piątek, 2 stycznia 2015

05. "Spencer Blat."

            - Zebranie w salonie za pięć minut! – usłyszałam głos Poseya, który zwoływał wszystkich lokatorów. Niechętnie odłożyłam laptopa i wyszłam z sypialni, kierując się w stronę dużego pokoju. Na kanapie siedział już Dylan, więc ja zajęłam miejsce na fotelu. Od imprezy NYADY minęły już prawie dwa tygodnie, ale nadal czułam się odrobinę skrępowana w jego towarzystwie. Nie wiedziałam, czy coś między nami zaszło, a on również nie potrafił dać mi odpowiedzi. Ostatnim co pamiętał było jaranie z Danielem.
            W końcu dołączyli również Crystal i Sharman, więc wbiliśmy wzrok w Tylera, stojącego przed telewizorem.
- Cóż…czas zapłacić czynsz.
            Z naszych gardeł jednakowo wydostał się jęk. Moje oszczędności topniały w zastraszającym tempie i wiedziałam, że w przypadku całej reszty było podobnie. Dorosłe życie byłoby o wiele zabawniejsze gdyby nie aspekt finansowy.
- Jestem spłukany – skrzywił się Daniel.
- Ja też…Ostatnią kasę wydałam wczoraj na zakupy – mruknęła Crystal.
- Mam jeszcze jakąś stówę, ale to nie wystarczy…- westchnęłam, wzruszając ramionami. Oczywiście, mogłam napisać do rodziców i poprosić ich o pomoc, ale równałoby się to z przyznaniem to porażki.
- Mamy czas do przyszłego tygodnia. Jakoś damy radę, ale trzeba poszukać sobie pracy – Dylan skrzywił się lekko na słowo „praca”. – Mam dzisiaj przesłuchanie do jakiegoś epizodu…zobaczymy jak wyjdzie.
            Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, jakby w żałobie po wydanych pieniądzach.
- Lecę na zajęcia – mruknął w końcu Posey, chwytając swoją skórzaną kurtkę. – Ktoś też się wybiera?
            Przełknęłam jogurt i pokiwałam głową.
- Idę, ale Jamie ma po mnie wpaść.
- O nie – jęknął Dylan i uderzył głową w blat wyspy kuchennej. – Jeśli twoja bliźniaczka przychodzi, to ja uciekam.
            Cote była częstym gościem w naszym mieszkaniu i spędzałam z nią naprawdę dużo czasu, a zatem moi lokatorzy także. Mimo, że uwielbiałam Crystal i Holland, to Jamie stała mi się najbliższa, co było zresztą sprawiedliwe, bo oszczędziłyśmy sobie doświadczenia na własnej skórze, że „trzy to już tłum”, a bardzo często robiłyśmy sobie wypady w cztery. Razem z tancerką miałyśmy podobne poglądy na wiele spraw, podobny gust i nawet często mówiłyśmy jednocześnie. Choć ja byłam może mniej bezpośrednia, a bardziej ułożona w porównaniu do niej. Dylan nazywał Cote moją bliźniaczką i często jej dogryzał, a ona nie pozostawała mu dłużna. Wszyscy jednak wiedzieliśmy, że pod tymi dyskusjami kryje się wzajemna sympatia i tak naprawdę lubili przebywać w swoim towarzystwie.
- I tak wiemy, że mnie kochasz, O’Brien! – dziewczyna, o której była mowa weszła do mieszkania, nie przejmując się pukaniem. Pocałowała mnie w policzek i otworzyła lodówkę.
- Przepraszam za nią – uroczo zmieszany Josh pojawił się zaraz po swojej aroganckiej dziewczynie. Wyglądał słodko, jak zawsze i przysięgam, że jego uśmiech potrafił poprawić mój dzień.
- Nie musisz przepraszać, my i tak cię podziwiamy – Dylan poklepał go przyjaźnie po ramieniu, posyłając znaczące spojrzenie w kierunku Jamie, która wycelowała w niego wyciągniętym przez siebie bananem i udała, że strzela. Kątem oka zerknęła na mnie i zmarszczyła brwi.
- Coś się stało? – jak już wspominałam, udało jej się dobrze mnie poznać.
- Musimy zapłacić czynsz – wzruszyłam ramionami. Zarówno Jamie jak i Josh skrzywili się teatralnie. – Czas poszukać sobie pracy…
- Hej, w tej kawiarni niedaleko uczelni szukają kogoś do pomocy – zawołał McClain, chwytając kubek z kawą, który mu podałam. Uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością, biorąc łyk życiodajnego płynu.
- Skoro jest blisko uczelni to prawdopodobnie jakiś biedny student już zgarnął posadkę – westchnęłam. – Ale mogę zajrzeć tam przed zajęciami…Do jakiego serialu masz przesłuchanie i czemu się nie pochwaliłeś wcześniej?! – nagle mój mózg przyswoił informację podaną kilka minut temu przez Dylana. Chłopak wzruszył tylko ramionami.
- Nie ma czym…to tylko rola jednoodcinkowa…”Black Trap”, kojarzycie?
            Kto nie kojarzył? Był to aktualnie najpopularniejszy serial wśród młodzieży. Opowiadał o młodocianej narkomance, Carter Black, której chłopak zostaje zamordowany, a ona zaczyna być nękana przez jego zabójcę. Dziewczyna współpracuje z policją i pomaga im rozwiązywać zagadki kryminalne, jednocześnie starając się odkryć kim jest jej prześladowca. Główną rolę grała Spencer Blat, okrzyknięta jedną z najlepiej zarabiających młodych aktorek, a także piątą najseksowniejszą kobietą świata.
- I ty siedziałeś cicho! – Crystal rzuciła się O’Brienowi na szyję. – To fantastycznie!
- Stary! Jak poznasz Spencer Blat i nie załatwisz mi autografu to wypierdalasz z tego mieszkania!
            Dylan przewrócił oczami widząc naszą ekscytację. Ale to było coś!
- To może jakiś buziak na szczęście, co Młoda? – mrugnął do mnie i objął mnie w pasie. – Na pewno się przyda.
- Nie będzie ci potrzebny. Przecież uwielbiasz powtarzać, że jesteś najlepszy – uśmiechnęłam się złośliwie, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i odsuwając odrobinę.
- I to nie tylko jeśli chodzi o grę, pamiętaj. W innych kwestiach jestem równie zdolny, a zwłaszcza tych obejmujących ciebie, mnie i moją sypialnię. 
            Przewróciłam oczami i uwolniłam się z jego objęć.
- Idziemy – mruknęłam w stronę Josha i Jamie, która uśmiechała się złośliwie w kierunku Dylana.
            Powinnam iść na godzinę wcześniej, ale od kłótni z Bohenem nie pojawiłam się na jego zajęciach. Nie to, że nie chciałam. Po prostu bałam się, że mógłby mnie z nich wyrzucić, jednocześnie kompromitując przed całą grupą. O dziwo nie dostałam żadnego upomnienia od dziekanatu, mimo, że te ćwiczenia były obowiązkowe. Wolałam się tym jednak nie przejmować na zapas i korzystałam z wolnego czasu.
            Na oknie kawiarni, o której opowiedział Josh, faktycznie wisiało ogłoszenie o pracę. Pomyślałam, że skoro jeszcze go nie zdjęli to może mam szansę, ale i tak się zawahałam, więc Jamie musiała wepchnąć mnie do środka na siłę, mrucząc coś o prokrastynacji i lęku przed porażką.
- Co podać? – zapytała stojąca za ladą ładna blondynka, wyglądająca na nie więcej niż szesnaście lat.
- Ja w sprawie ogłoszenia o pracę – wyciągnęłam rękę. – Jade Gardner.
- O! Lena Hamilton – przedstawiła się z uśmiechem. – Zaraz zawołam szefa.
            Szef okazał się być sympatycznym starszym facetem po czterdziestce, który z uwagą mnie wysłuchał i postanowił przyjąć na okres próbny. Poszło o wiele łatwiej niż myślałam i naprawdę odetchnęłam z ulgą, że mi się udało. W końcu mogłam przestać martwić się o pieniądze, a co najlepsze, nie musiałam prosić rodziców o łaskę.

