie okiem i
westchnęła.
-
Potrzebujesz dużego espresso, co? – skinęłam głową. – Kim jest ta dziewczyna? –
zmierzyła Julię podobnym spojrzeniem, jak wcześniej O’Brien mnie.
-
Siostra Dylana – mruknęłam, wpatrując się w wystawione w gablotce muffinki. –
Właśnie zakomunikowała mi, że będzie jej brat złamie mi serce i będzie jej mnie
szkoda.
Lena skrzywiła się, a ja nie mogłam
powstrzymać uśmiechu kiedy z jej szesnastoletnich ust wyrwało się:
-
No co za suka.
-
No wiesz, najpierw zarzuca mi uczucia do O’Briena, a potem mówi mi, że nie
jestem dla niego dość dobra...Dwa uderzenia za jednym razem – oparłam się
łokciem o ladę, nie zważając, że za mną stały już dwie osoby, czekając na
obsługę.
-
Nie przejmuj się nią. Kiedy już zostanę panią prokurator, znajdziemy na nią
jakieś brudy i wsadzimy na kilka lat do pierdla.
Uśmiechnęłam się, nie mogąc
wyobrazić sobie tej uroczej blondynki wsadzającej nikogo „do pierdla”.
-
Czasami się ciebie boję.
-
Czasami słusznie.
Parsknęłam śmiechem, odbierając kawy
i ciastka. Odwróciłam się w stronę stolika, przy którym siedziała Julia i
poczułam jak świat osuwa mi się spod nóg. W panice rozejrzałam się po lokalu,
ale nie udało mi się znaleźć tej modnie obciętej, brązowej czupryny.
O cholera, zgubiłam ją!
Przebiegłam całe miasto, dzwoniąc do
wszystkich, którzy przyszli mi do głowy, ale nikt jej nie widział.
-
To mała zołza, która myśli, że świat jest jej – warknęła Crystal, podsumowując
niesforną osiemnastolatkę. – Poszukaj w centrach handlowych albo burdelach.
-
Czy ty wiesz ile centrów handlowych jest w Nowym Jorku! – prychnęłam, próbując
złapać jakąkolwiek taksówkę. – Jak ją dorwę: zabiję!
Byłam pod NYADA i u nas w
mieszkaniu, a nawet u rodziców Dylana. Gdzie ta cholera mogła pojechać? Już
przygotowywałam się mentalnie na złość O’Briena, choć to nie było najgorsze.
Ale co jeśli będzie zawiedziony? Jeśli powie, że go rozczarowałam? Usiadłam na
schodach najbliższej kamienicy i ukryłam twarz w dłoniach. Nie chciałam tego.
Dlaczego mi to zrobiła? Czy naprawdę byłam aż taka okropna?
A chciałam, żeby mnie polubiła!
Wzięłam kilka głębokich oddechów,
próbując się uspokoić i pomyśleć bez nerwów. Gdzie mogła pójść? I jest! Nagłe
olśnienie.
-
No jasne! – uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, jednocześnie po raz kolejny
tego dnia, machając na jasnożółty samochód, tak charakterystyczny dla Nowego
Jorku.
-
Dokąd?
-
Central Park – westchnęłam, siadając na miękkiej kanapie w pojeździe. W końcu
chciała tam poznać paru chłopców, prawda?
- Julio Nie-Wiem-Jak-Masz-Na-Drugie
O’Brien! – warknęłam, kiedy tylko zobaczyłam ją w towarzystwie paru chłopców z
prywatnej szkoły, którzy często grywali tam w piłkę. Podniosła na mnie swoje
czekoladowe oczy, które tak uwielbiałam u jej brata i z złośliwie mi pomachała.
-
Cześć Jade, poznaj Marca – wskazała przystojnego blondyna, mało subtelnie
wpatrującego się w jej odkryte przez krótkie spodenki nogi.
-
Dowidzenia, Marc – rzuciłam z sarkazmem, ciągnąc ją za rękę, jak najdalej od
tych napalonych nastolatków. – Czy ty postradałaś zmysły?! Szukałam cię po
całym cholernym mieście!
