- Zebranie w salonie za pięć minut!
– usłyszałam głos Poseya, który zwoływał wszystkich lokatorów. Niechętnie
odłożyłam laptopa i wyszłam z sypialni, kierując się w stronę dużego pokoju. Na
kanapie siedział już Dylan, więc ja zajęłam miejsce na fotelu. Od imprezy NYADY
minęły już prawie dwa tygodnie, ale nadal czułam się odrobinę skrępowana w jego
towarzystwie. Nie wiedziałam, czy coś między nami zaszło, a on również nie
potrafił dać mi odpowiedzi. Ostatnim co pamiętał było jaranie z Danielem.
W końcu dołączyli również Crystal i
Sharman, więc wbiliśmy wzrok w Tylera, stojącego przed telewizorem.
-
Cóż…czas zapłacić czynsz.
Z naszych gardeł jednakowo wydostał
się jęk. Moje oszczędności topniały w zastraszającym tempie i wiedziałam, że w
przypadku całej reszty było podobnie. Dorosłe życie byłoby o wiele zabawniejsze
gdyby nie aspekt finansowy.
-
Jestem spłukany – skrzywił się Daniel.
-
Ja też…Ostatnią kasę wydałam wczoraj na zakupy – mruknęła Crystal.
-
Mam jeszcze jakąś stówę, ale to nie wystarczy…- westchnęłam, wzruszając
ramionami. Oczywiście, mogłam napisać do rodziców i poprosić ich o pomoc, ale równałoby
się to z przyznaniem to porażki.
-
Mamy czas do przyszłego tygodnia. Jakoś damy radę, ale trzeba poszukać sobie
pracy – Dylan skrzywił się lekko na słowo „praca”. – Mam dzisiaj przesłuchanie
do jakiegoś epizodu…zobaczymy jak wyjdzie.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy,
jakby w żałobie po wydanych pieniądzach.
-
Lecę na zajęcia – mruknął w końcu Posey, chwytając swoją skórzaną kurtkę. –
Ktoś też się wybiera?
Przełknęłam jogurt i pokiwałam
głową.
-
Idę, ale Jamie ma po mnie wpaść.
-
O nie – jęknął Dylan i uderzył głową w blat wyspy kuchennej. – Jeśli twoja
bliźniaczka przychodzi, to ja uciekam.
Cote była częstym gościem w naszym mieszkaniu
i spędzałam z nią naprawdę dużo czasu, a zatem moi lokatorzy także. Mimo, że
uwielbiałam Crystal i Holland, to Jamie stała mi się najbliższa, co było
zresztą sprawiedliwe, bo oszczędziłyśmy sobie doświadczenia na własnej skórze,
że „trzy to już tłum”, a bardzo często robiłyśmy sobie wypady w cztery. Razem z
tancerką miałyśmy podobne poglądy na wiele spraw, podobny gust i nawet często
mówiłyśmy jednocześnie. Choć ja byłam może mniej bezpośrednia, a bardziej
ułożona w porównaniu do niej. Dylan nazywał Cote moją bliźniaczką i często jej
dogryzał, a ona nie pozostawała mu dłużna. Wszyscy jednak wiedzieliśmy, że pod
tymi dyskusjami kryje się wzajemna sympatia i tak naprawdę lubili przebywać w
swoim towarzystwie.
-
I tak wiemy, że mnie kochasz, O’Brien! – dziewczyna, o której była mowa weszła
do mieszkania, nie przejmując się pukaniem. Pocałowała mnie w policzek i
otworzyła lodówkę.
-
Przepraszam za nią – uroczo zmieszany Josh pojawił się zaraz po swojej
aroganckiej dziewczynie. Wyglądał słodko, jak zawsze i przysięgam, że jego
uśmiech potrafił poprawić mój dzień.
-
Nie musisz przepraszać, my i tak cię podziwiamy – Dylan poklepał go przyjaźnie po
ramieniu, posyłając znaczące spojrzenie w kierunku Jamie, która wycelowała w
niego wyciągniętym przez siebie bananem i udała, że strzela. Kątem oka zerknęła
na mnie i zmarszczyła brwi.
-
Coś się stało? – jak już wspominałam, udało jej się dobrze mnie poznać.
-
Musimy zapłacić czynsz – wzruszyłam ramionami. Zarówno Jamie jak i Josh
skrzywili się teatralnie. – Czas poszukać sobie pracy…
-
Hej, w tej kawiarni niedaleko uczelni szukają kogoś do pomocy – zawołał
McClain, chwytając kubek z kawą, który mu podałam. Uśmiechnął się do mnie z
wdzięcznością, biorąc łyk życiodajnego płynu.
-
Skoro jest blisko uczelni to prawdopodobnie jakiś biedny student już zgarnął
posadkę – westchnęłam. – Ale mogę zajrzeć tam przed zajęciami…Do jakiego
serialu masz przesłuchanie i czemu się nie pochwaliłeś wcześniej?! – nagle mój
mózg przyswoił informację podaną kilka minut temu przez Dylana. Chłopak wzruszył
tylko ramionami.
-
Nie ma czym…to tylko rola jednoodcinkowa…”Black Trap”, kojarzycie?
Kto nie kojarzył? Był to aktualnie
najpopularniejszy serial wśród młodzieży. Opowiadał o młodocianej narkomance,
Carter Black, której chłopak zostaje zamordowany, a ona zaczyna być nękana
przez jego zabójcę. Dziewczyna współpracuje z policją i pomaga im rozwiązywać
zagadki kryminalne, jednocześnie starając się odkryć kim jest jej prześladowca.
Główną rolę grała Spencer Blat, okrzyknięta jedną z najlepiej zarabiających
młodych aktorek, a także piątą najseksowniejszą kobietą świata.
-
I ty siedziałeś cicho! – Crystal rzuciła się O’Brienowi na szyję. – To
fantastycznie!
