Uśmiechnęłam się do niej szeroko,
jednocześnie sięgając po ciastko leżące na stole.
-
Jesteście pewni, że nie chcecie spędzić tego dnia z rodziną?
-
Daj spokój – dziewczyna przewróciła oczami. – Od kilku lat nasi rodzice
zabierali nas na weekend gdzieś gdzie jest ciepło. W tym roku po prostu nie
pojedziemy z nimi i w końcu spędzimy je tradycyjnie!
Tyler skinął głową, którą trzymał na
kolanach Arden. Dziewczyna głaskała go dłonią po włosach i wyglądali tak
uroczo, że po moim żołądku rozlało się przyjemne ciepło. W ostatnich tygodniach
nasze towarzystwo się powiększyło i powoli zaczynałam się przejmować, czy nie
zabraknie nam miejsca w mieszkaniu.
Alex Spicy, nowy i, choć uwielbiałam
Daniela musiałam przyznać, totalnie uroczy chłopak Crystal spędzał u nas niemal
każdy wieczór. Twierdził, że o wiele bardziej woli nasze pełne hałasu i śmiechu
mieszkanie, niż swój wymuskany apartament nad kancelarią, w której pracował. Związek
Poseya z Arden także robił się coraz bardziej poważny i praktycznie już u nas
mieszkała. Nikomu to nie przeszkadzało bo robiła naprawdę dobre śniadania dla
wszystkich. Na dodatek niemal codziennie po próbie całe Lile’S Splash lądowało
właśnie u nas, co zazwyczaj kończyło się tym, że wpadała także Holland z Maxem.
I w sumie jedyną osobą, której
brakowało był Dylan, spędzający całe dnie ze swoją dziewczyną.
Na jego obronę powiem, że próbował
włączyć ją do naszego grona. Zaprosił ją do nas, poznał z nami i naprawdę się
starał. Jednak prawda jest taka, że żyjemy w zupełnie innym świecie niż wielka gwiazda
Spencer Blat, zarabiająca kilka tysięcy za odcinek. I o ile w przypadku Alexa
różnica społeczna całkowicie nam nie przeszkadzała, a nawet ją uwielbialiśmy
kiedy przynosił ze sobą jedzenie, o tyle w przypadku aktorki była ona
przeszkodą nie do pokonania. Rozumiałam to, oczywiście, ale szczerze mówiąc
tęskniłam za O’Brienem i spędzaniem z nim czasu.
Choć tego ja również miałam mało.
Tylko biegałam na zajęcia, do pracy, na próby, znów do pracy i nie miałam nawet
kiedy czego zjeść. Crystal martwiła się o mnie i twierdziła, że bardzo
schudłam, a wręcz zaczynam przypominać Jamie, która zresztą także, z niepokojem
na twarzy, często przynosiła mi jedzenie i kawę na kolejne spotkania Lile’S
Splash.
-
JJ wbija na kolację? – mruknął Daniel, wyciągając mięso z lodówki. Dzisiaj była
jego kolej na gotowanie. – Zastanawiam się czy zrobić więcej.
Z uśmiechem pokręciłam głową,
słysząc ksywkę jaką moi współlokatorzy nadali Joshowi i Jamie.
-
Nie. Ale może Adam wpadnie. Napiszę do niego.
Wyciągnęłam telefon i dokładnie w
tej samej sekundzie zadzwonił. Zaśmiałam się cicho, ale potem zmarszczyłam
brwi, nie rozpoznając numeru.
-
Słucham?
-
Jade Gardner? – usłyszałam głos nauczycielki ruchu scenicznego, Janet Preston.
-
Witam, pani profesor – wyprostowałam się gwałtownie, a moi przyjaciele zerknęli
na mnie zaciekawieni.
-
Dzwonię, żeby zakomunikować ci, że została już wybrana obsada do Grease, a
lista aktorów zostanie wywieszona jutro o dziewiątej.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem, po
czym zorientowałam się, że kobieta mnie nie widzi, bo przecież rozmawiamy przez
telefon.
-
Dziękuję za informację.
Poczułam jak serce podchodzi mi do
gardła, a żołądek przewraca się niebezpiecznie. Jutro. Jutro się dowiem, czy
odniosłam swój pierwszy nowojorski sukces.
-
Wybrali obsadę Grease. Wywieszą listę o dziewiątej – zakomunikowałam
współlokatorom i ich partnerom. Wszyscy posłali mi pełne wsparcia spojrzenie.
-
Byłaś świetna, na pewno się dostaniesz – zawołał Daniel, posypując kurczaka
przyprawą. – W końcu sam cię przygotowałem!
-
Jak cię nie wezmą to ich pozwę i zniszczę – Alex puścił mi oczko, a ja nie
mogłam zrobić nic innego jak roześmiać się głośno.
-
Dzięki, może się przydać – wstałam i podeszłam do lodówki, wyciągając karton z
sokiem, czując nagłą suchość w gardle spowodowaną stresem. Zerknęłam na
Daniela, który posyłał ponure spojrzenie w stronę Crystal i Spicy’ego.
Westchnęłam i objęłam go od tyłu w pasie, przytulając się do jego pleców.
Chciałam oprzeć mu podbródek na ramieniu, ale był za wysoki.
-
Myślisz, że jak dodam trochę cyjanku do jego porcji to zorientują się, że to
ja? – szepnął cicho.
-
Myślę, że tak – pokiwałam głową z powagą.
-
To takie nie fair. Znam ją od liceum, zawsze byłem przy niej, zrobiłbym dla
niej wszystko. A ona wybiera jakiegoś...prawnika nie wiadomo skąd.
Wzmocniłam uścisk, czując złość i
rozczarowanie w jego głosie. Cieszyłam się szczęściem Crystal, ale naprawdę
było mi szkoda Sharmana. Źle ulokował swoje uczucia.
-
Było by łatwiej, gdybyśmy zakochiwali się tylko w osobach, które kochają nas.