W jej oczach błysnęła satysfakcja i
zwycięstwo, co tylko dodatkowo mnie rozjuszyło.
-
O co ci chodzi?! Naprawdę tak cholernie mnie nie lubisz?! Ty mnie nawet nie
znasz! Obiecałam twojemu bratu, że się tobą zajmę...
-
No wiem – westchnęła znudzona, zupełnie mną nieprzejęta. – Szczerze mówiąc,
liczyłam na Spencer Blat.
Po raz kolejny tego dnia poczułam
się, jakby uderzyła mnie w twarz. Wzięłam głęboki oddech i policzyłam do
trzech. Zapewne byłam cała czerwona, choć tym razem nie ze wstydu, ale ze
złości.
-
Co?!
-
Daj spokój – prychnęła. – Mój brat chodzi ze Spencer Blat! Nawet nie wiesz, jak
zazdroszczą mi przyjaciółki. I kiedy Dylan napisał mi, że chce mi przedstawić
kogoś wyjątkowego, rozpowiedziałam wszystkim, że chodzi o nią. A potem okazało
się, że tym kimś wyjątkowym jesteś...- skrzywiła się. – Ty.
Och. Mimo najszczerszych chęci nie
byłam w stanie powstrzymać uśmiechu. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. To
było...urocze.
-
Cóż, przykro mi, że cię rozczarowałam.
-
Nie tak, że cię nie lubię, ale...Wybacz, nie jesteś Spencer Blat.
Faktycznie, ale jeszcze nigdy tak
bardzo mi to nie przeszkadzało. Jasne, mogła sobie być super gwiazdą i piątą najseksowniejszą
kobietą świata. Ale ja byłam dla Dylana wyjątkowa, a to liczyło się dla mnie najbardziej.
-
W porządku – wzruszyłam ramionami. – Przeżyję. I jeśli chcesz, porozmawiam z
nim, żeby cię przedstawił.
Otworzyła usta, wyraźnie zaskoczona
moimi słowami.
-
Serio? – skinęłam głową, czując, że jest ona wyjątkowo lekka. Uśmiech nie
schodził z mojej twarzy, a w myślach nadal rozbrzmiewały słowa dziewczyny „tym
kimś wyjątkowym jesteś ty”.
-
Jesteś w porządku – przyznała w końcu Julia, a ja doskonale zdawałam sobie
sprawę, jak wiele trudu ją to kosztowało. – Naprawdę będzie mi cię szkoda,
kiedy Dylan złamie ci serce.
Zmarszczyłam czoło, czując jak
uśmiech zamiera mi na ustach. Przecież...to nie o to mi chodziło. Jesteśmy
przyjaciółmi...A mimo to ciekawość wzięła górę.
-
A skąd wiesz, że tak będzie.
-
Kochanie – Julia przewróciła oczami. – On nie zerwie ze Spencer. A z pewnością
nie dla ciebie, niezależnie od tego co między wami jest.
- Dziękuję ci, że się nią zajęłaś –
westchnął Dylan, kładąc się obok mnie na łóżku. Ostatnimi czasy traktował moją
sypialnię jak swoją własną, co jakoś mi nie przeszkadzało. – Wiem, że Julia
potrafi dać w kość.
-
Dałam radę – mruknęłam, machając ręką w stylu „nic wielkiego”. Objął mnie
swoimi ramionami i przyciągnął do siebie, wtulając twarz w moje włosy.
Westchnęłam głęboko, czując jak moje serce przyśpiesza, a skóra reaguje na jego
dotyk. Nie powinno tak być.
-
Co u Spencer? – poczułam jak się spina i delikatnie odsuwa. Natychmiast
przeklęłam się w myślach.
-
Wszystko okej.
-
Julia jest jej fanką, chciałaby ją poznać – spełniłam swoją obietnicę.
-
Och...jasne.
Po raz pierwszy od bardzo dawna
nastała krępująca cisza, której żadne z nas nie potrafiło przerwać. Bawiłam się
bransoletką na nadgarstku, jak zawsze kiedy czułam się niekomfortowo.