-
Stary! Jak poznasz Spencer Blat i nie załatwisz mi autografu to wypierdalasz z
tego mieszkania!
Dylan przewrócił oczami widząc naszą
ekscytację. Ale to było coś!
-
To może jakiś buziak na szczęście, co Młoda? – mrugnął do mnie i objął mnie w
pasie. – Na pewno się przyda.
-
Nie będzie ci potrzebny. Przecież uwielbiasz powtarzać, że jesteś najlepszy –
uśmiechnęłam się złośliwie, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i odsuwając
odrobinę.
-
I to nie tylko jeśli chodzi o grę, pamiętaj. W innych kwestiach jestem równie
zdolny, a zwłaszcza tych obejmujących ciebie, mnie i moją sypialnię.
Przewróciłam oczami i uwolniłam się
z jego objęć.
-
Idziemy – mruknęłam w stronę Josha i Jamie, która uśmiechała się złośliwie w
kierunku Dylana.
Powinnam iść na godzinę wcześniej,
ale od kłótni z Bohenem nie pojawiłam się na jego zajęciach. Nie to, że nie
chciałam. Po prostu bałam się, że mógłby mnie z nich wyrzucić, jednocześnie
kompromitując przed całą grupą. O dziwo nie dostałam żadnego upomnienia od
dziekanatu, mimo, że te ćwiczenia były obowiązkowe. Wolałam się tym jednak nie
przejmować na zapas i korzystałam z wolnego czasu.
Na oknie kawiarni, o której
opowiedział Josh, faktycznie wisiało ogłoszenie o pracę. Pomyślałam, że skoro
jeszcze go nie zdjęli to może mam szansę, ale i tak się zawahałam, więc Jamie
musiała wepchnąć mnie do środka na siłę, mrucząc coś o prokrastynacji i lęku
przed porażką.
-
Co podać? – zapytała stojąca za ladą ładna blondynka, wyglądająca na nie więcej
niż szesnaście lat.
-
Ja w sprawie ogłoszenia o pracę – wyciągnęłam rękę. – Jade Gardner.
-
O! Lena Hamilton – przedstawiła się z uśmiechem. – Zaraz zawołam szefa.
Szef okazał się być sympatycznym
starszym facetem po czterdziestce, który z uwagą mnie wysłuchał i postanowił
przyjąć na okres próbny. Poszło o wiele łatwiej niż myślałam i naprawdę
odetchnęłam z ulgą, że mi się udało. W końcu mogłam przestać martwić się o
pieniądze, a co najlepsze, nie musiałam prosić rodziców o łaskę.
Dylan O’Brien nie denerwował się czymś
tak prymitywnym jak castingi. Wiedział, że jest dobry, ba! że jest najlepszy i
mało kto potrafił sprawić by stracił pewność siebie. Teraz, obserwując
potencjalnych rywali, również nie odczuwał żadnego stresu. Jeśli już to była to
raczej presja. Pieniądze rozpływały się w oka mgnieniu i nawet jeśli dla niego
to nie był problem i w każdej sekundzie mógł poprosić rodziców o dodatkową
pomoc finansową, to widział, że Młodą cała sprawa naprawdę zmartwiła. Prawie
nigdy nie wypowiadała się na temat domu i rodziny, chyba, że przez przypadek
lub przy bardzo neutralnym temacie. Chłopak nie miał pojęcia jakie relacje
panują między nią a rodzicami, ale wiedział, że nie wspierają jej materialnie. Chciał
więc dostać ten epizod, żeby zapłacić za czynsz na ten miesiąc i tym samym dać
jej więcej czasu na znalezienie pracy. W końcu była jego przyjaciółką i martwił
się o nią. A faktem było, że dawała mu do tego sporo okazji.
-
Dylan O’Brien – niewysoka blondynka po trzydziestce w okularach wyczytała jego
nazwisko, więc podniósł głowę i spojrzał na nią trochę nieprzytomnym wzrokiem,
który miał zawsze, kiedy ktoś wyrwał go z jego rozmyślań. – Zapraszam.
Wstał i wziął głęboki oddech.
Przeczesał ręką ciemne włosy i pewnym siebie krokiem wszedł do
pomieszczenia. Pokój był mały i
stosunkowo pusty. Stała w nim jedynie kamera i średnich rozmiarów stół, za
którym siedziały cztery osoby. Blondynka, która zaprosiła go do środka
uśmiechnęła się i wskazała mu miejsce na tle białej ściany. Była zapewnie
kierowniczką castingu. Obok niej siedział mężczyzna w garniturze, bawiący się
modnym telefonem i nie zwracający absolutnie żadnej uwagi na to co dzieje się
dookoła. Dylan był na wystarczającej liczbie castingów, żeby wiedzieć, że to
producent. Ich nie obchodziło kto grał w danej produkcji, ważne, żeby przyniosła
zyski. Reżyser, widocznie znudzony i po imprezie, siedział między nim,
a…Spencer Blat.
Nie spodziewał się, że spotka
dziewczynę i musiał przyznać, że była jeszcze piękniejsza niż w telewizji.
Dylan lubił otaczać się ładnymi ludźmi, zwłaszcza dziewczynami i potrafił
docenić urodę, nawet swoich przyjaciółek Crystal, czy Holland. Jade często
odbierała mu dech w piersi i była jedną z najbardziej uroczych dziewczyn, jakie
znał. Ale Spencer Blat była onieśmielająco, urzekająco, fascynująco piękna, a
chłopak poczuł, że nie stoi na swoich nogach tak pewnie jak powinien.
