Nie mogłam powstrzymać uśmiechu,
kiedy patrzyłam na Dylana. Odkąd dostał rolę w „Black Trap” zadowolenie nie
schodziło z jego twarzy, choć już kilka dni temu skończyli kręcić jego epizody.
Wiedziałam jednak, że to nie przez szansę zaistnienia w biznesie chłopak był
taki radosny. Powód był inny i nazywał się Spencer Blat.
- Daj spokój O’Brien – przewróciłam
oczami, kręcąc się na obrotowym krześle. Chłopak leżał na swoim łóżku z rękami
podłożonymi pod głowę i chyba warto dodać, że był bez koszulki. O tym zawsze warto wspomnieć, a już tym
bardziej popatrzeć. Odkąd zainteresował się Spencer nasze kontakty zmieniły
formę. Nie były już tak…intensywne. Nie to, że osłabły! Wręcz przeciwnie,
zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu i nie krępowałam się już tak bardzo
widząc go bez ubrań. Po prostu znikło to napięcie, które dawniej towarzyszyło
każdej naszej rozmowie. Oczywiście, nie mógł odpuścić sobie niestosownych
komentarzy, ale ich ilość znacznie się zmniejszyła.
Co mi nie przeszkadzało. Naprawdę.
Crystal nadal utrzymywała swoją
głupią teorię „zazdrości”, ale nic z tego. Byłam naprawdę zadowolona, że
O’Brien znalazł kogoś z kim mógł być szczęśliwy. Poza tym miałam na głowie
większe problemy niż on. Bohen trochę mi odpuścił, ale pojutrze miał być
casting do „Grease” i wiedziałam, że jeśli nie dostanę roli będzie wściekły. Na
dodatek razem z Jamie i Holland byłyśmy w trakcie wielkiego planu uświadomienia
Crystal jej okropnej głupoty i doprowadzenia do jej pięknego, bajkowego ślubu z
Danielem.
-
Wyglądasz seksownie w tej koszulce – Dylan posłał mi swój najlepszy uśmiech. -
Powiedz mi jednak…jak to możliwe, że jesteś w moim pokoju, a masz ją na sobie.
Młoda, tu obowiązuje zasada toples.
Rzuciłam leżącą najbliżej książką,
trafiając go w ramię.
-
Au – skrzywił się. – Mogłaś chociaż wybrać coś z miękką okładką.
-
Oczywiście…bo w twoim pokoju jest taki ogromny wybór literatury – przewróciłam
oczami. – Cudem jest to, że jakakolwiek zapuściła się na tę nizinę
intelektualną.
-
My tu gadu gadu, a koszulka sama się nie ściągnie – głos chłopaka był
zachrypnięty i naprawdę seksowny i gdyby nie to, że zdążyłam go dobrze poznać, pomyślałabym,
że naprawdę chciał mnie przelecieć. Wpadłam jednak na pomysł i nie starając się
przetworzyć go w głowie, chwyciłam końcówki za dużej koszulki Zenitu Kazań, rosyjskiego
klubu siatkarskiego, w którym grał Matt Anderson* i podciągnęłam ją do góry.
Dylan nie spodziewał się takiego
obrotu sprawy i po prostu wpatrywał się we mnie zdziwiony z szeroko otwartymi
oczami. Czując nagły przypływ chęci do igrania z ogniem usiadłam naprzeciwko
niego na łóżku, podczas kiedy jego ciemne oczy badały każdy odsłonięty
centymetr mojej skóry.
Miałam na sobie koronkowy czarny
stanik i czarne legginsy, a mimo to czułam się całkowicie naga. Ryan widział
mnie w zupełnie odsłoniętej wersji i za każdym razem było mi dziwnie, ale to
było o wiele gorsze. Lub inaczej…o wiele bardziej intensywne. Moja skóra
parzyła pod jego uważnym, pełnym powagi spojrzeniem.
-
Napatrzyłeś się już? – zapytałam, ale mój głos nie brzmiał jak mój. Był
bardziej zachrypnięty i głębszy.
O’Brien podniósł spojrzenie i nasze
oczy w końcu się spotkały. W jego oczach widniało czyste zaskoczenie.
Parsknęłam śmiechem, nie dostrzegając nic poza ogromnym zdziwieniem. Wciągnęłam
koszulkę jeszcze szybciej niż się jej pozbyłam.
-
Miłego dnia – posłałam chłopakowi ostatni uśmiech i wyszłam z pokoju, zamykając
drzwi. Oparłam się o nie i zamknęłam oczy, czując palący wstyd. Co to miało
być?
Po chwili jednak zachichotałam,
przypominając sobie wyraz jego twarzy. Cóż, przynajmniej mogłam mieć nadzieję,
że choć na kilka dni skończą się jego zboczone odzywki.
Spencer Blat była jedną z
najsławniejszych i najpopularniejszych aktorek młodego pokolenia. Papparazzi
chodzili za nią dosłownie wszędzie starając się o jak najlepsze zdjęcie
dziewczyny, wiedząc, że zostaną za to sowicie nagrodzeni przez swoich wydawców.
Odkąd zaczęła być widywana w towarzystwie młodego, przystojnego chłopaka, stali
się jeszcze bardziej natrętni niż zwykle.
Kiedy Dylan dotarł na miejsce, w
którym umówił się z dziewczyną, natychmiast został otoczony przez napakowanych
mężczyzn z aparatami. Pod wpływem błysków fleszy zmrużył oczy, a do jego uszu
dobiegły zaciekawione głosy.
-
Jak się nazywasz?
-
Czy to prawda, że ty i Blat jesteście parą?
-
Skąd się znacie?
-
Jak długo jesteście razem?
Chłopak próbował się wydostać z
ciasnego kręgu jaki utworzyli reporterzy, ale umożliwiła mu to dopiero potężna
postać, w której rozpoznał ochroniarza Blat.
-
Spencer czeka na ciebie w środku – mruknął mężczyzna, odganiając natrętnych
fotografów, a Dylan z wdzięcznością skinął mu głową i z ulgą wszedł do restauracji.
Była to zwykła, włoska knajpa,
której ceny nie przekraczały zasobności jego portfela. Oczywiście wiedział, że
Spencer ma na swoim koncie jakiś milion dolców, ale nie chciał, żeby za niego
płaciła. A zwłaszcza nie na pierwszej randce.
