Impreza miała pomóc nam wszystkim.
Minął tydzień od święta dziękczynienia i wszyscy mieli złe humory. Dylan stał
się wyklętym w naszym mieszkaniu i choć bolało nas to, nie odzywaliśmy się do
niego słowem. Jemu zresztą to nie przeszkadzało. I tak prawie nie przychodził,
spędzając całe dnie albo w szkole, albo ze Spencer. Nawet nie przeprosił co
było w całej sytuacji najgorsze. To nie tak, że uważałam, że mam do niego
jakieś prawo. Cieszyłam się, że znalazł szczęście, ale prawdę mówiąc wolałabym,
aby nie odciągało go to od nas. Bo przecież, jak można być naprawdę zadowolonym
ze swojego życia, kiedy nie ma w nim najlepszych przyjaciół?
-
Nie przejmuj się nim – mruknęła Jamie, malując swoje usta krwistoczerwoną
szminką. Spojrzałam na nią zaskoczona.
-
Mówiłam na głos?
-
Nie, po prostu cię znam – dziewczyna wzruszyła ramionami i posłała mi
olśniewający uśmiech. – Tylko przez jedną osobę tak się krzywisz.
Westchnęłam głęboko i podeszłam do
szafy, by Cote nie mogła zauważyć mojej miny.
Nie potrafiłam tak po prostu przestać myśleć o Dylanie, ale jednocześnie
nie chciałam psuć jej zabawy.
-
Która sukienka? – wyciągnęłam z szafy dwa wieszaki, a mojej przyjaciółce
wystarczyła sekunda by zdecydować.
-
Srebrna. Sto procent.
Z niechęcią skinęłam głową,
odwieszając odrzucone ubranie i nierozważnie zapomniałam trzymać język za
zębami.
-
Fioletowy to ulubiony kolor Dylana...
Jamie jęknęła głośno i odwróciła się
w moją stronę. Poczułam się jak pięciolatka, stojąca przed mamą, przyznająca
się, że niechcący stłukła wazon w salonie.
-
Gardner...Czy ty coś do niego czujesz?
To pytanie mnie zaskoczyło,
przeraziło i rozbawiło jednocześnie. Zamrugałam kilka razy, niedowierzając, że
te słowa naprawdę opuściły usta Cote. Poczułam nagły przypływ gorąca i usiadłam
na łóżku z wrażenia.
-
To mój najlepszy przyjaciel! – zawołałam oburzona, ale dziewczyna widocznie nie
przejęła się moim tonem.
-
Josh też jest moim najlepszym przyjacielem. To nic nie wyklucza. Wręcz
przeciwnie, dużo ułatwia. No wiesz, najlepsze związki są oparte właśnie na
przy...
-
NIE! – pisnęłam i schowałam twarz w dłoniach. Musiałam przypominać dorodną
truskawkę. – Nic nie czuję do Dylana...Nie w tym sensie – moje słowa były
tłumione, ale byłam pewna, że Jamie wszystko zrozumiała.
-
Przecież nikt ci nic nie zrobi, jeśli się do tego przyznasz – głos Cote
złagodniał i poczułam dotyk jej kościstych palców na ramieniu. Zaśmiałam się,
kręcąc głową z niedowierzaniem. Ta rozmowa była tak absurdalna, że naprawdę
nigdy bym nie pomyślała, że będę w niej uczestniczyć.
-
Dylan to tylko mój przyjaciel – podniosłam głowę i spojrzałam Jamie prosto w
orzechowe oczy. - Jasne, jest kochany, rozśmiesza mnie jak nikt i przy nim naprawdę
mogę być sobą. Uwielbiam spędzać z nim czas i cholernie za nim tęsknię. I strasznie
nienawidzę Spencer Blat! – wykrzywiłam się malowniczo, bo samo wypowiedzenie
jej nazwiska przychodziło mi z ogromnym trudem. – Ale to nie jest nic więcej.
Po wyrazie twarzy tancerki
widziałam, że jest rozbawiona. Nie uwierzyła mi i nadal miała tą swoją kretyńską
teorię, ale ja nie miałam siły kontynuować tej konwersacji. Chwyciłam srebrną
sukienkę, którą wcześniej wybrała i skierowałam się ku łazience, by w spokoju
się przebrać.