Miała strasznie jasną karnację,
wręcz porcelanową, dla której wyraźnym kontrastem były włosy w kolorze gorzkiej
czekolady. Przerażająco błękitne oczy, otoczone gęstymi, długimi rzęsami
błyszczały rozbawieniem. Obcisła koszulka z dużym dekoltem nie dawała popisu
wyobraźni, doskonale ukazując piękne ciało dziewczyny. Słodko różowe usta
wygięły się w uśmiechu, a Dylan pomyślał, że jeszcze nigdy nie pragnął niczego
tak bardzo, jak poznać ich smaku. Wiedział, że musiał wyglądać idiotycznie,
stojąc tam i wpatrując się w tego anioła, przypadkowo zesłanego na ziemię, ale
nie mógł zrobić nic innego. Zakręciło mu się w głowie, gdy usłyszał jej
delikatny głos.
-
Cześć. Jestem Spencer.
- Dylan
O’Brien – wychrypiał, czując ucisk w gardle.
-
Dobrze, Dylan – kierowniczka castingu odkaszlnęła aby zwrócić na siebie jego
uwagę. – Znasz tekst. Spencer będzie ci partnerować. Nie patrz w kamerę i daj z
siebie wszystko. Powodzenia.
Był pewien, że zapomni tekstu, albo
całkowicie się zbłaźni, jednak okazało się, że jest bardziej profesjonalny niż
sam przypuszczał. Pamiętał swoją rolę, a nawet udało mu się pokazać inne emocje
niż absolutny zachwyt nad dziewczyną stojącą przed nim.
-
Dziękujemy. Zaczekaj na korytarzu – usłyszał po zakończeniu sceny. Zazwyczaj
mówili, że „oddzwonią” i nie podejmowali decyzji od razu, ale dzisiaj nie był w
stanie zastanawiać się nad tak kuriozalnym problemem. Na co dzień był pewnym
siebie chłopakiem, na którym nie robiły wrażenia ładne dziewczyny. Ale Spencer
Blat była porażająco, paraliżująco cudowna i nie mógł zareagować inaczej.
Wyszedł i na powrót zajął swoje miejsce, ale w jego głowie nie było już
czynszu, pracy czy Jade. Przed oczami nadal miał uśmiech młodej aktorki i
wiedział, że długo nie wybije go sobie z pamięci.
Kiedy tylko zamknęły się za nim
drzwi, reżyser przeciągnął się leniwie i ziewnął.
-
Był najlepszy. Bierzemy go.
-
Na korytarzu czeka jeszcze kilka osób…- westchnęła kierowniczka castingu,
ściągając okulary i masując nasadę nosa. – Ale owszem, on ma coś w sobie.
-
Najważniejsze jest chyba zdanie Spencer. Gwiazdko, co myślisz? – jedynym o co
dbał producent było szczęście jego małej maszynki do robienia pieniędzy.
Spełniał każde życzenie młodej aktorki, bo to dzięki niej mógł sobie pozwolić
na nowe auto, o którym z czułością właśnie pomyślał.
-
Och, jest fantastyczny! Naprawdę cudowny! – westchnęła ciemnowłosa z uśmiechem.
– Ale nie nadaje się do tej roli. Zasługuje na coś więcej, nie sądzicie?
Trzy poważne spojrzenia skierowały
się w jej stronę.
-
Co masz na myśli? – reżyser oparł brodę na rękach i zmarszczył brwi.
-
Chciałabym go bliżej poznać. I ma szansę na wielką karierę. Powinien dostać
większą rolę, niż jeden odcinek – przeczesała ręką swoje długie włosy.
-
Mamy już napisany skrypt na dziesięć odcinków, nie możemy nagle dołożyć sobie
roli, bo…
-
Dave – gwiazda gwałtownie przerwała reżyserowi, unosząc jedną brew do góry,
zdziwiona, że postanowił się jej sprzeciwić. – Chcę tego chłopaka, rozumiesz? Ma
być mój. I nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat. Mam go dostać.
-
Wiesz, że zrobimy wszystko, żebyś była szczęśliwa – uśmiechnął się producent,
kiwając głową. – Jeśli chcesz, natychmiast napiszę do scenarzystów o małe
zmiany.
Brunetka pokiwała głową z
satysfakcją.
-
Widzę, że się rozumiemy. Świetnie. Pokażcie mi resztę, a potem oznajmimy dobre
wiadomości…- zerknęła na portfolio leżące na stole i uśmiechnęła się lekko –
Dylanowi O’Brien.
- Nie uwierzycie! – Dylan wpadł do
mieszkania, jakby się paliło. Podniosłam głowę znad podręcznika o historii
teatru i aż uśmiechnęłam się na jego widok. Był absolutnie szczęśliwy. Jeszcze
nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zazwyczaj spokojny i wyluzowany,
najfajniejszy z całej paczki, wyglądał jak mały chłopiec, który dostał
wymarzoną zabawkę pod choinkę. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
-
Patrzyłaś za tą pracą?
Skinęłam głową i przygryzłam wargę.
Byłam zadowolona, że mi się udało.
-
Dostałam ją. Zaczynam już jutro.
-
To fantastycznie! – chwycił mnie za ręce, zmuszając do zejścia z krzesła, a
następnie mocno objął. Kilka razy się obrócił, przez co straciłam grunt pod
nogami i zaczęłam się śmiać.
-
Ale co z twoją rolą? – zapytałam, kiedy nareszcie wylądowałam na ziemi, a obok
nas stanęła reszta naszych lokatorów. – Dostałeś ją, tak?
-
Nie tylko! Dostałem propozycję zagrania w pięciu odcinkach!
Nasi sąsiedzi mieli się na co
skarżyć tego dnia. Natychmiast rzuciliśmy się Dylanowi na szyję i zaczęliśmy
gratulować. To było coś. Pierwszy poważny sukces kogokolwiek z nas.
-
To niesamowite! – przytuliłam go mocno, wdychając jego charakterystyczny, męski
zapach.