            Dylan O’Brien nie denerwował się czymś tak prymitywnym jak castingi. Wiedział, że jest dobry, ba! że jest najlepszy i mało kto potrafił sprawić by stracił pewność siebie. Teraz, obserwując potencjalnych rywali, również nie odczuwał żadnego stresu. Jeśli już to była to raczej presja. Pieniądze rozpływały się w oka mgnieniu i nawet jeśli dla niego to nie był problem i w każdej sekundzie mógł poprosić rodziców o dodatkową pomoc finansową, to widział, że Młodą cała sprawa naprawdę zmartwiła. Prawie nigdy nie wypowiadała się na temat domu i rodziny, chyba, że przez przypadek lub przy bardzo neutralnym temacie. Chłopak nie miał pojęcia jakie relacje panują między nią a rodzicami, ale wiedział, że nie wspierają jej materialnie. Chciał więc dostać ten epizod, żeby zapłacić za czynsz na ten miesiąc i tym samym dać jej więcej czasu na znalezienie pracy. W końcu była jego przyjaciółką i martwił się o nią. A faktem było, że dawała mu do tego sporo okazji.
- Dylan O’Brien – niewysoka blondynka po trzydziestce w okularach wyczytała jego nazwisko, więc podniósł głowę i spojrzał na nią trochę nieprzytomnym wzrokiem, który miał zawsze, kiedy ktoś wyrwał go z jego rozmyślań. – Zapraszam.
            Wstał i wziął głęboki oddech. Przeczesał ręką ciemne włosy i pewnym siebie krokiem wszedł do pomieszczenia.  Pokój był mały i stosunkowo pusty. Stała w nim jedynie kamera i średnich rozmiarów stół, za którym siedziały cztery osoby. Blondynka, która zaprosiła go do środka uśmiechnęła się i wskazała mu miejsce na tle białej ściany. Była zapewnie kierowniczką castingu. Obok niej siedział mężczyzna w garniturze, bawiący się modnym telefonem i nie zwracający absolutnie żadnej uwagi na to co dzieje się dookoła. Dylan był na wystarczającej liczbie castingów, żeby wiedzieć, że to producent. Ich nie obchodziło kto grał w danej produkcji, ważne, żeby przyniosła zyski. Reżyser, widocznie znudzony i po imprezie, siedział między nim, a…Spencer Blat.
            Nie spodziewał się, że spotka dziewczynę i musiał przyznać, że była jeszcze piękniejsza niż w telewizji. Dylan lubił otaczać się ładnymi ludźmi, zwłaszcza dziewczynami i potrafił docenić urodę, nawet swoich przyjaciółek Crystal, czy Holland. Jade często odbierała mu dech w piersi i była jedną z najbardziej uroczych dziewczyn, jakie znał. Ale Spencer Blat była onieśmielająco, urzekająco, fascynująco piękna, a chłopak poczuł, że nie stoi na swoich nogach tak pewnie jak powinien.
            Miała strasznie jasną karnację, wręcz porcelanową, dla której wyraźnym kontrastem były włosy w kolorze gorzkiej czekolady. Przerażająco błękitne oczy, otoczone gęstymi, długimi rzęsami błyszczały rozbawieniem. Obcisła koszulka z dużym dekoltem nie dawała popisu wyobraźni, doskonale ukazując piękne ciało dziewczyny. Słodko różowe usta wygięły się w uśmiechu, a Dylan pomyślał, że jeszcze nigdy nie pragnął niczego tak bardzo, jak poznać ich smaku. Wiedział, że musiał wyglądać idiotycznie, stojąc tam i wpatrując się w tego anioła, przypadkowo zesłanego na ziemię, ale nie mógł zrobić nic innego. Zakręciło mu się w głowie, gdy usłyszał jej delikatny głos.
- Cześć. Jestem Spencer.
- Dylan O’Brien – wychrypiał, czując ucisk w gardle.
- Dobrze, Dylan – kierowniczka castingu odkaszlnęła aby zwrócić na siebie jego uwagę. – Znasz tekst. Spencer będzie ci partnerować. Nie patrz w kamerę i daj z siebie wszystko. Powodzenia.
            Był pewien, że zapomni tekstu, albo całkowicie się zbłaźni, jednak okazało się, że jest bardziej profesjonalny niż sam przypuszczał. Pamiętał swoją rolę, a nawet udało mu się pokazać inne emocje niż absolutny zachwyt nad dziewczyną stojącą przed nim.
- Dziękujemy. Zaczekaj na korytarzu – usłyszał po zakończeniu sceny. Zazwyczaj mówili, że „oddzwonią” i nie podejmowali decyzji od razu, ale dzisiaj nie był w stanie zastanawiać się nad tak kuriozalnym problemem. Na co dzień był pewnym siebie chłopakiem, na którym nie robiły wrażenia ładne dziewczyny. Ale Spencer Blat była porażająco, paraliżująco cudowna i nie mógł zareagować inaczej. Wyszedł i na powrót zajął swoje miejsce, ale w jego głowie nie było już czynszu, pracy czy Jade. Przed oczami nadal miał uśmiech młodej aktorki i wiedział, że długo nie wybije go sobie z pamięci.
            Kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi, reżyser przeciągnął się leniwie i ziewnął.
- Był najlepszy. Bierzemy go.
- Na korytarzu czeka jeszcze kilka osób…- westchnęła kierowniczka castingu, ściągając okulary i masując nasadę nosa. – Ale owszem, on ma coś w sobie.
- Najważniejsze jest chyba zdanie Spencer. Gwiazdko, co myślisz? – jedynym o co dbał producent było szczęście jego małej maszynki do robienia pieniędzy. Spełniał każde życzenie młodej aktorki, bo to dzięki niej mógł sobie pozwolić na nowe auto, o którym z czułością właśnie pomyślał.
- Och, jest fantastyczny! Naprawdę cudowny! – westchnęła ciemnowłosa z uśmiechem. – Ale nie nadaje się do tej roli. Zasługuje na coś więcej, nie sądzicie?
            Trzy poważne spojrzenia skierowały się w jej stronę.
- Co masz na myśli? – reżyser oparł brodę na rękach i zmarszczył brwi.
- Chciałabym go bliżej poznać. I ma szansę na wielką karierę. Powinien dostać większą rolę, niż jeden odcinek – przeczesała ręką swoje długie włosy.
- Mamy już napisany skrypt na dziesięć odcinków, nie możemy nagle dołożyć sobie roli, bo…
- Dave – gwiazda gwałtownie przerwała reżyserowi, unosząc jedną brew do góry, zdziwiona, że postanowił się jej sprzeciwić. – Chcę tego chłopaka, rozumiesz? Ma być mój. I nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat. Mam go dostać.
- Wiesz, że zrobimy wszystko, żebyś była szczęśliwa – uśmiechnął się producent, kiwając głową. – Jeśli chcesz, natychmiast napiszę do scenarzystów o małe zmiany.
            Brunetka pokiwała głową z satysfakcją.
- Widzę, że się rozumiemy. Świetnie. Pokażcie mi resztę, a potem oznajmimy dobre wiadomości…- zerknęła na portfolio leżące na stole i uśmiechnęła się lekko – Dylanowi O’Brien.
            - Nie uwierzycie! – Dylan wpadł do mieszkania, jakby się paliło. Podniosłam głowę znad podręcznika o historii teatru i aż uśmiechnęłam się na jego widok. Był absolutnie szczęśliwy. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zazwyczaj spokojny i wyluzowany, najfajniejszy z całej paczki, wyglądał jak mały chłopiec, który dostał wymarzoną zabawkę pod choinkę. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
- Patrzyłaś za tą pracą?
            Skinęłam głową i przygryzłam wargę. Byłam zadowolona, że mi się udało.
- Dostałam ją. Zaczynam już jutro.
- To fantastycznie! – chwycił mnie za ręce, zmuszając do zejścia z krzesła, a następnie mocno objął. Kilka razy się obrócił, przez co straciłam grunt pod nogami i zaczęłam się śmiać.
- Ale co z twoją rolą? – zapytałam, kiedy nareszcie wylądowałam na ziemi, a obok nas stanęła reszta naszych lokatorów. – Dostałeś ją, tak?
- Nie tylko! Dostałem propozycję zagrania w pięciu odcinkach!
            Nasi sąsiedzi mieli się na co skarżyć tego dnia. Natychmiast rzuciliśmy się Dylanowi na szyję i zaczęliśmy gratulować. To było coś. Pierwszy poważny sukces kogokolwiek z nas.
- To niesamowite! – przytuliłam go mocno, wdychając jego charakterystyczny, męski zapach.
- Ale nie o to chodzi – zaśmiał się cicho i westchnął przeciągle. Przyjrzałam się jego twarzy, która była nad wyraz rozmarzona, a oczy błyszczały jakimś niezdrowym blaskiem. Zmarszczyłam brwi.
- Dylan O’Brien poznał dziewczynę! – zawołałam, ściągając na siebie uwagę wszystkich lokatorów.
- Skąd wiesz? – mruknął chłopak, nie mogąc jednak powstrzymać zadowolonego uśmiechu. – Poznałem. I to nie byle jaką.
            Przez chwilę wpatrywaliśmy się w niego zaciekawieni, czekając na odpowiedź. On czerpał jednak ogromną satysfakcję z dręczenia nas i nie byłby sobą bez długiej, dramatycznej pauzy, wzmacniającej napięcie.
- No mów! – Crystal uderzyła go w ramię.
- Niech będzie…poznałem Spencer Blat.
            Razem z Crystal zdumione otworzyłyśmy usta, ale żadna z nas nie wydała dźwięku. Daniel tępo poklepał O’Briena po plecach. I tylko Tyler był w stanie coś powiedzieć.
- Na serio?!
            Dylan pokiwał głową.
- Jest jeszcze piękniejsza niż w telewizji, jest naprawdę idealna. Stary, nigdy nie wydziałem takiej dziewczyny…Te oczy! Jest niesamowita…
            Wydawał się być w wniebowzięty. Znałam go już jakiś czas i nigdy nie widziałam by był czymś tak zachwycony, no chyba, że tym taco, które Posey zrobił w zeszłym tygodniu. Crystal szturchnęła mnie łokciem i nachyliła się, aby szepnąć mi do ucha:
- Zazdrosna?
            Zmarszczyłam brwi, nie za bardzo wiedząc o co jej chodzi.
- Niby o co?
- No wiesz…Ty i Dylan jakbyście mieli…coś – wzruszyła ramionami. Zaśmiałam się cicho łapiąc ironię sytuacji. Nie dostrzegała całkowitego zakochania Daniela, ale widziała coś między mną, a O’Brienem?
- Między nami nic nie ma – prychnęłam rozbawiona. – Chyba, że powietrze. To tylko żarty, przyjaźnimy się, ale…ja dopiero wyleczyłam się z Ryana…
- Kim jest Ryan? – O’Brien objął mnie ramieniem.
- Nieważne. Dziś świętujemy twój sukces! – posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki byłam w stanie. W przeciągu dziesięciu minut znaleźliśmy się w „Manhattanie”, gdzie Dylan postawił wszystkim kolejkę. Drugą otrzymaliśmy na koszt firmy od Henry’ego, właściciela, a potem straciłam rachubę kto płacił. Po półgodziny Crystal zaciągnęła Poseya na prowizoryczny parkiet i zaczęły się tańce. Ja porwałam Daniela i przetańczyłam z nim parę piosenek, ale w końcu buty na zbyt wysokim obcasie zaczęły mnie uwierać. Usiadłam na wysokim stołku i zaczęłam rozmowę z bardzo sympatycznym barmanem, który zrobił mi strasznie dobrego, ale bardzo mocnego drinka.
- Hej – Dylan usiadł obok mnie i chwycił moją szklankę. Wziął łyka i skrzywił się malowniczo. – Mocne.
            Wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się cicho.
- Mocny to ty jesteś w łóżku, zapomniałeś?
            Chłopak uniósł do góry jedną brew i widziałam, że całym sobą próbuje powstrzymać uśmiech.
- Jesteś pijana.
- Nie. Jestem Jade.
            Od imprezy NYADY odmawiałam sobie alkoholu, ale przyjemnie było go znowu poczuć. Nie powstrzymała mnie nawet myśl, że jestem spłukana, bo przecież jutro miałam zacząć pracę.
- Kim jest Ryan?
            Spojrzałam na przyjaciela, który wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem. Przygryzłam wargę, próbując nie pokazać, jak bardzo nie spodobało mi się to pytanie.
- To nie fair. Upiłeś mnie, a teraz wypytujesz – wbiłam palec wskazujący w jego klatkę piersiową. – To nieładne, panie O’Brien. Ale jeśli bardzo chcesz wiedzieć, to mój były – prychnęłam z wyższością.
- Dlaczego dzisiaj o nim mówiłaś?
            Poczułam się jak na przesłuchaniu, ale wiedziałam, że to moja wina. Nie opowiedziałam im nic o moim życiu, unikałam tego tematu jak ognia i ich ciekawość była całkowicie normalna. Westchnęłam przeciągle.
- Byliśmy razem od zawsze. Idealna para. Król i królowa balu. Wiesz, to w sumie zabawne…Planowaliśmy wspólną przyszłość, ale nigdy o niej nie mówiliśmy i kiedy przyszło co do czego, okazało się, że nasze oczekiwania są zupełnie inne – mruknęłam i pociągnęłam duży łyk swojego drinka.
- Zerwałaś z nim?
- Nie. Nie mogłam mu spojrzeć w oczy…Po prostu wyjechałam. Nawet się nie żegnając, co zapewne złamało mu serce jeszcze bardziej – westchnęłam. Zerknęłam kątem oka na przyjaciela, który zmarszczył brwi i wpatrywał się we mnie niezadowolony. – Nie oceniaj mnie – warknęłam. – Nie wiesz jak to było. Nie znasz Ryana i nie znasz mnie.
- Mów co chcesz, Młoda. Ale ciebie to jak akurat znam niemal na pamięć – dotknął swoim palcem mojego brzucha.
            Pokręciłam głową z rezygnacją.
- Nie jestem taka prosta. Właściwie to ja jestem bardzo trudną, skomplikowaną, popieprzoną dziewczyną.
            Wstałam i wzięłam swoją torebkę. Pocałowałam chłopaka w policzek i wyszłam z baru. Usiadłam na krawężniku, przez chwilę rozkoszując się chłodnym powietrzem i odgłosami miasta. Po kilku minutach wstałam i poszłam do domu.


