Sylwestra spędziliśmy wszyscy razem na Times Square i było to najlepsze rozpoczęcie roku, jakie mogłam sobie wyobrazić. No prawie, ponieważ oczywiście nie obyło się bez dram i problemów, ale byłam zbyt pijana, by wtedy się z nimi przejmować. Co innego następnego ranka, całkowicie obezwładniona przez ohydnego kaca. Wspomnienia z wczorajszego wieczoru zalały mój mózg, a ja jęknęłam przeciągle i z trudem znalazłam w sobie motywację do wstania. Na całe szczęście Crystal jakimś trafem leżała w moim łóżku, więc nie musiałam nigdzie chodzić, co, biorąc pod uwagę mój stan fizyczny, mogłoby skończyć się źle. O dziwo, nie tylko Reed postanowiła zakończyć imprezę w mojej sypialni. Posey leżał na dywanie w pozycji prawie bezpiecznej, a na jego ustach gościł lekki uśmiech. Musiało przyśnić mu się coś dobrego. Daniel z kolei zwinął się na moim ulubionym fotelu i wyglądał całkowicie uroczo. Dylana nie było. Zapewne nocował u Spencer.
Tak, ona też poszła z nami na Times Square. Nie, nie byłam zła. Prawie.
- Nie śpisz już? – odezwała się cicho Crystal, za co podziękowałam jej w duchu. Nie szeptała jednak z troski o mojego kaca, ale po prostu nie miała już siły. Jej zaczerwienione oczy oraz cienie pod nimi świadczyły o przepłakanej i zmarnowanej nocy.
- Reed – mruknęłam i przytuliłam się do niej. Leżałyśmy na łyżeczkę, gdzie ja byłam tą większą i mogłam wyczuć jak jej ciałem ponownie wstrząsa szloch.
- Najgorszy sylwester świata – mruknęła, gdy już udało jej się uspokoić.
- Jak to się w ogóle stało? – spytałam, odgarniając włosy z jej twarzy. Wyruszyła ramionami.
- Powiedział, że powinnam przestać pić, bo nie chce zbierać mnie z chodnika – warknęła. Cóż, złość była lepsza niż płacz. Z nią mogłam sobie poradzić. – Powiedziałam mu, że jest sylwester i że chcę się bawić...A potem to jakoś przerodziło się w kłótnię i wyszło na to, że nie mamy z sobą absolutnie nic wspólnego i pochodzimy z dwóch różnych światów. On chciał dziewczyny, która będzie czekała na niego w domu z obiadem i wychowywała dzieci. A ja...zdałam sobie sprawę, że nigdy nie będę kimś takim. Nie dla niego.
Uspokajająco głaskałam ją po ramieniu, czując jak powoli się rozluźnia. Może tak było lepiej? W końcu sama mówiła, że ostatnio im się nie układało. No powiedzmy sobie szczerze, całym sercem kibicowałam Danielowi, który w końcu odzyskał swoją szansę. Jeśli teraz zjebie, to przysięgam na Audrey Hepburn, że nie dostanie żadnej innej.
- A potem pocałowałam Sharmana.
CO?! Podniosłam się gwałtownie i posłałam jej zaskoczone spojrzenie. CO?! Moja mina musiała chyba mówić wszystko, bo dziewczyna westchnęła i zaczęła tłumaczyć.
- Byłam zła, a on mnie pocieszał. Potem wybiła północ i wszyscy zaczęli się całować, a ja... Tak jakoś wyszło. A on oddał pocałunek i było naprawdę dobrze.
Biedny Daniel. Miałam ochotę trzasnąć Crystal w tą niemyślącą głowę, ale przecież nie miała pojęcia o uczuciach chłopaka. No i właśnie zerwała z Alexem.
- A co z tobą? Ten chłopak z północy był gorący.
Wzruszyłam ramionami. Nie było to nic takiego. Tylko spełnienie tradycji. Nawet nie wiedziałam jak miał na imię. Nie potrzebowałam tego. Pocałowałam kogoś o dwunastej i dzięki temu nie widziałam jak Dylan robi to ze Spencer. Win-win.
- Chodź, zrobimy jakieś śniadanie – szturchnęłam ją stopą. – I muszę się napić. Dużo, dużo wody.
- Kac morderca nie ma serca – zaśpiewała, jak widać zbyt głośno, bo Posey jęknął przeciągle i rzucił w nią poduszką. Nie miał teraz na czym spać, ale nie przeszkadzało mu to. Położył głowę na podłodze i powrócił do krainy Morfeusza.
Wymieniłyśmy rozbawione spojrzenia.
- The Lile’S Splash! – zawołał Tyler Hoechlin, witając nas w siedzibie Sony Music Entertainment. Uśmiechnęłam się szeroko, a on uściskał nasze dłonie. – Cieszę się, że was widzę. Zapraszam.
Poprowadził nas krętymi, nowoczesnymi korytarzami do swojego biura, a ja nie mogłam się napatrzeć. Na każdej ścianie wisiały plakaty i okładki płyt i boże, ta wytwórnia wypromowała chyba...wszystkich!
Wymieniłam rozanielone spojrzenia z Jamie. Cóż, wiem, że teoretycznie nie była ona członkiem zespołu, ale od początku towarzyszyła nam na każdej próbie i naprawdę traktowaliśmy ją jakby nim była. Po prostu nie mogliśmy zrobić tego bez niej. Nawet Adam się z tym zgodził, a przecież uwielbiali się irytować.
Biuro Hoechlina było jasne, przestronne i piękne. Jeśli kiedykolwiek musiałabym pracować w jakiejś korporacji, tak wyglądałby mój wymarzony gabinet. Tyler usiadł za eleganckim, metalowym biurkiem, a my naprzeciwko niego, na wygodnych czerwonych krzesłach, które były jedynym kolorystycznym akcentem w całym pomieszczeniu.
- Cieszę się, że nasza współpraca tak dobrze idzie.
Miał rację. W przeciągu ostatnich kilku tygodni, spotkaliśmy się dwa razy w eleganckiej restauracji (on płacił) oraz wymieniliśmy ogromną ilość maili, po to by ustalić formę kontraktu. Mieliśmy go dostać. Mieliśmy podpisać ten cholerny papier, a on miał zrobić z nas gwiazdy, którymi zawsze chcieliśmy być. Dzisiaj byliśmy tam nagrać pierwszą piosenkę.
Hoechlin mówił jeszcze chwilę o tym jak się cieszy i o swoich planach, dotyczących nas. Na naszej pierwszej płycie miało się znaleźć dwanaście piosenek i jeśli wszystko miało pójść świetnie, w głowie tworzył już trasę koncertową, promocję w TV i międzynarodową karierę. To było trochę oszałamiające. Następnie poprowadził nas do studia nagraniowego, gdzie przedstawił nas jakiemuś palantowi w okropnym garniturze i stwierdził, że „zostawia nas w dobrych rękach”. Wątpiłam w to.
Jamie zajęła miejsce na kanapie i pokazała mi uniesione do góry kciuki. Będzie dobrze, no jasne że będzie.
- Okej, najpierw zagrajcie co macie – rzucił Palant i rozsiadł się obok Cote. Wymieniłam spojrzenia z chłopakami, którzy tylko wzruszyli ramionami. Kazali mi wybierać.
- Zagramy „Brighter”.
Jak na razie udało nam się stworzyć trzy oryginalne piosenki, a ta była jedną z moich ulubionych. Wydawała mi się...inspirująca. Nie była o złamanym sercu i miłości. Była o mnie. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do mikrofonu. To była moja chwila.
- Och...hej – Daniel wszedł do mieszkania i zatrzymał się gwałtownie, dostrzegając znajomą postać skuloną na kanapie. Jej oczy otworzyły się szeroko na jego widok, zrywając na nogi się niczym spłoszona sarenka. Westchnął.
- Hej, myślałam, że wrócisz później.
Crystal go unikała. Od tego pieprzonego sylwestra, gdy go pocałowała. A on szukał jakiejkolwiek okazji, by z nią porozmawiać, bo nareszcie był pewny.
- Reed – chwycił ją za nadgarstek, gdy wymijała go, próbując uciec do swojego pokoju. – Musimy pogadać.
Widział w jej oczach, że o tym wiedziała. Ale miała w sobie coś z małej dziewczynki, która nie lubiła prowadzić dorosłych konwersacji i zazwyczaj unikała rozwiązywania problemów, licząc, że zrobią to same. Ale miała już te cholerne dwadzieścia lat i przyszedł czas na zmierzenie się z rzeczywistością. On nareszcie dorósł by to zrobić.