-
Ale nie o to chodzi – zaśmiał się cicho i westchnął przeciągle. Przyjrzałam się
jego twarzy, która była nad wyraz rozmarzona, a oczy błyszczały jakimś
niezdrowym blaskiem. Zmarszczyłam brwi.
-
Dylan O’Brien poznał dziewczynę! – zawołałam, ściągając na siebie uwagę
wszystkich lokatorów.
-
Skąd wiesz? – mruknął chłopak, nie mogąc jednak powstrzymać zadowolonego
uśmiechu. – Poznałem. I to nie byle jaką.
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w
niego zaciekawieni, czekając na odpowiedź. On czerpał jednak ogromną
satysfakcję z dręczenia nas i nie byłby sobą bez długiej, dramatycznej pauzy,
wzmacniającej napięcie.
-
No mów! – Crystal uderzyła go w ramię.
-
Niech będzie…poznałem Spencer Blat.
Razem z Crystal zdumione
otworzyłyśmy usta, ale żadna z nas nie wydała dźwięku. Daniel tępo poklepał
O’Briena po plecach. I tylko Tyler był w stanie coś powiedzieć.
-
Na serio?!
Dylan pokiwał głową.
-
Jest jeszcze piękniejsza niż w telewizji, jest naprawdę idealna. Stary, nigdy
nie wydziałem takiej dziewczyny…Te oczy! Jest niesamowita…
Wydawał się być w wniebowzięty.
Znałam go już jakiś czas i nigdy nie widziałam by był czymś tak zachwycony, no
chyba, że tym taco, które Posey zrobił w zeszłym tygodniu. Crystal szturchnęła
mnie łokciem i nachyliła się, aby szepnąć mi do ucha:
-
Zazdrosna?
Zmarszczyłam brwi, nie za bardzo
wiedząc o co jej chodzi.
-
Niby o co?
-
No wiesz…Ty i Dylan jakbyście mieli…coś – wzruszyła ramionami. Zaśmiałam się
cicho łapiąc ironię sytuacji. Nie dostrzegała całkowitego zakochania Daniela,
ale widziała coś między mną, a O’Brienem?
-
Między nami nic nie ma – prychnęłam rozbawiona. – Chyba, że powietrze. To tylko
żarty, przyjaźnimy się, ale…ja dopiero wyleczyłam się z Ryana…
-
Kim jest Ryan? – O’Brien objął mnie ramieniem.
-
Nieważne. Dziś świętujemy twój sukces! – posłałam mu najpiękniejszy uśmiech
jaki byłam w stanie. W przeciągu dziesięciu minut znaleźliśmy się w
„Manhattanie”, gdzie Dylan postawił wszystkim kolejkę. Drugą otrzymaliśmy na
koszt firmy od Henry’ego, właściciela, a potem straciłam rachubę kto płacił. Po
półgodziny Crystal zaciągnęła Poseya na prowizoryczny parkiet i zaczęły się
tańce. Ja porwałam Daniela i przetańczyłam z nim parę piosenek, ale w końcu
buty na zbyt wysokim obcasie zaczęły mnie uwierać. Usiadłam na wysokim stołku i
zaczęłam rozmowę z bardzo sympatycznym barmanem, który zrobił mi strasznie
dobrego, ale bardzo mocnego drinka.
-
Hej – Dylan usiadł obok mnie i chwycił moją szklankę. Wziął łyka i skrzywił się
malowniczo. – Mocne.
Wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się
cicho.
-
Mocny to ty jesteś w łóżku, zapomniałeś?
Chłopak uniósł do góry jedną brew i
widziałam, że całym sobą próbuje powstrzymać uśmiech.
-
Jesteś pijana.
-
Nie. Jestem Jade.
Od imprezy NYADY odmawiałam sobie
alkoholu, ale przyjemnie było go znowu poczuć. Nie powstrzymała mnie nawet
myśl, że jestem spłukana, bo przecież jutro miałam zacząć pracę.
-
Kim jest Ryan?
Spojrzałam na przyjaciela, który
wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem. Przygryzłam wargę, próbując nie
pokazać, jak bardzo nie spodobało mi się to pytanie.
-
To nie fair. Upiłeś mnie, a teraz wypytujesz – wbiłam palec wskazujący w jego
klatkę piersiową. – To nieładne, panie O’Brien. Ale jeśli bardzo chcesz
wiedzieć, to mój były – prychnęłam z wyższością.
-
Dlaczego dzisiaj o nim mówiłaś?
Poczułam się jak na przesłuchaniu,
ale wiedziałam, że to moja wina. Nie opowiedziałam im nic o moim życiu,
unikałam tego tematu jak ognia i ich ciekawość była całkowicie normalna.
Westchnęłam przeciągle.
- Byliśmy
razem od zawsze. Idealna para. Król i królowa balu. Wiesz, to w sumie
zabawne…Planowaliśmy wspólną przyszłość, ale nigdy o niej nie mówiliśmy i kiedy
przyszło co do czego, okazało się, że nasze oczekiwania są zupełnie inne –
mruknęłam i pociągnęłam duży łyk swojego drinka.
-
Zerwałaś z nim?
-
Nie. Nie mogłam mu spojrzeć w oczy…Po prostu wyjechałam. Nawet się nie
żegnając, co zapewne złamało mu serce jeszcze bardziej – westchnęłam. Zerknęłam
kątem oka na przyjaciela, który zmarszczył brwi i wpatrywał się we mnie
niezadowolony. – Nie oceniaj mnie – warknęłam. – Nie wiesz jak to było. Nie
znasz Ryana i nie znasz mnie.
-
Mów co chcesz, Młoda. Ale ciebie to jak akurat znam niemal na pamięć – dotknął
swoim palcem mojego brzucha.
Pokręciłam głową z rezygnacją.
-
Nie jestem taka prosta. Właściwie to ja jestem bardzo trudną, skomplikowaną,
popieprzoną dziewczyną.