-
Dylan...- szepnęłam cicho, licząc, że nie usłyszał, jednak nie doceniłam go.
-
Hm?
-
Myślisz, że jestem ładna?
Zaśmiał się, co nie było dokładnie
taką reakcją jakiej się spodziewałam. Posłałam mu zirytowane spojrzenie, które jednak
całkowicie zignorował.
-
Skąd to pytanie? – wykrztusił w końcu, po czym nagle spoważniał. – Ktoś ci coś
powiedział?
-
Nie! Nie, nie o to chodzi...- zaprzeczyłam szybko, nie chcąc, by domyślił się
prawdy. Julia była jego siostrą i nie powinien wiedzieć, że to ona poddała
wątpliwościom moją samoocenę. – Nieważne – schowałam twarz w poduszce,
przeklinając własną głupotę. Po co w ogóle zaczynałam ten temat?
-
Młoda...- odezwał się tak ostrym tonem, że aż podniosłam na niego swój wzrok.
Wyglądał na wkurzonego. Chwycił mnie za nadgarstek, zmuszając bym usiadła
naprzeciwko niego i spojrzała prosto w te ciemne tęczówki. A potem jak gdyby
nigdy nic powiedział:
-
Jesteś cholernie piękna.
Słowa zawisły w powietrzu, a ja nie
potrafiłam się poruszyć. Powietrze zgęstniało, niczym zupa robiona przez
Crystal i gdyby w tym momencie spadł na nas meteoryt, prawdopodobnie nawet nie
zwróciłabym uwagi. Coś się zmieniło. To było wyraźne. Nigdy nie byłam w takiej
sytuacji i szczerze mówiąc nie wiedziałam jak zareagować. Nie musiałam. Dylan
zrobił to pierwszy, zrywając się gwałtownie i uśmiechając nerwowo, niczym mały
chłopiec przyłapany na jedzeniu ciasteczek przed obiadem.
-
Okej, ja muszę lecieć...Spencer, no wiesz...Ekhem...- odchrząknął. – W piątek
idziemy na mecz, tak? To...jeszcze się zgadamy...A teraz...Spencer! – wyszedł z
sypialni, pozostawiając mnie w całkowitym szoku. Co to było? Drzwi otworzyły
się gwałtownie:
-
Seksowna piżamka – rzucił jeszcze chłopak, puszczając mi oczko i po raz kolejny
znikając mi z pola widzenia. Uśmiechnęłam się lekko, czując jak moje policzki
palą żywym ogniem. Nie, nie...To nie mogło się dziać. Chwyciłam się za brzuch,
w którym poruszały się jakieś latające stworzenia, których nie chciałam
definiować. Musiałam zrobić coś innego: musiałam je zabić. Bo przecież to nie
możliwe, żebym zaczęła zakochiwać się w Dylanie, prawda?
Po wielu godzinach przemyśleń,
zrozumiałam co się ze mną działo. Ulegałam wpływom otoczenia. Wszyscy wmawiali
mi, że czułam do Dylana coś więcej, więc zaczęłam w to wierzyć. Ale nie
pokrywało się to w żadnym stopniu z prawdą. W momencie, kiedy doszłam do tego
wniosku, przestałam zachowywać się dziwnie i byłam w stanie iść na mecz bez
pocących się dłoni i ścisku w żołądku.
Jeszcze nigdy nie byłam na meczu baseballa,
zdecydowanie bardziej wolałam siatkówkę, ale Dylan był ogromnym fanem i wiem,
że strasznie cieszył się na to wyjście. Pożyczył mi nawet jedną ze swoich
koszulek z nazwą drużyny, żebym nie wyróżniała się w tłumie. Była mi o kilka
numerów za duża, ale naprawdę wygodna.
-
Gotowa na waszą pierwszą nieoficjalną randkę? – Crystal wparowała do mojego
pokoju, akurat, kiedy kończyłam robić sobie luźnego koka. Przewróciłam oczami,
próbując nadać swojej fryzurze odpowiedni artystyczny nieład.