- Ja...- spojrzała w jego błękitne oczy. – Przepraszam, okej? Nie powinnam była tego robić i rozumiem, jeśli ty...
- Nie – przerwał jej gwałtownie i ostro, a ona chyba nigdy nie widziała u niego takiej determinacji. – Źle się wyraziłem. Ja będę mówić, a ty będziesz słuchać.
Posadził ją na fotelu i stanął przed nią, gotów by wyznać to, co powinien powiedzieć już dawno temu. Gotów, by zachować się jak mężczyzna.
- Nie pieprz mi głupot, że nie powinnaś tego zrobić. Czekałem na to praktycznie odkąd cię poznałem i kurwa mać, nie żałuję. Jeśli ty tak, to...cóż, szkoda. Ale i tak musisz wysłuchać to co mam do powiedzenia.
Jej usta otworzyły się w nieme „o”, a niewinne, brązowe oczy wpatrywały się uważnie w jego sylwetkę.
- Kocham Cię. I nie tylko jak siostrę, albo przyjaciółkę. To oczywiście też. Mogę ci powiedzieć wszystko, mogę zawsze prosić cię o pomoc i spędzić cały dzień nie nudząc się, a wręcz przeciwnie: nadal chcąc więcej. Owszem, jesteś impulsywna, fatalnie gotujesz i bardzo często zachowujesz się jak pieprzony dzieciak, choćby teraz, próbując ode mnie uciec. Ale mnie to nie obchodzi, wiesz? Nie ważne ile wad masz, nie przeszkadza mi to. Bo cię kocham, do cholery. Od pierwszego dnia liceum, kiedy zaprosiłaś mnie do waszego stolika i opowiadałaś jak nie znosisz Drew Finchel, bo założyła takie same buty jak ty. Przy okazji, były to jakieś śmieszne szare botki na szerokim obcasie, w których twoje nogi wyglądały zajebiście dobrze. I kocham cię nadal. Jako najlepszą przyjaciółkę, dziewczynę i moją ulubioną osobę na całym świecie. Jesteś irytująca, piękna i mądra, a jednym uśmiechem potrafisz naprawić cały dzień. I musiałem ci to kurwa powiedzieć, bo mam już dość udawania, że mi nie zależy. Bo tak nie jest. Teraz już wiesz. I możesz zadecydować, co chcesz z tym zrobić.
A potem tak po prostu wyszedł, zostawiając ją całkowicie zaskoczoną i oniemiałą.
- Ładne – mruknął Palant W Brzydkim Garniturze, a we mnie wszystko się zagotowało. Nie chciałam, by nasza muzyka była ładna. Miała przekazywać emocje. Sprawiać, by ludzie słuchający jej odnaleźli się w każdej nucie i myśleli: „jak idealnie pasuje ona do sytuacji, w której jestem!”. Ale ten facet prawdopodobnie nie miał uczuć, więc...
- Ładne? – powtórzył Adam, marszcząc brwi i posyłając mu groźne spojrzenie, z którego mężczyzna nic sobie nie zrobił. Jedynie wzruszył ramionami.
- Co mam wam powiedzieć? Jesteście tylko dzieciakami. Nie znacie się jeszcze, a ja tak. I jest dużo rzeczy, nad którymi musimy popracować.
Wpatrywaliśmy się w niego oniemiali, a Jamie była o krok od przegryzienia jego tętnicy.
- Nad czym niby?! – zawołała gwałtownie. – Są rewelacyjni!
- Przede wszystkim musimy zatrudnić profesjonalnych tekściarzy...- pierwszy policzek dla Jade Gardner, autorki słów. – Zmienić linię melodyczną...- drugi policzek dla Josha McClain, autora muzyki. – A ty chłopcze, spóźniasz się z tempem – trzeci policzek dla Adama Berkleya, perkusisty. – Jesteście uroczy, ale to nie wystarczy, żeby zostać gwiazdami – i czwarty dla całego cholernego zespołu. Z początku żadne z nas nie było w stanie wydusić słowa, a wtedy...
- Co pan sobie kurwa wyobraża?! – syknęłam przez zaciśnięte zęby. – Może się panu wydawać, że zna się na muzyce, ale za cholerę nie zna się pan na nas. Nasze teksty są prawdziwe, nasza muzyka potrafi przemówić, a Adam jest najlepszym cholernym perkusistą w tym mieście. Nie będziemy waszymi marionetkami, które dają się zmieniać i przebierać, wdzięczne, że daliście im szanse. Mamy talent i mamy pasję i będziemy działać na własnych warunkach! Jeśli nie z wami, to z kimś innym. Może zajmie nam to więcej czasu, ale mnie to nie obchodzi. A wy będziecie jeszcze żałować swoich decyzji!
Moi przyjaciele wyglądali jakby widzieli mnie po raz pierwszy. Palant W Brzydkim Garniaku był równie zaskoczony. Nie spodziewał się po mnie takiego wybuchu i szczerze, ja też nie. Ale to zrobiłam. Wygarnęłam mu. I pozostało mi zrobić jeszcze tylko jedno: efektownie wyjść ze studia, trzaskając drzwiami. Cóż, jeszcze nie jestem gwiazdą, a już gwiazdorzyłam.
Potrzebowałam świeżego powietrza. Wyszłam drzwiami ewakuacyjnymi, znajdując się na tyłach budynku i wzięłam głęboki wdech. Wszystkie emocje powoli zaczęły opadać. Być może jutro miałam pożałować swoich słów, ale teraz odczuwałam jedynie bolesną satysfakcję.
- Odkryłaś moje tajemnicze miejsce – usłyszałam rozbawiony głos, więc odwróciłam się w stronę drzwi i zamarłam. O cholera. Przede mną stała pieprzona Oliwia Cash! Wokalistka mojego absolutnie ukochanego zespołu ButterflyEffects. W tych swoich absurdalnych pomarańczowych włosach, poszarpanych rockowych ubraniach i niebieskiej szmince na ustach.
- Mało ono tajemnicze, skoro każdy może tu przyjść – mruknęłam, sama nie wiedząc jak udało mi się wydobyć głos. Oliwia Cash!
- Ale jeszcze nigdy nikogo nie spotkałam. Dlatego przychodzę tu na papierosa i kiedy mój producent doprowadza mnie do szału. Chcesz? – wyciągnęła do mnie paczkę używek, a ja skinęłam głową i poczęstowałam się.
- Dzięki.
- Palisz regularnie, czy też wkurzył cię któryś z tych frajerów?
- Odpowiedź numer dwa – wykrzywiłam się na wspomnienie Palanta W Brzydkim Garniturze. – Myślałam, że będzie inaczej. Hoechlin wydawał się być taki miły i myślałam, że nasza muzyka naprawdę jest w porządku – pożaliłam się, zanim tak naprawdę to przemyślałam. Nie chciałam wyjść na jakąś idiotkę przed Oliwią Cash. Ale ona tylko uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- Och, Tyler jest cudowny. Jedyny z tej bandy oszołomów, z którym mogę rozmawiać.
- Wysłał mnie do jakiegoś palanta, który totalnie mnie zlekceważył – warknęłam, wściekła na samą myśl o tym mężczyźnie.
- Każdy tutaj taki jest, ale powiem ci jedno – zatrzymała się dla wzmocnienia dramatycznego efektu. - Nie daj im się. Jeśli tu jesteś, na dodatek odkryta przez Tylera, to znaczy, że jesteś dobra. Deal with it, wracaj tam i skop im tyłki– mrugnęła do mnie porozumiewawczo, a ja mogłam odpowiedzieć tylko uśmiechem.
No bo w końcu kim byłam, by kłócić się z samą Oliwią Cash?
Spencer oparła głowę o jego ramię, przysuwając się bliżej. Oglądali jakiś film, w którym Blat „mogła zagrać, ale od początku wiedziała, że będzie beznadziejny” i nieustannie krytykowała błędy w scenariuszu i wykonaniu. Rzadko spędzali wieczór w ten sposób. Zazwyczaj chodzili na przyjęcia i imprezy, a oglądanie filmu na kanapie nie było za bardzo w ich stylu. Poczuł wibracje w kieszeni, więc oswobodził się z uścisku Spencer na tyle by móc odczytać wiadomość.
„Dałam radę. Pokazałam tym zarozumiałym dupkom! ;) PS. POZNAŁAM OLIWIĘ CASH!” – Młoda.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który sam cisnął mu się na twarz. Po prostu nie mógł. Spencer widocznie coś wyczuła, bo posłała mu zaciekawione spojrzenie.
- Coś się stało?