Jednak o wiele, wiele nudniej – mruknęłam.
-
O czym wy tam tak szepczecie?! – zawołał Tyler, mierząc nas podejrzliwym
spojrzeniem. Zaśmiałam się cicho, a Daniel obrócił się tak, że teraz to on
obejmował mnie.
-
Wyznajemy sobie miłość i planujemy szybką ucieczkę do Las Vegas.
-
Łapy, Sharman.
Do salonu wszedł Dylan, zaskakując
wszystkich. Za nim podążał uśmiechnięty Adam.
-
A wy tu co? – zapytała Crystal unosząc do brwi. Odwróciła się w stronę
O’Briena. – Nie powinieneś być teraz na jakimś wystawnym bankiecie? – nie mogła
powstrzymać zgryźliwego tonu. Jak widać nie tylko mi brakowało chłopaka.
Widywaliśmy go jedynie na zajęciach i kiedy wychodził na kolejne spotkania ze
Spencer.
-
Ma sesję zdjęciową i wywiad. Pojadę do niej wieczorem. Tego tu spotkałem w
metrze – wskazał na swojego towarzysza, zdając się nie słyszeć niezadowolenia w
głosie Reed.
-
Hej, Berkley – uśmiechnęłam się do przyjaciela z zespołu i po wydostaniu się z
ciasnego uścisku Daniela, przytuliłam go, uważając na pokrowiec od gitary na
jego plecach. – Skąd się tu wziąłeś?
-
Liczyłem, że macie coś zjadliwego – przybrał najbardziej niewinny wyraz twarzy,
jaki posiadał.
-
Właśnie miałam się pytać czy wpadniesz na kolację – prychnęłam rozbawiona.
Doprawdy, nasze mieszkanie zamieniało się w darmową jadłodajnię. Uwielbiałam
to. Zawsze chciałam mieć otwarty dom, do którego można wejść bez pukania i
znaleźć swoje miejsce.
-
Hej, wymyśliłem coś nowego – Adam nagle się ożywił, jak zawsze kiedy była mowa
o muzyce. Myślałam, że jest ona moim życiem, jednak zmieniłam zdanie po kilku
godzinach przebywania z Berkleyem. On był prawdziwym pasjonatem.
-
Okej, chodźmy do mnie to mi zagrasz – sięgnęłam po jabłko i wyminęłam go
kierując się w stronę swojego pokoju. Przechodząc obok Dylana, poczułam jak
chwyta mnie za łokieć.
-
Hej, mała. Pomyślałem, że może spędzimy trochę czasu razem.
Bolesny ucisk pojawił się w moim
gardle. Tęskniłam za nim i nie dałoby się wyrazić słowami, jak bardzo
chciałabym z nim posiedzieć i po prostu pogadać, ale nie zamierzałam być
dziewczyną, która tylko czeka na pięć minut jego uwagi.
-
Sorry – mruknęłam cicho. – Teraz nie mogę.
Próbowałam przekazać mu spojrzeniem całe moje
rozgoryczenie, ale nie sądziłam by zrozumiał. Obejrzałam się na Adama, który
przyglądał się O’Brienowi z wyraźną niechęcią.
-
Idziesz? – skinął głową i ruszył za mną do sypialni.
-
Ale sobie utrudniasz życie – westchnął, kładąc się na moim łóżku. A raczej
rozwalając się na nim.
-
O co ci chodzi? – szturchnęłam go, próbując zdobyć trochę miejsca.
- Wy,
aktorzy uwielbiacie robić dramat. Chcesz z nim pogadać. Czemu tego nie zrobisz?
Przewróciłam oczami i położyłam się
obok niego.
-
Nie chcę być planem B. Spencer nie może się spotkać, to nagle przypomina sobie
o przyjaciółce – prychnęłam z niezadowoleniem.
-
Jasne, duma, no pewnie – Berkley skinął głową z powagą, jednak wiedziałam co
myśli i być może miał trochę racji. Chłopak wyznawał bardzo prostą filozofię:
rób to, co uczyni cię szczęśliwym. Dlatego grał w zespole i nie przejmował się
czymś tak przyziemnym jak pieniądze, czy prawo. Dlatego dwa tygodnie temu
zostałam obudzona w środku nocy telefonem z komisariatu i razem z Joshem
musiałam wyciągać go zza kratek. Ale to również go nie obchodziło i wydawało mi
się, że nie znam równie szczęśliwego człowieka jak on. Sięgał po to czego
pragnął, nie przejmując się tym czy powinien to zrobić.
Ja tak nie potrafiłam. Nie
potrafiłam odpuścić i „dać się ponieść”. Prawdopodobnie wykorzystałam limit takiego
szaleństw przeprowadzając się do NY.
-
Lepiej zagraj mi co masz – burknęłam, zmieniając temat.
-
Okej. Mogłabyś pomyśleć nad słowami, bo mi to naprawdę kiepsko idzie – sięgnął
po gitarę, stojącą w kącie pokoju.
-
Nie umiem pisać tekstów – wzruszyłam ramionami. – Ale pewnie, spróbuję.
Zamknęłam oczy i przytuliłam
poduszkę, wsłuchując się w dźwięk gitary. Z salonu dobiegał wesoły odgłos
rozmów i zapach kolacji i powinnam poczuć błogość, ale nie. Coś boleśnie tkwiło
w moim żołądku, a ja wiedziałam co to jest. Żal do samej siebie i tęsknota za
tym zboczonym dupkiem.
Wzięłam głęboki oddech. Wejść czy
nie wejść? Jeśli się nie dostałam, to wolałabym jeszcze żyć w nieświadomości i
nadziei chociaż przez kilka następnych minut. Jednak jeśli się dostałam, to
chciałabym to wiedzieć na pewno i móc się cieszyć.
-
Pewnie, nie śpiesz się. Mamy czas. Jeszcze minuta do zajęć. Kupa czasu – Jamie
znudzona opierała się o ścianę budynku, z torbą przewieszoną przez ramię,
czekając aż podejmę decyzję. Posłałam jej przepraszające spojrzenie.