W sumie dawno nie był na czymś
takim. Zazwyczaj po prostu poznawał dziewczynę na imprezie i zapominał
zadzwonić na następny dzień. Jeśli chciał z kimś spędzić dzień, szedł do baru z
którymś ze swoich lokatorów i tak było idealnie.
Ale to była Spencer Blat. Dziewczyna
idealna, z którą każdy żyjący i sprawny w kwestii seksu mężczyzna chciałby iść
na randkę. Prawdopodobnie nawet geje by się nie zastanawiali.
Podczas kręcenia „Black Trap”
spędzili ze sobą trochę czasu. Albo w garderobie aktorki, albo w kawiarni niedaleko
planu. Ale dzisiaj było inaczej. To była prawdziwa oficjalna randka z
najseksowniejszą kobietą świata. Założył nawet marynarkę i koszulę, co Jade
oczywiście wyśmiała. Cóż, ona nie była dziewczyną w stylu Spencer: lubiącą
eleganckie miejsca, wysmakowane rozrywki i drogie restauracje. Chłopak
uśmiechnął się lekko, przypominając sobie w jakim stanie pozostawił
przyjaciółkę: ubraną w onesie pandę, z wielkim pudełkiem pizzy, oglądającą po
raz setny jeden z jej ukochanych filmów „We’ll take Manhattan”.
Jednak zauważył Spencer siedzącą
przy stoliku w kącie sali i Jade natychmiast uciekła z jego głowy. Aktorka była
ubrana w obcisłą pastelową, różową sukienkę, która była idealnym kontrastem dla
jej ciemnych włosów, opadających na ramiona. Dylan poczuł falę gorąca, kiedy
jej błękitne tęczówki skierowały się w jego stronę, a pełne usta wygięły w
uśmiechu.
-
Cześć, Dylan.
Mimo, że spędzili w swoim
towarzystwie już kilka dni i nie powinien tak na nią reagować, nadal za każdym
razem czuł się oszołomiony jej pięknem.
-
Cześć, przepraszam za spóźnienie – nachylił się by pocałować ją w policzek, a
do jego nozdrzy doleciał słaby zapach migdałów i trufli, który już
prawdopodobnie zawsze miał mu się z nią kojarzyć. – Zatrzymali mnie twoi
znajomi.
-
Och, przepraszam – dziewczyna skrzywiła się, natychmiast orientując się o kogo
chodzi. – Cieszą się, bo mają całkiem niezły temat. Jestem zdziwiona, że
jeszcze nie odkryli kim jesteś i nie zaczęli nachodzić cię w domu.
- Oby
do tego nie doszło – westchnął Dylan, przywołując ręką kelnera. – Nie
chciałbym, żeby moi przyjaciele mieli przez to problemy.
-
Mam nadzieję, że ich poznam.
Dylan marzył, żeby to powiedziała.
Od pierwszej chwili chciał ją przedstawić swoim współlokatorom. W myślach
pojawił mu się obraz zszokowanego Daniela i zawstydzonego Tylera i musiał
odkaszlnąć, żeby ukryć rozbawienie wywołane tą wizją.
-
Kiedy tylko będziesz chciała.
Zamówili makaron, a następnie deser
i w połowie drugiej butelki wina, postanowili opuścić restaurację. Szli przed
siebie, rozświetlonymi ulicami Nowego Jorku, rozmawiając o wszystkim i o
niczym, śmiejąc się i żartując, narażając się na zazdrość każdego przechodnia.
Wyglądało to niczym scena z filmu.
Oboje piękni, młodzi i z wielkim widokiem na przyszłość. Gdyby ktoś zrobił im
zdjęcie z powodzeniem mogłoby one znaleźć się na okładce Vouge. I właśnie o to
chodziło fotografom, którzy pojawili się znikąd na końcu ulicy.
-
Tylko nie to! – jęknęła dziewczyna, spoglądając na krzyczących mężczyzn.
-
Spencer! Spencer!
Dylan nie zastanawiając się długo,
chwycił ją za rękę i pociągnął w boczną uliczkę. Uciekali, trzymając się za
dłonie, w akompaniamencie jej dźwięcznego śmiechu, jakby polegając na jakimś
filmowym scenariuszu. Bo przecież tak zawsze było w filmach, prawda? Chłopak
ratuje dziewczynę z opresji. Kiedy Dylan poczuł palenie w płucach, przeklął
Jade, że jednak nie zmuszała go do porannego biegania. Tracąc siły, schowali
się w ciemnym zaułku i nasłuchiwali odgłosów reporterów. O’Brien oparł się o
ścianę i przyciągnął do siebie Spencer, obejmując ją ramionami, a ona śmiała
się cicho w zagłębienie na jego szyi.
-
To było cudowne – uśmiechnęła się szeroko, unosząc głowę by spojrzeć w oczy
chłopaka. – Ale wiesz, że oni nie dadzą nam spokoju?
-
Cóż, warto było spróbować. Chyba innego wyjścia nie ma.
Spencer uśmiechnęła się tajemniczo i
w niewinnym geście założyła włosy za ucho.
-
Może jest. Trzeba im dać tego czego chcą.
Niemal tak samo nagle jak on ją, tym
razem to ona pociągnęła jego na środek ulicy. Natychmiast zostali otoczeni
przez błyszczące flesze i nawoływania, jednak Dylana to już nie obchodziło.
Jedyne o czym mógł myśleć w tej sekundzie były usta Spencer które połączyły się
z jego. Jej ciało tak blisko, jak chciał żeby było. Słodycz jej błyszczyka na
jego języku.
To był materiał na pierwszą stronę
gazet i następnego dnia każdy mówił już tylko o nowym chłopaku Blat: Dylanie
O’Brien.
Siedziałam na auli, nerwowo bawiąc
się niebieską bransoletką na moim nadgarstku. Za piętnaście minut miały
rozpocząć się przesłuchania i byłam cholernie zestresowana. Rozejrzałam się
dookoła, orientując się, że jestem jedyną uczennicą z pierwszego roku, co jakoś
wcale mi nie pomogło. Jęknęłam cicho, czując jak mój żołądek się kurczy.
Chciałam uciec.