Co jej odbiło? Ja i Dylan? To się
nigdy nie stanie.
Dom Carter Haliwell był duży i
idealny na imprezy. Nie wiedziałam dokładnie kim była organizatorka, ale reszta
moich lokatorów wydawała się dobrze ją znać. Kiedy przybyliśmy na miejsce,
oczywiście modnie spóźnieni z powodu Crystal, która nie mogła znaleźć swoich
butów, impreza zdążyła się już rozkręcić. Zauważyłam parę osób z mojego
rocznika, jednak większość stanowili starsi studenci, na co postanowiłam nie
narzekać. Zostałam jedyną wolną dziewczyną w naszej grupie i zamierzałam z tego
skorzystać. Usiedliśmy na skórzanym narożniku, a Max i Tyler poszli po napoje. Crystal
usiadła na kolanach Alexa, a Jamie Josha, by nie zajmować miejsca.
Rozmawialiśmy o jakichś mało istotnych kwestiach, śmialiśmy się i właśnie padł
pomysł, żeby trochę potańczyć, kiedy zrobiło się nagłe zamieszanie.
Wokół drzwi skumulowała się
podniecona czymś grupka, wykrzykująca jakieś słowa, których przez muzykę nie
byłam w stanie zidentyfikować. Spojrzałam na swoich przyjaciół, ale oni tylko
wzruszyli ramionami, sami nie wiedząc co się dzieje. Przepraszając w myślach Carter
Haliwell za wybrudzenie jej kanapy, stanęłam na meblu, próbując dostrzec co
zwróciło taką uwagę pijanych studentów.
A raczej, jak się okazało...kto.
Ktoś kopnął mnie w brzuch, uderzył w
twarz i podeptał mnie wysokimi szpilkami od Manolo Blahnika. A przynajmniej tak
się poczułam, kiedy zobaczyłam uśmiechniętą promiennie Spencer Blat przy boku
Dylana. Usiadłam, walcząc z nagłymi mdłościami. Przecież nie wypiłam jeszcze na
tyle by było mi niedobrze! Ale mój żołądek nie przyjmował tego racjonalnego
argumentu.
-
Jade? – Josh nachylił się w moją stronę, bacznie mnie obserwując. – Wszystko okej?
Zbladłaś?
Jednak nie musiałam odpowiadać,
ponieważ para wieczoru przebiła się przez tłum fanów i wszyscy moi przyjaciele
też ich zobaczyli.
-
Nawet ten wieczór chce nam zniszczyć?! – warknęła Crystal, sztyletując chłopaka
wzrokiem. Byłam pewna, że gdyby Alex jej nie trzymał, zrobiłaby coś okropnego i
nielegalnego.
-
Cóż...- Daniel wziął shota, skrzywił się i dopiero wtedy skończył swoją myśl. –
Nie pozwolimy mu na to.
Zgodnie przytaknęliśmy, ale wesoły
nastrój skończył się podobnie jak wódka.
-
Jade...- Posey nachylił się w moją stronę, z widoczną troską w oczach. – Na pewno
okej?
Przez chwilę zastanawiałam się co
odpowiedzieć. Czy przyznać się, że poczułam się naprawdę fatalnie, kiedy go
zobaczyłam? Czy powiedzieć, że najbardziej na świecie chciałam teraz do niego
pójść i udawać, że nic się nie stało, tylko po to by móc z nim porozmawiać? Czy
wyznać, że jestem na niego tak cholernie wściekła, ale jednocześnie bardzo chcę
mu wybaczyć, żeby wszystko było jak kiedyś?
Nic nie było okej, a ja nie miałam
ochoty na dalszą zabawę. Jednak moją zaletą był całkiem niezły talent aktorski.
-
Będzie jak ze mną zatańczysz! – uśmiechnęłam się szeroko i łapiąc go za dłoń,
pociągnęłam na prowizoryczny parkiet.
Nie był pewien czy to dobry pomysł,
jednak po tych wszystkich bankietach i imprezach w najdroższych klubach z
przyjaciółmi Spencer miał ochotę na zwykłą studencką domówkę. Nie narzekał,
jasne że nie. Był największym szczęściarzem świata. Miał piękną dziewczynę, do
której śliniło się pół kuli ziemskiej, nawiązywał bardzo konkretne znajomości w
świecie show biznesu i często nawet dobrze się bawił. Ale czasem czuł, że
całkowicie zatracił swoje zwykłe życie i chciał je znowu odzyskać. Chociaż na
jeden wieczór.