Wstałam i wzięłam swoją torebkę.
Pocałowałam chłopaka w policzek i wyszłam z baru. Usiadłam na krawężniku, przez
chwilę rozkoszując się chłodnym powietrzem i odgłosami miasta. Po kilku
minutach wstałam i poszłam do domu.
- Dwa razy karmelowe frappe –
zawołałam do Leny, która stała przy ekspresie do kawy. Kiwnęła głową i posłała
mi szybki uśmiech.
-
Niezły ruch dzisiaj.
Pracowałam w „BitterSweet” już od
tygodnia, na popołudniowej zmianie, i przysięgam, z każdym dniem pojawiało się
coraz więcej ludzi, a ja i Lena miałyśmy coraz więcej roboty. Podzieliłyśmy się
zadaniami: jedna przyjmowała zamówienia, a druga robiła kawy i co godzinę się
zmieniałyśmy. Od nieustannego uśmiechania się bolało mnie pół twarzy, ale
liczne napiwki jakoś go niwelowały. Właściciel wpadł tylko raz, drugiego dnia,
oznajmiając, że świetnie mi idzie i od tego czasu go nie widziałyśmy. W końcu
ruch zelżał na tyle byśmy mogły zrobić sobie krótką przerwę i pogadać.
Mimo trzyletniej różnicy wieku, dobrze się
dogadywałyśmy i często rozbawiała mnie szkolnymi opowiastkami. Pracowała, żeby
zarobić na samochód i naprawdę ją podziwiałam. Od razu po szkole przychodziła
do kawiarni i pracowała do późna. Nigdy nie widziałam by się uczyła lub
odrabiała zadanie domowe w trakcie pracy, a mimo to oceny musiała mieć świetne,
skoro wybierała się na prawo do któregoś z uniwersytetów Ligi Bluszczowej.
-
Nie odwracaj się teraz, ale facet, który właśnie podszedł do lady dziwnie się
na ciebie patrzy – szepnęła Lena, zerkając ponad moim ramieniem na nowego
klienta. Zerknęłam na niego kątem oka, a długopis wypadł mi z ręki, kiedy
rozpoznałam w nim Bohena. Zauważył, że go zobaczyłam, więc uśmiechnął się i
pomachał mi jak gdyby nigdy nic.
-
Znasz go? – zainteresowała się moja koleżanka, zerkając na mężczyznę z
ciekawością.
-
Niestety.
-
Obsłużyć go za ciebie?
-
Chyba nie mam wyjścia…- westchnęłam i skierowałam się w jego kierunku. Jak
zwykle nie byłam pewna czego się spodziewać. – Witamy w „BitterSweet”, co
podać?
-
Słyszałem, że tu pracujesz, ale musiałem zobaczyć to na własne oczy.
Zmarszczyłam czoło, wbijając w niego
niezadowolone spojrzenie.
-
Dlaczego?
-
To ja powinienem zapytać się dlaczego? Dlaczego przestałaś przychodzić na moje
zajęcia?
Otworzyłam zdumiona usta i nerwowym
ruchem poprawiłam kosmyk włosów, który jakimś cudem wydostał się z ciasnego
splotu.
-
Powiedziałeś mi, że dopóki nie będę szła po trupach mam się nie pokazywać –
wzruszyłam ramionami. On nieoczekiwanie zaśmiał się głośno, zwracając na siebie
uwagę niemal wszystkich klientów.
-
I ty wzięłaś to na serio?!
Założyłam ręce na piersi i wbiłam w
niego buntownicze spojrzenie.
-
A jak inaczej? – zawołałam oburzona. – Obraziłeś mnie. I wyrzuciłeś z zajęć.
-
Więc co? Mam cię teraz jeszcze może przeprosić? – prychnął. Wzruszyłam
ramionami.
-
Byłoby miło.
-
Widać, Gwiazdko, że nie jesteś z Nowego Jorku – uśmiechnął się, kręcąc głową z
niedowierzaniem, jakby przeprosiny były czymś czego nie uznawał. – Posłuchaj,
ja po prostu wiem, że masz potencjał. I talent. I nie chcę żebyś go zmarnowała.
Dlatego zwracam na ciebie większą uwagę niż na resztę, jasne. Choć naprawdę mam
ochotę posłać cię w cholerę, to masz przed sobą karierę.
Wpatrywałam się w niego zdumiona, bo
było to najmilsze co kiedykolwiek wyszło z jego ust i zostało skierowane w moją
stronę.
-
Widzę cię jutro na zajęciach, jasne? – zapytał, a ja byłam w stanie jedynie
kiwnąć głową i obserwować jak opuszcza kawiarnię, a w drzwiach mija się z
Jamie.
-
A ten tu czego? – zawołała moja przyjaciółka, podchodząc do lady.
-
Nie wiem czy uwierzysz, ale nie dość, że mogę wrócić na zajęcia, to na dodatek
był miły…
-
Kto to był? – Lena przeczesała ręką swoje blond włosy. Powinnyśmy mieć je
związane, ale ona twierdziła, że w końskim ogonie wygląda okropnie.
-
Mój nauczyciel, który mnie dręczy psychicznie – skrzywiłam się.
-
Wręcz molestuje – zaśmiała się Cote, a potem nagle spoważniała. – Jezu,
Gardner! A co jeśli właśnie o to chodzi?! Może on cię lubi, w sensie lubi, w
sensie chce się z tobą pieprzyć?! – zawołała, a starsza pani siedząca przy
stoliku najbliżej drzwi obrzuciła ją oburzonym spojrzeniem.
-
Jak ty się wyrażasz młoda damo?!
-
Przepraszam, za koleżankę – uśmiechnęłam się do kobiety, a potem uderzyłam
Jamie w czoło.