            - Dwa razy karmelowe frappe – zawołałam do Leny, która stała przy ekspresie do kawy. Kiwnęła głową i posłała mi szybki uśmiech.
- Niezły ruch dzisiaj.
            Pracowałam w „BitterSweet” już od tygodnia, na popołudniowej zmianie, i przysięgam, z każdym dniem pojawiało się coraz więcej ludzi, a ja i Lena miałyśmy coraz więcej roboty. Podzieliłyśmy się zadaniami: jedna przyjmowała zamówienia, a druga robiła kawy i co godzinę się zmieniałyśmy. Od nieustannego uśmiechania się bolało mnie pół twarzy, ale liczne napiwki jakoś go niwelowały. Właściciel wpadł tylko raz, drugiego dnia, oznajmiając, że świetnie mi idzie i od tego czasu go nie widziałyśmy. W końcu ruch zelżał na tyle byśmy mogły zrobić sobie krótką przerwę i pogadać.
             Mimo trzyletniej różnicy wieku, dobrze się dogadywałyśmy i często rozbawiała mnie szkolnymi opowiastkami. Pracowała, żeby zarobić na samochód i naprawdę ją podziwiałam. Od razu po szkole przychodziła do kawiarni i pracowała do późna. Nigdy nie widziałam by się uczyła lub odrabiała zadanie domowe w trakcie pracy, a mimo to oceny musiała mieć świetne, skoro wybierała się na prawo do któregoś z uniwersytetów Ligi Bluszczowej.  
- Nie odwracaj się teraz, ale facet, który właśnie podszedł do lady dziwnie się na ciebie patrzy – szepnęła Lena, zerkając ponad moim ramieniem na nowego klienta. Zerknęłam na niego kątem oka, a długopis wypadł mi z ręki, kiedy rozpoznałam w nim Bohena. Zauważył, że go zobaczyłam, więc uśmiechnął się i pomachał mi jak gdyby nigdy nic.
- Znasz go? – zainteresowała się moja koleżanka, zerkając na mężczyznę z ciekawością.
- Niestety.
- Obsłużyć go za ciebie?
- Chyba nie mam wyjścia…- westchnęłam i skierowałam się w jego kierunku. Jak zwykle nie byłam pewna czego się spodziewać. – Witamy w „BitterSweet”, co podać?
- Słyszałem, że tu pracujesz, ale musiałem zobaczyć to na własne oczy.
            Zmarszczyłam czoło, wbijając w niego niezadowolone spojrzenie.
- Dlaczego?
- To ja powinienem zapytać się dlaczego? Dlaczego przestałaś przychodzić na moje zajęcia?
            Otworzyłam zdumiona usta i nerwowym ruchem poprawiłam kosmyk włosów, który jakimś cudem wydostał się z ciasnego splotu.
- Powiedziałeś mi, że dopóki nie będę szła po trupach mam się nie pokazywać – wzruszyłam ramionami. On nieoczekiwanie zaśmiał się głośno, zwracając na siebie uwagę niemal wszystkich klientów.
- I ty wzięłaś to na serio?!
            Założyłam ręce na piersi i wbiłam w niego buntownicze spojrzenie.
- A jak inaczej? – zawołałam oburzona. – Obraziłeś mnie. I wyrzuciłeś z zajęć.
- Więc co? Mam cię teraz jeszcze może przeprosić? – prychnął. Wzruszyłam ramionami.
- Byłoby miło.
- Widać, Gwiazdko, że nie jesteś z Nowego Jorku – uśmiechnął się, kręcąc głową z niedowierzaniem, jakby przeprosiny były czymś czego nie uznawał. – Posłuchaj, ja po prostu wiem, że masz potencjał. I talent. I nie chcę żebyś go zmarnowała. Dlatego zwracam na ciebie większą uwagę niż na resztę, jasne. Choć naprawdę mam ochotę posłać cię w cholerę, to masz przed sobą karierę.
            Wpatrywałam się w niego zdumiona, bo było to najmilsze co kiedykolwiek wyszło z jego ust i zostało skierowane w moją stronę.
- Widzę cię jutro na zajęciach, jasne? – zapytał, a ja byłam w stanie jedynie kiwnąć głową i obserwować jak opuszcza kawiarnię, a w drzwiach mija się z Jamie.
- A ten tu czego? – zawołała moja przyjaciółka, podchodząc do lady.
- Nie wiem czy uwierzysz, ale nie dość, że mogę wrócić na zajęcia, to na dodatek był miły…
- Kto to był? – Lena przeczesała ręką swoje blond włosy. Powinnyśmy mieć je związane, ale ona twierdziła, że w końskim ogonie wygląda okropnie.
- Mój nauczyciel, który mnie dręczy psychicznie – skrzywiłam się.
- Wręcz molestuje – zaśmiała się Cote, a potem nagle spoważniała. – Jezu, Gardner! A co jeśli właśnie o to chodzi?! Może on cię lubi, w sensie lubi, w sensie chce się z tobą pieprzyć?! – zawołała, a starsza pani siedząca przy stoliku najbliżej drzwi obrzuciła ją oburzonym spojrzeniem.
- Jak ty się wyrażasz młoda damo?!
- Przepraszam, za koleżankę – uśmiechnęłam się do kobiety, a potem uderzyłam Jamie w czoło.
- Za co?! – warknęła, kładąc rękę w obolałym miejscu.
- Za przeklinanie w miejscu pracy. I to nie swojej własnej. A co do twojego pomysłu z Bohenem…- dawno nie śmiałam się tak szczerze i tak głośno, jak wtedy.