Drzwi od audytorium otworzyły się z
hukiem i wszyscy zerknęli w ich stronę. Na widok Dylana, każdy zaczął szeptać,
a ja nie mogłam powstrzymać się przed teatralnym przewróceniem oczami. Tak było
od wczoraj, kiedy O’Brien w towarzystwie Spencer Blat pojawił się na okładce
niemal wszystkich kolorowych czasopism plotkarskich.
-
Młoda, tak strasznie cię przepraszam! – westchnął opadając na fotel obok mnie.
– Całkowicie zapomniałem o twoim przesłuchaniu, a miałem ci pomóc…Dlaczego do
mnie nie przyszłaś? Gdyby nie Crystal nawet bym nie wiedział, że to dzisiaj.
Uśmiechnęłam się lekko, widząc, że
faktycznie się przejął.
-
Daj spokój, rozumiem – pokiwałam łaskawie głową na znak przebaczenia. Nie
mogłam jednak odpuścić sobie złośliwego komentarza. – Przecież wiem, że byłeś
zajęty.
Chłopak jęknął, ale uśmiechnął się
delikatnie. Cóż, kto na jego miejscu nie byłby zadowolony? Jego związek ze
światową gwiazdą szedł w dobrym kierunku.
Kiedy wrócił do domu po spotkaniu z
Blat, zakradłam się do jego pokoju i zmusiłam do wyznań, jakby był
trzynastolatką, która właśnie przeżyła pierwszą randkę, czego oczywiście nie
omieszkał mi wytknąć. I choć nie znałam Dylana bardzo długo, to myślałam, że
udało mi się dotrzeć do tego jaki jest. Gracz, Bad Boy,
Ten-Który-Zawsze-Zapomni-Zadzwonić. Więc zaskoczył mnie, gdy okazało się, że Blat
naprawdę mu się podoba. Do czwartej nad ranem leżałam obok niego i
wysłuchiwałam o jej oczach, głosie, włosach. O tym, czy zaśmiała się z jego żartu czy nie. Zauroczony Dylan był
naprawdę zabawny, ale też słodki. I choć jego perwersyjne komentarze często
mnie rozśmieszały i poprawiały mi humor, to tą uroczą część jego
skomplikowanego charakteru prawdopodobnie uwielbiałam jeszcze bardziej.
- Nadal nie powinienem był cię
wystawiać. Jeśli nie dostaniesz roli, to będzie moja wina – westchnął O’Brien,
przeczesując włosy ręką.
-
Nie doceniasz jej – Daniel usiadł po mojej drugiej stronie, podając mi kubek
kawy z automatu. – Jest fantastyczna.
Dylan nie ukrywając zdziwienia na
widok przyjaciela, uniósł do góry prawą brew.
-
Sharman? A ty tu co?
-
Przyszedłem wspierać Jade. Choć naprawdę nie sądzę by tego potrzebowała.
Ćwiczyliśmy cały zeszły tydzień i jest rewelacyjna – posłałam mu szeroki
uśmiech, a on objął mnie ramieniem. Upił łyk kawy ze swojego kubka i skrzywił
się teatralnie. – Fuj, zapomniałem o cukrze. Zaraz wracam.
Wyszedł z auli, a ja zerknęłam na
Dylana.
- Nie
wiedziałem, że Sharman ci pomaga.
Zmarszczyłam brwi, słysząc w jego
głosie jakąś pretensję.
-
Ty miałeś ważniejsze rzeczy na głowie, a Daniel był wolny. O co ci chodzi?
-
O nic – mruknął. – Następny raz po prostu mi przypomnij i ci pomogę.
Zmarszczyłam czoło, zastanawiając
się o co mu chodzi, jednak doszłam do wniosku, że nie uda mi się pojąć tego, co
siedzi w głowie chłopaka. Na scenie pojawiła się nauczycielka prowadząca
casting. Daniel wrócił z osłodzoną kawą i puścił do mnie oczko, co zapewne
miało okazać jego wsparcie i wiarę we mnie. Uśmiechnęłam się.
Zanim mnie wyczytano, wystąpiły dwie
dziewczyny. Jedna z nich wypadła fatalnie, druga przeciętnie. Wiedziałam, że na
pierwszym etapie castingu mogę zabłysnąć, bo polegał na śpiewie. Podczas
drugiego, do którego pomógł przygotować mi się Daniel, musiałam zagrać scenkę z
partnerem, którego dobiorą mi po pierwszej fazie.
-
Jade Gardner – melodyjny głos wykładowczyni wyrwał mnie z zamyślenia. Poczułam,
jak moje mięśnie się spinają, a serce zaczyna przyśpieszać. Wzięłam głęboki
wdech i wstałam z miejsca, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.
-
Powodzenia – szepnął teatralnie Daniel, za co posłałam mu wdzięczne spojrzenie.
Przeniosłam wzrok na Dylana, ale chłopak nic nie powiedział. Ruszyłam w
kierunku sceny, czując przygnębienie rozlewające się po moim ciele. Nie
rozumiałam o co mu chodziło. Byliśmy przyjaciółmi, a on nawet nie potrafił
rzucić jakiegoś pustego frazesu, dzięki któremu nie byłabym taka przerażona.
Dylan był cholernym egoistą, wiedziałam o tym. Jego nastrój zawsze był dla
niego najważniejszy. Dzisiaj niewiadomo dlaczego był zły, co oczywiście odbiło
się na jego zachowaniu w stosunku do mnie. Ale ja nie zamierzałam pozwolić by
mnie to zabolało. O nie, Dylanie O’Brien, nie jesteś dla mnie aż tak ważny,
żebym przejmowała się tobą w najważniejszym, jak na razie, momencie mojego
studenckiego życia i zawaliła przesłuchanie. Zacisnęłam ręce w pięści i
postanawiając skupić się tylko i wyłącznie na castingu, weszłam na scenę.
Uśmiechnęłam się w kierunku jurorów, wśród których dostrzegłam także Bohena.
Wzięłam głęboki oddech.
-
Nazywam się Jade Gardner. Zaśpiewam „There are worst things I could do”**.
- Holland!
Dziewczyna doskonale znała osobę,
która ją zawołała. Ten głos był prawdopodobnie jedynym, który byłaby w stanie
rozpoznać nawet przez sen, chociażby dlatego, że jego właściciel bardzo często
nawiedzał ją w nocnych marach.