-
Sorry – mruknęłam i wzięłam głęboki oddech. Cóż, decyzja zapadła. Już nic nie
zmienię. Czując nagły przypływ siły otworzyłam drzwi i pewnym siebie krokiem
przekroczyłam próg. Prowadzona jakąś nieznaną energią skierowałam się w stronę
tablicy ogłoszeń, a Jamie dreptała tuż za mną. Przed listą zebrał się spory
tłumek zawiedzionych lub przeciwnie, wariujących ze szczęścia uczniów.
Przebiłam się przez nich, niemal wpadając twarzą na ten zwykły kawałek papieru,
który tyle znaczył dla nas wszystkich. Przejechałam listę od góry do dołu.
-
O mój musicalowy Boże! – pisnęłam i rzuciłam się Jamie na szyję. Normalnie
bałabym się, że połamię te jej kości, jedyny element z którego się składała,
ale w tym momencie mnie to nie obchodziło.
-
Dostałaś się?! – pisnęła i zaczęłyśmy wspólnie podskakiwać i śmiać się głośno. Trochę
nam zajęło, zanim się uspokoiłyśmy, a potem usiadłam przy ścianie, czując jak
zszedł ze mnie cały stres i wszystkie nerwy.
-
Udało mi się...- westchnęłam i w tym samym momencie zobaczyłam jak Dylan
biegnie w moją stronę. Zatrzymał się gwałtownie, ślizgając się na wypolerowanej
posadzce.
-
Mała, i co?
Nie odpowiedziałam nic, tylko
rzuciłam się mu na szyję, podobnie jak chwilę temu Jamie.
-
Dostałam się – szepnęłam mu do ucha i schowałam twarz w zagłębieniu na jego
szyi.
-
Wiedziałem, że tak będzie – odpowiedział lekko, jakby to była najbardziej
oczywista rzecz na świecie. W tym momencie nie obchodziło mnie, że nie
rozmawialiśmy od ponad dwóch tygodni. Cieszyłam się, że jest, że przyszedł do
mnie w chwili, kiedy to właśnie jego chciałam widzieć. – Kogo grasz?
-
Frenchie.
Nie była to główna rola, ale o
tamtej nawet nie marzyłam. Frenchie była spełnieniem wszystkich moich nadziei pokładanych
w tym przesłuchaniu.
-
Co ty tu robisz? Nie powinieneś być na zajęciach? – szturchnęłam go w ramię,
orientując się, że wykłady dawno się zaczęły. Rozejrzałam się po korytarzu,
który opustoszał nawet nie wiem kiedy. Jamie także się zwinęła, zapewne chcąc
mnie w ten sposób zmusić do szczerej rozmowy z O’Brienem.
-
Pamiętaj, kochanie, że jestem gwiazdą – mrugnął do mnie rozbawiony. – Mam
więcej praw niż inni.
Przewróciłam oczami, jednak uśmiech
sam cisnął mi się na usta.
-
Dzięki, że przyszedłeś.
-
No jasne. Dla ciebie zawsze przyjdę. Przyjdę...a nawet dojdę – szepnął
teatralnie. Ponownie szturchnęłam go w ramię, słysząc dobrze znaną już odzywkę.
Ten dzień był cudowny, jednak nie ze względu na rolę. Poczułam się, jakbym
odzyskała przyjaciela, a wierzcie mi, nie ma lepszego uczucia na świecie niż
to.
- Jade! Pomóż mi! – usłyszałam
rozpaczliwy jęk Crystal dobiegający z kuchni. Znając nasze zdolności kulinarne
zgodnie postanowiliśmy kupić wszystkie tradycyjne potrawy na święto dziękczynienia,
jednak oczywiście Reed uparła się aby zrobić coś swojego. Weszłam do pokoju ze
znudzoną miną, nawet nie dziwiąc się na widok jej opłakanego stanu.
-
To przeklęte ciasto! – westchnęła, a ja bardzo starałam się by żaden mięsień na
mojej twarzy nie zdradził rozbawienia jakie odczuwałam.
-
Sama chciałaś.
-
Bo myślałam, że jest łatwiejsze!
Powstrzymałam się od komentarza i
podeszłam do przyjaciółki. Rzuciłam okiem na ciasto w misce i bałagan na
blacie.
-
To trzeba wyrzucić, a to posprzątać. Zrobimy jeszcze raz.
Pracowałyśmy w milczeniu co było
dość dziwne jak na Reed. Zmierzyłam ją podejrzliwym spojrzeniem, jednak nie
odzywałam się, dopóki nieomal nie wdepnęła w rozbity talerz.
-
Crystal – chwyciłam ją za ramię i niechybnie uratowałam przed zakrwawioną
stopą. – Co się z tobą dzieje?
Jej warga zaczęła się trząść, a w
oczach zabłysły łzy. Usiadła na podłodze i schowała twarz w dłoniach, a jej
ciałem wstrząsnął szloch. Nie wiedziałam jak zareagować, bo jeszcze nigdy nie
widziałam dziewczyny w takim stanie.
-
Reed...Reed, kochanie...Co się stało?
Podniosła na mnie mokrą twarz, a ja
pieszczotliwie i łagodnie starłam czarne smugi tuszu z jej policzków.
-
Alex... Alex powiedział mi, że bardzo mu na mnie zależy.
Och, tego się nie spodziewałam.
Znali się raptem miesiąc! Jasne, spędzali razem praktycznie każdą wolną chwilę
jednak...to i tak była całkiem spora deklaracja uczuć.
-
Łał...To-to wspaniale...
-
Wcale nie! – zawołała z rozpaczą moja przyjaciółka, opierając głowę o szafki za
nią. – Powiedział mi, że jestem piękna, zabawna, wyjątkowa...że nigdy nie
poznał nikogo takiego jak ja! A wiesz,
co ja mu odpowiedziałam? – znając Crystal, to nie mogło być nic dobrego. –
Powiedziałam mu „dziękuję”! Dziękuję!
Przygryzłam wargę, nie wiedząc jak
zareagować.
-
Dlaczego mu nie powiedziałaś, że tobie też na nim zależy? Bo chyba...tak jest?
Dziewczyna znowu schowała twarz w
dłoniach, akurat w idealnym momencie, kiedy do kuchni wszedł Daniel.
Spojrzeniem nakazałam mu się zatrzymać i siedzieć cicho, a on potulnie stanął w
drzwiach, jednak wątpię by była to moja zasługa. Prawdopodobnie sparaliżował go
widok Crystal w tym stanie.
-
Powiedział mi, że jestem idealna. A ja...ja cholernie się boję momentu kiedy
uświadomi sobie, że jednak nie jestem. Kiedy zrozumie, że jestem irytująca,
ciągle się spóźniam i nie potrafię gotować! Boję się, że go rozczaruję i
odejdzie. A ja go naprawdę, naprawdę lubię.
Moje serce zacisnęło się na jej
słowa, ale wiedziałam, że Sharmana musiało właśnie pęknąć na setki kawałeczków.
Posłałam mu posępne spojrzenie, jednak on ku mojemu zdziwieniu uśmiechał się
lekko. Podszedł do Reed i uspokajającym
gestem położył dłoń na jej ramieniu.
-
Hej - mruknął cicho, a dziewczyna
natychmiast podniosła głowę, słysząc jego głos.
-
Co ty tu...słyszałeś?...
-
Tak. I nie mogę ci pozwolić wygadywać tych bzdur. Crystal jesteś cudowna,
inteligentna, rozśmieszasz mnie jak nikt i jesteś cholernie seksowna. Ten
garniturek ma szczęście, że docenia skarb, który mu się przytrafił. Masz wady,
jasne. Ale właśnie one sprawiają, że naprawdę jesteś idealna. Nie zmieniłbym w
tobie absolutnie nic. Kiedy on się o nich dowie, nie zostawi cię. Byłby
kretynem. Raczej pokocha jeszcze bardziej. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być
inaczej.
Poczułam się intruzem w tej intymnej
chwili jaką właśnie dzielili, ale nie mogłam się poruszyć. Byłam przepełniona
podziwem dla Sharmana i teraz to ja walczyłam ze łzami. Jak to możliwe, że
kochał ją tak bardzo, że wspierał ją w związku z innym? Czułym gestem objął
Crystal ramionami, a ja w końcu poczułam, że odzyskałam władzę w ciele. Jak
najciszej, nie chcąc im przeszkadzać, wstałam i dyskretnie ulotniłam się do
swojego pokoju.
Wszystko układało się idealnie.
Crystal po rozmowie z Sharmanem uspokoiła się i odpowiedziała Alexowi na jego
wyznanie, więc aktualnie wręcz irytowali swoim szczęściem. Danielowi nie
wydawało się to przeszkadzać i nawet jeśli bolało go, że to nie on jest na
miejscu prawnika, nie pokazywał tego. Tyler dostał rolę w teledysku jakiegoś
rockowego zespołu, którego nie znałam, ale Adam padł przed Poseyem na kolana,
błagając by wziął go na plan i poznał z członkami, więc musiał być to kawał
niezłej muzyki. Cieszyłam się zbliżającymi świętami, spędzałam czas z
przyjaciółmi i nie wyobrażałam sobie, że mogło by być lepiej.
-
Hej – Dylan opadł obok mnie na kanapę i uśmiechnął się szeroko.
-
No hej.
-
Co oglądasz?
Wcisnęłam pauzę i zirytowana
odwróciłam się w jego stronę. Nienawidziłam kiedy ktoś przeszkadzał mi w
oglądaniu filmów. No bo ja was proszę, ale jakieś świętości obowiązują!
-
Molly Maxwell – mruknęłam, chwytając garść popcornu, jednak Dylan chwycił mój
nadgarstek, kradnąc moją kukurydzę. – No hej!
-
Fajny? Bo mam dla ciebie propozycję...
Owszem film był dobry. Miał coś
takiego w sobie, że mnie wciągnął i rozlał ciepło w żołądku. Lubiłam taki
klimat, trochę sundance’owy, z dobrą ścieżką dźwiękową. Był kandydatem na listę
„20 ulubionych”, ale O’Brien patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi oczami
zranionego Bambie, któremu myśliwy zabił mamusię i w sumie nie miałam wyboru.
-
Czego? – burknęłam.
-
Ubierz się ciepło i za pięć minut wychodzimy.
Przewróciłam oczami i z
westchnieniem podniosłam się z kanapy, a chłopak klepnął mnie w tyłek.
Pokazałam mu język i niemal w podskokach ruszyłam do swojego pokoju, ciekawa co
zaplanował. Zerknęłam na siebie w lustrze i z zaskoczeniem dostrzegłam
zaczerwienione policzki i błyszczące oczy. Ostatni raz tak wyglądałam, kiedy
umawianie się z Ryanem jeszcze sprawiało mi radość...Ale to przecież nie była
randka. Dylan miał dziewczynę i był moim najlepszym przyjacielem. Po prostu coś
mnie przewiało i pewnie zbierało się na gorączkę. Poza tym cieszyłam się na to
wyjście bo już dawno nie spędzaliśmy czasu razem.
Przekopałam całą szafę w
poszukiwaniu grubej, ciepłej bluzy z nazwiskiem Anderson na plecach. Mimo, że
byłam ogromną patriotką, to właśnie Matt, reprezentant Stanów Zjednoczonych w
siatkówkę był miłością mojego życia. Szybkim ruchem ściągnęłam cienką koszulkę
z ciała, by założyć cieplejsze ubranie.
-
No chyba sobie kpisz – nadal w staniku, obróciłam się w stronę drzwi, które już
nie były zamknięte. Dylan stał oparty o framugę i mierzył mnie zaskoczonym, ale
jednocześnie wściekłym spojrzeniem.
-
Co? – mruknęłam, marszcząc brwi, czując jak na ramionach pojawia mi się gęsia
skórka.
-
Jak ty wyglądasz?
Spojrzałam w dół na swoje ciało, ale
tylko wzruszyłam ramionami.
-
Zawsze chciałeś mnie widzieć w takim stroju, o co ci chodzi?
Chłopak podszedł bliżej i mogłam
zauważyć, że jest naprawdę zły. Zaciskał dłonie w pięści tak mocno, że na ich
powierzchni widoczne były wyraźne żyły.
-
O to mi chodzi! – dotknął palcem mojego żebra, nie zachowując przy tym ani
odrobiny delikatności. Syknęłam z bólu.
-
Ja wiedziałam, że jesteś perwersyjny, ale sado maso to nie moje klimaty –
warknęłam odpychając jego dłoń. – Chcesz się bawić w 50 odcieni?
-
W wiele rzeczy chciałbym się z tobą pobawić – mruknął zaskakująco obojętnym
tonem. – Ale aktualnie to pasuje chyba tylko „pies i kość”.
Przygryzłam wargę. Jasne, schudłam.
Nie miałam czasu by martwić się o jedzenie. Poza tym, wyglądałam dobrze. Nigdy
nie byłam jeszcze tak idealnie chuda. Od ciągłego biegania na zajęcia lub do
pracy, nie mówiąc już o szalonych tańcach w klubie z Jamie, czy zajęciach z choreografii, dorobiłam się pięknych chudych
ud, które mogłam objąć dłońmi. I byłam z tego cholernie dumna!
-
Po pierwsze: przypominam ci, że masz dziewczynę – wbiłam palec wskazujący w
jego klatkę piersiową, a przez jego twarz przemknął jakiś dziwny cień. – Po
drugie: daj sobie spokój. Czuję się dobrze. I dobrze wyglądam.
Widziałam, że wiele słów cisnęło mu
się na usta, ale nie miałam zamiaru ich wysłuchiwać. Zamiast tego odwróciłam
się do niego plecami i wciągnęłam na siebie bluzę amerykańskiego zawodnika.
-
Idziemy?
O’Brien skinął głową i wyszedł z
mojego pokoju. Założyliśmy ciepłe płaszcze i czapki i nadal milcząc
przemierzaliśmy nowojorskie ulice.
-
Serio?! – nie wytrzymałam w końcu, gwałtownie się zatrzymując. – Przerywasz mi
film, proponujesz wspólne wyjście po tym jak przez kilka tygodni olewałeś mnie
dla swojej super dziewczyny, a teraz się do mnie nie odzywasz przez jakieś
głupstwo?!
-
To nie jest głupstwo, Mała – pokręcił stanowczo głową. – Źle wyglądasz. Ale
masz rację, dzisiejszy dzień ma być dobry, a ja znowu niepotrzebnie warczę.
Uśmiechnęłam się zadowolona, wiedząc
jak ciężko jest wyciągnąć od Dylana wyznanie o popełnieniu błędu.
-
Współczuję Spencer takiego chłopaka jak ty, wiesz? Jesteś strasznie dominujący.
-
W sferze łóżkowej także, chcesz się przekonać?
-
Nie zmieniaj tematu! Nie jestem małą dziewczynką, nie musisz się mną opiekować!
-
To ty wzbudzasz we mnie instynkt macierzyński...
- Przypomnieć
ci ile razy proponowałeś mi seks?
-
Wzbudzam w tobie kompleks Elektry?
Przekomarzaliśmy się dłuższą chwilę,
aż w końcu chłopak z satysfakcją zatrzymał się i rękami wskazał cel naszej
podróży.
-
Tadam! – zawołał głośno, a przechodnie w Central Parku zerknęli na niego
zaciekawieni. Wybuchłam śmiechem.
-
Naprawdę? Lodowisko?
Chwycił mnie za rękę i zaciągnął do
wypożyczalni sprzętu.
-
Umiesz jeździć? – zapytał, a ja prychnęłam lekceważąco.
-
No jasne. Jeżdżę odkąd skończyłam cztery lata!
-
To dobrze, byłaby szkoda, gdybyś potłukła sobie ten swój zgrabny tyłeczek.
Pewnie weszliśmy na lód i dalej
trzymając się za ręce zrobiliśmy parę kółek. Z boku musieliśmy wyglądać jak
para i gdyby przyłapali nas jacyś fotografowie, to zapewne pół świata stwierdziło
by, że Dylan zdradza wielką gwiazdę Spencer Blat z jakąś zwykłą dziewczyną. Ale
to nam nie przeszkadzało. W pewien sposób czułam, że to dobre. Że nie jest to
nic dziwnego, a wręcz przeciwnie: jest to coś odpowiedniego. Byliśmy
najlepszymi przyjaciółmi. Wykonałam parę piruetów dla zaimponowania O’Brienowi,
jednak ostatecznie ciągle kończyliśmy jeżdżąc wspólnie.
-
Dziękuję. To było świetne – z uśmiechem opadłam na ławkę i sprawnym ruchem
odwiązałam swoje figurówki. – Potrzebowałam tego.
-
Ja też – uniósł kącik ust do góry, nachylając się nad własnymi łyżwami.
-
Wiesz...Nigdy nie obchodziłam świąt dziękczynienia, ale wydaje mi się, że będą
najlepsze na świecie – odgarnęłam włosy na plecy i wyciągnęłam twarz ku słońcu,
które przyjemnie świeciło mimo późnej pory roku. – Nie mogę się doczekać, aż
wszyscy usiądziemy razem do stołu i...
-
Jade – Dylan nagle spoważniał i wbił spojrzenie w ziemię. Przeczesał włosy
rękami, a ja zrozumiałam, że coś jest nie tak. – Mnie nie będzie...
Zmarszczyłam brwi, nie do końca
rozumiejąc o co mu chodzi.
-
Jak to? Na święta? Ale przecież twoi rodzice wyjeżdżają...
-
Nie spędzę ich z rodzicami – spokojnie oddzielał każdy wyraz, jakby badając
moją reakcję, choć bardziej odniosłam wrażenie, że traktuje mnie jak
pięciolatkę, która nie rozumie co się do niej mówi – Spencer zaprosiła mnie do
siebie. Mam poznać jej rodziców.
Poczułam jak żołądek ściska mi się w
supeł. Gwałtownym ruchem wstałam i chwyciłam torbę.
-
Świetnie. Zlejesz przyjaciół dla laski. Dlaczego nie jestem zaskoczona? Może
dlatego, że robiłeś to przez ostatnie kilka tygodni! I naprawdę...ja dzisiaj
myślałam, że...- wzięłam głęboki wdech. – To są święta, Dylan. Święta
dziękczynienia. Moje pierwsze. I wiesz za co chciałam podziękować najbardziej?
Za przyjaciół. Ale takich jak ty? No to dziękuję bardzo – warknęłam, wymijając
go. Chciałam stamtąd jak najszybciej iść. Uciec. Jak najdalej. Jak on mógł? Blat
spędzała z nim niemal każdy dzień. Odpuściłam sobie i pozwalałam jej na to,
rozumiejąc, że są parą i tak to wygląda. Ale jak mogła odbierać mi go w święta?
Usiadłam na ławce kawałek dalej,
czując się wyzuta z całej radości. Chłopak był moim najlepszym przyjacielem,
ale ostatnio bez ustanku się kłóciliśmy. Na tym polegała nasza relacja: wielka
dyskusja, po której mieliśmy słodki moment i myślałam, że będzie już okej. Ale
to tak nie działało. I zawsze to ja byłam jedyną, która wychodziła na idiotkę. Ja
nawet nie wiedziałam, że to takie poważne! Myślałam, że to tylko fascynacja
wielką gwiazdą, która przejdzie mu po dwóch miesiącach. A on zamierzał poznać
jej rodziców! Co dalej? Wspólne mieszkanie? Ślub?
Podniosłam się i wolnym krokiem
skierowałam ku stacji metra. Trzeba było oglądać Molly Maxwell. Trzeba było się
nie zgadzać. Trzeba było nie wychodzić z domu.
Wszyscy przyszli. Wszyscy których
kochałam zebrali się, by przy wspólnym posiłku dziękować za to co nas spotkało
i cieszyć się dniem. Dużo się śmialiśmy, a kupne jedzenie było naprawdę w
porządku. Jedynym co psuło atmosferę było puste krzesło stojące naprzeciwko mojego.
Bo brakowało jednej osoby. Krzesło Dylana. Nie przyszedł. Wybrał Spencer i
musiałam się z tym pogodzić.
***
Wow, wow, wow!
Nowy rozdział! Kto się spodziewał? Na pewno nie ja.
Kto nie wie: jadę na Mistrzostwa Polski Debat Oksfordzkich i powinnam się przygotowywać.
Ale kto zdolnemu zabroni? Dam radę, a rozdział to ważna rzecz!
Dzisiaj byłam na konkursie historycznym i nic nie zajęłam, ale mam obiecaną szóstkę na koniec roku z historii!
I z tej radości: proszę, rozdział.
Na mecz jeszcze trochę poczekacie, ale spokojnie, będzie. W 10 rozdziale :)
Proszę, komentujcie, bo to mnie naprawdę bardzo motywuje. Choćby głupie "Hej, przeczytałam" jest dla mnie ważne!
Kocham was i zapraszam na oficjalnego twittera ATW <klik>
PS Trzymajcie za mnie kciuki w niedzielę! :*
To jest świetne! Chcę więcej :(
OdpowiedzUsuń+powodzenia w niedzielę xd
Już myślałam, że będę pierwsza, ale nie wyszło XDDD
OdpowiedzUsuńRozdział idealny i perfekcyjny:) Powodzenia!
Co do rozdziału:
DYLAN DYLAN DYLAN AAAAAAAAAAAAAAAA
Dobra ogarnijmy się, spokojnie, pomału.
Ok
chyba
ok.
Tak czy inaczej (XD) piszesz świetnie, a jaczekam, aż Dylan i Jade będą razem <3
Pozdrawiam!
~ Julie
ulica-niespelnionych-marzen.blogspot.in
Oj, jeszcze długo poczekasz. Najpierw ich pomęczę :P
UsuńPS Wiesz, że miałam kiedyś taki sam adres bloga, tylko, że po angielsku? Street of broken dreams który miał być nawiązaniem do piosenki Boulevard of broken dreams...Na pewno zajrzę!
@Susanne597
Motywujący komentarz:
OdpowiedzUsuńPisze Ci za każdym razem na Facebooku, ale tu też napiszę:
WOWOWOWOWOWOW *___*
CUDEŃKO!
Niech się w końcu pocałują ;_;
Trzymam kciuki <3
Marta Zapaśnik
JEJU <3 DLACZEGO TO MUSI BYĆ TAKIE PIĘKNE ? :') boże Dylan ty upośladku ;-; ja bym cie zabiła ... a Spencer to jakaś szmata kufa no ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i pisz dalej <3
Rozdział jest taki cudowny!
OdpowiedzUsuńDYLAN
TY MASZ DOWNA?
CZY DOWNA?
Chyba oba.
Olać ich wszystkich dla Spencer?
Chyba go coś boli ;-;
Jak go nie boli, to zacznie go boleć, jak go dopadnę.
KIEDY go dopadnę!
Ale nie pobiję go mocno
Tylko trochę...
Chcę, żeby był w stanie samodzielnie się poruszać i w miarę logicznie wysławiać, kiedy już będzie z Jade.
Także tylko to mnie powstrzymuje!
Czekam na kolejny rozdział! <3
http://zimno-zimno.blogspot.com/ (nowy rozdział pierwszy:)) )
Węgielek xxx
Czekam na kolejne rozdziały <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa <3!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle, PERFEKCYJNY!
Strasznie wzruszyłam się na tej scenie z Danielem i Crystal :') <3
Pozdrawiam! :*:*
Moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków... Przez Ciebie! xd J a k m o ż e s z? I dlaczego to zawsze biedaczek Daniel zostaje samotny? A, no i Jade xd
OdpowiedzUsuńNiemniej, świetne, pisz dalej. Życzę weny (i braku tak bolesnych pomysłów -.-).
AAAA!!!! Cudowny rozdziaaał ♥ I to na lodowisku - Perfecto :3 Czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńO matko, gratuluje ci, wywołałaś u mnie chyba każde emocje :D niesamowite!!!! Naprawdę, zazdroszczę i podziwiam talentu! Powinnaś pisać książki a blogi przy okazji
OdpowiedzUsuńNo... To teraz czekać na kolejny rozdział.
A i życzę powodzenia na konkursie ;)
Takie idealne <3...no oprocz zachowania Dylana! Jak tak mozna?! ;-; zostawic przyjaciol ._.? I to dla kogo ;-; czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńfajnie jest wejść na blogera i zobaczyć że rozdział jest wcześniej
OdpowiedzUsuń^^ Nawet nie wiesz ile razy wywołałaś uśmiech na mojej twarzy :D
Hej, przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, fantastycznie piszesz i rozdział w swojej prostocie jest genialny xD
no tego sie po Dylku nie spodziewałam. jest największym uposladkiem w historii.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy czytalas moj komentarz pod poprzednim rozdzialem, wiec znowu prosze, niech na mecz 'kamera milosci' zlapie Dylana i Jade ;w; w ramach glebszego zapoznania sie z moja potrzeba odsylam do wspomnianego komentarza XDD
GRATULUJE I ZYCZE POWODZENIA NA OKSFORDZKICH DEBATACH! ;* MUSISZ wrocic ze zlotem 8)) wierze w Ciebie!
To wszystko wina Spencer, Dylan nie może być takim dupkiem. :( Głupia krowa, chce go zabrać tylko dla siebie.
OdpowiedzUsuńOby Jade coś wymyśliła i moze uratowała go z sideł tej wiedźmy.
Pozdrawiam serdecznie, rozdział jak zawsze świetny! ;)
'Głupia krowa' pasuje idealnie ^^ xd
UsuńŚwietny rozdział, ale Dylan.. Brak słów
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział, trochę zajeżdżało mi 5O twarzami Greya ale tak poza tym to spoko i Dylan.... już nie wiem jak mam go odbierać... raz jest kochany, opiekuńczy, troskliwy a raz zimny dupek ,który nic nie rozumie...
OdpowiedzUsuńŚwietny! Mam nadzieję, że Dylan szybko przejrzy na oczy i się ogarnie!
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Ja już chce next :( ps. Powodzenia kochana
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
OdpowiedzUsuńA co do Spencer…
Może wpadnie pod auto?
Jak dla mnie to byłby idealny scenariusz
Jylan 4ever <3
Świetny <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Dylan świetny. Ale Spencer.? ? ? Zabij to zanim złoży jaja.
OdpowiedzUsuńDylan po prostu musi być z Jade a Daniel z Crystal.!!!
To jest świetne, masz talent. Przed chwilą trafiłam na twojego bloga i te 8 rozdziałów pochłonęłam w chwilę i żałuję, że nie ma więcej. A co do bohaterów to Dylan i Jade muszą być razem <3 Mam nadzieję na szybki kolejny rozdział. Życzę weny;)
OdpowiedzUsuńSuper!!! Czekam na naxt'a!
OdpowiedzUsuńRozdzial wysmienity. Wiem, ze to ciezko ale proosze staraj sie pisac czesciej.. Dla mnie to jest straszne, takie czekanie az MIESIAC na nowy rozdzial ��
OdpowiedzUsuńJejkuuuu.... cudo cudo cudo cudo cudo, nooo cudooooooo !!! <3 333
OdpowiedzUsuńJa chce juz nastepny ;D
Dylan no... nawet nie przeprosil :( chamsko no :( smutam teraz do nastepnego rozdzialu :(
Ps. Taaak sie ciesze, ze dodalas wczesniej rozdzial *-*
To jest tak genialny rozdzial ze ja dupce nawet sie poplakalam jak sherman tak do reed ojeju i Dylan taki bad ooooooj no serio cudny chyba najlepszy z tych wszystkich <3
OdpowiedzUsuńGenialny blog! <3 Z niecierpliwoscia czekam na kolejne rozdzialy :))))
OdpowiedzUsuńChyba tylko ja shippuje Daniel z Jade no, ale cóż
OdpowiedzUsuńW sumie to nie wiem co napisać
świetny, cudowny, boski ?
Że stęskniłam się za ATW ?
Że Reed i Sharman są świetni jako przyjaciele ?
A Dylan to dupek ?
Największy jakiego z nam.
Obiecuję, że następny komentarz będzie lepszy i miał ręce i nogi
wiec życzę powodzenia i weny
Mega *.*
OdpowiedzUsuńProszę o więcej w jak najszybszym czasie *o*
OdpowiedzUsuńJak zobaczylam ze nowy rozdzial to juz umarlam z wrazenia a po przeczytaniu jest jeszcze lepiej. Swietny rozdzial. Mam nadzieje ze bedzie wiecej Dylana.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! jestem ciekawa, czy daniel kiedykolwiek się przełamie i powie reed, co tak naprawdę do niej czuje. kiedyś trzeba zaryzykować. a dylan? uważam, że jade zachowuje się z lekka egoistycznie. rozumiem, spencer zabrała jej przyjaciela, ale na tym polegają związki. po ślubie widywałaby go raz na miesiąc, o ile nie rzadziej. jade nie powinna tak ostro reagować. albo niech przyzna się sama przed sobą, że jest o niego zazdrosna wcale nie jak o przyjaciela. jest między nimi chemią, dobrze się rozumieją, ale to nie jest tylko przyjaźń, crystal nie odwala mu takich szopek. w końcu musi to do nich dojść i oboje będą musieli wybrać. x
OdpowiedzUsuńJesteś genialna *-* Twoje rozdziały to cud.. Mam nadzieje że kiedyś wydasz książkę.. Kocham jak wstawiasz wcześniej rozdziały <3
OdpowiedzUsuńJako osoba zdesperowana, błagam dodawaj częściej te rozdziały. Opowiadanie jest zaje8888>!!! <3
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zawsze jest MEGA *o* czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńgłupia gwiazda, Dylan z resztą też, zna ją "chwilę" i już woli laskę od przyjaciół, typowy facet szkoda słów.. a rozdział cudowny as always :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział ? ��
OdpowiedzUsuńPrzeczytała, i czekam na kolejny rozdział i aż w końcu Dylan zda sobie sprawę jaki z niego dupek ^_^
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Genialny blog. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Weny życzę :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam!:),
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial, czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńDodasz rozdział? To by był najlepszy prezent na świecie !!!
OdpowiedzUsuńHej przeczytałam! xd
OdpowiedzUsuń"Jestem leniwa buła" świetny wpis na twitterze xd
OdpowiedzUsuńOd teraz musisz mnie wpisac do kanonu czytelników :*nie umiem nawet opisac tego jak się zakochalam w tym fanfiction. Nie będę teraz komentowac wszystkiego, chociaz po osmiu rozdzialach Mam mnostwo mysli .
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham. A Dylana nienawidze na chwile obecna za zachowanie. Dupek!
Czekam z nieciierpliwoscia na kolejny rozdzial, chociaz Mam za miesiac mature.. no coz, trudno, bedzie t o moj przerywnik od nauki. Dziękuję za stworzenie czegos tak idealnego <3
Buziaki
Boże kocham tego bloga!!
OdpowiedzUsuńja nie mogę jest genialny!!
Piszesz świetnie każdy mały drobiazg jest dopracowany
nie przyuważyłam żadnego błędu więc dobrze
czekam na następny rozdział z niecierpliwością
pozdrawiam
Hej,przeczytałam!
OdpowiedzUsuńI zajmuję sobie miejsce,niedługo napiszę dłuższy komentarz ^^
~
Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńMatko kiedy nawy rozdzial?! Usycham! Nie moge sie doczekac :c
<3
Co ty z nami robisz?! Piszesz jak zawodowa pisarka! Nie wiem jak inni, ale według mnie twoje opowiadanie mają lepszą fabułę niż niejedna książka. Kocham twój styl pisania i kocham Dylana! Jesteś od dzisiaj moim ulubionym autorem i mam ogromną nadzieję, że kiedyś napiszesz książkę. Czekam na kolejny rozdział i więcej Dylana i Jade. !!!
OdpowiedzUsuń"Hej, przeczytałam!"
OdpowiedzUsuńPierwszy raz komentuję twoje dzieło, ale od dawna czytam to opowiadanie! Jest świetne! Kocham, kocham kocham. Nie wiem nawet jak wyrazić co czuję czytając nowy rozdział, więc napisze w skrócie, że piszesz wspaniale, jak zawodowiec, z niecierpliwością czekam na następne rozdziały!
Dużo weny życzę! XD
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! <3
/budyniek
Ludzie! Rozdzial pojawi się wtedy, kiedy się pojawi xD tak insynuując do słów Stilesa ;) a jeszcze jedno: w marcu pojawiły się DWA rozdzialy, więc widocznie wtedy autorka miala czas i w pewnien sposób wynagrodziła czekanie *-*
OdpowiedzUsuńpoza tym, czy dla takiego bloga nie warto czekać dłużej i być wyrozumiałym, nie poganiać i nie dręczyć?
To wszystko kochani, dziekuje za wysłuchanie ^^
Take care <3
W marcu byly 2 rozdzialy, bo jeden byl zalegly z ferii XDD
UsuńLudzie! Rozdzial pojawi się wtedy, kiedy się pojawi xD tak insynuując do słów Stilesa ;) a jeszcze jedno: w marcu pojawiły się DWA rozdzialy, więc widocznie wtedy autorka miala czas i w pewnien sposób wynagrodziła czekanie *-*
OdpowiedzUsuńpoza tym, czy dla takiego bloga nie warto czekać dłużej i być wyrozumiałym, nie poganiać i nie dręczyć?
To wszystko kochani, dziekuje za wysłuchanie ^^
Take care <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMuszą być razem, nie ma szans. Mam nadzieję, że nareszcie skę pogodzą, wystarczy tych kłótni. Czekam na następny, pokochałam to fanfiction.
OdpowiedzUsuńNatalie.
Jednocześnie zapraszam na swoje ff o Dylanie. Narazie tylko prolog.
weareperfecttogether.blogspot.com
Weszlam na Twojego bloga i musze przyznac, ze bardzo intrygujacy poczatek ^^ ale nie moze skomentowac, bo masz zablokowane komenty z anonima ;3
UsuńTen blog jest świetny!!! Kiedy kolejny rozdział?! Nie mogę sie już doczekać ^^
OdpowiedzUsuńWięcej!
OdpowiedzUsuńdopiero co znalazłam to opowiadanie i je uwielbiam! czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?! Już nie moge sie doczeka ;D Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? Weny!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy można sie spodziewać kolejnego rozdziału? Już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńjak zwykle Super :)
OdpowiedzUsuńW komentarzach polała się fala hejtu na Dylana i chociaż kocham go całym swoim serduszkiem to muszę się przyłączyć bo zachował się naprawdę po świńsku :( WIĘC DYLAN OGAR DUPE DO CHOLERY :( :( :(
OdpowiedzUsuńAle mimo to rozdział zajebisty xx Nacia