Tylko, że ze Spencer nie było to do
końca możliwe. Kiedy tylko przekroczyli próg domu Haliwell pijani studenci
rzucili się w ich stronę, niedowierzając, że wielka i cudowna gwiazda „Black
Trap” przyszła na ich imprezę. Aktorce oczywiście to nie przeszkadzało,
uwielbiała być w centrum zainteresowania i naprawdę kochała swoich fanów. Z
początku O’Brienowi to przeszkadzało. Nawet podczas randki znajdowała czas dla
podekscytowanych dziewczynek i zszokowanych chłopców, by zrobić sobie z nimi
zdjęcie, dać autograf, a nawet chwilę porozmawiać. Dopiero niedawno zaczął to
podziwiać. Fani byli dla niej najważniejsi na świecie, doskonale wiedziała, że
bez nich nie udało by jej się zajść tak daleko. Teraz również z chęcią pozowała
do fotek z jego uczelnianymi znajomymi i uśmiechała się szeroko, jakby naprawdę
szczęśliwa, że tu jest.
A on nie był szczęśliwy. Liczył, że
będzie inaczej. Bez tego tłumu, szumu i histerii. Zazwyczaj na imprezy przychodził
z przyjaciółmi, znajdowali sobie jakiś kąt gdzie skutecznie się upijali i
dobrze się bawił, często nawet się nie kontrolując. Ale nigdy niczego nie
żałował.
Rozejrzał się w poszukiwaniu swoich
współlokatorów, ale przez tłumek dookoła Spencer nie dało się zobaczyć wiele.
Westchnął i objął swoją dziewczynę ramieniem.
-
Dobra! Koniec! – machnął ręką, odsuwając natrętów. Przewrócił oczami i
pocałował Blat w czubek głowy. – Teraz chcemy się zabawić, więc zostawcie nas w
spokoju!
Dziewczyna posłała mu oburzone
spojrzenie, ale wystarczył jego jeden uśmiech by złagodniała. Lubił to, że tak
na nią działał.
-
Wiesz, że uwielbiam swoich fanów! – westchnęła, wpatrując się w niego tymi
swoimi ogromnymi błękitnymi oczami. Uśmiechnął się.
-
Wiem – pociągnął ją do wnętrza domu, przedostając się przed zebranych uczniów.
- Ale ja uwielbiam ciebie i chcę spędzić z tobą trochę cza...
Nie dokończył. Jego spojrzenie
powędrowało za postać Blat, na kanapę gdzie siedzieli wszyscy jego przyjaciele.
Którzy jednak usilnie nie patrzyli w jego stronę. Żadne. Nawet Tyler, którego
znał jeszcze przed poczęciem! Żadne...oprócz Jade.
Tylko ona siedziała wyprostowana,
wpatrując się prosto w niego. Nie uśmiechała się, a w jej oczach nie było
żadnego błysku. Mógł to stwierdzić nawet z takiej odległości, bo przecież znał
te czekoladowe tęczówki na pamięć. Wyglądała cudownie, jak zawsze. W srebrnej
sukience sięgającej do połowy uda przypominała istotę całkowicie nie z tego
świata. Zrobił dwa kroki w jej stronę, kiedy Spencer złapała go za nadgarstek.
-
Gdzie idziesz? – mruknęła, zaskoczona jego zachowaniem. Nigdy jej nie
zostawiał, zawsze stał przy jej boku. Teraz wydawał się całkowicie o niej
zapomnieć!
-
Przepraszam – przeklął się za głupotę i chwycił aktorkę za rękę. Tak dawno nie
widział Jade, która skutecznie go unikała, że całkowicie zatracił poczucie
rzeczywistości. Pociągnął Spencer do baru, czujnie jednak obserwując Gardner,
patrząc jak Tyler nachyla się ku niej, rozmawiają, po czym uśmiechnięci ruszają
na parkiet.
-
Dylan! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – jego dziewczyna zmarszczyła brwi,
zdziwiona jego nagłym rozkojarzeniem. Pokiwał głową i westchnął. Cóż, jak widać
nie może być tak jak kiedyś i to z jego winy. Ale czy żałował? Spojrzał na
przepiękną brunetkę, która towarzyszyła mu tego wieczoru i uśmiechnął się. Nie,
nie żałował.