-
Za co?! – warknęła, kładąc rękę w obolałym miejscu.
-
Za przeklinanie w miejscu pracy. I to nie swojej własnej. A co do twojego
pomysłu z Bohenem…- dawno nie śmiałam się tak szczerze i tak głośno, jak wtedy.
Pierwszym co zobaczył było dokładnie
to co chciał zobaczyć i myślał o tym nieustannie od castingu. Uśmiech Spencer
Blat był hipnotyzujący i trudno było oderwać od niego wzrok, zwłaszcza kiedy
wymierzony był prosto w ciebie.
-
Dylan! – zawołała i podbiegła do niego, całując go w policzek. Doleciał go
słaby zapach trufli i migdałów i choć nigdy nie lubił takich mocnych, ciężkich
zapachów, w przypadku tej dziewczyny zupełnie mu nie przeszkadzały.
-
Cześć Spencer – uśmiechnął się i przeczesał włosy ręką, co robił niemal zawsze
kiedy się denerwował.
-
Nie mogłam się doczekać kiedy będziemy razem kręcić – położyła delikatną dłoń
na jego ramieniu i spojrzała prosto w jego czekoladowe oczy.
-
Ja też. Strasznie się cieszę – jego głos zabrzmiał ciepło i męsko. – Pięknie
wyglądasz.
-
Dziękuję! – jej blado niebieskie oczy zajaśniały, a na policzkach pojawiły się
urocze rumieńce. – Wiesz, tak sobie pomyślałam…- chwyciła go za ramię i
pociągnęła w stronę garderoby. -…bardzo chętnie poznałabym cię bliżej. Masz
może ochotę na kawę po kręceniu?
Miał. Na kawę, na herbatę, na
wszystko co się z nią wiązało. Miał ochotę na Spencer Blat.
Drodzy
Rodzice,
Przepraszam,
że się nie odzywałam. Przepraszam, że bez słowa wyjechałam. Przepraszam, jeśli
się martwiliście. Jestem okropną córką, wiem.
Musicie
mnie jednak zrozumieć. Chciałam spróbować czegoś nowego, poznać smak
prawdziwego życia. Przez całe czas mówiliście mi kim mam się stać, waszą
cudowną panią prawnik, a prawda jest taka, że ja nawet nie wiedziałam kim
jestem. Wiem, że zależało wam na moich studiach, ale to było wasze marzenie,
nie moje. Tylko ja mam prawo decydować co chcę zrobić ze swoim życiem. Tylko ja
wiem, jak i z kim pragnę je spędzić.
Jestem
zdrowa i bezpieczna, robię to co kocham, w otoczeniu ludzi, którzy są moimi
prawdziwymi przyjaciółmi. Znalazłam pracę, więc nie potrzebuję pieniędzy.
Wszystko jest dobrze i nie musicie się o mnie martwić.
Naprawdę
was przepraszam, ale nie mogłam tak dłużej. Mam nadzieję, że nadal mnie
kochacie. Przeproście ode mnie Ryana. Skrzywdzenie go było ostatnią rzeczą,
jaką chciałam zrobić.
Jestem
szczęśliwa. Kocham was.
Jade.
***
Czy wy też, tak samo jak ja, pokochaliście Spencer? ;)
Przepraszam za jakość i długość rozdziału, ale nie dość, że nadal nie doszłam do siebie po sylwestrze, to jeszcze przeżywam kaca mentalnego związanego z książką "Love, Rosie".
To jedna z tych, które dręczą cię i męczą po przeczytaniu.
Obiecałam, że zadedykuję ten rozdział Patrycji, więc dedykuję :)
Dziękuję, że kopiesz mnie w tyłek i zachęcasz do pisania!
Dziękuję też wam wszystkim za komentarze.
Każdy z nich jest dla mnie źródłem inspiracji.
Do napisania!
PS Szczęśliwego Nowego Roku
PPS Dziękuję Julii za wykonanie szablonu <3
Przepraszam za jakość i długość rozdziału, ale nie dość, że nadal nie doszłam do siebie po sylwestrze, to jeszcze przeżywam kaca mentalnego związanego z książką "Love, Rosie".
To jedna z tych, które dręczą cię i męczą po przeczytaniu.
Obiecałam, że zadedykuję ten rozdział Patrycji, więc dedykuję :)
Dziękuję, że kopiesz mnie w tyłek i zachęcasz do pisania!
Dziękuję też wam wszystkim za komentarze.
Każdy z nich jest dla mnie źródłem inspiracji.
Do napisania!
PS Szczęśliwego Nowego Roku
PPS Dziękuję Julii za wykonanie szablonu <3
Nie cierpię zołzy. Zlazła się ta co zacznie się spotykać z Dylanem, a potem złamie mu serce. I biedna Jade. Przecież widać, że ona czuje coś do O'briena.
OdpowiedzUsuńCo do książki "Love, Rosie" wiem co czujesz. Przez trzy dni chodziłam i jedynie myślałam o niej.
Pozdrawiam serdecznie ;)
Czuję się totalnie zniszczona przez Cecelię Ahern ;_;
UsuńJuż nie mogę doczekać się filmu (boski Sam Claflin!) ale już po trailerze widać, że nie ma prawie nic wspólnego z książką :c
Film jako film fantastyczny, ale masz rację, z książką to nie za wiele ma wspólnego.
UsuńRozdział świetny i życzę szczęśliwego nowego roku!
Nie lubie jeeeej.
OdpowiedzUsuńJade i Dylan foreva
jasne?
XDDD
dobra a tak na serio rozdzial fantastyczny!