            Pierwszym co zobaczył było dokładnie to co chciał zobaczyć i myślał o tym nieustannie od castingu. Uśmiech Spencer Blat był hipnotyzujący i trudno było oderwać od niego wzrok, zwłaszcza kiedy wymierzony był prosto w ciebie.
- Dylan! – zawołała i podbiegła do niego, całując go w policzek. Doleciał go słaby zapach trufli i migdałów i choć nigdy nie lubił takich mocnych, ciężkich zapachów, w przypadku tej dziewczyny zupełnie mu nie przeszkadzały.
- Cześć Spencer – uśmiechnął się i przeczesał włosy ręką, co robił niemal zawsze kiedy się denerwował.
- Nie mogłam się doczekać kiedy będziemy razem kręcić – położyła delikatną dłoń na jego ramieniu i spojrzała prosto w jego czekoladowe oczy.
- Ja też. Strasznie się cieszę – jego głos zabrzmiał ciepło i męsko. – Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję! – jej blado niebieskie oczy zajaśniały, a na policzkach pojawiły się urocze rumieńce. – Wiesz, tak sobie pomyślałam…- chwyciła go za ramię i pociągnęła w stronę garderoby. -…bardzo chętnie poznałabym cię bliżej. Masz może ochotę na kawę po kręceniu?
            Miał. Na kawę, na herbatę, na wszystko co się z nią wiązało. Miał ochotę na Spencer Blat.