-
Przepraszam – mruknął, całując ją lekko. – Czasem nadal tracę przy tobie głowę.
-
I oby tak było jak najdłużej! – zaśmiała się i objęła go za szyję.
Był szczęśliwy. Był. Jak mógłby nie
być?
Max gdzieś jej zniknął, a ona nie
miała pojęcia gdzie. Ostatni raz widziała go z Tylerem i Dylanem przy barze i
naprawdę obawiała się o jego stan. Sprawdziła łazienkę na dole i kiedy wśród
okupujących ją studentów, nie znalazła swojego chłopaka, ruszyła na piętro.
Minęła drzwi do sypialni pani domu, a wtedy ktoś chwycił ją za przegub i
zaciągnął do środka. Krzyknęła, jednak gdy spojrzała na twarz swojego porywacza,
głos uwiązł jej w gardle.
-
Zwariowałeś! – pisnęła, ale Colton uśmiechnął się tylko i czułym gestem założył
jej włosy za ucho.
-
Na twoim punkcie i to bardzo dawno temu.
Wpatrywała się w niego oniemiała i
zaskoczona, jak zwykle w jego towarzystwie, walcząc z rozszalałym sercem.
Przymknęła oczy, czując jego dotyk, który działał na nią w równie dużym stopniu
co niemal rok temu.
-
Nie dałaś mi odpowiedzi – jego cichy szept, przeciął ciszę panującą w pokoju.
Zmarszczyła brwi zdezorientowana, co musiał zauważyć, bo natychmiast wyjaśnił. –
Kilka tygodni temu...Powiedziałem ci, że chcę do ciebie wrócić...
Westchnęła głęboko, opierając czoło
o jego szeroką klatkę piersiową. Przez strasznie długi czas unikała jego
dotyku, jednak teraz, nie wiedziała czy z powodu alkoholu czy może z prostej
tęsknoty, nie była w stanie się od niego odsunąć.
-
Col...to niemożliwe. Jestem z Maxem.
Wzruszył luźno ramionami, jakby w
ogóle nie dosłyszał tego co powiedziała.
-
I co z tego?
-
Jestem szczęśliwa.
Haynes uśmiechnął się pobłażliwie,
delikatnie gładząc jej odsłonięte ramiona, z zadowoleniem obserwując jak jej
ciało na niego reagowało.
-
Nie tak jak ze mną.
-
Nie – przyznała, kręcąc głową. – On jest dla mnie dobry. Dba o mnie.
- Prawdziwa
namiętność! – zaśmiał się cicho, nie tracąc rezonu. – Daj spokój, wiesz, że ja
i ty to koniec historii. Ile byś się nie broniła, z iloma chłopakami byś się
nie umawiała...Ostatecznie i tak będziemy razem.
Oparł dłonie po obu stronach jej
głowy, tym samym przyciskając do ściany i nie dając szansy na ucieczkę. Jego
usta powoli zbliżały się ku jej, dając chwilę na odepchnięcie, próbę
powstrzymania go czy choćby jakiś protest. Ale nic takiego się nie stało, więc
zachłannie wpił się w jej malinowe wargi, o czym marzył od chwili rozstania.
Ona chciała to zatrzymać, ale nie
mogła. Nie była w stanie. Jeszcze chociaż raz chciała to poczuć. To jak ich
usta idealnie do siebie pasowały, jak jego ręce delikatnie badały jej ciało,
które przecież znały na pamięć! Tą namiętność, którą tylko on potrafił w niej
wywołać. Tą przeszywającą energię, jaką dawał jej każdy pocałunek. W tym
momencie nie martwiła się o Maxa. Nawet o nim nie pomyślała. Zamknęła oczy i
wsłuchiwała się w swoje bijące trzy razy szybciej niż zazwyczaj serce.
Nikt nie rozmawiał z Dylanem. Żadne
z jego przyjaciół do niego nie podeszło, nie zapytało co u niego i w ogóle
udawali, że go nie znają. Zasłużył. Ale nie powstrzymało go to od śledzenia
Jade wzrokiem. Przez cały wieczór rozmawiała z dziewięcioma frajerami, a
wszyscy zapewne chcieli tylko jednego. Chciał podejść, powiedzieć im coś, ale
nie miał do tego prawa, stracił je i cholera jasna, nic go tak bardzo nie
denerwowało!