-
To nie jest randka. A tak w ogóle, to czemu nieoficjalna?
-
Bo oficjalnie nadal jest ze Spencer – wzruszyła ramionami. – Ale wydaje mi się,
że już niedługo...Wyglądalibyście razem naprawdę cudownie i...O! Cześć Dylan!
Odwróciłam się gwałtownie w stronę
drzwi, o które opierał się mój przyjaciel. Posłałam mu szeroki uśmiech, modląc
się by nie usłyszał za wiele z bełkotu Reed.
-
Z kim wyglądałaby cudownie? – mruknął, marszcząc brwi, a ja posłałam
przyjaciółce spanikowane spojrzenie. Ona jednak była przygotowana.
-
Z Danielem! Nie sądzisz?
Prychnęłam śmiechem na widok miny
O’Briena. Zmrużył jedno oko, jakby zastanawiając się, z czego Crystal spadła w
dzieciństwie na głowę.
-
Ty i...Daniel? – skrzyżował ręce na piersi, a ja machnęłam dłonią. Jeszcze tego
by brakowało, żeby myślał, że ja i Sharman...
-
Reed wymyśla. Na siłę próbuje mnie zeswatać. Zrobiła mi nawet listę
potencjalnych kandydatów! – burknęłam, rzucając w nią poduszką. To była prawda.
Oczywiście pierwsze miejsce zajmował Dylan, ale nie zabrakło tam też Adama,
Daniela, a nawet Bohena. Mój przyjaciel pokręcił z rozbawieniem głową.
-
Musimy iść bo się spóźnimy. A tak w ogóle, to wyglądasz uroczo w mojej
koszulce!
Skinęłam głową i chwyciłam swoją
skórzaną ramoneskę. Ruszyłam za chłopakiem w kierunku wyjścia, a Crystal
bezdźwięcznie rzuciła na dowidzenia słowo „randka”. Czasami była strasznie
niedojrzała!
-
Wiesz, że ciągle będziesz musiał tłumaczyć mi zasady i w ogóle? – uśmiechnęłam
się, kiedy objął mnie ramieniem, zupełnie tak jakbyśmy byli parą. A przecież
nie byliśmy. Czasami naprawdę nie rozumiałam jego zachowania, jednak całkowicie
mi to nie przeszkadzało. Owszem, byliśmy dość blisko, ale chyba nie naginaliśmy
żadnych zasad.
-
Nadal nie mogę uwierzyć, że to twój pierwszy mecz baseballa! W co wy tam gracie
w Anglii? Polo? – pstryknął mi w nos, za co szturchnęłam go w ramię. On i Posey
czasem nabijali się z mojego pochodzenia, ale wiedziałam, że były to tylko
żarty.
-
Och, spadaj – udałam obrażoną i odsunęłam się od niego, ale on natychmiast
chwycił mnie ponownie.
-
Daj spokój. Wiesz, że uwielbiam twój seksowny akcent – wiedziałam. Powtarzał to
już kilka razy i przyznaję, że czasem
specjalnie podkreślałam swoje brytyjskie pochodzenie. Tak dla zabawy. – W ogóle
to cieszę się, że to właśnie ja cię rozdziewiczę.
Zatrzymałam się gwałtownie na środku
chodnika, zmuszając go do tego samego. Przechodząca obok nas starsza pani,
która z pewnością słyszała ostatnią wypowiedź mojego przyjaciela, obrzuciła nas
zgorszonym spojrzeniem.
-
Że co?! – pisnęłam, a chłopak zaśmiał się głośno.
-
To twój pierwszy raz na meczu...
Och, o to dziewictwo chodziło!
Ukryłam twarz w dłoniach, próbując powstrzymać uśmiech.
-
Boże, jesteś taki popieprzony!
-
Nie, pomyłka. Ja pieprzę, a nie jestem pieprzony...Au! – rozbawiona uderzyłam
go w potylicę. To będzie ciekawy wieczór.