            Drodzy Rodzice,
            Przepraszam, że się nie odzywałam. Przepraszam, że bez słowa wyjechałam. Przepraszam, jeśli się martwiliście. Jestem okropną córką, wiem.
            Musicie mnie jednak zrozumieć. Chciałam spróbować czegoś nowego, poznać smak prawdziwego życia. Przez całe czas mówiliście mi kim mam się stać, waszą cudowną panią prawnik, a prawda jest taka, że ja nawet nie wiedziałam kim jestem. Wiem, że zależało wam na moich studiach, ale to było wasze marzenie, nie moje. Tylko ja mam prawo decydować co chcę zrobić ze swoim życiem. Tylko ja wiem, jak i z kim pragnę je spędzić.
            Jestem zdrowa i bezpieczna, robię to co kocham, w otoczeniu ludzi, którzy są moimi prawdziwymi przyjaciółmi. Znalazłam pracę, więc nie potrzebuję pieniędzy. Wszystko jest dobrze i nie musicie się o mnie martwić.
            Naprawdę was przepraszam, ale nie mogłam tak dłużej. Mam nadzieję, że nadal mnie kochacie. Przeproście ode mnie Ryana. Skrzywdzenie go było ostatnią rzeczą, jaką chciałam zrobić.
            Jestem szczęśliwa. Kocham was.