Czekam na więcej! ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDylan i Spencer? nie shippuje, zdecydowanie! Ale niech się chłopak spełnia aktorsko ;D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co rodzice Jade na jej list.. ii Bohen! Nie wiem co tam robił, ale jego zainteresowanie Jade jest nienaturalnie nadaktywne jak na nauczyciela ;D
Czekam na kolejny, bo już się tęsknię! <3
Oby tak dalej !:)
Szczęśliwego Nowego Roku również x
ps. właśnie kupiłam 'Love Rosie' i idę czytać! :D
@bimberovelove
Jejku, jak zwykle wspaniały <3 i ten wątek ze Spencer, super! Niech Jade będzie zazdrosna albo Dylan o jej byłego :D
OdpowiedzUsuńRozdział super do póki nie wbiła ta zołza no kurcze. Zobaczyłam że dodałaś rozdział i zaczęłam się cholernie jarać. Po przeczytaniu rzuciłam telefonem (spokojnie trafił w łóżko) także rozdział jak zwykle zajebisty, tylko bez tej Spenser byłby zajebisty do kwasratu. Pozdrawiam Caroline :))
OdpowiedzUsuńO BOSZ *_*
OdpowiedzUsuńI tak moją radość wyrażę na fb, ale wiem, że tak fajnie tutaj zobaczyć komentarz :3
Dylan i Jade FOREVER
Pfff
Ale rozdział super *_*
Czekam na więcej :3
Też czytałam Love, Rosie... :')
Pozdrawiam Marta Zapaśnik :3
Wspaniały<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak piszesz:*
Kiedy można spodziewać się nowego rozdziału? :)
Nie lubię jej. WyWyje się być jakaś pustą laleczka i totalnie rozwydrzona. Ona chce Dylana i oni go maja jej dać. Jak dziecko. Zgin za to ze ja tu wprowadzilas!
OdpowiedzUsuńDalej... super ze Jade znalazła prace i od ważyła się napisać do rodziców. Ogółem rozdział bombowy ale na serio po co dałaś tutaj Spencer? ! Dylan i Jadę forever! Jasne? :D
czekam na więcej. Pozdrawiam,
Natalia G :*
P.S- wiem co czujesz względem Love Rosie. Przeczytałam to jakieś dwa tygodnie temu i do tej pory to przeżywam.
Cudowny rozdzial tylko szkoda ze tak krotki ;( kiedy nastepny? ;D
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie zgadzam się na to! Dylan ma myśleć o Jade i tylko o niej!
OdpowiedzUsuńA jeśli nie to ona niech zacznie kręcić z nauczycielem... byłoby ciekawie! :D
Czekam na next!
Po pierwsze - przez 5 minut szukałam w zakładkach strony bo zmieniłaś szablon xD (tak na margiesie to bardzo ładny ;))
OdpowiedzUsuńPo drugie - wiesz, że cię kocham i wogóle, ALE DLACZEGO JAKAŚ SPENCER SIĘ KRĘCI WOKÓŁ DYLANKA?! TO MIAŁA BYĆ JADE!!
Po trzecie - świetny rozdział <3 Kocham jak piszesz <3 Bardzo bym się cieszyła gdyby rozdziały były częściej, ale wiem, że masz też swoje życie i będę cierpliwie czekać <3
Po czwarte - wiedz, że zaglądam tu codziennie. CODZIENNIE.
Po piąte - KOCHAM CIĘ! A nie.. czekaj.. to już było. Nieważne.
KOCHAM CIĘ <3
/Zuzia ;*
Mówiłaś, że namieszasz no i proszę! Szczerze nie lubię tej całej Spencer już od pierwszego zdania o niej, ale liczę na to, że Dylan w pewnym momencie BARDZO zawiedzie się na niej i pozna jaką jest naprawdę i wróci doceniając Jade :)
OdpowiedzUsuńAle mimo tego uwielbiam jak piszesz i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału *.* (choć pewnie namieszasz jeszcze bardziej xD)
No więc na koniec pytanie: kiedy można spodziewać się następnego rozdziału, bo najchętniej już bym go przeczytała, choć wiem jak trudno jest pisać, zwłaszcza kiedy nie ma się weny. Ale ja w Ciebie wierzę i wiem, że znajdziesz tą wenę dla swoich licznych czytelników :)
Jeszcze raz podziwiam i pozdrawiam
Bardzo niecierpliwie czekająca Ola :*
PS. Co do Love, Rosie - właśnie dostałam i zamierzam jak najszybciej się za nią zabrać
Rozdzial swietny, a co do Spencer to jakos jej nie lubie haha zdecydowanie shippuje Dylana z Jade. Czekam na nastepny rozdzial x.
OdpowiedzUsuńPs. Szczesliwego nowego roku! :)
Sluchajcie, nie moze tez byc tak ze Dylan i Jade beda razem bo zakochani etc. To byloby zbyt nudne, musi sie cos dziac, ale tez nie lubie Spencer:( Dylan I Jade jejku to jak do niej MÓWIŁ i te gesty jeju takie slodkie i tez nie zachowal sie w porzadku lecąc od tak do Spencer no ale wiadomo musi sie coś dziać:) Czekam na kolejny rozdział, śwetnie się czyta:)
OdpowiedzUsuńBoskie.
OdpowiedzUsuńZbyt boskie!
Wręcz genialne.
Ojejku, co Dylan taki sprzedajny kochaś?
I Jade z tym listem! <3
Ojć
Czynsz nie na miejscu, psuje im sielankę.
Głuptak.
Ale rozdział niesamowity.
Do następnego! <3
Niebieskiego jedzenia, kostek cukru, mleka i mango.
http://zimno-zimno.blogspot.com/
Ścielę się,
Annika Stark
omfgs wiesz, że chcę Cię zabić? wiesz jak ja cierpię, jak nie mam Dylana? ;___________;
OdpowiedzUsuńale rozdział cudny! Ten Blat mi się nie podoba ;\\ pewnie złamie Dylkowi serduszko ;\ ale wtedy Jade będzie miała lepszy strat if u know what i mean 8)) #dyde
Bohen mnie przeraża .-. jest taki niezdecydowany, ughh... Jestem też ciekawa reakcji rodziców Jade na ten list.