Zacisnęła zęby i wzięła głęboki
oddech. Przez sekundę rozważała ucieczkę, ale wiedziała, że tylko odwlecze
nieuniknione.
-
Colton – odwróciła się napotykając intensywne spojrzenie chłopaka. Poczuła
przeszywający ból w klatce piersiowej i ucisk w żołądku, kiedy zrozumiała, że
po raz pierwszy od bardzo dawna byli tak blisko siebie.
Ich historia była bolesna i
skomplikowana, jak cały ich związek. Rudowłosa nie mogła powiedzieć, że miłość
jaka ich łączyła nie była silna, bo była. Nigdy przy nikim nie czuła się tak
jak przy Haynesie i prawdopodobnie już na zawsze miało tak pozostać. Ale
jednocześnie ta relacja była toksyczna i niszcząca. I to w takim stopniu, że
trujące opary dusiły ich oboje. Nie potrafili bez siebie żyć i to właśnie
paradoksalnie sprawiło, że nie mogli być razem.
No i teraz spotykała się z Maxem,
który był cudowny, wspaniały, a dla niej przede wszystkim dobry. I tej myśli
musiała się trzymać, chcąc przeżyć konwersację z Coltonem.
-
Cześć – mruknął, wpatrując się w jej przerażoną twarz. – Pięknie wyglądasz.
Miała ochotę rozpłakać się tak jak
stała. Jak mógł to robić? Jak po pół roku spokoju, tak po prostu zapragnął na
nowo zniszczyć jej życie. Jako największa fanka „Seksu w Wielkim Mieście”
dostrzegała analogię między sytuacją z Coltonem, a romansem Carrie z Panem
Bigiem. Tylko, że ich nie miała zakończyć się szczęśliwie. Miała ochotę uwolnić
swoją wewnętrzną Bradshaw i wykrzyczeć mu w twarz co o tym sądzi: „Robisz to za
każdym razem! Każdym razem! Co? Masz jakiś rodzaj radaru? Holland może być
szczęśliwa – czas by się pojawić i wszystko rozpieprzyć?***”.
- Czego
chcesz? – pragnęła zabrzmieć ostro i dumnie, ale wyszło to dość płaczliwie.
-
Porozmawiać…Hol, ja wiem, że…ostatnio trochę się pogubiliśmy…- wbił spojrzenie w
swoje błyszczące drogie buty. Pogubiliśmy? Cóż za zgrabny eufemizm. – Ale my
powinniśmy być razem. Wiesz o tym.
-
A tobie tak nagle przypomniało się o tym pół roku po zerwaniu? – nie mogła
powstrzymać pogardliwego prychnięcia. Tak długo czekała aż zadzwoni, czy
przyjdzie, a on nigdy tego nie zrobił. Teraz, kiedy nareszcie poukładała sobie
życie, on po raz kolejny postanowił się w nim pojawić.
-
Chciałem dać ci trochę czasu. Nawet nie wiesz…jak trudno mi było…
Gorzki śmiech dziewczyny rozległ się
echem po korytarzu.
-
Tobie było trudno?!
-
Przypominam ci, że to ty mnie zostawiłaś.
To była prawda. Uciekła z tonącego
statku, a on widać nie rozumiał jak wiele ją to kosztowało. Chłopak wziął
głęboki oddech i spojrzał prosto w jej oczy, po raz kolejny czarując ją swoimi oszałamiająco
błękitnymi tęczówkami.
-
Chcę cię odzyskać. Proszę.
Poczuła jak w jej płucach nagle
braknie powietrza, a śniadanie w żołądku, pragnie powrócić do żywych.
-
Słucham?
-
Pasujemy do siebie, Hol. Jak nikt inny. Znasz mnie, każdą moją zaletę i każdą
moją wadę, których oboje wiemy jest więcej. Ale ty jakoś je naprawiasz. I ja
też znam ciebie, i uwielbiam każdą małą rzecz, która się ciebie tyczy, jak
chociażby ta śmieszna obsesja na punkcie „Seksu w Wielkim Mieście”. I dlatego
właśnie…Abso-kurwa-lutnie*** cię kocham.
Wpatrywała się w jego przystojną
twarz, którą tak lubiła obserwować: pogrążoną w śnie, w ekstazie, uśmiechniętą,
poważną, wyznającą miłość. Teraz czuła jedynie ból, rozpaczliwy, palący i
przeszywający na wskroś. Wszystkie niewypowiedziane słowa kuły ją w gardło. Kiedyś
tak bardzo go kochała, ale teraz gorycz porażki przyduszała ją do ziemi.
Otworzyła usta, by coś powiedzieć,
ale zrezygnowała. Pokręciła tylko nieokreślenie głową i odwróciła się na
pięcie, szybkim krokiem odchodząc w kierunku sali wykładowej. Bała się, że
jeśli zostanie z nim jeszcze choćby na sekundę, jej serce rozpadnie się na
tysiąc kawałków.
Lecz mimo szybkiej ucieczki…I tak
usłyszała odgłos pękającego szkła.
Powiedzenie, że Crystal była
przygnębiona, byłoby niedopowiedzeniem. Upiła łyk słodkiego drinka, który
przygotował jej Henry i zerknęła kątem oka na swoich przyjaciół, którzy bawili
się na parkiecie. Powinna do nich dołączyć, ale zupełnie nie miała na to
nastroju. Kolejny casting zakończył się porażką, przytyła kolejny kilogram i kolejny
raz czuła się cholernie samotna.
Jasne, miała Tylera, który odkąd
pamięta był dla niej niczym brat, ale który teraz spędzał coraz więcej czasu z Arden,
swoją najnowszą dziewczyną. Daniel, który zawsze był dla niej i przy niej, miał
jakiś ważny projekt na zajęciach, który pochłaniał go w całości i choć
widziała, że się stara i wypytuje co u niej, to teraz zamiast przebywać z nią,
kręcił się na parkiecie z Jamie.
Nie widziała, że niemal nieustannie
spoglądał w jej kierunku, ale cóż, dziewczyny zazwyczaj nie zwracają uwagi na
takie rzeczy.