Jade. 

***
Czy wy też, tak samo jak ja, pokochaliście Spencer? ;)
Przepraszam za jakość i długość rozdziału, ale nie dość, że nadal nie doszłam do siebie po sylwestrze, to jeszcze przeżywam kaca mentalnego związanego z książką "Love, Rosie".
To jedna z tych, które dręczą cię i męczą po przeczytaniu.
Obiecałam, że zadedykuję ten rozdział Patrycji, więc dedykuję :)
Dziękuję, że kopiesz mnie w tyłek i zachęcasz do pisania!
Dziękuję też wam wszystkim za komentarze.
Każdy z nich jest dla mnie źródłem inspiracji.
Do napisania!

PS Szczęśliwego Nowego Roku

PPS Dziękuję Julii za wykonanie szablonu <3

41 komentarzy:

  1. Nie cierpię zołzy. Zlazła się ta co zacznie się spotykać z Dylanem, a potem złamie mu serce. I biedna Jade. Przecież widać, że ona czuje coś do O'briena.
    Co do książki "Love, Rosie" wiem co czujesz. Przez trzy dni chodziłam i jedynie myślałam o niej.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się totalnie zniszczona przez Cecelię Ahern ;_;
      Już nie mogę doczekać się filmu (boski Sam Claflin!) ale już po trailerze widać, że nie ma prawie nic wspólnego z książką :c

      Usuń
    2. Film jako film fantastyczny, ale masz rację, z książką to nie za wiele ma wspólnego.
      Rozdział świetny i życzę szczęśliwego nowego roku!