Korzystając z okazji na ten rok życzę Ci duuuuużo weny, duuuużo czasu na pisanie i duuuużo wyświetleń! XDD
P.S. ten wygląd jest naprawdę śliczny *w* jedyne co, tylko mi się ciężko czyta ;\\ ale to być może moje oczy są dziwne ;\\ XDD
Mi rôwniez ciezko :// I brakuje Dylanka w naglowku!!!!
UsuńSorry, ale nie! Xd nie lubię Spencer. A Dylan ma być z Jade ^^ i lepiej żeby tak było :D
OdpowiedzUsuńZ pewnością to opowiadanie wywiera na mnie duże wrażenie :) Śnił mi się Dylan, w wersji aroganckiego zboczeńca i podobało mi się to :D
OdpowiedzUsuńBtw mam pytanie do autorki i czytelników :)- znacie może jeszcze jakieś dobre ff o Dylanie?
OdpowiedzUsuńWszystkie rozdziały są super!
OdpowiedzUsuńA co do Spencer nie lubię jej ale dobry pomysł ze wprowadzeniem nowej postaci :)
Pozdrawiam, kocham i czekam na nowy rozdział :*
Niedawno znalazłam Twojego bloga i się po prostu zakochałam.
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę świetnie! Rozdziały pochłonęłam jednym tchem. Ani jedno słowo mnie nie znudziło.
To opowiadanie jest po prostu fantastyczne.
Jeny, chcę więcej!
Życzę weny i pozdrawiam <3
Też bym tak chciała, że powiem "Chcę Dylana, i to natychmiast" i już go mam hahahaha :D
OdpowiedzUsuńJa Spencer nie lubię, zdecydowanie wolę Jylan :) <3
Spencer wprowadzi trochę zamieszania argh, ale w sumie gdyby to było takie "super happy love story Dylan+Jade" to byłoby to po prostu nieciekawe, więc w sumie dobrze, że Spencer się pojawiła, będzie nas trzymała w napięciu :)
Pozdrawiam serdecznie, Julia :))
Rozdział genialny ;) I oczywiście, że nie polubiłam Spencer, ale z chęcią poznam Ryan'a ;) Też ostatnio czytałam "Lovie, Rosie", i po przeczytaniu miałam same refleksje filozoficzne :p
OdpowiedzUsuńpiszesz serio ciekawie :) a można by tez rozwinąć wątek Daniela i Crystal? <3
OdpowiedzUsuńO mój boże to FF jest cudowne. Jest w nim Dylan i do tego wszystko jest takie sfbghjmhddbku. Czekam na następny! XX
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej!!!
Niesamowite opowiadanie !!! Najlepsze jakie czytałem ! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału : D
OdpowiedzUsuńMasz na prawdę duży talent :*
Twoje opowiadanie z każdym rozdziałem podoba mi się coraz bardziej, i bardziej i ciągle mam ochotę czytać je od nowa. To w jaki sposób wykreowani są bohaterowie, w jaki przedstawiona jest przyjaźń - robię się zazdrosna, bo wiem, że sama raczej nie mogę na taką liczyć.
OdpowiedzUsuńMam tylko jedną uwagę związaną z szablonem - czcionka (przynajmniej mnie) strasznie bije po oczach, do tego ten róż. No nie wiem. Do tego opowiadania pasuje mi, sama nie wiem czemu, brąz z kremowymi dodatkami, albo kremowe tło z brązowymi.
Z "Love, Rosie", a raczej "Na końcu tęczy", też długo nie mogłam się otrząsnąć - przepłakałam prawie cały weekend, bo uświadomiłam sobie, jak dużo ja straciłam przez to, że nie miałam odwagi, nie chciałam, wolałam nie ryzykować.
~M
kiedy nowy rozdział? :))
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita! Wydaj książkę!!!!!!! ;*
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością przeczytam kolejny rozdział :))
OdpowiedzUsuńW końcu przeczytałam wszystko i wreszcie mogę się rozpisać :3
OdpowiedzUsuńPiszesz lekkim piórem, przez co czyta się cudownie. Zanim Twoja przyjaciółka podesłała mi na asku linka, nawet nie wiedziałam, że ktoś taki jak Dylan istnieje. Dzięki temu blogowi mam chęć obejrzeć Teen Wolfa (♥) Błędów nie popełniasz, przez co czyta się jeszcze lepiej. Historia mnie bardzo wciągnęła. Uwielbiam sytuacje Jade/Dylan, są komiczne, świetne, no... idealne.
Co do samego rozdziału - trochę szkoda tych uczuć Dylana do Spencer, bo zapowiadało się nawet fajnie. Ale po za tym nie mam zastrzeżeń.
Jeśli wydasz kiedyś książkę, ja ją ce ♥ I TO BARDZO xd Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział oraz zapraszam do siebie :) http://dracoikatnissmiloscwkapitolu.blogspot.com/
Masz całkiem fajny blog, czytałam igrzyska i całą reszte ale czy nie myślisz o przeniesieniu go do innych wymiarów? Wiem blog nazywa się Śmierciorzerca w Kapitolu a nie np. w Obozie Herosów ale to też było by ciekawe, pozdrawiam i podziwiam twórczoś ;-;
UsuńMoże ktoś polecić jakieś podobne blogi z takimi opowiadaniami? Chętnie poczytam np.o Więźniu Labiryntu, Niezgodnej i o Darach Anioła :D
OdpowiedzUsuńDołączam sie do pytania ;)
UsuńCzekam na kolejny rozdział! *-*
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńKocham i ubóstwiam twoją twórczość !!! Ale z całym szacunkiem ... nienawidzę Spencer
OdpowiedzUsuń