- Zjebałeś.
Przez chwilę myślał, że się przesłyszał.
Kiedy jednak obrócił głowę okazało się, że jest całkowicie zdrowy, bo Posey
siedział tuż obok niego z kuflem piwa w dłoni.
-
Co?
-
Zjebałeś. Z Jade – Tyler skinął głową w kierunku dziewczyny, tańczącej bardzo blisko
nieprzyzwoicie przystojnego chłopaka.
-
Wiem, stary – westchnął z rezygnacją. Nie wiedział jak to naprawić.
Prawdopodobnie już nie mógł.
-
Przełam się i ją przeproś. Wiem, że tego nie lubisz. Ale nie masz wyjścia.
-
Ciebie nie przepraszałem, a mi wybaczyłeś – tego był pewien. Gdyby było inaczej
Posey w ogóle by nie podszedł, nie mówiąc już o udzielaniu mu rad.
-
Bo znam cię od zawsze i wiem, że jesteś dupkiem – uśmiechnął się szeroko. – Ale
ta dziewczyna ma jeszcze nadzieję, że istnieje w tobie jakaś cząstka
dobra...Naiwna!...I nie powinieneś tego spieprzyć.
-
Pomyślę nad tym – mruknął O’Brien, widząc zmierzającą w jego kierunku Spencer.
Tyler chyba też ją zauważył bo podniósł się z zamiarem odejścia. Zanim jednak
to zrobił, odwrócił się do przyjaciela z ostatnią poradą.
-
Tylko się pośpiesz. Bo ignorując ją, uczysz ją żyć bez ciebie. A jak widać
całkiem pojętna z niej uczennica.
Wskazał kciukiem na parkiet, gdzie
Jade całowała się ze swoim tanecznym parkietem.
O cholera!
Zaspałam. Jak to możliwe?! W
pośpiechu opuściłam łóżko i rzuciłam się do łazienki. Jednocześnie myłam zęby i
próbowałam ogarnąć włosy, co jak sądzę nie przyniosło zbyt dobrego efektu.
Wrzuciłam na siebie byle jakie ubrania, nie przejmując się tym co pomyślą
ludzie, aż w końcu dotarłam do apogeum dzisiejszej porannej katastrofy.
Przetarłam oczy i ponownie
spojrzałam na kalendarz. No nie! Nie! Nie! NIE! A jednak. Wyraźnie i
niezaprzeczalnie przy dzisiejszej dacie tkwiło wydarzenie, zapisane czerwonym
długopisem: zaliczenie z dykcji. Przecież miałam jeszcze tydzień! Cóż, zapewne
przez całą tą sytuację z O’Brienem straciłam poczucie czasu. Przeklnęłam głośno,
szybko zmieniając strój na bardziej elegancki. Całkowicie zapomniałam! Gdybym
wiedziała z pewnością nie poszłabym na żadną cholerną imprezę!
Metro oczywiście na złość miało
spóźnienie i kiedy w końcu dotarłam na uczelnię, byłam pewna, że już dawno
minęła moja kolej i mogę się szykować na poprawkę. Wbiegłam po schodach,
przeskakując co drugi stopień, spodziewając się jednej wielkiej porażki. Ale z
pewnością nie spodziewając się tego co zastałam przed salą egzaminacyjną.
Na krzesłach, z kompresem na czole
leżał Dylan, jęcząc coś niezrozumiale. Nad nim zgromadzili się uczniowie
czekający na egzamin oraz...egzaminatorka! Podeszłam do grupki dziewczyn
siedzących pod ścianą, które zamiast przejąć się stanem O’Briena postanowiły
powtórzyć materiał.
-
Co się tutaj stało?
-
Egzamin się wlecze. Najpierw ktoś zamknął panią profesor w gabinecie, potem
zadzwonili, że odholowali jej auto i musiała jechać odbierać je z komisariatu,
a teraz na dodatek ten chłopak zemdlał!
Podeszłam do przyjaciela i
nachyliłam się nad nim. Uśmiechnął się szeroko na mój widok i mrugnął
rozbawiony.