Ostatnimi czasy wolał unikać tematu Jade, wiedząc jak drażni on Blat, jednak mimo wszystko była jego dziewczyną i nie mógł jej okłamywać. A przynajmniej nie powinien. Westchnął.
- Jade miała dzisiaj pierwsze nagrania.
- No tak – głos aktorki zlodowaciał, a usta zacisnęły się w wąską linię. Kiedy spoglądało się na okładki magazynów, mogłoby się wydawać, że Spencer Blat ma wszystko. Jest piękna, sławna, zabawna i robiła pieprzoną karierę. Do cholery, była piątą najseksowniejszą kobietą świata! Ale jemu przez te kilka ostatnich miesięcy udało się ją poznać na tyle dobrze, by wiedzieć, że ona także ma swoje niepewności i kompleksy. A jednym z nich była Jade Gardner.
No i to nie tak, żeby nie miała powodów. Ale Dylan po prostu nie mógł trzymać się od Młodej z daleka. Była jego najlepszą przyjaciółką. Za bardzo by za nią tęsknił. Już kiedyś próbował się zdystansować i to tylko pogorszyło sytuację. Zachowywał się wtedy jak cholerny dupek. Czasem nadal miał w pamięci jej zranione spojrzenie, kiedy tak po prostu olał ją w jej pierwsze święto dziękczynienia.
Ale miał cholerną dziewczynę. Którą na dodatek była Spencer Blat. A to wiele utrudniało. Bo ona była zabawą, kimś przy kim mógł się wyluzować i kimś przy kim mógł zachować się jak dupek oraz spieprzyć parę rzeczy. A Jade...to było by poważne. Jeśli przekroczyli by tą granicę, na której teraz balansowali nie byłoby już odwrotu. I kiedy by zjebał, a doskonale wiedział, że byłoby to tylko kwestią czasu, nie dało by się tego naprawić. Oboje skończyli by całkowicie złamani i lepiej było trzymać się od takiej sytuacji z daleka.
No i naprawdę lubił Spencer. Tylko nie w takich chwilach jak ta, kiedy wpatrywała się w niego przenikliwie i ostro tymi swoimi przerażająco błękitnymi tęczówkami.
- Co jest, Spenc? – westchnął, czując, że zbliża się poważna rozmowa. Nie sądził jednak, że aż tak poważna.
- Chyba nie mogę już tak dłużej, wiesz? – westchnęła, a on poczuł się jakby ktoś uderzył go w twarz. Chodziło jej o jednego esemesa? A może wypowiedział wszystkie swoje myśli na głos? Nie, to niemożliwe. Wtedy już dawno zostałby wyrzucony za drzwi z obolałą szczęką i złamanym nosem.
- O co ci chodzi? – zmarszczył czoło, wpatrując się w brunetkę. – To tylko jedna wiadomość.
- To nie tylko jedna wiadomość – westchnęła. – To każda chwila, którą z nią spędzasz, każdy uśmiech, kiedy ktokolwiek wspomina jej imię. Nawet kiedy jesteś ze mną twoje myśli ciągle gdzieś uciekają i nie mam najmniejszej wątpliwości gdzie. Jesteś świetnym facetem – uścisnęła jego dłoń. – I naprawdę cię lubię. Ale nie chcę być numerem drugim, jasne?
Przez chwilę obserwował ją skonfundowany. Owszem, ostatnio dużo się kłócili i rozumiał, że Spenc może mieć pewne… obiekcje co do jego relacji z Gardner, ale nie sądził, że aż tak ją to bolało.
- A kto powiedział, że jesteś? – mruknął, na co ona ku jemu zdziwieniu roześmiała się głośno.
- Każdy to widzi. Byłam idiotką, łudząc się, że może coś się zmieni.
- Spenc, jesteś cudowną, piękną...- zaczął, czując, że sytuacja usuwa mu się spod nóg.
- Ale nie jestem nią.
Nie była. I nigdy nie mogła być. Ale co on miał teraz zrobić? Nie był gotowy. Spencer była bezpieczeństwem i spokojem. Jade była...zaangażowaniem.
- Czyli...- przełknął ślinę, próbując poukładać wszystko w głowie. – Zrywasz ze mną?
Dziewczyna z westchnieniem skinęła głową.
- Jestem Spencer Blat – uśmiechnęła się oszałamiająco. – Wierz mi, dam sobie radę.
Co do tego nie miał wątpliwości. To w samego siebie nie wierzył. Aktorka musiała to chyba dostrzec na jego twarzy, bo przytuliła go jak najmocniej mogła.
- Dziewczyna jest szczęściarą. Mam nadzieję, że o tym wie.
Tak, ona też poszła z nami na Times Square. Nie, nie byłam zła. Prawie.
- Nie śpisz już? – odezwała się cicho Crystal, za co podziękowałam jej w duchu. Nie szeptała jednak z troski o mojego kaca, ale po prostu nie miała już siły. Jej zaczerwienione oczy oraz cienie pod nimi świadczyły o przepłakanej i zmarnowanej nocy.
- Reed – mruknęłam i przytuliłam się do niej. Leżałyśmy na łyżeczkę, gdzie ja byłam tą większą i mogłam wyczuć jak jej ciałem ponownie wstrząsa szloch.
- Najgorszy sylwester świata – mruknęła, gdy już udało jej się uspokoić.
- Jak to się w ogóle stało? – spytałam, odgarniając włosy z jej twarzy. Wyruszyła ramionami.
- Powiedział, że powinnam przestać pić, bo nie chce zbierać mnie z chodnika – warknęła. Cóż, złość była lepsza niż płacz. Z nią mogłam sobie poradzić. – Powiedziałam mu, że jest sylwester i że chcę się bawić...A potem to jakoś przerodziło się w kłótnię i wyszło na to, że nie mamy z sobą absolutnie nic wspólnego i pochodzimy z dwóch różnych światów. On chciał dziewczyny, która będzie czekała na niego w domu z obiadem i wychowywała dzieci. A ja...zdałam sobie sprawę, że nigdy nie będę kimś takim. Nie dla niego.
Uspokajająco głaskałam ją po ramieniu, czując jak powoli się rozluźnia. Może tak było lepiej? W końcu sama mówiła, że ostatnio im się nie układało. No powiedzmy sobie szczerze, całym sercem kibicowałam Danielowi, który w końcu odzyskał swoją szansę. Jeśli teraz zjebie, to przysięgam na Audrey Hepburn, że nie dostanie żadnej innej.
- A potem pocałowałam Sharmana.
CO?! Podniosłam się gwałtownie i posłałam jej zaskoczone spojrzenie. CO?! Moja mina musiała chyba mówić wszystko, bo dziewczyna westchnęła i zaczęła tłumaczyć.
- Byłam zła, a on mnie pocieszał. Potem wybiła północ i wszyscy zaczęli się całować, a ja... Tak jakoś wyszło. A on oddał pocałunek i było naprawdę dobrze.
Biedny Daniel. Miałam ochotę trzasnąć Crystal w tą niemyślącą głowę, ale przecież nie miała pojęcia o uczuciach chłopaka. No i właśnie zerwała z Alexem.
- A co z tobą? Ten chłopak z północy był gorący.
Wzruszyłam ramionami. Nie było to nic takiego. Tylko spełnienie tradycji. Nawet nie wiedziałam jak miał na imię. Nie potrzebowałam tego. Pocałowałam kogoś o dwunastej i dzięki temu nie widziałam jak Dylan robi to ze Spencer. Win-win.
- Chodź, zrobimy jakieś śniadanie – szturchnęłam ją stopą. – I muszę się napić. Dużo, dużo wody.
- Kac morderca nie ma serca – zaśpiewała, jak widać zbyt głośno, bo Posey jęknął przeciągle i rzucił w nią poduszką. Nie miał teraz na czym spać, ale nie przeszkadzało mu to. Położył głowę na podłodze i powrócił do krainy Morfeusza.
Wymieniłyśmy rozbawione spojrzenia.
- The Lile’S Splash! – zawołał Tyler Hoechlin, witając nas w siedzibie Sony Music Entertainment. Uśmiechnęłam się szeroko, a on uściskał nasze dłonie. – Cieszę się, że was widzę. Zapraszam.
Poprowadził nas krętymi, nowoczesnymi korytarzami do swojego biura, a ja nie mogłam się napatrzeć. Na każdej ścianie wisiały plakaty i okładki płyt i boże, ta wytwórnia wypromowała chyba...wszystkich!
Wymieniłam rozanielone spojrzenia z Jamie. Cóż, wiem, że teoretycznie nie była ona członkiem zespołu, ale od początku towarzyszyła nam na każdej próbie i naprawdę traktowaliśmy ją jakby nim była. Po prostu nie mogliśmy zrobić tego bez niej. Nawet Adam się z tym zgodził, a przecież uwielbiali się irytować.