      Usuń
  2. Nie lubie jeeeej.
    Jade i Dylan foreva
    jasne?
    XDDD
    dobra a tak na serio rozdzial fantastyczny!
    Czekam na więcej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dylan i Spencer? nie shippuje, zdecydowanie! Ale niech się chłopak spełnia aktorsko ;D
    Ciekawa jestem, co rodzice Jade na jej list.. ii Bohen! Nie wiem co tam robił, ale jego zainteresowanie Jade jest nienaturalnie nadaktywne jak na nauczyciela ;D
    Czekam na kolejny, bo już się tęsknię! <3
    Oby tak dalej !:)
    Szczęśliwego Nowego Roku również x

    ps. właśnie kupiłam 'Love Rosie' i idę czytać! :D

    @bimberovelove

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, jak zwykle wspaniały <3 i ten wątek ze Spencer, super! Niech Jade będzie zazdrosna albo Dylan o jej byłego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super do póki nie wbiła ta zołza no kurcze. Zobaczyłam że dodałaś rozdział i zaczęłam się cholernie jarać. Po przeczytaniu rzuciłam telefonem (spokojnie trafił w łóżko) także rozdział jak zwykle zajebisty, tylko bez tej Spenser byłby zajebisty do kwasratu. Pozdrawiam Caroline :))

    OdpowiedzUsuń
  7. O BOSZ *_*
    I tak moją radość wyrażę na fb, ale wiem, że tak fajnie tutaj zobaczyć komentarz :3
    Dylan i Jade FOREVER
    Pfff
    Ale rozdział super *_*
    Czekam na więcej :3
    Też czytałam Love, Rosie... :')

    Pozdrawiam Marta Zapaśnik :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały<3
    Uwielbiam jak piszesz:*
    Kiedy można spodziewać się nowego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubię jej. WyWyje się być jakaś pustą laleczka i totalnie rozwydrzona. Ona chce Dylana i oni go maja jej dać. Jak dziecko. Zgin za to ze ja tu wprowadzilas!
    Dalej... super ze Jade znalazła prace i od ważyła się napisać do rodziców. Ogółem rozdział bombowy ale na serio po co dałaś tutaj Spencer? ! Dylan i Jadę forever! Jasne? :D
    czekam na więcej. Pozdrawiam,
    Natalia G :*
    P.S- wiem co czujesz względem Love Rosie. Przeczytałam to jakieś dwa tygodnie temu i do tej pory to przeżywam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdzial tylko szkoda ze tak krotki ;( kiedy nastepny? ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie zgadzam się na to! Dylan ma myśleć o Jade i tylko o niej!
    A jeśli nie to ona niech zacznie kręcić z nauczycielem... byłoby ciekawie! :D
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwsze - przez 5 minut szukałam w zakładkach strony bo zmieniłaś szablon xD (tak na margiesie to bardzo ładny ;))
    Po drugie - wiesz, że cię kocham i wogóle, ALE DLACZEGO JAKAŚ SPENCER SIĘ KRĘCI WOKÓŁ DYLANKA?! TO MIAŁA BYĆ JADE!!
    Po trzecie - świetny rozdział <3 Kocham jak piszesz <3 Bardzo bym się cieszyła gdyby rozdziały były częściej, ale wiem, że masz też swoje życie i będę cierpliwie czekać <3
    Po czwarte - wiedz, że zaglądam tu codziennie. CODZIENNIE.
    Po piąte - KOCHAM CIĘ! A nie.. czekaj.. to już było. Nieważne.

    KOCHAM CIĘ <3

    /Zuzia ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Mówiłaś, że namieszasz no i proszę! Szczerze nie lubię tej całej Spencer już od pierwszego zdania o niej, ale liczę na to, że Dylan w pewnym momencie BARDZO zawiedzie się na niej i pozna jaką jest naprawdę i wróci doceniając Jade :)
    Ale mimo tego uwielbiam jak piszesz i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału *.* (choć pewnie namieszasz jeszcze bardziej xD)
    No więc na koniec pytanie: kiedy można spodziewać się następnego rozdziału, bo najchętniej już bym go przeczytała, choć wiem jak trudno jest pisać, zwłaszcza kiedy nie ma się weny. Ale ja w Ciebie wierzę i wiem, że znajdziesz tą wenę dla swoich licznych czytelników :)
    Jeszcze raz podziwiam i pozdrawiam
    Bardzo niecierpliwie czekająca Ola :*

    PS. Co do Love, Rosie - właśnie dostałam i zamierzam jak najszybciej się za nią zabrać

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdzial swietny, a co do Spencer to jakos jej nie lubie haha zdecydowanie shippuje Dylana z Jade. Czekam na nastepny rozdzial x.

    Ps. Szczesliwego nowego roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Sluchajcie, nie moze tez byc tak ze Dylan i Jade beda razem bo zakochani etc. To byloby zbyt nudne, musi sie cos dziac, ale tez nie lubie Spencer:( Dylan I Jade jejku to jak do niej MÓWIŁ i te gesty jeju takie slodkie i tez nie zachowal sie w porzadku lecąc od tak do Spencer no ale wiadomo musi sie coś dziać:) Czekam na kolejny rozdział, śwetnie się czyta:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Boskie.
    Zbyt boskie!
    Wręcz genialne.
    Ojejku, co Dylan taki sprzedajny kochaś?
    I Jade z tym listem! <3
    Ojć
    Czynsz nie na miejscu, psuje im sielankę.
    Głuptak.
    Ale rozdział niesamowity.
    Do następnego! <3
    Niebieskiego jedzenia, kostek cukru, mleka i mango.

    http://zimno-zimno.blogspot.com/

    Ścielę się,
    Annika Stark

    OdpowiedzUsuń
  17. omfgs wiesz, że chcę Cię zabić? wiesz jak ja cierpię, jak nie mam Dylana? ;___________;
    ale rozdział cudny! Ten Blat mi się nie podoba ;\\ pewnie złamie Dylkowi serduszko ;\ ale wtedy Jade będzie miała lepszy strat if u know what i mean 8)) #dyde
    Bohen mnie przeraża .-. jest taki niezdecydowany, ughh... Jestem też ciekawa reakcji rodziców Jade na ten list.
    Korzystając z okazji na ten rok życzę Ci duuuuużo weny, duuuużo czasu na pisanie i duuuużo wyświetleń! XDD
    P.S. ten wygląd jest naprawdę śliczny *w* jedyne co, tylko mi się ciężko czyta ;\\ ale to być może moje oczy są dziwne ;\\ XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi rôwniez ciezko :// I brakuje Dylanka w naglowku!!!!