-
Pani profesor, na widok tej niewiasty, czuję się od razu lepiej! – zawołał,
podnosząc się z miejsca. Kobieta nie wyglądała na przekonaną.
-
Przecież jeszcze chwilę temu był pan nieprzytomny! Może lepiej zadzwonić po
pogotowie?
Chłopak stanowczo pokręcił głową.
-
Spokojnie, Jade potrafi zrobić mi dobrze.
Parsknęłam śmiechem, słysząc tak
znaną odzywkę.
- Ten
pan z pewnością czuje się świetnie – pokiwałam głową. – Możemy kontynuować
egzamin.
Kobieta nie wiedziała za bardzo co
ma zrobić, ale w końcu dała się przekonać.
-
No cóż, dobrze...W takim razie zapraszam, panno Gardner.
Ruszyłam za nią do gabinetu,
odwracając się tylko by posłać w stronę Dylana nieme „dziękuję”. Machnął ręką,
jakby nic nie zrobił i na migi pokazał mi, że na mnie poczeka. To dobrze.
Musieliśmy pogadać.
Egzamin poszedł mi rewelacyjnie, aż
sama się nie spodziewałam. Pani profesor pochwaliła mnie, zarzuciła
komplementami i wypuściła ze zgrabnym zaliczeniem na najwyższą ocenę.
Dylan jak zapowiedział, siedział tam
gdzie go zostawiłam, grając w grę na komórce. Na mój widok podniósł się gwałtownie
i spojrzał z błaganiem w oczach.
-
Porozmawiajmy.
-
Muszę ci podziękować – mruknęłam. – Gdyby nie ty, nie zdążyłabym na egzamin.
Zadałeś sobie dużo trudu...Dziękuję. Mam u ciebie dług.
Wyglądał na dość oniemiałego.
Milczał, a ja widziałam w jego oczach,
że nie może pozbierać słów.
-
Zachowywałem się ostatnio jak największy dupek świata, a ty mówisz mi,
że...Jesteś niesamowita...- nie mogłam powstrzymać przyjemnego ciepła, które
rozlało się po moim żołądku na słowa chłopaka, jednak nie mogłam też łatwo się
poddać.
-
Nadal jesteś dupkiem.
-
Wiem.
Chociaż to udało nam się ustalić.
Zapadła niezręczna cisza, której żadne z nas nie chciało przerwać. Nerwowym
gestem zaczęłam bawić się bransoletką z rzemyków, którą nosiłam na przegubie.
-
No dobra...- westchnął w końcu Dylan. – Wiem, że to już któryś raz, kiedy przepraszam.
Wiem, że możesz mi nie wierzyć, bo dlaczego byś miała? Tyle razy udało mi się
odzyskać twoją przyjaźń i zaufanie i tyle razy to spieprzyłem. Ale teraz
obiecuję ci, że nie jest to tylko gadanie i słodki moment, po którym znowu cię
zranię. Obiecuję, że zrobię wszystko by nie skrzywdzić cię po raz kolejny.
Z trudem powstrzymałam uśmiech.
Chciałam w to wierzyć. Tak cholernie miałam nadzieję, że nareszcie skończą się te
ciągłe kłótnie i ciągłe godzenie się. Bo choć drugą część lubiłam, to pierwsza
strasznie mnie męczyła.
-
Koniec kłótni?
-
Koniec poważnych kłótni – sprostował chłopak, na co przewróciłam oczami.
- Koniec poważnych kłótni – skinęłam głową. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nawet nie wiem ile tak staliśmy, po prostu ciesząc się, że nareszcie jest dobrze.Miałam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. I było. Przynajmniej przez kilka najbliższych tygodni.
***
Dziękuję!
Za cierpliwość, za prawie 30 tys. wyświetleń, za 67 komentarzy pod ostatnim rozdziałem!
Jesteście niesamowici.
Wiem, że znowu was przetrzymałam, ale po raz kolejny muszę usprawiedliwić się nauką.
Kolejny rozdział pojawi się na początku maja i z pewnością możecie spodziewać się jakiegoś rozdziału albo dodatku 21 maja, bo to moje urodzinki :)
Komentujcie, udostępniajcie, polecajcie!
Kocham was! <3
PS. Nareszcie koniec kłótni! Zmieniamy schemat!
#cosiebędziedziało?