Biuro Hoechlina było jasne, przestronne i piękne. Jeśli kiedykolwiek musiałabym pracować w jakiejś korporacji, tak wyglądałby mój wymarzony gabinet. Tyler usiadł za eleganckim, metalowym biurkiem, a my naprzeciwko niego, na wygodnych czerwonych krzesłach, które były jedynym kolorystycznym akcentem w całym pomieszczeniu.
- Cieszę się, że nasza współpraca tak dobrze idzie.
Miał rację. W przeciągu ostatnich kilku tygodni, spotkaliśmy się dwa razy w eleganckiej restauracji (on płacił) oraz wymieniliśmy ogromną ilość maili, po to by ustalić formę kontraktu. Mieliśmy go dostać. Mieliśmy podpisać ten cholerny papier, a on miał zrobić z nas gwiazdy, którymi zawsze chcieliśmy być. Dzisiaj byliśmy tam nagrać pierwszą piosenkę.
Hoechlin mówił jeszcze chwilę o tym jak się cieszy i o swoich planach, dotyczących nas. Na naszej pierwszej płycie miało się znaleźć dwanaście piosenek i jeśli wszystko miało pójść świetnie, w głowie tworzył już trasę koncertową, promocję w TV i międzynarodową karierę. To było trochę oszałamiające. Następnie poprowadził nas do studia nagraniowego, gdzie przedstawił nas jakiemuś palantowi w okropnym garniturze i stwierdził, że „zostawia nas w dobrych rękach”. Wątpiłam w to.
Jamie zajęła miejsce na kanapie i pokazała mi uniesione do góry kciuki. Będzie dobrze, no jasne że będzie.
- Okej, najpierw zagrajcie co macie – rzucił Palant i rozsiadł się obok Cote. Wymieniłam spojrzenia z chłopakami, którzy tylko wzruszyli ramionami. Kazali mi wybierać.
- Zagramy „Brighter”.
Jak na razie udało nam się stworzyć trzy oryginalne piosenki, a ta była jedną z moich ulubionych. Wydawała mi się...inspirująca. Nie była o złamanym sercu i miłości. Była o mnie. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do mikrofonu. To była moja chwila.
- Och...hej – Daniel wszedł do mieszkania i zatrzymał się gwałtownie, dostrzegając znajomą postać skuloną na kanapie. Jej oczy otworzyły się szeroko na jego widok, zrywając na nogi się niczym spłoszona sarenka. Westchnął.
- Hej, myślałam, że wrócisz później.
Crystal go unikała. Od tego pieprzonego sylwestra, gdy go pocałowała. A on szukał jakiejkolwiek okazji, by z nią porozmawiać, bo nareszcie był pewny.
- Reed – chwycił ją za nadgarstek, gdy wymijała go, próbując uciec do swojego pokoju. – Musimy pogadać.
Widział w jej oczach, że o tym wiedziała. Ale miała w sobie coś z małej dziewczynki, która nie lubiła prowadzić dorosłych konwersacji i zazwyczaj unikała rozwiązywania problemów, licząc, że zrobią to same. Ale miała już te cholerne dwadzieścia lat i przyszedł czas na zmierzenie się z rzeczywistością. On nareszcie dorósł by to zrobić.
- Ja...- spojrzała w jego błękitne oczy. – Przepraszam, okej? Nie powinnam była tego robić i rozumiem, jeśli ty...
- Nie – przerwał jej gwałtownie i ostro, a ona chyba nigdy nie widziała u niego takiej determinacji. – Źle się wyraziłem. Ja będę mówić, a ty będziesz słuchać.
Posadził ją na fotelu i stanął przed nią, gotów by wyznać to, co powinien powiedzieć już dawno temu. Gotów, by zachować się jak mężczyzna.
- Nie pieprz mi głupot, że nie powinnaś tego zrobić. Czekałem na to praktycznie odkąd cię poznałem i kurwa mać, nie żałuję. Jeśli ty tak, to...cóż, szkoda. Ale i tak musisz wysłuchać to co mam do powiedzenia.
Jej usta otworzyły się w nieme „o”, a niewinne, brązowe oczy wpatrywały się uważnie w jego sylwetkę.
- Kocham Cię. I nie tylko jak siostrę, albo przyjaciółkę. To oczywiście też. Mogę ci powiedzieć wszystko, mogę zawsze prosić cię o pomoc i spędzić cały dzień nie nudząc się, a wręcz przeciwnie: nadal chcąc więcej. Owszem, jesteś impulsywna, fatalnie gotujesz i bardzo często zachowujesz się jak pieprzony dzieciak, choćby teraz, próbując ode mnie uciec. Ale mnie to nie obchodzi, wiesz? Nie ważne ile wad masz, nie przeszkadza mi to. Bo cię kocham, do cholery. Od pierwszego dnia liceum, kiedy zaprosiłaś mnie do waszego stolika i opowiadałaś jak nie znosisz Drew Finchel, bo założyła takie same buty jak ty. Przy okazji, były to jakieś śmieszne szare botki na szerokim obcasie, w których twoje nogi wyglądały zajebiście dobrze. I kocham cię nadal. Jako najlepszą przyjaciółkę, dziewczynę i moją ulubioną osobę na całym świecie. Jesteś irytująca, piękna i mądra, a jednym uśmiechem potrafisz naprawić cały dzień. I musiałem ci to kurwa powiedzieć, bo mam już dość udawania, że mi nie zależy. Bo tak nie jest. Teraz już wiesz. I możesz zadecydować, co chcesz z tym zrobić.
A potem tak po prostu wyszedł, zostawiając ją całkowicie zaskoczoną i oniemiałą.
- Ładne – mruknął Palant W Brzydkim Garniturze, a we mnie wszystko się zagotowało. Nie chciałam, by nasza muzyka była ładna. Miała przekazywać emocje. Sprawiać, by ludzie słuchający jej odnaleźli się w każdej nucie i myśleli: „jak idealnie pasuje ona do sytuacji, w której jestem!”. Ale ten facet prawdopodobnie nie miał uczuć, więc...
- Ładne? – powtórzył Adam, marszcząc brwi i posyłając mu groźne spojrzenie, z którego mężczyzna nic sobie nie zrobił. Jedynie wzruszył ramionami.
- Co mam wam powiedzieć? Jesteście tylko dzieciakami. Nie znacie się jeszcze, a ja tak. I jest dużo rzeczy, nad którymi musimy popracować.
Wpatrywaliśmy się w niego oniemiali, a Jamie była o krok od przegryzienia jego tętnicy.
- Nad czym niby?! – zawołała gwałtownie. – Są rewelacyjni!
- Przede wszystkim musimy zatrudnić profesjonalnych tekściarzy...- pierwszy policzek dla Jade Gardner, autorki słów. – Zmienić linię melodyczną...- drugi policzek dla Josha McClain, autora muzyki. – A ty chłopcze, spóźniasz się z tempem – trzeci policzek dla Adama Berkleya, perkusisty. – Jesteście uroczy, ale to nie wystarczy, żeby zostać gwiazdami – i czwarty dla całego cholernego zespołu. Z początku żadne z nas nie było w stanie wydusić słowa, a wtedy...
- Co pan sobie kurwa wyobraża?! – syknęłam przez zaciśnięte zęby. – Może się panu wydawać, że zna się na muzyce, ale za cholerę nie zna się pan na nas. Nasze teksty są prawdziwe, nasza muzyka potrafi przemówić, a Adam jest najlepszym cholernym perkusistą w tym mieście. Nie będziemy waszymi marionetkami, które dają się zmieniać i przebierać, wdzięczne, że daliście im szanse. Mamy talent i mamy pasję i będziemy działać na własnych warunkach! Jeśli nie z wami, to z kimś innym. Może zajmie nam to więcej czasu, ale mnie to nie obchodzi. A wy będziecie jeszcze żałować swoich decyzji!
Moi przyjaciele wyglądali jakby widzieli mnie po raz pierwszy. Palant W Brzydkim Garniaku był równie zaskoczony. Nie spodziewał się po mnie takiego wybuchu i szczerze, ja też nie. Ale to zrobiłam. Wygarnęłam mu. I pozostało mi zrobić jeszcze tylko jedno: efektownie wyjść ze studia, trzaskając drzwiami. Cóż, jeszcze nie jestem gwiazdą, a już gwiazdorzyłam.