- Jak ty w ogóle mogłaś przeżyć bez baseballu tyle
lat? – westchnął O’Brien, kiedy w końcu zajęliśmy swoje miejsca na stadionie.
Wzruszyłam ramionami. W jednej dłoni trzymałam colę, w drugiej słynnego
meczowego hot-doga.
-
Siatkówka – to jedno słowo powinno wystarczyć dla wyjaśnienia, jednak po
wyrazie twarzy Dylana, zrozumiałam, że nie wystarczyło. – Najpiękniejsza
dyscyplina sportu!
Chłopak natychmiast zakrył mi usta
dłonią i rozejrzał teatralnie dookoła.
-
Cii! Jeszcze ktoś usłyszy!
Odepchnęłam go i skupiłam się na
akcji na boisku, gdzie właśnie pojawili się gracze. Po kilku minutach mecz się
rozpoczął, a Dylan szeptał mi do ucha zasady. Ze wstydem przyznałam się sama
przed sobą, że niewiele zrozumiałam z tego co mówił. Skutecznie rozpraszały
mnie jego usta, dotykające mojego ucha i brzmienie jego głosu.
-
Wygramy to! – stwierdził zdecydowanie, kiedy tylko rozpoczęła się przerwa.
Uśmiechnęłam się w jego stronę, ciesząc się szczęściem widocznym na jego
twarzy.
-
Zjadłabym jeszcze tego pysznego hot-doga – jęknęłam, rozglądając się za
sprzedawcą, chodzącym między trybunami.
-
Niektóre dziewczyny wstydzą się jeść przy facecie – Dylan położył ramię, na
moim krześle. – Ty nie jesteś jedną z nich.
-
Nie przy tobie. Widziałam jak jesz kebaba.
-
Nie da się zjeść kebaba, bez brudzenia!
Zaśmiałam się cicho, co niepokojąco
przypominało chichot, a wtedy zobaczyłam siebie na wielkim ekranie. Szczerze
mówiąc myślałam, że KissCam występuje tylko w filmach, a nie w prawdziwym
życiu, ale oto moja twarz została powiększona do niewyobrażalnych rozmiarów i
cały stadion zaczął krzyczeć „całuj!”. Ponownie spojrzałam na telebim, modląc
się, aby ujęli mnie w towarzystwie siedzącego obok mnie sześcioletniego
chłopca. Ale nie. Wszechświat musiał sobie ze mnie zakpić i nasłać na mnie
fanów baseballa, zmuszających do pocałowania Dylana O’Brien, mojego najlepszego
przyjaciela.
Zerknęłam nerwowo na chłopaka, ale
on wydawał się być rozluźniony i zadowolony. Przeczesał ręką swoje ciemne włosy
i puścił mi oczko.
-
Ludzie chcą pocałunku – uśmiechnął się, nachylając w moją stronę. Chwycił jeden
moich z kosmyków, które uciekły z luźnego upięcia i założył go za moje ucho.
Spojrzał na moje usta i prawdopodobnie całkiem nieświadomie, przygryzł swoje.
Westchnęłam cicho, ale siedział tak blisko mnie, że i tak to usłyszał.
-
Masz dziewczynę – mruknęłam.
-
Nie pamiętam* – pokręcił głową, wpatrując się prosto w moje oczy. Czułam jak
cała topnieję, ale głos rozsądku, który od dawna siedział cicho, teraz
postanowił ruszyć do akcji.
-
Daj spokój – szturchnęłam go lekko w ramię, co prawdopodobnie przywróciło mu
racjonalne myślenie, bo zaśmiał się głośno i przyciągnął do siebie by mnie
pocałować.
W policzek.
Zawiedziony tłum zabuczał, ale
chłopak tylko pomachał w stronę kamery, całkowicie nieświadomy, jak bardzo
namieszał mi w głowie. Nie zapamiętałam nic z reszty meczu, pochłonięta
rozmyśleniami na temat tego cudownego, popieprzonego chłopaka i sytuacji, która
miała miejsce. Byłam całkowicie zamroczona i dopiero, kiedy włożył palec między
moje żebra z okrzykiem „halo! Wygraliśmy!” zorientowałam się, że już koniec i
możemy iść do domu.