A najbardziej frustrowała ją Jade i
Dylan, którzy zachowywali się jak najlepsi przyjaciele, choć Crystal tak bardzo
chciałaby, żeby byli parą. Na dodatek przez kilka dni nie odzywali się do
siebie, co Gardner skwitowała lakonicznym wyjaśnieniem, że O’Brien to „egoistyczny
dupek, który nie dba o innych”. To była prawda. Chociaż Crystal i on kochali
się jak rodzeństwo, to Dylan był ostatnią osobą na ziemi, którą dziewczyna byłaby
w stanie zrozumieć.
Ale Jade nie miała z tym problemu i
to sprawiło, że Crystal miała już nawet wymyśloną dla nich ksywkę: Jylan, a
teraz jej plan spalił na panewce.
Przeklęta Spencer Blat i jej głupi serialik!
-
Jeszcze raz to samo – mruknęła do barmana, nawet na niego nie spoglądając.
Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu, więc odwróciła się, napotykając łagodne
spojrzenie piwnych oczu.
-
Kiepski dzień?
Widziała mężczyznę pierwszy raz na
oczy, ale był przystojny, a ona na gwałt potrzebowała towarzystwa, więc
uśmiechnęła się uroczo.
-
Mógłby być lepszy.
Henry postawił przed nią szklankę z
drinkiem, więc wyciągnęła portfel, żeby zapłacić, kiedy nieznajomy ją
wyprzedził, kładąc na ladzie kilka dolarów.
-
Pozwól więc, że postawię ci drinka.
Crystal uniosła do góry jedną brew i
pokręciła z pobłażaniem głową.
-
Wiesz co się może przez to stać? – mruknęła, przyglądając się podejrzliwie
napojowi.
-
Oświeć mnie – mężczyzna usiadł na stołku obok i uśmiechnął się przyjaźnie. Był naprawdę,
naprawdę przystojny. Miał urocze dołeczki w policzkach, ciemnoblond włosy i prawdopodobnie
był trochę starszy od niej. Ubrany w elegancki garnitur, wyglądał jak młody
prawnik lub biznesman, co było naprawdę pociągające.
-
Kupujesz mi drinka, rozmawiamy, mówisz mi komplementy…- zwilżyła usta czubkiem
języka. – W końcu kładziesz mi rękę na kolanie i proponujesz, żebyśmy poszli do
ciebie, a ja się zgadzam, bo przecież kupiłeś mi drinka i czuję się zobowiązana.
Obściskujemy się w taksówce, aż lądujemy w twoim mieszkaniu gdzie przeżywamy
szybki seks, który ty będziesz uważał za najlepszy w moim życiu, a ja będę
marzyła o tym by się skończył. Potem skrępowani będziemy leżeć w ciszy, ty z zawyżonym
ego, a ja z przeraźliwym rozczarowaniem, słuchając jak twój współlokator John za
ścianą próbuje grać na gitarze i stać się kolejnym Ericem Claptonem, aż w końcu
stwierdzę, że muszę iść do łazienki i wymknę się tylnimi drzwiami, kradnąc
stówę z twojego portfela, żeby choć odrobinę zrekompensować sobie ten zmarnowany
wieczór. A to wszystko dlatego, że postanowiłeś kupić drinka smutnej
dziewczynie przy barze.
Zakończyła swój wywód z przymilnym
uśmieszkiem, licząc, że facet obrazi się i sobie pójdzie. Zmieniła zdanie, nie
potrzebowała niczyjego towarzystwa. Wolała się upić w samotności. Mężczyzna
jednak zaśmiał się głośno i pokręcił głową jakby z niedowierzaniem.
- Czyżbyś
była jedną z tych wyjątkowych dziewczyn, czytających książki, słuchających
alternatywnej muzyki i popierających nieznane nikomu ruchy polityczne? Jesteś
tą dziewczyną?
Kpina w jego głosie była na tyle
wyraźna, że Crystal nie mogła powstrzymać uśmiechu.
-
Oj tak, jestem tą, która zmieni twoje życie – prychnęła, przeczesując włosy
ręką, który to gest przejęła od Jade.
-
Jestem Alex – mężczyzna wyciągnął rękę i złożył delikatny pocałunek na dłoni,
którą mu podała.
-
Crystal.
Wracałam zalana, zmęczona,
półprzytomna, ale szczęśliwa. W dłoni trzymałam swoje czarne szpilki i
wymachiwałam nimi na wszystkie strony, śpiewając głośno piosenkę, której tekstu
nie dało się zrozumieć. Jamie i Josh szli obok mnie, objęci i uśmiechnięci, z
rozbawieniem oglądając moje popisy.
-
Mam ochotę wskoczyć do fontanny! Gdzie jest fontanna?! Dajcie mi ją! –
zawołałam, rozpaczliwie rozglądając się na boki.
-
Gardner, jesteśmy na Brooklynie – jęknęła Jamie, takim tonem jakby miało mi to
wszystko wyjaśnić. – Słuchaj, my skręcamy tutaj, żeby wrócić do siebie. Masz do
przejścia jedną przecznicę. Nawet ty nie jesteś zdolna do tego, by wpaść w
tarapaty na tak krótkim odcinku. Dasz sobie radę?
Kiwnęłam głową odrobinę za mocno, bo
zatoczyłam się do przodu.
-
Dam – uniosłam dumnie głowę do góry i pewnym siebie krokiem ruszyłam w
wyznaczonym przez przyjaciółkę kierunku. Jedna przecznica to nie było dużo.
Cote miała rację, nawet ja nie miałam takiego szczęścia by…
-
Hej, ślicznotko. Dokąd idziesz?!
No oczywiście.
Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam
trzech chłopaków zbliżających się w moją stronę. Momentalnie wytrzeźwiałam,
oceniając swoje szanse na wyjście z tej sytuacji cało. Mogłam jak najszybciej biec
do domu, ale pewnie już po kilku metrach by mnie złapali. Mogłam krzyczeć o
pomoc, jednak oczywiście akurat w tamtym momencie, na tamtej ulicy, w najbardziej
zatłoczonym mieście świata, nikogo nie było. Przełknęłam głośno ślinę i
uśmiechnęłam się słodko, licząc na skuteczność swojego uroku.
-
Właśnie idę do domu…Jestem strasznie zmęczona. Do zobaczenia – odwróciłam się,
jednak jeden z osiłków chwycił mnie za nadgarstek.