Potrzebowałam świeżego powietrza. Wyszłam drzwiami ewakuacyjnymi, znajdując się na tyłach budynku i wzięłam głęboki wdech. Wszystkie emocje powoli zaczęły opadać. Być może jutro miałam pożałować swoich słów, ale teraz odczuwałam jedynie bolesną satysfakcję.
- Odkryłaś moje tajemnicze miejsce – usłyszałam rozbawiony głos, więc odwróciłam się w stronę drzwi i zamarłam. O cholera. Przede mną stała pieprzona Oliwia Cash! Wokalistka mojego absolutnie ukochanego zespołu ButterflyEffects. W tych swoich absurdalnych pomarańczowych włosach, poszarpanych rockowych ubraniach i niebieskiej szmince na ustach.
- Mało ono tajemnicze, skoro każdy może tu przyjść – mruknęłam, sama nie wiedząc jak udało mi się wydobyć głos. Oliwia Cash!
- Ale jeszcze nigdy nikogo nie spotkałam. Dlatego przychodzę tu na papierosa i kiedy mój producent doprowadza mnie do szału. Chcesz? – wyciągnęła do mnie paczkę używek, a ja skinęłam głową i poczęstowałam się.
- Dzięki.
- Palisz regularnie, czy też wkurzył cię któryś z tych frajerów?
- Odpowiedź numer dwa – wykrzywiłam się na wspomnienie Palanta W Brzydkim Garniturze. – Myślałam, że będzie inaczej. Hoechlin wydawał się być taki miły i myślałam, że nasza muzyka naprawdę jest w porządku – pożaliłam się, zanim tak naprawdę to przemyślałam. Nie chciałam wyjść na jakąś idiotkę przed Oliwią Cash. Ale ona tylko uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- Och, Tyler jest cudowny. Jedyny z tej bandy oszołomów, z którym mogę rozmawiać.
- Wysłał mnie do jakiegoś palanta, który totalnie mnie zlekceważył – warknęłam, wściekła na samą myśl o tym mężczyźnie.
- Każdy tutaj taki jest, ale powiem ci jedno – zatrzymała się dla wzmocnienia dramatycznego efektu. - Nie daj im się. Jeśli tu jesteś, na dodatek odkryta przez Tylera, to znaczy, że jesteś dobra. Deal with it, wracaj tam i skop im tyłki– mrugnęła do mnie porozumiewawczo, a ja mogłam odpowiedzieć tylko uśmiechem.
No bo w końcu kim byłam, by kłócić się z samą Oliwią Cash?
Spencer oparła głowę o jego ramię, przysuwając się bliżej. Oglądali jakiś film, w którym Blat „mogła zagrać, ale od początku wiedziała, że będzie beznadziejny” i nieustannie krytykowała błędy w scenariuszu i wykonaniu. Rzadko spędzali wieczór w ten sposób. Zazwyczaj chodzili na przyjęcia i imprezy, a oglądanie filmu na kanapie nie było za bardzo w ich stylu. Poczuł wibracje w kieszeni, więc oswobodził się z uścisku Spencer na tyle by móc odczytać wiadomość.
„Dałam radę. Pokazałam tym zarozumiałym dupkom! ;) PS. POZNAŁAM OLIWIĘ CASH!” – Młoda.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który sam cisnął mu się na twarz. Po prostu nie mógł. Spencer widocznie coś wyczuła, bo posłała mu zaciekawione spojrzenie.
- Coś się stało?
Ostatnimi czasy wolał unikać tematu Jade, wiedząc jak drażni on Blat, jednak mimo wszystko była jego dziewczyną i nie mógł jej okłamywać. A przynajmniej nie powinien. Westchnął.
- Jade miała dzisiaj pierwsze nagrania.
- No tak – głos aktorki zlodowaciał, a usta zacisnęły się w wąską linię. Kiedy spoglądało się na okładki magazynów, mogłoby się wydawać, że Spencer Blat ma wszystko. Jest piękna, sławna, zabawna i robiła pieprzoną karierę. Do cholery, była piątą najseksowniejszą kobietą świata! Ale jemu przez te kilka ostatnich miesięcy udało się ją poznać na tyle dobrze, by wiedzieć, że ona także ma swoje niepewności i kompleksy. A jednym z nich była Jade Gardner.
No i to nie tak, żeby nie miała powodów. Ale Dylan po prostu nie mógł trzymać się od Młodej z daleka. Była jego najlepszą przyjaciółką. Za bardzo by za nią tęsknił. Już kiedyś próbował się zdystansować i to tylko pogorszyło sytuację. Zachowywał się wtedy jak cholerny dupek. Czasem nadal miał w pamięci jej zranione spojrzenie, kiedy tak po prostu olał ją w jej pierwsze święto dziękczynienia.
Ale miał cholerną dziewczynę. Którą na dodatek była Spencer Blat. A to wiele utrudniało. Bo ona była zabawą, kimś przy kim mógł się wyluzować i kimś przy kim mógł zachować się jak dupek oraz spieprzyć parę rzeczy. A Jade...to było by poważne. Jeśli przekroczyli by tą granicę, na której teraz balansowali nie byłoby już odwrotu. I kiedy by zjebał, a doskonale wiedział, że byłoby to tylko kwestią czasu, nie dało by się tego naprawić. Oboje skończyli by całkowicie złamani i lepiej było trzymać się od takiej sytuacji z daleka.
No i naprawdę lubił Spencer. Tylko nie w takich chwilach jak ta, kiedy wpatrywała się w niego przenikliwie i ostro tymi swoimi przerażająco błękitnymi tęczówkami.
- Co jest, Spenc? – westchnął, czując, że zbliża się poważna rozmowa. Nie sądził jednak, że aż tak poważna.
- Chyba nie mogę już tak dłużej, wiesz? – westchnęła, a on poczuł się jakby ktoś uderzył go w twarz. Chodziło jej o jednego esemesa? A może wypowiedział wszystkie swoje myśli na głos? Nie, to niemożliwe. Wtedy już dawno zostałby wyrzucony za drzwi z obolałą szczęką i złamanym nosem.
- O co ci chodzi? – zmarszczył czoło, wpatrując się w brunetkę. – To tylko jedna wiadomość.
- To nie tylko jedna wiadomość – westchnęła. – To każda chwila, którą z nią spędzasz, każdy uśmiech, kiedy ktokolwiek wspomina jej imię. Nawet kiedy jesteś ze mną twoje myśli ciągle gdzieś uciekają i nie mam najmniejszej wątpliwości gdzie. Jesteś świetnym facetem – uścisnęła jego dłoń. – I naprawdę cię lubię. Ale nie chcę być numerem drugim, jasne?
Przez chwilę obserwował ją skonfundowany. Owszem, ostatnio dużo się kłócili i rozumiał, że Spenc może mieć pewne… obiekcje co do jego relacji z Gardner, ale nie sądził, że aż tak ją to bolało.
- A kto powiedział, że jesteś? – mruknął, na co ona ku jemu zdziwieniu roześmiała się głośno.
- Każdy to widzi. Byłam idiotką, łudząc się, że może coś się zmieni.
- Spenc, jesteś cudowną, piękną...- zaczął, czując, że sytuacja usuwa mu się spod nóg.
- Ale nie jestem nią.
Nie była. I nigdy nie mogła być. Ale co on miał teraz zrobić? Nie był gotowy. Spencer była bezpieczeństwem i spokojem. Jade była...zaangażowaniem.
- Czyli...- przełknął ślinę, próbując poukładać wszystko w głowie. – Zrywasz ze mną?
Dziewczyna z westchnieniem skinęła głową.
- Jestem Spencer Blat – uśmiechnęła się oszałamiająco. – Wierz mi, dam sobie radę.
Co do tego nie miał wątpliwości. To w samego siebie nie wierzył. Aktorka musiała to chyba dostrzec na jego twarzy, bo przytuliła go jak najmocniej mogła.
- Dziewczyna jest szczęściarą. Mam nadzieję, że o tym wie.
***
Uwaga, teraz moja przemowa.
Proszę, przeczytajcie ją.
Jestem na Was zła. Cholernie zła.
Zarzucacie mi, że Was lekceważę i nie szanuję, ponieważ nie mam czasu lub weny, by napisać rozdział.
A Wy robicie to samo w stosunku do mnie.
Każdy w piszących wie, jak ważne dla autora są komentarze.
Dla tych, którzy nie piszą: BARDZO WAŻNE.
Spędzam godziny nad jednym rozdziałem. Poświęcam im naprawdę dużo czasu, by były odpowiedniej długości i miały odpowiedni sens i by Wam się spodobały. Robię wszystko by Was nie zawieść, a Wy nie potraficie nawet napisać głupiego komentarza. Jednego zdania.