      Usuń
  18. Sorry, ale nie! Xd nie lubię Spencer. A Dylan ma być z Jade ^^ i lepiej żeby tak było :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Z pewnością to opowiadanie wywiera na mnie duże wrażenie :) Śnił mi się Dylan, w wersji aroganckiego zboczeńca i podobało mi się to :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Btw mam pytanie do autorki i czytelników :)- znacie może jeszcze jakieś dobre ff o Dylanie?

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystkie rozdziały są super!
    A co do Spencer nie lubię jej ale dobry pomysł ze wprowadzeniem nowej postaci :)
    Pozdrawiam, kocham i czekam na nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Niedawno znalazłam Twojego bloga i się po prostu zakochałam.
    Piszesz naprawdę świetnie! Rozdziały pochłonęłam jednym tchem. Ani jedno słowo mnie nie znudziło.
    To opowiadanie jest po prostu fantastyczne.
    Jeny, chcę więcej!
    Życzę weny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Też bym tak chciała, że powiem "Chcę Dylana, i to natychmiast" i już go mam hahahaha :D
    Ja Spencer nie lubię, zdecydowanie wolę Jylan :) <3
    Spencer wprowadzi trochę zamieszania argh, ale w sumie gdyby to było takie "super happy love story Dylan+Jade" to byłoby to po prostu nieciekawe, więc w sumie dobrze, że Spencer się pojawiła, będzie nas trzymała w napięciu :)

    Pozdrawiam serdecznie, Julia :))

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział genialny ;) I oczywiście, że nie polubiłam Spencer, ale z chęcią poznam Ryan'a ;) Też ostatnio czytałam "Lovie, Rosie", i po przeczytaniu miałam same refleksje filozoficzne :p

    OdpowiedzUsuń
  25. piszesz serio ciekawie :) a można by tez rozwinąć wątek Daniela i Crystal? <3

    OdpowiedzUsuń
  26. O mój boże to FF jest cudowne. Jest w nim Dylan i do tego wszystko jest takie sfbghjmhddbku. Czekam na następny! XX
    Oby jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń
  27. Niesamowite opowiadanie !!! Najlepsze jakie czytałem ! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału : D
    Masz na prawdę duży talent :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Twoje opowiadanie z każdym rozdziałem podoba mi się coraz bardziej, i bardziej i ciągle mam ochotę czytać je od nowa. To w jaki sposób wykreowani są bohaterowie, w jaki przedstawiona jest przyjaźń - robię się zazdrosna, bo wiem, że sama raczej nie mogę na taką liczyć.
    Mam tylko jedną uwagę związaną z szablonem - czcionka (przynajmniej mnie) strasznie bije po oczach, do tego ten róż. No nie wiem. Do tego opowiadania pasuje mi, sama nie wiem czemu, brąz z kremowymi dodatkami, albo kremowe tło z brązowymi.
    Z "Love, Rosie", a raczej "Na końcu tęczy", też długo nie mogłam się otrząsnąć - przepłakałam prawie cały weekend, bo uświadomiłam sobie, jak dużo ja straciłam przez to, że nie miałam odwagi, nie chciałam, wolałam nie ryzykować.
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  29. Jesteś niesamowita! Wydaj książkę!!!!!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  30. Z wielką przyjemnością przeczytam kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  31. W końcu przeczytałam wszystko i wreszcie mogę się rozpisać :3
    Piszesz lekkim piórem, przez co czyta się cudownie. Zanim Twoja przyjaciółka podesłała mi na asku linka, nawet nie wiedziałam, że ktoś taki jak Dylan istnieje. Dzięki temu blogowi mam chęć obejrzeć Teen Wolfa (♥) Błędów nie popełniasz, przez co czyta się jeszcze lepiej. Historia mnie bardzo wciągnęła. Uwielbiam sytuacje Jade/Dylan, są komiczne, świetne, no... idealne.
    Co do samego rozdziału - trochę szkoda tych uczuć Dylana do Spencer, bo zapowiadało się nawet fajnie. Ale po za tym nie mam zastrzeżeń.
    Jeśli wydasz kiedyś książkę, ja ją ce ♥ I TO BARDZO xd Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział oraz zapraszam do siebie :) http://dracoikatnissmiloscwkapitolu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkiem fajny blog, czytałam igrzyska i całą reszte ale czy nie myślisz o przeniesieniu go do innych wymiarów? Wiem blog nazywa się Śmierciorzerca w Kapitolu a nie np. w Obozie Herosów ale to też było by ciekawe, pozdrawiam i podziwiam twórczoś ;-;

      Usuń
  32. Może ktoś polecić jakieś podobne blogi z takimi opowiadaniami? Chętnie poczytam np.o Więźniu Labiryntu, Niezgodnej i o Darach Anioła :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Czekam na kolejny rozdział! *-*

    OdpowiedzUsuń
  34. już się nie mogę doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Kocham i ubóstwiam twoją twórczość !!! Ale z całym szacunkiem ... nienawidzę Spencer

    OdpowiedzUsuń