PS. Nareszcie koniec kłótni! Zmieniamy schemat!
#cosiebędziedziało?
Aaaa w końcu,tyle czekania się opłaciło.Rozdział genialny.Dylan i Jade pogodzeni,oby tak dalej ! ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję! W końcu.
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że po prostu Cię uwielbiam <3
No i dzisiaj tak słodko, że nie mogę się już doczekać kolejnej części.
Życzę jak najwięcej weny.
Czekam na dalszą część wciąż Cię wielbiąc! <3
Znowu myślałam, że będę pierwsza i się myliłam xd
OdpowiedzUsuńRozdział jest perfekcyjny, tylko miałam trochę wrażenie, że lecisz z akcją, ale to może moja głupia bania i wina dwunastej w nocy w sobotę xd
duigrfiugf3'ifh ♥♥ Dylan i Jade :DDDD Banan na twarzy. I jeszcze z tym egzaminem
to było takie ojej XD
Jesteś świetna!
Pozdrawiam.
~ Julie
*jakby ci się chciało to prowadzę z siostrą bloga z Dylanem w roli głównej, wiesz xDD*
http://tworczosci-julie-tajemnicza.blogspot.com
JEZU *-* IDEALNE JEJU JEJU PERFEKCJA <3
OdpowiedzUsuńJeny! Przez tytył dostałam mini zawał serca :') wystraszyć umiesz xD
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak wspanialy rozdział. Może teraz zacznie się choc po trochu lepiej jej układać <3
Dobrano, buziaczki ^_^
Swietne, ale z początku tytuł mnie zmartwił. Potrafisz wyprowadzać ludzi z równowagi!
OdpowiedzUsuńZ początku byłam za Jade i Dylanem, ale teraz już sama nie wiem. Zachował sie jak ostatni dupek, w dodatku taki sie z niego "laluś" zrobił bo stracił głowę dla sławy itd, a ja takich typków nie lubię. W każdym razie uważam, że Jade jest zbyt nawina, że tak szybko mu wybaczyła.
Ale zobaczymy co będzie dalej;)
zapraszam do siebie: http://beforethenightwillcome.blogspot.com/
Awww <3 cudowny. Chociaz jak czytalam to wciaz mialam nadzieje, ze koniec z tytulu oznacza koniec Dylana i Spencer :')
OdpowiedzUsuńhsbbshsnzyshw nawet nie wiesz jak sie ciesze,
OdpowiedzUsuńze jest nowy rozdzial,
ze miedzy Jade i Dylanem juz wszystko dobrze.
Chociaz ty mnie nie zawiodlas, dziekuje.
No, to czekam na kolejne wpisy, weny! xx
Idealny ♥
OdpowiedzUsuńBoże jak zwykle cudowny, myślałam, że się popłacze w niektórych fragmentach :(
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
Ps Dylan to cholerny dupek, ale go kocham haha :(
Przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień i mogę stwierdzić, że to jest genialne! Chyba najlepsze ff jakie czytałam. Po prostu nie mam się do czego doczepić. :)
OdpowiedzUsuńDylan i jego zboczone teksty najlepsi. Haha Fajna akcja z tymi egzaminami. Nie przepadam za Spencer, taka typowa gwiazda. Oczywiście będę czekać na next. Mam nadzieję, że weny Ci nie zabraknie. ❤
brak mi słów. kolejny cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJeju aż się popłakałam na koniec :( Idealne ❤
OdpowiedzUsuńCudowny, niesamowity ♥ Wspaniale piszesz ! ♥ Nic tylko czekać na kolejny rozdział :) ♥
OdpowiedzUsuńKocham *-* Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńGenialne genialne genialne... Mam nadzieje że kiedyś wydasz książkę :D Nie mogę się doczekać nn <3
OdpowiedzUsuńJejku, rozdział serio genialny ♡ Momentami również miałam wrażenie, że lecisz z akcją, ale to nie zmienia faktu, że rozdział wyszedł boski!
OdpowiedzUsuńNo i przestraszyłaś mnie tytułem, ale na szczęście to tylko mój głupi umysł odebrał to w zły sposób.
Generalnie - Dylan + Jade = aww ♡ Chociaż Dylan to momentami dupek, ale jakoś nie umiem się na niego gniewać i na miejscu Jade nie umiałabym długo trzymać urazy. Także mam nadzieję, że będzie więcej takich uroczych momentów.