Pod ostatnim wpisem, aż do wczoraj kiedy znowu pojawiły się informacje o tym, jak Was rozczarowałam, było raptem osiemnaście komentarzy.
Chociaż czytelników jest minimum sześćdziesięciu pięciu (obserwatorzy), a wyświetlenia podskoczyły o trzy tysiące.
Szanuję Was, jako czytelników. Ba, KOCHAM WAS.
I proszę tylko o jedno: o wzajemność.
Ja Was zawiodłam, spóźniając się z rozdziałem o jeden dzień.
Ale Wy też mnie zawiedliście.
PS Przypominam, że w przyszłym tygodniu rozdział się nie pojawi, ponieważ wyjeżdżam nad morze.
Rozdział 14 pojawi się 23 lipca.
PPS Zapraszam na moje opowiadanie pisane z Julką: Art School Story
Świetne!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział �� Czekam na kolejny ��
OdpowiedzUsuńNajlepsze FF jakiw kiedykolwiek czytalam !
OdpowiedzUsuńŚwietne,cudowne,perfekcyjne.Pamiętaj! Twoje rozdziały są idealne,a niektórzy po prostu nie rozumieją że żeby stworzyć coś takiego potrzeba czasu,pisz tak by sprawiało Ci to przyjemność i nie przejmuj się złymi komentarzami,które zawsze będą.Twoje rozdiały są dopracowane do perfekcji i widać że wkładasz w to serce kibicuje Ci z całego serca i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńkolejne cudo ;* chociaż czekałam na zerwanie Dylana ze Spenser teraz boje sie, że jeszcze kilka rozdziałów i koniec ;c
OdpowiedzUsuńJak dla mnie możesz spóźniać się nawet klika tygodni, poczekam dla rodziałów takich jak ten i jak wszystki poprzednie. masz wielki talent ;)
Uzależniłam się od tego *-*
OdpowiedzUsuńW końcu! Czekałam 13 rozdziałów, ponad pół roku żeby usłyszeć te słowa od Daniela ❤
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział 👌
Odpocznij na wakacjach 🌈
Świetne jak zwykle!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!! Kocham to! Zaczęłam dzisiaj czytać całego bloga od początku i już skończyłam! Historia bardzo wciąga. <3 Prosi czytelnika o rozmyślania nad nim. Czuć emocje i uczucia bohaterów. Po prostu.. NIESAMOWITE!!!! Miłych wakacji życzę. ^_^ I nie przejmuj się, też się wkurzałam i teraz znowu się wkurzam, bo założyłam nowego bloga, ale życzę wielu komentarzy pod następnymi postami. :D
OdpowiedzUsuńTo teraz Dylan musi tylko polecieć do Jade i wyznać jej miłość :D Plan doskonały! I niech Crystal będzie z końcu z Danielem noo.
OdpowiedzUsuńA! I Spencer ma się nie pojawić w zadnym innym rozdziale!
Świetny rozdział ;) Absolutnie kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńJeden dzień to żadne rozczarowanie! To naturalne, że czasem może się zdarzyć cokolwiek co opóźni rozdział. Niestety, niektórzy tego nigdy nie zrozumieją. Nie przejmuj się tym, nie ma sensu!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, już dawno pokochałam to opowiadanie i wszystkie które piszesz. Potrafisz to wszystko połączyć w całość, sprawić, że czytelnik nie ma żadnych problemów z odbiorem tekstu.
Msm nadzieje, że Dylan niedługo zrozumie wszystko, skoro już zaczyna łączyć niektóre znaki :)
Co do komentarzy, nigdy nie chciało mi się ich polscy, z czystego lenistwa, ale teraz wiem, że dużo dla Ciebie znaczą, więc postaram się komentować ;)
Całuski! :* juneanrrie_xx
W końcu!! :D Nie mówię tu o rozdziale (no dobrze, też ;p), ale o Dylanie i Spencer oraz Danielu i Crystal. Przełomowy rozdział! Yaay! Przepraszam również. Nie pisałam wcześnie komentarzy... Bo nie :p Już się poprawiam :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńO w mordę jeża :o ona go na prawdę rzuciła hahaha biedactwo spokojnie Jade pocieszy :)a co do Daniela to łoł szacunek w końcu się odważył brawa dla niego ;) czekam na next
OdpowiedzUsuńKolejny ŚWIETNY rozdział. Podoba mi się sposób w jaki potoczyłaś losy Crystal i Daniela oraz Spencer i Dylana. I dziękuję za wytłumaczenie dlaczego Dylan nie chce się angażować w związek z Jade.
OdpowiedzUsuńRozdział jest idealny.
OdpowiedzUsuńSpencer i Dylan...
hahhahahaha
dobrze, że sie rozstali w ugodzie, bo już się bałam, że ona jako gwiazdeczka mu urządzi jakieś piekło.
Jylan <3 Będzie Jylan! :3
Co do opóźnienia to warto było czekać i zawsze będzie warto.
Chociaż byś dodawała rozdziały raz na rok to ja będę czekać na ten świetny post na grupie TMR Polska, alb blogerzy, albo jak mi się wyświetli na obserwowanych na pulpicie.
Jesteś świetna w tym co robisz i my czytelnicy jesteśmy na TWOIM blogu na TWOICH zasadach.
Czekam na następny i weny! :3
~ Jula
kocham<3
OdpowiedzUsuńBoże jak ja kocham te opowiadanie. I kocham ciebie.
OdpowiedzUsuńTaak cieszę się że Spenc z nim zerwała bo jestem za Dylanem i Jade.
I wiem jak komentarze są ważne bo sama prowadze bloga.
I jeden dzień to żadne rozczarowanie kochana.
Życze ci weny i czekam na kolejny ��
*jestem zła, bo usunęłam nie chcący mój komentarz z długą opinią na temat boskości tego rozdziału*
OdpowiedzUsuńWięc powiem tylko tyle, że był genialny jak zwykle. <3
Wzruszyłam się przy wyznaniu Daniela :') <3 Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny! Nie rozumiem ludzi, którzy zarzucają Ci to, że nie dodałaś rozdziału w odpowiednim czasie. Przecież masz też swoje osobiste życie, a nie tylko to opowiadanie. Według mnie jesteś świetna i nie powinnaś się przejmować jakimiś bezsensownymi komentarzami. Pisz dalej bo to robisz doskonale. Pozdrawiam! 😘
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale nie wymuszaj więcej komentarzy, bo to nie świadczy dobrze. :)
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić, cudowny ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nareszcie Dylan i Jade maja szanse być razem :D Cudownie ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje opowiadanie i śmiało mogę stwierdzić że piszesz najlepszego ff jakiego czytałam :) ( a czytałam dużo)
Uwielbiam to! :)
OdpowiedzUsuńIdealny rozdział ♥ Wreszcie zerwali :D
OdpowiedzUsuńW końcu nadrobiłam te 3 rozdziały i muszę przyznać, że jesteś genialna -tylko ten blog wywołuje u mnie syndrom cieszyjapy, kiedy go czytam XD Jeżeli chodzi o rozdział - papa Spencer, tęsknić nie będę (chociaż bardzo zaskoczyło mnie to, jak miło potraktowała Dylana... ) - to był ŚWIETNY, Jade z zespołem, Reed z Danielem - w końcu jakiś przełom. Boję się jedynie, że za kilka rozdziałów będzie już koniec ;_; Ogólne to życzę dalszej weny, sukcesów na blogu :))
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział!!!!!!! W końcu zerwali!! Mam nadzieje ze w końcu będzie Jylan ❤❤Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Dylan i Spencer nie są już razem. Czekam tylko z niecierpliwością na reakcję Jade! Przy wyznaniu Daniela prawie się popłakałam, było takie wzruszające i wiele bym dała, żeby ktoś powiedział mi takie rzeczy. Jade wreszcie ruszyła ze swoją karierą i nie mogę się doczekać aż wreszcie wyda płytę ze swoim zespołem. Rozdział świetny, życzę weny i miłego wyjazdu nad morze! xx :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny kochana!
OdpowiedzUsuńWreszcie zerwali i mam nadzieję, że Dylan zacznie działać!
Czekam na next!
Nie zawiodłaś mnie słońce, jesteś świetna! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału x
OdpowiedzUsuńJa mam jakiś niefart z tym pisaniem komentarzy. Zawsze jak napiszę pierwszy raz to mi się usuwa, bo coś kliknę. Na każdym blogu. Także nich żyje zgrabność!
OdpowiedzUsuńAle może napiszę coś apropos rozdziału...