-
Jak ci się podobało? – zapytał, kiedy tylko wydostaliśmy się z tłumu spoconych
fanów Metsów.
-
Było...- jak znaleźć odpowiednie słowo? – Interesująco.
-
Złapię nam taksówkę, żebyśmy nie musieli tułać się metrem...- zaczął, ale
przerwał mu dźwięk telefonu. – Poczekaj chwilę – posłał mi przepraszające
spojrzenie i odebrał urządzenie. – Cześć, kochanie...Tak, jasne...Spenc,
słuchaj...- oddalił się na tyle, bym nie słyszała ich rozmowy, co jakoś
specjalnie mi nie przeszkadzało. Nie chciałam wiedzieć o czym z nią rozmawiał.
Nie chciałam wiedzieć co będzie z nią robił. Nie chciałam wiedzieć o niej.
Cóż, sytuacja się skomplikowała.
Sięgnęłam dna. Rzuciłam kolejną
zwiniętą kartką papieru w stronę kosza na śmieci, po raz któryś nie trafiając.
Warknęłam zirytowana i rzuciłam długopisem o ścianę. Po raz pierwszy miałam w
sobie tyle uczuć, że musiałam przelać je na papier. Co było między mną a
Dylanem? Coś było na pewno. Ja czułam, że kompletnie się w tym zatracam, ale on
miał Spencer. Ja byłam zagubiona, a on miał swój fantastyczny związek i zapewne
nawet tak tego nie odczuwał. Ja owszem. Na tyle, by po raz pierwszy w swej
karierze napisać piosenkę. Przynajmniej uda mi się uszczęśliwić Adama.
-
Co tam? – drzwi uchyliły się lekko i weszła przez nie Jamie, zamykając je
cicho, jakby bojąc się naruszyć mój spokój. – Crystal dzwoniła, że mam przyjść.
Byłam wdzięczna za takie
przyjaciółki. Nie wiem na czym stałam z O’Brienem, ale z takim wsparciem mogłam
poradzić sobie ze wszystkim. Uśmiechnęłam się.
-
Napisałam piosenkę. Chcesz posłuchać?
I get
lost in you
You're
the sky I'm falling through
The
clouds, to the ground
Won't
you catch me now?
Two
roads converge
And
neither moves forwards
We're
stuck at an impasse
Can
this last now?
You
stay up I'm crashing down
You
stay up I'm crashing down
Now
it feels like we're guessing
And I
don't know
I could
stay, or I could let you go
Don't
wanna say that I've been wasting my time
But
it feels like we're guessing
And I
can't wait all my life
So
hard moving on
But
this'll be the last one
How
many times, can I say
That
you broke me in every way
There's
nothing left to prove
You
rose up and I fell through
Lost
in space, I can't face
What's
in my way
You
stay up I'm crashing down
You
stay up I'm crashing down
Now
it feels like we're guessing
And I
don't know
I
could stay, or I could let you go
Don't
wanna say that I've been wasting my time
But
it feels like we're guessing
And I
can't wait all my life
Every
thing that you've ever said
Is
burned into the back of my head
I
can't forget, I can't forget
Don't
give up on me now, I think I've got you all figured out
You
stay up, I'm crashing down
I get
lost in you
You're
the sky I'm falling through
The
clouds, to the ground
***
Jak zwykle późno, ale jest!
Wiem, że siostra Dylana nie ma 18 lat i prawdopodobnie nie jest zołzą, ale tak musiało być na potrzebę opowiadania.
Jeśli chcecie posłuchać piosenki Jade (śpiewaną przez nią!): KLIK!
Jeśli chcecie przeczytać tłumaczenie: KLIK!
* "nie pamiętam" - historia z życia wzięta.
Mam nadzieję, że wam się podoba i nie jesteście rozczarowani.
Dużo momentów Jylan, co?
Chyba za dużo.
Tak słodko, że prawdopodobnie dostałam cukrzycy.