I więcej tekstów Dylana, przy których mogę się pośmiać! Normalnie kocham Cię za to ♡
Czekam więc na następny i weny życzę, dużo dużo ♡
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper super super! Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny!
OdpowiedzUsuń+ taka prośba, mogłabyś aktualizować też wattpada? :D
NARESZCIE, ROZDZIAŁ.
OdpowiedzUsuńJak byli na tej imprezie to pomyślałam, Jude podejdzie do Spencer i jej wygarnie wszystko albo walnie czy coś .... Szkoda, że tego nie zrobiła :'D
Rozdział jak zwykle fajny i wgl. Czekam na następny :3
eee źle napisałam ... miało być Jade... niw czemu tam jest u ? niw ....
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, świetny blog <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Świetne jak zawsze ! Czekam na wiecej tekstów w stylu : ta pani umie mi zrobic dobrze... kocham cie! Mam nadzieje ze wydasz ksiązke <3
OdpowiedzUsuńWreeeeeszcie :) przetrzymalas nas, ale warto bylo <3 jak cudownie, ze sie pogodzili i to on przeprosil. Ciekawe jak dlugo wytrzymają bez klotni ze Spencer na horyzoncie xD
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJezu. Jak spojrzałam na tytuł tego rozdziału to miałam zawał XD Myślałam, że to koniec, że to ostatni rozdział </3
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie, omg! Pisz dalej, życzę weny, świetnie Ci idzie, masz naprawde talent.
Mam nadzieję, że Dylan i Jade będą razem x3
Ja to czekam aż Dylan przejrzy na oczy i ogarnie kto jest dla niego odpowiedni i do kogo tak naprawdę coś czuje a nie to jego ciągłe "Spotykam się z gwiazdą która jest idealna"
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Zabiję cię kiedyś za ten tytuł! O mało się poryczałam! Lubisz wyprowadzać nas z równowagi, co nie? Sama treść opowiadania ci nie wystarcza, więc teraz przerzuciłaś się na niszczące serca tytuły?
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł ci świetny- no może prócz tytułu. Naprawdę, mogłabyś się postarać, by nie były takie wspaniałe, bo moje nikłe poczucie wartości gdzieś ucieka jak to czytam. ;-;
Skoro już mowa o uciekaniu, weź spraw by ta głupia Spencer znikła. Przeszkadza tylko Dylankowi i Jade w ich niezbyt chlubnych planach. Tym bardziej, że Dylan już nie jest ten zły i może być wreszcie jakiś słodki moment między nimi, a nie, celibat odstawiasz. ;/
(Przepraszam Cię z góry za ten nierozgarnięty komentarz, w którym być może nic się nie klei, lecz dzisiaj na inny mnie nie stać.)
Pozdrawiam, weny oraz ogroooma czasu na pisanie życzę. <3
Cudowny rozdział, cudowny blig i cudowna historia! ♥
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału ! :*
Ten rozdział jest cudowny *-* Brak mi słów... Z niecierpliwością czekam na kolejny post :)
OdpowiedzUsuńNareszcie!
OdpowiedzUsuńDylan to straszny dupek
Ale dobrze, że już nie będą się kłócić.
Chociaż z drugiej strony boję się, że te inne kłopoty będą o wiele gorsze.
Ale co tam!
RKŚ, jak to mówi młodzież (broń Boże RKO)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
Raaaaaaaany
Pisz szybko i długo!
http://zimno-zimno.blogspot.com/ (03: Królewna Śnieżka: aktywacja)
Węgielek xxx
Ten rozdział był cudowny <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńAwwww *-* Kocham <3 Dzisiaj 2.. Czekam *-*
OdpowiedzUsuńCały czas zaślepiona *-*
Jej super pogodzili się wreszcie nie lubię Spencer zachowuje się jak rasowa s**a
OdpowiedzUsuńCudnie
OdpowiedzUsuńooo koniec kłótni i dobrze :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział :)
Fajnie że koniec kłótni ale nwm dlaczego spodziewałam się czegoś innego mimo to pozytywnie mnie zaskoczyłaś KC MAXXX <3 <3 <3 <3 <4 !!!!11!1!!1!!
OdpowiedzUsuń