Także ten... O My Ash! Daniel Andrew Pieprzony Sharmen powiedział co mu na serduchu leżało! Mam nadzieję, że Crystal skapuje wszystko bez większych komplikacji i chłopak nie będzie żył w jakims powalonym friendzone...
Ha haha ha ha, Spencer zerwała z naszym kochanym idiotą. Dylan zbierz się i ogarnij sytuację jakoś delikatnie, bo inaczej wpier*** z halą, no :D
Mało Posey'a, ale co się dziwić to nie jego opowiadanie, co nie zmienia faktu, że jest kochany :)
Ogólnie rzecz biorąc, dla mnie najlepsze sceny rozdziału pt. -Daniel się oczyszcza- i -Spencer kształtuje rozum O'Brien'a-.
Dużo weny, mniej nerwów i zadowalających wakacji dla aktorki :)
Super rozdział!! Mam nadzieje że pomiędzy Młodą a Dylanem w końcu coś się zacznie dziać!! I że Red też pokocha Sharmana!! Miłego wyjazdu!! A 23 lipca są moje urodziny i będę miała taki mały prezencik od ciebie!! I mam taką prośbę czy mogłabyś mi zadedykować ten rozdział?? Dużo weny!!
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze ❤ zaczyna sie ukladac i supi...mam tylko nadzieje, ze ta historia neszcze dlugo sie potoczy �� nie wiem jak przezyje bez xd nareszcie koniec Dylana i Spencer- BARDZO SIE CIESZE ^^ jestem tylko zaskoczona, ze tak dobrze go potraktowala xd myslalam, ze tu bedzie jakas drama czy cos xd udanego wyjazdu ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, zresztą jak zawsze! Już nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńI świetnie Cię rozumiem, mi też często brakuje czasu na wiele rzeczy, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi ;)
Cudo, cudo, cudo!
OdpowiedzUsuńBardzo dobre, że Spencer z nim zerwała.
Nareszcie!
Nie lubiłam jej, hehe.
Wydawała mi się taka... zarozumiała, meh.
I dobrze, że nie są już razem.
Dylan teraz będzie miał czas dla Jade <3
I może wreszcie coś się będzie między nimi dziać.
No nie mogę się doczekać.
Haha
No i mam nadzieję, że zaiskrzy MOCNIEJ między Crystal i Danielem.
Jejku, Daniel jest taki malutki i biedny
A ona jest serio trochę ciężkomyśląca.
Ale mam nadzieję, że zdecyduje się w końcu i będą razem!
Rozdział jak zwykle genialny, no nie mogę <3
Uwielbiam Cię i to opowiadanie.
I czekam na kolejny rozdział!
Dużo weny i przyjemności z pisania (KONIECZNIE!)
04: Ty podstępna, mała żmijo (http://zimno-zimno.blogspot.com/)
Węgielek xxxx
Piszesz naprawdę genialnie! I cieszę się , że Spencer z nim zerwała :D z niecierpliwością oczekuje dalszych wydarzeń <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial *-* Mam nadzieje, że Crystal nie odrzuci Daniela i że Jade i Dylan będą razem <3 Świetnie piszesz i po prostu zakochalam sie w tym blogu <3 Życzę dalszej weny i udanego wyjazdu ;3
OdpowiedzUsuńnono to sie podzialo!
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za Daniela i Crystal
i mam nadzieje ze Dylan w koncu po zerwaniu z Spencer zacznie dzialac!
swietny rodzial tak jak pozostale ;)
Wiesz... masz rację. Komentarze karmią wenę, jak to powiedziała kiedyś jednak znajoma.
OdpowiedzUsuńCzytam to ff od początku i jestem zachwycona. Zachwycona twoim piórem, kreatywnością i pomysłem na fabułę. Podziwiam cię za to, że potrafisz nie tylko pięknie rozwijać watek miłośny, ale także tworzyć wspaniałe historie innych bohaterów. Daniel z Crystal - nareszcie!
Nie potrafię niczego więcej napisać niż pochwał, bo jak najbardziej na nie zasługujesz;3
Życzę udanego wyjazdu i oczywiście - weny ♥
Kocham to opowiadanie i mogę nawet miesiąc czekać na następny rozdział (jakoś bym to przeżyła ^^)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać sie następnego rozdziału, bo w tym tyle się działo :D
Życzę weny do pisania takich świetnych rozdziałów <3
kurcze rozdział jest megaaaaa, mam nadzieje że szybko tego ff nie skończysz bo jest super i tak przyjemnie się to czyta że woow jak będziesz miała swoją książkę to chcę ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńnie przejmuj się tym że tam kilka osób cię "krytykowało" masz też czytelników którzy cię spierają i stoją za ciebie murem w tym jestem ja, chociaż prawda w tym że powinniśmy częściej i więcej komentować żeby też otrzymać kontakt miedzy autorem a czytelnikiem.
Szkoda że nie będzie teraz rozdziały przez prawie 2 tygodnie ale jedź i wypoczywaj żeby wrócić z nową energią i nowymi pomysłami na rozdziały : )
ps. dodałem się komentarz ale się nie dodał chyba bo go nie widzę ale jak się potem pokazał to sorry że pisze drugi komentarz ale chce mieć pewność że przeczytasz mój komentarz :P
Jednym słowem to opowiadanie to ideał poprostu je kocham
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zawsze. Fajnie że na moment zmieniłaś narrację na 3 os. i przedstawiła sytuację z punktu widzenia innych
OdpowiedzUsuńOMG boskieeeee, czekam z niecierpliwością na więcej *,* miłego wypoczynku <3
OdpowiedzUsuńNa poczatek: przepraszam. Za to ze nie zawsze komentuje, że czasami nie szanuje twojej pracy, ponieważ nie zostawiam tu po sobie ani słowa. Przepraszam że nie stać mnie na to by zostawić pod twoim rozdziałem głupią uśmiechniętą buzkę, choć wiem jak ciężko pracujesz, by każdy rozdział wypadł perfekcyjnie. Mogę ci jedynie powiedzieć że podziwiam twoją pracę oraz to że nie tracisz nadziei i chęci do dalszego pisania. A teraz: gratuluję kolejnego udanego rozdziału i życzę udanego wypoczynku. Mam nadzieje ze nad morzem się z relaksujesz i wrócisz do nas z promienny uśmiechem na twarzy (a przede wszystkim nie będziesz się gniewać ;*).
OdpowiedzUsuńPomimo, że jestem tutaj prawie od początku, jest to mój pierwszy komentarz. Po Twojej przemowie(do której miałaś absolutne prawo) coś mnie tchnęło. Od teraz pod każdym rozdziałem będę pisać komentarz, chociażby gdyby miał brzmieć:'Super'.
OdpowiedzUsuńJest to jeden z moich ukochanych blogów. Czytając go niejeden raz spadam z łóżka :)
Śmiałam się i płakałam.
Nie zwracaj uwagi na komentarze. Pisz dla siebie. Prawdziwi fani, nawet jeśli nie zostawią po sobie śladu, zawsze będą z Tobą :)
Boskie dziewczyno. Po prostu boskie.... Muszę to powiedzieć.. Koocham Cię za to, że Spenylan(Spencer i Dylan) wkońcu zerwali.. Dłużej bym już chyba tego nie czytała, gdyby tak się nie stało... I Błagam Cie na kolanach.. Nie trzymaj nas w niepewności i daj trochę wątku miłosnego o Dylanie i Jade, no i o Danielu i Crystal... kocham te dwie parki *.* i mam cholerną nadzieję, ze wkońcu pozwolisz im na szczęście :( :)
OdpowiedzUsuńŻyczę duuużoo weny i miłych wakacji :) <3
uwielbiam Twoje opowiadanie! Już nie mogę się doczekać wątku miłosnego u Jade i Dylana! Życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńP.S. przy okazji zapraszam na mój blog o Dylanie :)
i-was-evolving.blogspot.com/
świetny :))
OdpowiedzUsuńNo, co ja mogę powiedzieć.. rozdział świetny, jak każdy. Przepraszam, że nie pisałam komentarzy przy wcześniejszych rozdziałach, ale po prostu ja mam tak, że nie komentuję np. 3 rozdziału, kiedy jest ich 13. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Teraz postaram się komentować każdy rozdział. Życzę Ci przyjemnego wyjazdu i czekam z niecierpliwością ma kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kocham Twoje rozdziały! Kocham Twoją perspektywę widzenia Dylana! Kocham Jade i Dylana!