No nic...Enjoy!
z reguły nie czytam takich blogów i szczerze powiedziawszy weszłam tylko rzucić okiem, myślałam, że to jeden z tysiąca takich mega cienkich i w ogóle (przepraszam, ale takie ff z reguły takie są xd).
OdpowiedzUsuńw każdym razie mile się zaskoczyłam. może nie jest to jakieś fenomenalne dzieło jak Anna Karenina, czy historia typu GNW, które właśnie mnie ruszają, ale coś w Twoim opowiadaniu mi się podoba i sprawia, że na pewno zostanę tu na dłużej (: naprawdę bardzo przyjemnie się czyta i za co największy plus - dialogi nie są sztywne, a odczucia głównej bohaterki są realne i rzeczywiste.
nie wiem co się stało, ale akapity są strasznie nierówne i trochę przeszkadza to w czytaniu xd
no tak czy inaczej - weny i do napisania! :")
Postaram się naprawić akapity. Sama nie wiem co się stało :/
UsuńDziękuję za miłe słowa :) Wiem, że nie jest to najwybitniejsza literatura, nie miała taka być. Traktuje ATW jako oderwanie od stresu i presji. Piszę je, żeby się rozluźnić i odpocząć, nie po to żeby dogonić Johna Greena (to jest niemożliwe! On jest geniuszem!)
Cieszę się, że będziesz wpadać ;)
Pozdrawiam :*
Bardzo lubię twoje opowiadania! Jest w nich jakaś przyciągająca siła, od której nie mogę się uwolnić. Muszę przyznać, że strasznie związałam się z bohaterami :) A szczególnie to z Jade.Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Powodzenia w pisaniu!
OdpowiedzUsuńWcale nie za dużo! Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i chociaż chciałaby abyś dodała go już juto to wiem, że nie jest to wykonalne...
Boziu kochanie, cudowny rozdział, strasznie ci zazdroszczę talentu :(
OdpowiedzUsuńBardzo fajna piosenka, w ogóle mam takie wrażenie, że Jade to jakaś moja siotra bliźniaczka czy co hahah xd
No nic, nie truję już, czekam z niecierpliwością na następny rozdział :(
Weny ;*
Bardzo podoba mi się twoje ff, historia strasznie wciąga... z niecierpliwością, czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Chciałabym, aby zjawił sie Ryan i chciał naprawić związek z Jade. Będzie cos podobnego?
OdpowiedzUsuńDziewczyno daj rozdział jak najszybciej.. i niech już się pocałują!!
OdpowiedzUsuńJak mają się pocałować jak Dylan jest ze Spencer :c
Usuńniech zerwie ze Spencer, ona mi się kojarzy z Taylor Swift :/
Uwielbiam *-* jeny, to jest niesamowite, cała fabuła i wątki są jakby pisane przez najbardziej doswiadczonego pisarza. Extra 😘 i ta lista potencjalnych chłopakow-mistrzowska xD ale no .. niech w koncu Dylan rzuci tą Spencer. ona nie zasluguje na niego i koniec i basta.
OdpowiedzUsuńBuziaczki :*
Co tu dużo pisać? KOCHAMKOCHAMKOCHAM!
OdpowiedzUsuńNie napiszę że blog jest genialny, zajebisty, niesamowity, nie napiszę że jest najlepszy jaki czytałam, bo to chyba logiczne i oczywiste!
A Spencer... może rozjedzie ją metro...? Zrób z nią coś, no MUSI zniknąć <3
Jejku, Dylan wrócił, przestał być dupkiem (no, przynajmniej trochę) i znów jest Jylan, robi się coraz ciekawiej.
OdpowiedzUsuńDalej nie cierpię Spencer i może wpadłaby pod autobus, co? Albo przypadkiem wypadła z okna?
I jakoś tak smutno mi w stosunku do Jade.. Coś czuję, że ona się zakochuje, a Dylan nie zamierza zrywać ze Spencer. Smutne ;c
I nie polubiłam Julii (co z tego, że to moja imienniczka?). Zachwuje się strasznie.