- Ale
gdzie się spieszysz…My ci chętnie dotrzymamy towarzystwa…- zaśmiał się
gardłowo, a jego przyjaciele natychmiast mu zawtórowali. Poczułam mdłości i
skurcz żołądka, orientując się jak nieciekawie przedstawia się moja sytuacja. –
Możemy jeszcze razem się trochę zabawić…- dłoń drugiego mężczyzny wylądowała na
moim pośladku.
-
Chyba powinniście znaleźć sobie kogoś innego do waszej…zabawy.
Mogłam być na niego zła. Mogłam nie
rozmawiać z nim przez kilka dni. Mogłam wrzucić czerwoną skarpetkę do jego
białego prania. Ale w tym momencie na widok Dylana poczułam jedynie nieopisaną
ulgę. Korzystając z zaskoczenia napastników, wyrwałam się z ich uścisków i
rzuciłam na szyję przyjaciela, wtulając się w niego całym ciałem. Opiekuńczo
objął mnie ramieniem i szepnął, że wszystko będzie dobrze.
-
Tylko ja mogę się bawić z moją dziewczyną, jasne? – głos O’Briena brzmiał
mrocznie i głęboko, a z jego oczu promieniowała prawdziwa wściekłość. Trójka
mężczyzn również musiała to dostrzec, bo wycofali się delikatnie i unieśli
dłonie w niewinnym geście.
-
Spoko…rozumiemy…Nie wiedzieliśmy, że zajęta. Odpuszczamy. Jest cała twoja.
Odprowadzani ich czujnym
spojrzeniem, nadal objęci, przeszliśmy na drugą stronę ulicy i zniknęliśmy za
zakrętem. W ciszy doszliśmy do naszej kamienicy, na której schodach usiadłam i
schowałam twarz w dłoniach.
-
O mój boże! – jęknęłam cicho, czując jak po moich policzkach zaczynają płynąć
łzy. Co by się mogło stać, gdyby Dylan tamtędy nie szedł. – Oni…Ja…- podniosłam
przerażone spojrzenie na przyjaciela. – Dziękuję – szepnęłam. – Gdyby nie ty…
-
Daj spokój – mruknął i nie musiałam go znać by wiedzieć, że jest wściekły. –
Jestem tak wkurwiony, że mam ochotę tam wrócić i wsadzić im języki w dupy!
Mimo powagi sytuacji, a może właśnie
przez to, parsknęłam histerycznym śmiechem. Takiej groźby jeszcze nie
słyszałam.
-
Myślisz, że to zabawne? Kurwa, co ty tam w ogóle robiłaś?! Jak mogłaś być tak
nieodpowiedzialna i wracać sama?! Mogłaś do mnie przyjść i…
-
Och, tak. Bo w ostatnim czasie nasze relacje są naprawdę fantastyczne! – warknęłam
sucho.
Zapadła niezręczna cisza, więc
wbiłam wzrok w swoje bose stopy. Dylan usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
Wtuliłam się w niego, czując jak jego znajomy zapach powoli mnie uspokaja.
-
Przepraszam. Za wszystko. Za to, że krzyczałem i za…za przesłuchanie. Po prostu
byłem wściekły, że to Daniel pomagał ci się przygotować.
Jego głos był cichy i gdyby nie to,
że kierował słowa prosto do mojego ucha, zapewne nic bym nie zrozumiała.
-
Dlaczego?
-
Nie wiem. Po prostu…to ja jestem twoim najlepszym przyjacielem i…to po prostu
powinienem być ja.
Spojrzałam w jego ciemne oczy, które
w świetle miejskich latarni błyszczały jeszcze bardziej niż zwykle. Przełknęłam
ślinę, czując dziwne wzruszenie spowodowane jego słowami. Spowiła nas cisza. Tym
razem nie niezręczna, ale dziwnie wygodna. Cisza, która staje w gardle,
zatrzymuje rzeczywistość dookoła i uderza do głowy niczym alkohol. Cisza,
podczas której człowiek boi się zrobić cokolwiek, bo jeden ruch może
zmienić wszystko.
Wzięłam głęboki wdech.
-
Okej.
I świat nagle jakby ruszył z
miejsca. Dylan pomógł mi wstać i przebrać się w piżamę. Ułożył mnie wygodnie na
łóżku i tuż po opiekuńczym pocałunku w czoło, wyszedł z mojej sypialni. Ja
jednak jeszcze długo nie mogłam zasnąć.
***
*Tak, jestem fanką Matta, siatkówki i Skry Bełchatów. Musiałam to jakoś wcisnąć!
**Piosenka z Grease, czyli przedstawienia, które będą wystawiać
***Sparafrazowany cytat z "Seksu w Wielkim Mieście", który jest także moją Biblią ;)
Jest kolejny!
Teraz oficjalnie: rozdziały będą pojawiać się 2 dnia każdego miesiąca, z powodu natłoku nauki.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba :)
Czy ktoś z was zajmuje się może robieniem szablonów?
Ten, który dostałam od Julii był piękny, ale wielu z was skarżyło się na kolorystykę.
Napiszcie do mnie na tt: @susanne597
Dziękuję za niemal 12 tysięcy wejść! *.*
Jesteście wspaniali i serio was kocham!
<3
#ATWff
Jeju! Ale cudowny jest ten rozdział <3 Bardzo podoba mi się pisanie z perspektywy tak wielu bohaterów. No i oczywiście Dylan awww! Tylko... Może Spencer wpadnie pod samochód?
OdpowiedzUsuńPopieram ;p
UsuńJestem za ;)
Usuńtak ;)
UsuńO tak, ewentualnie Spencer może... umrzeć na jakąś śmiertelną chorobę, zginąć w wypadku samolotowym czy jechać na misję do Ukrainy
Usuńkocham twoj blog kiedy masz ferie? Moglabys czesciej w nie pisac
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny
Jowi
Myślę, że w ferie dodam rozdział, albo dwa :) Choć nie wiem czy będę miała czas. Postaram się!
Usuń@susanne597
ciesze sie
UsuńKocham Ciebie i Twojego bloga, ale jeśli wrzucisz Dylana i Jade do friendzone, to Cię znienawidzę.
OdpowiedzUsuńChallenge accepted :p
Usuń@susanne597
Niech ta Blat się pierniczy.
OdpowiedzUsuńJylan <3
Z tą koszulką było świetne XD
Ej na, na końcu powinien być pocałunek :'(
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, Spencer powinna wpaść pod samochód :3 A, no i w ferie wstaw te dwa rozdziały, a ten jak zwykle świetny! <3 <3
Świetne! Czytając, z każdym kolejnym zdaniem uśmiech na mojej twarzy się powiększał. Jak zwykle rewelacja, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział c:
OdpowiedzUsuńO luju jakie to cudowne! Weź ta Spencer nie wiem zabij, zrób z niej jakaś za przeproszeniem dziwkę, albo niech wykorzysta Dylana i spipca gdzie pieprz rośnie. Przecież Jylan tutaj co rozdział ma swoje dłuższe 5 minut i liczę ze w końcu coś się pięknego między nimi wydazy! :D
OdpowiedzUsuńDalej.... Holland. No kurcze lubię ją z Maxem ale ona powinna być z Coltonem. A crystal serio nadal taka ślepa? ! Kurde wszystko tak tutaj komplikujesz. ... weź daj swoim fana coś czego oczekują :D
Dobra koniec wywodów. Czekam niecierpliwie na tego 2 marca. Życzę weny i pozdrawiam :*
Dylan ogarnij się z tą aktorką i zajmij najlepszą przyjaciółką!
OdpowiedzUsuńJa niestety zajmuję się tylko zwiastunami... gdybyś kiedyś potrzebowała to pisz....
To próbka moich możliwości
https://www.youtube.com/watch?v=GIoCkfdewYE
Może się pozbieram.
OdpowiedzUsuńMoże...
Mo...
Daj mi dwa lata.
W tym rozdziale działo się tak dużo, że pomimo upływu 12 godzin od przeczytania (a właśnie przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wczoraj oczy mi się już kleiły) i około trzech czterech prób analizacji.... Dalej tego nie ogarnęłam.
Jak mogłaś zniszczyć mi Dylana i Jade? :"D
Dopadnę cię i wrzucę do Tartaru. Przysięgam.
A teraz zdanie poświęcone ględzeniu; Miałaś tam literówek kilka, ale każdemu się zdarzają, więc walić literówki! Idziemy na harvard i zamieniamy się w Baracka Obame! Chwila co?
Przywróć mi ich plz plz plz! A ta Spencer życzę jej żeby wpadła pod autobus, a potem pod kosiarkę :")
Świetnie piszesz!
Pozdrawiam!
~ Julie
Ps. Zapraszam też do siebie ;)
http://ulica-niespelnionych-marzen.blogspot.no - opowiadanie o panie Sangsterze, maybe ci się spodoba :D
Świetne, naprawde świetn!! Zawsze wiesz co napisać, a te testy Dylana? Skąd ty je bierzesz? To najlepsze fanfiction jakie czytała. Mam nadzieję ze wydasz kiedyś książka książkę, wszystko naprawde świetnie tylko trochę ta perspektywa różnych bochaterów mi sie sie noe spodobała. Wszystko jest napraede cudowne i pomyśleć ze mam czekać miesiąc :/ no nic czekam no nowy! Kocham Cię ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne, naprawde świetne!! Zawsze wiesz co napisać, a te testy Dylana? Skąd ty je bierzesz? To najlepsze fanfiction jakie czytała. Mam nadzieję ze wydasz kiedyś książkę, wszystko naprawde świetnie tylko trochę ta perspektywa różnych bochaterów mi sie sie nie spodobała. Wszystko jest naprawde cudowne i pomyśleć ze mam czekać miesiąc :/ Kocham Cię ♥
OdpowiedzUsuńJa nie wytrzymam do następnego miesiąca! Wpadłam na tego bloga przez przypadek, tydzień temu i od tego czasu codziennie sprawdzam czy pojawiło się coś nowego ♡ Cudowny Dylan, akcja Jade ze zdjęciem koszulki najlepsza ♡♡♡ Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńthequeenavalon
omfgs, jak ja wytrzymam ten miesiąc? ;_;
OdpowiedzUsuńCaly rozdzial wspanialy, piekny i cudowny! *reakcjafangirl* moment, kiedy Jade zdjela koszulke wygrywa wszystko. z reszta tak samo jak teksty Dylana, przez ktore placze albo ze smiechu, albo dlatego, ze nikt tak do mnie nie mowi ;\\
Bardziej polubilabym Blata, gdyby sie odfanzolila od Dylana, a jakby zniknela - ho, skakalabym z radosci! :D
Tak wiec koncze swoje wywody i zycze Ci duuuzo weny! <3
Dylan i Spencer? Państwu podziękujemy xd
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę się rozpisac, ale jestem na telefonie i mam slaba baterie. Napiszę tylko tyle, że kiedyDylan pojawił się i uratował Jade to zacieszałam jak glupia xd JAK ZWYKLE CUDOWNY, WSPANIAŁY I NAJLEPSZY <3
Zapraszam również do mnie na dracoikatnissmiloscwkapitolu.bogspot.com :)
W końcu nowy rozdział ! *-*
OdpowiedzUsuńJak zwykle się nie zawiodłem i rozdział bym SUPER !
Z niecierpliwością czekam na kolejny : )
Zapraszam na mojego bloga; http://werewolf-the-maze.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńGenialne *.* Nie mogę się doczekać nn <3
OdpowiedzUsuńprawie codziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału. jak ja doczekam do marca ;o
OdpowiedzUsuńświetny! tylko moja rodzinka się niepokoi jak się śmieje do ekranu ;p
Świetny szablon :D Czy jest szansa ,że w ferie napiszesz jakiś extra rozdział?
OdpowiedzUsuńDołączam sie do pytania :D
UsuńNawet bardzo duża :) Stuprocentowa! ;)
Usuń@Susanne597
Jeju! Nie moge sie doczekać :D
UsuńKiedy dodasz ten ,,extra" rozdział? Aaaa nie mogę sie doczekac :D
OdpowiedzUsuńW przyszłym tygodniu albo w weekend :)
Usuń@Susanne597
Jezus kocham cię i to co piszesz ! Ja chce Jylana (chyba tak to szło xd ) *o* :(
OdpowiedzUsuńCudwne boziu :(
Strasznie cudowneee :(
Zazdroszczę talentu i pomysłu :)
Wpadnij do mnie jeśli chcesz :) calkieemnienormalna.blogspot.com
Kiedy dodasz ten ''nowy'' rozdział? Przez Ciebie te ferie trwają wieczność xdd
OdpowiedzUsuńMasz świetnego bloga, kocham Dylcia i Jade oczywiście. Ale wolałabym żeby jeszcze nie byli razem, żebyś jakoś ciekawie to pociągła bo strasznie lubię taki niedosyt. A kiedy dostaję już to czego chce nie czuję aż tak wielkiego zachwytu w opowiadaniach ^_^ Nie wiem czy tylko mnie tutaj wkurza Crystal, ale okeeej.
OdpowiedzUsuńA co do szablonu to ja trochę tam robię :) Tutaj moje ostatnie, tylko bez kodów jeszcze :P I w dodatku ze Stydią *_*
http://bankfotek.pl/image/1862614
http://bankfotek.pl/image/1862615
Wiem, że najlepsze to one nie są...ale być może tobie się spodobają :)
Życzę dużo, dużo weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Gdybyś może chciała ode mnie jakiś szablon, to pisz na maila
Werusia123dreams@onet.pl
Przepraszam. Staram się, ale to nie jest takie łatwe. W końcu ferie to ferie, a ja też mam swoje życie towarzyskie ;) Dziękuję za cierpliwość! :*
OdpowiedzUsuń@Susanne597
Omg ja chcę nowy rozdział sddsadsfdf
OdpowiedzUsuńMiał byc dodatkowy rozdział na ferie. Jest koniec ferii a rozdziału nie ma.
OdpowiedzUsuńdokładnie!
OdpowiedzUsuńRozdział !!! Gdzie jest 7 rozdział !!!
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Gdzie jest 7 rozdział. Mówiłaś,że żaden z twoich 300 blogów nie ucierpi. A jednak. A tak poza tym wisisz nam 2 nowe rozdział i mam nadzieje, że szybko to nadrobisz ;/ Kurde, polubiłam Cię i sorry, że teraz tak na Ciebie najeżdżam ale jestem nienasyconą nastolatką a to jest pierwszy blog o Dylanie, który jest naprawdę dobry, żeby nie napisać zajebisty...
UsuńZgadzam sie, jest świetny ale no rozdział na miesiąc? To tak jak by czytać jeden rozdział dziennie Leku na śmierć poprostu sie nie da.. Całuję i Całuję i czekam. Masz 1h i 47
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUgh...
OdpowiedzUsuńNapisałam taaaki długi komentarz, rozpisałam się, wygadałam co mi leży na sercu i co? I kochany blogspot nie załadował mi go. ;-;
W każdym bądź razie, całym tym rozległym komentarzem zamierzałam wyrazić mój dojmujący smutek i ubolewanie nad brakiem nowego rozdziału z twojej strony (gdyż chyba uzależniłam się od tego ff), a jednocześnie okazać zrozumienie, ale chyba coś mi nie wyszło. Ups...
Jak teraz tak myślę, to nawet dobrze, że nie dodał się tamten komentarz ;-;
Miałam nadzieję, że dodasz ten rozdział jeszcze dzisiaj, ale zostało ci jeszcze niewiele czasu, a z każdą chwilą mam coraz mniej nadziei. (Czy tylko ja uważam, że zabrzmiało to okrutnie melodramatycznie? ;x)
Żegnam się więc, zanim napiszę coś głupiego. Z góry przepraszam jeśli jednak tak się stało. ;-;
Życzę weny, chęci i przede wszystkim czasu na pisanie.
Mam nadzieję, że nie zrozumiałaś mojego komentarza źle i nie odebrałaś go jak zwykłe narzekanie na brak posta. Po prostu chciałam pokazać, że czekam z chęcią na niego. Trochę niecierpliwie, ale jednak z chęcią. <3
~Celine
Warte jest także dodania, że tak ubóstwiam twoje pomysły na ten ff, że miałam nawet zamiar pisać ff tego ff. ;-;
UsuńRozumiesz więc już, jak bardzo podoba mi się twoje opowiadanie i dlaczego tak bardzo się niecierpliwię. <3
jej byłam pewna, że przeczytam sobie nowy rozdział, a tu takie rozczarowanie ;o nie wytrzymam już dłużej niż miesiąc.zlituj się nade mną, bo zakochałam się w tym opowiadaniu
OdpowiedzUsuńWiem, przepraszam. Jesteście rozczarowani, a zapewne nawet źli. Nie odbierzcie tego jako braku szacunku do was, bo kocham was i gdyby nie wy, to nie wiem, co bym zrobiła. Ale moje życie ostatnio pędzi jak szalone i nawet nie zauważyłam, że to już 4 marzec! Naprawdę nie zauważyłam! Ostatnie dwa dni spędziłam u lekarza (problemy z cukrem, ale nic poważnego) a szkoła też nie daje wytchnienia. Rozumiem, że możecie się na mnie obrazić i przestać czytać ATW, ale mam nadzieję, że tego nie zrobicie. Bo ja nie zawieszam opowiadania i obiecuję wam, że się poprawię. To nie tak, że nie chcę pisać! Ja po prostu nie mam czasu! Ale zwolnię i zacznę dodawać regularnie. Tym razem nie są to puste obietnice, naprawdę. Kocham was i mam nadzieję, że wy mimo wszystko kochacie mnie. Jeszcze raz przepraszam!
OdpowiedzUsuńZapraszam do zakładki OŚWIADCZENIE :)
OdpowiedzUsuńNareszcie oznaka życia z twojej sttony! Czekamy niecierpliwie, ale z wyrozumiałością (przynajmniej ja) na następne rozdziały! Trzymam kciuki, abyś miała dużo czasu dla tego wszystkiego i weny do pisania! Kocham Cię, twój styl pisania, to ff i Dylana więc tak szybko sobie nie pójdę XD
OdpowiedzUsuńja też nie opuszczę tetgo bloga <3 od drugiego marca codziennie czekam z nadzieja, że bedzie cś nowego :)
UsuńCzekam wytrwale ze zniecierpliwieniem ;)
OdpowiedzUsuńRównież czekam, jak wyżej :)
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdybyś dzisiaj dodała nowy rozdział...:)
OdpowiedzUsuń