OdpowiedzUsuńSama coś tam pisze, ale to nawet nie ma porównania z tym co tworzysz! <3 Oby tak dalej kochana!:)))
Z góry: przepraszam. Sama piszę od niedawna i wiem, jak bardzo komentarze są ważne dla autora, a również dostaję ich bardzo malutko :/ . Zachowałam się egoistycznie, użalając się nad sobą, że nikt nie kometuje moich rozdziałów, a sama nie komentowałam twoich. Cieszę się, że napisałaś to co myślisz, bo dało mi to do myślenia. Przeważnie komentuję twoje opowiadania, kiedy udostępniasz je na grupie podajże o Dylanie. Teraz będę również pisać tutaj, pod rozdziałami c: Ten rozdział był jak zawsze genialny, masz talent do pisania :D Pisz dalej i wiedz, że wszyscy czytelnicy cię również kochają! W końcu, gdyby tak nie było, to nikt by nie czytał, prawda? ;)
OdpowiedzUsuńNiby ciesze się bardzo, że Dylan i Soencer zerwali bo to oznacza wolną drogę dla Dylana i Jade. Ale z drugiej strony, chciałabym żeby nie było tak łatwo bo mi później "słodkie" fanficki się nudzą :(
OdpowiedzUsuńNa pewno z tym tak nie będzie, w koncu to Dylan halo! <3
Pozdrawiam, robisz swietną robotę :)
Kolejng świetny rozdział ;) gratuluje.
OdpowiedzUsuńjeej, może do Crystal coś w końcu dotrze :")
OdpowiedzUsuńi boże, tak jaram się zerwaniem Spencer z Dylanem, że omatko! chyba skisnę czekając na następny rozdział :c
noale nic, jak trzeba to trzeba - tak więc weny, weny, weny i udanych wakacji!
Naprawdę wspaniały rozdział. Bardzo się cieszę, że Daniel wkońcu wyznał Crystal swoje uczucia, bo było mi go tak strasznie szkoda przez ten cały czas. No, teraz pozostaje poczekać na jej reakcję.
OdpowiedzUsuńCo do Dylana i Spencer - w końcu! W prawdzie myślałam, że to on z nią zerwie, ale to nie zmienia faktu, że jestem mega szczęśliwa z obrotu sprawy. Teraz tylko Dylan musi ładnie podejść do Jade i wyznać jej miłość. Plan idealny <3
jezuniu jakie emocje *-*
OdpowiedzUsuńkocham cie
jezu jak sie zesrlam jak daniel po tym wyznaniu po prostu wyszedl aaaah ale sama bym to samo dokladnie zrobila hahahhaha xd
kocham i z niecierpliwoscia czekam na next :*
najlepsze ff jakie czytałam. Nareszcie koniec Dylana ze Spencer, tak długo na to czekałam. Czytając nie mogłam przestać się uśmiechać. kocham to. ♥
OdpowiedzUsuńZawsze bylam gdzies u gory w komentarzach, A teraz prosze.. jak nisko spadłam xD
OdpowiedzUsuńMusze Ci podziekowac. Po pierwsze za to, ze piszesz. Po drugie za to, ze utworzylas ATW i Co sie w tym miesci: - za rozdzielenie Dylana i Spencer
- za nową szanse dla Jylan
- za rozwoj sytuacji miedzy Reed a Sharmanem
- za Holland, Poseya i cala reszte.
Mam nadzieje, ze to wystarczajace argumenty, by zalozyc Tobie i ATW światowy fandom xDDDD
Milych wakacji i słońca podczas wypoczynku!
Buziaczki <3
Zawsze bylam gdzies u gory w komentarzach, A teraz prosze.. jak nisko spadłam xD
OdpowiedzUsuńMusze Ci podziekowac. Po pierwsze za to, ze piszesz. Po drugie za to, ze utworzylas ATW i Co sie w tym miesci: - za rozdzielenie Dylana i Spencer
- za nową szanse dla Jylan
- za rozwoj sytuacji miedzy Reed a Sharmanem
- za Holland, Poseya i cala reszte.
Mam nadzieje, ze to wystarczajace argumenty, by zalozyc Tobie i ATW światowy fandom xDDDD
Milych wakacji i słońca podczas wypoczynku!
Buziaczki <3
Zawsze bylam gdzies u gory w komentarzach, A teraz prosze.. jak nisko spadłam xD
OdpowiedzUsuńMusze Ci podziekowac. Po pierwsze za to, ze piszesz. Po drugie za to, ze utworzylas ATW i Co sie w tym miesci: - za rozdzielenie Dylana i Spencer
- za nową szanse dla Jylan
- za rozwoj sytuacji miedzy Reed a Sharmanem
- za Holland, Poseya i cala reszte.
Mam nadzieje, ze to wystarczajace argumenty, by zalozyc Tobie i ATW światowy fandom xDDDD
Milych wakacji i słońca podczas wypoczynku!
Buziaczki <3
Kocham to opowiadanie <3 Świetny rozdział oby tak dalej :))
OdpowiedzUsuńHej misiu! Zostałaś nominowana do LBA, szczegóły -> http://much-imperfections.blogspot.com/p/liebster-blog-award-nominacja-jest.html :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńinformuje tylko ze czytam na biezaco i daje znak w postaci komentarza
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie :))
przeczytane, całkiem fajny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńtwoje ff o Dylanie to moj narkotyk. Codziennie sprawdzam, czy nie dodalas nowego rozdzialu. Dziewczyno masz talent !
OdpowiedzUsuńJa nie czuje sie rozczarowana, pozniewaz rozumiem zeby stworzyc takie arcydzielo trzeba czasu i weny xd
Kocham to ff i moge je czytac w nieskonczonosc 😍 Jestes bardzo pomyslowa i licze ze kolejne rozdzialy beda rownie wspaniale jak poprzednie 💕 I mam nadzieje, ze jeszcze wiele razy nas zaskoczysz:(
Pozdrawiam i udanych wakacji, odpocznij sobie.😍 :
Cudne opowiadanie :))
OdpowiedzUsuńJeżeli jutro wrzucisz nowy rodział będę ci wdzięczna, jutro mam urodziny :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie spełniłam twojego urodzinowego życzenia, ale jak pisała, jestem na wakacjach. Następny (kolejna środa) będzie z dedykacją dla ciebie!
Usuń@Susanne597
O dziękuję ale wolałabym gdybyś zadedykowała dla każdego kto ma urodziny, imieniny 17 lipca :)
UsuńNie wiem czy mnie kojarzysz, ale to ja Marta, która kocha Twoje opowiadania i zawsze wstawia zboczone cytaty w komentarzu pod udostępnionym kolejnym rozdziale na grupie na fb! Piszesz świetnie! I tak Cię uwielbiam! Czekam na rozwój z Crystal i Jade. Niech w końcu będą z tymi, którzy zostali im przeznaczeni! Pozdrowienia ❤❤❤
OdpowiedzUsuńSuper ❤️
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;* tak się cieszę, że Daniel w końcu wyznał Crystal miłość ^^, oraz że Spencer i Dylan zerwali, teraz czekam na wątki miłosne Dylana i Jade <3 .
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie :>
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńCzytam twojego bloga od dawna.Sama tworzę wiec rozumiem ile wysiłku musisz włożyć w napisanie nowego rozdziału.Dylan'a ,ale polubiłam główną bohaterkę.Każdy rozdział jest na wysokim poziomie a bohaterzy dosyć mocno i ładnie wykreowani.Jeśli chodzi o częstość rozdziałów to ludzie zlitujcie się nad biedną dziewczyną.Jak każdy ma swoje życie prywatne ,blog nie musi być jego większością.Rozdział jest GENIALNY.Czekam na następny :)
Ok, ok ma życie prywatne ale tworząc ten blog do czegoś się zobowiązuje, a my czekamy na kolejne rozdziały. Zwłaszcza że ona też nas prosi żebyśmy komentowali itp i my to robimy
UsuńReed ma być z Danielem! Niech sobie jego słowa dobrze przemyśli ;) ale. Niech ich relacja się rozwija. Czytelnikowi potrzebne jest stopniowanie napięcia, a nie jakieś BUM i już są razem. Oczywiście bardzo im kibicuje!
OdpowiedzUsuńCzytam twoje ff od samego początku... Cóż mogę powiedzieć? Uwielbiam je całym serduszkiem i nie mogę się doczekać nowych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 Czekam na nastepne ;*
OdpowiedzUsuńW ciągu jednego dnia przeczytałam do tego rozdziału i zakochałam się w twoim style pisma! Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńNareszcie z nim zerwała!!!! Jylan <3
OdpowiedzUsuńdobra, idę czytać następne rozdziały <3
Nie potrafię się od tego oderwać ! Cudownie piszesz !
OdpowiedzUsuń