No nic; weny i jeszcze więcej momentów Jylan! xx
Miałam bardzo zły dzień, weszłam na twojego bloga, a tu nowy rozdział. Nawet nie wiesz jak bardzo poprawiło mi to humor. <3
OdpowiedzUsuńMi tyle scen Jylan nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Tylko szkoda,że dalej nie zerwał ze Spencer, ale mam nadzieję, że niedługo to nastąpi. :)
Najlepsze.. Kocham <3
OdpowiedzUsuńAww dziekuje za ta calusna kamere, chociaz przyznam szczerze nie tego sie spodziewalam. jednak i tak nas nje zawiodlas, rozdzial jest genialny! Weny xx
OdpowiedzUsuńAle mnie nastraszyłaś z tym rozdziedziczeniem xD (nie wiem czy dobrze napisałam)
OdpowiedzUsuńCudo<3 Pomieszaj jeszcze trochę w życiu Jade :) Byłoby nudno gdyby wszystko było od razu idealnie. Weny życzę ;**
OdpowiedzUsuńJeju ten rozdział jest świetny!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc odkąd wprowadziłaś Spencer to byłam na ciebie wściekła, ale po tym rozdziale jakoś mi przeszło Jylan!!
A Julia niech idzie się je... ekhem, jest moją imienniczką lol xd
Niech idzie sadzić gorczyce czy coś xDDD
Bez sensu :D XD
Dobra już normalnie.
Świetnie napisane i brakowało mi tych komentarzy Dylana! :D
Czekam na następny!~
~ Julie
Ps. Zapraszam do siebie na opowiadanie z Dylanem:))
http://tworczosci-julie-tajemnicza.blogspot.com
Tyler Oakley yey!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga i to jak piszesz!To jest wspaniałe! :) Warto czekać tyle czasu na rozdziały.
OdpowiedzUsuńNie, Jylan jest super razem, dobrze, że tyle z nimi momentów.
OdpowiedzUsuńK.
Kocham tego bloga ❤
OdpowiedzUsuńJeju.. Kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńWięcej *o*
hihihi GENIALNE !!!
OdpowiedzUsuńJuż myślałam że Jade serio pocałuje Dylana i potem jakoś to prasa przechwyci, i Spencer się dowie, i będzie cierpiała, a tu masz ci los.....
No nic innego mi nie zostaje jak czekać na następny rozdział :3
Wciąga! Nie mogłam spać, bo czytałam twoje ff. Najlepsze jakie dotychczas czytałam. :3 Z niecierpliwoscią czekam na kolejne rozdziały. <3
OdpowiedzUsuńCudowne ♥ Spełnienia marzeń, kochana (z tego, co wiem masz urodziny ♥)
OdpowiedzUsuńSpełnienia marzeń <3
OdpowiedzUsuńSto lat! Spełnienia marzeń :))
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego! :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego <3 spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, imprez, pieniędzy, prezentów, wspaniałych przyjaciół i oczywiście weny do dalszego pisania, bo wychodzi ci to świetnie ❤
OdpowiedzUsuńSto lat <3
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj!!! Widziałaś zwiastun 5 sezonu Teen Wolfa? :D <3
OdpowiedzUsuńSTOOO LAAAT, STOO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE ŻYJE NAM .... ZUZA♥ !!!!!! Życzę Ci wszystkiego naj najlepszego ;D
OdpowiedzUsuń*zanuć to, to będzie zabawnie ahahha*
Wszystkiego najlepszego! Duzo sukcesow, szczegolnie w pisaniu, zebys zawsze byla usmiechnieta i zebys spotkala wszystkich swoich idoli i w ogole 100 lat xxx
OdpowiedzUsuńWczoraj kompletnie przez przypadek trafiłam na twojego bloga, ale muszę przyznać, że od razu go pokochałam! ^^ Uwielbiam czytać tego typu opowiadania, ale pierwszy razy czytam jakieś o Dylanie, zazwyczaj o 1d czy coś xd Ale w każdym razie, masz ogromny talent i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń