sobota, 25 kwietnia 2015

09. Koniec

            Impreza miała pomóc nam wszystkim. Minął tydzień od święta dziękczynienia i wszyscy mieli złe humory. Dylan stał się wyklętym w naszym mieszkaniu i choć bolało nas to, nie odzywaliśmy się do niego słowem. Jemu zresztą to nie przeszkadzało. I tak prawie nie przychodził, spędzając całe dnie albo w szkole, albo ze Spencer. Nawet nie przeprosił co było w całej sytuacji najgorsze. To nie tak, że uważałam, że mam do niego jakieś prawo. Cieszyłam się, że znalazł szczęście, ale prawdę mówiąc wolałabym, aby nie odciągało go to od nas. Bo przecież, jak można być naprawdę zadowolonym ze swojego życia, kiedy nie ma w nim najlepszych przyjaciół?
- Nie przejmuj się nim – mruknęła Jamie, malując swoje usta krwistoczerwoną szminką. Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Mówiłam na głos?
- Nie, po prostu cię znam – dziewczyna wzruszyła ramionami i posłała mi olśniewający uśmiech. – Tylko przez jedną osobę tak się krzywisz.
            Westchnęłam głęboko i podeszłam do szafy, by Cote nie mogła zauważyć mojej miny.  Nie potrafiłam tak po prostu przestać myśleć o Dylanie, ale jednocześnie nie chciałam psuć jej zabawy.
- Która sukienka? – wyciągnęłam z szafy dwa wieszaki, a mojej przyjaciółce wystarczyła sekunda by zdecydować.
- Srebrna. Sto procent.
            Z niechęcią skinęłam głową, odwieszając odrzucone ubranie i nierozważnie zapomniałam trzymać język za zębami.
- Fioletowy to ulubiony kolor Dylana...
            Jamie jęknęła głośno i odwróciła się w moją stronę. Poczułam się jak pięciolatka, stojąca przed mamą, przyznająca się, że niechcący stłukła wazon w salonie.
- Gardner...Czy ty coś do niego czujesz?
            To pytanie mnie zaskoczyło, przeraziło i rozbawiło jednocześnie. Zamrugałam kilka razy, niedowierzając, że te słowa naprawdę opuściły usta Cote. Poczułam nagły przypływ gorąca i usiadłam na łóżku z wrażenia.
- To mój najlepszy przyjaciel! – zawołałam oburzona, ale dziewczyna widocznie nie przejęła się moim tonem.
- Josh też jest moim najlepszym przyjacielem. To nic nie wyklucza. Wręcz przeciwnie, dużo ułatwia. No wiesz, najlepsze związki są oparte właśnie na przy...
- NIE! – pisnęłam i schowałam twarz w dłoniach. Musiałam przypominać dorodną truskawkę. – Nic nie czuję do Dylana...Nie w tym sensie – moje słowa były tłumione, ale byłam pewna, że Jamie wszystko zrozumiała.
- Przecież nikt ci nic nie zrobi, jeśli się do tego przyznasz – głos Cote złagodniał i poczułam dotyk jej kościstych palców na ramieniu. Zaśmiałam się, kręcąc głową z niedowierzaniem. Ta rozmowa była tak absurdalna, że naprawdę nigdy bym nie pomyślała, że będę w niej uczestniczyć.
- Dylan to tylko mój przyjaciel – podniosłam głowę i spojrzałam Jamie prosto w orzechowe oczy. - Jasne, jest kochany, rozśmiesza mnie jak nikt i przy nim naprawdę mogę być sobą. Uwielbiam spędzać z nim czas i cholernie za nim tęsknię. I strasznie nienawidzę Spencer Blat! – wykrzywiłam się malowniczo, bo samo wypowiedzenie jej nazwiska przychodziło mi z ogromnym trudem. – Ale to nie jest nic więcej.
            Po wyrazie twarzy tancerki widziałam, że jest rozbawiona. Nie uwierzyła mi i nadal miała tą swoją kretyńską teorię, ale ja nie miałam siły kontynuować tej konwersacji. Chwyciłam srebrną sukienkę, którą wcześniej wybrała i skierowałam się ku łazience, by w spokoju się przebrać.
            Co jej odbiło? Ja i Dylan? To się nigdy nie stanie.

            Dom Carter Haliwell był duży i idealny na imprezy. Nie wiedziałam dokładnie kim była organizatorka, ale reszta moich lokatorów wydawała się dobrze ją znać. Kiedy przybyliśmy na miejsce, oczywiście modnie spóźnieni z powodu Crystal, która nie mogła znaleźć swoich butów, impreza zdążyła się już rozkręcić. Zauważyłam parę osób z mojego rocznika, jednak większość stanowili starsi studenci, na co postanowiłam nie narzekać. Zostałam jedyną wolną dziewczyną w naszej grupie i zamierzałam z tego skorzystać. Usiedliśmy na skórzanym narożniku, a Max i Tyler poszli po napoje. Crystal usiadła na kolanach Alexa, a Jamie Josha, by nie zajmować miejsca. Rozmawialiśmy o jakichś mało istotnych kwestiach, śmialiśmy się i właśnie padł pomysł, żeby trochę potańczyć, kiedy zrobiło się nagłe zamieszanie.
            Wokół drzwi skumulowała się podniecona czymś grupka, wykrzykująca jakieś słowa, których przez muzykę nie byłam w stanie zidentyfikować. Spojrzałam na swoich przyjaciół, ale oni tylko wzruszyli ramionami, sami nie wiedząc co się dzieje. Przepraszając w myślach Carter Haliwell za wybrudzenie jej kanapy, stanęłam na meblu, próbując dostrzec co zwróciło taką uwagę pijanych studentów.
            A raczej, jak się okazało...kto.
            Ktoś kopnął mnie w brzuch, uderzył w twarz i podeptał mnie wysokimi szpilkami od Manolo Blahnika. A przynajmniej tak się poczułam, kiedy zobaczyłam uśmiechniętą promiennie Spencer Blat przy boku Dylana. Usiadłam, walcząc z nagłymi mdłościami. Przecież nie wypiłam jeszcze na tyle by było mi niedobrze! Ale mój żołądek nie przyjmował tego racjonalnego argumentu.
- Jade? – Josh nachylił się w moją stronę, bacznie mnie obserwując. – Wszystko okej? Zbladłaś?
            Jednak nie musiałam odpowiadać, ponieważ para wieczoru przebiła się przez tłum fanów i wszyscy moi przyjaciele też ich zobaczyli.
- Nawet ten wieczór chce nam zniszczyć?! – warknęła Crystal, sztyletując chłopaka wzrokiem. Byłam pewna, że gdyby Alex jej nie trzymał, zrobiłaby coś okropnego i nielegalnego.
- Cóż...- Daniel wziął shota, skrzywił się i dopiero wtedy skończył swoją myśl. – Nie pozwolimy mu na to.
            Zgodnie przytaknęliśmy, ale wesoły nastrój skończył się podobnie jak wódka.
- Jade...- Posey nachylił się w moją stronę, z widoczną troską w oczach. – Na pewno okej?
            Przez chwilę zastanawiałam się co odpowiedzieć. Czy przyznać się, że poczułam się naprawdę fatalnie, kiedy go zobaczyłam? Czy powiedzieć, że najbardziej na świecie chciałam teraz do niego pójść i udawać, że nic się nie stało, tylko po to by móc z nim porozmawiać? Czy wyznać, że jestem na niego tak cholernie wściekła, ale jednocześnie bardzo chcę mu wybaczyć, żeby wszystko było jak kiedyś?
            Nic nie było okej, a ja nie miałam ochoty na dalszą zabawę. Jednak moją zaletą był całkiem niezły talent aktorski.
- Będzie jak ze mną zatańczysz! – uśmiechnęłam się szeroko i łapiąc go za dłoń, pociągnęłam na prowizoryczny parkiet.

            Nie był pewien czy to dobry pomysł, jednak po tych wszystkich bankietach i imprezach w najdroższych klubach z przyjaciółmi Spencer miał ochotę na zwykłą studencką domówkę. Nie narzekał, jasne że nie. Był największym szczęściarzem świata. Miał piękną dziewczynę, do której śliniło się pół kuli ziemskiej, nawiązywał bardzo konkretne znajomości w świecie show biznesu i często nawet dobrze się bawił. Ale czasem czuł, że całkowicie zatracił swoje zwykłe życie i chciał je znowu odzyskać. Chociaż na jeden wieczór.
            Tylko, że ze Spencer nie było to do końca możliwe. Kiedy tylko przekroczyli próg domu Haliwell pijani studenci rzucili się w ich stronę, niedowierzając, że wielka i cudowna gwiazda „Black Trap” przyszła na ich imprezę. Aktorce oczywiście to nie przeszkadzało, uwielbiała być w centrum zainteresowania i naprawdę kochała swoich fanów. Z początku O’Brienowi to przeszkadzało. Nawet podczas randki znajdowała czas dla podekscytowanych dziewczynek i zszokowanych chłopców, by zrobić sobie z nimi zdjęcie, dać autograf, a nawet chwilę porozmawiać. Dopiero niedawno zaczął to podziwiać. Fani byli dla niej najważniejsi na świecie, doskonale wiedziała, że bez nich nie udało by jej się zajść tak daleko. Teraz również z chęcią pozowała do fotek z jego uczelnianymi znajomymi i uśmiechała się szeroko, jakby naprawdę szczęśliwa, że tu jest.
            A on nie był szczęśliwy. Liczył, że będzie inaczej. Bez tego tłumu, szumu i histerii. Zazwyczaj na imprezy przychodził z przyjaciółmi, znajdowali sobie jakiś kąt gdzie skutecznie się upijali i dobrze się bawił, często nawet się nie kontrolując. Ale nigdy niczego nie żałował.
            Rozejrzał się w poszukiwaniu swoich współlokatorów, ale przez tłumek dookoła Spencer nie dało się zobaczyć wiele. Westchnął i objął swoją dziewczynę ramieniem.
- Dobra! Koniec! – machnął ręką, odsuwając natrętów. Przewrócił oczami i pocałował Blat w czubek głowy. – Teraz chcemy się zabawić, więc zostawcie nas w spokoju!
            Dziewczyna posłała mu oburzone spojrzenie, ale wystarczył jego jeden uśmiech by złagodniała. Lubił to, że tak na nią działał.
- Wiesz, że uwielbiam swoich fanów! – westchnęła, wpatrując się w niego tymi swoimi ogromnymi błękitnymi oczami. Uśmiechnął się.
- Wiem – pociągnął ją do wnętrza domu, przedostając się przed zebranych uczniów. - Ale ja uwielbiam ciebie i chcę spędzić z tobą trochę cza...
            Nie dokończył. Jego spojrzenie powędrowało za postać Blat, na kanapę gdzie siedzieli wszyscy jego przyjaciele. Którzy jednak usilnie nie patrzyli w jego stronę. Żadne. Nawet Tyler, którego znał jeszcze przed poczęciem! Żadne...oprócz Jade.
            Tylko ona siedziała wyprostowana, wpatrując się prosto w niego. Nie uśmiechała się, a w jej oczach nie było żadnego błysku. Mógł to stwierdzić nawet z takiej odległości, bo przecież znał te czekoladowe tęczówki na pamięć. Wyglądała cudownie, jak zawsze. W srebrnej sukience sięgającej do połowy uda przypominała istotę całkowicie nie z tego świata. Zrobił dwa kroki w jej stronę, kiedy Spencer złapała go za nadgarstek.
- Gdzie idziesz? – mruknęła, zaskoczona jego zachowaniem. Nigdy jej nie zostawiał, zawsze stał przy jej boku. Teraz wydawał się całkowicie o niej zapomnieć!
- Przepraszam – przeklął się za głupotę i chwycił aktorkę za rękę. Tak dawno nie widział Jade, która skutecznie go unikała, że całkowicie zatracił poczucie rzeczywistości. Pociągnął Spencer do baru, czujnie jednak obserwując Gardner, patrząc jak Tyler nachyla się ku niej, rozmawiają, po czym uśmiechnięci ruszają na parkiet.
- Dylan! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – jego dziewczyna zmarszczyła brwi, zdziwiona jego nagłym rozkojarzeniem. Pokiwał głową i westchnął. Cóż, jak widać nie może być tak jak kiedyś i to z jego winy. Ale czy żałował? Spojrzał na przepiękną brunetkę, która towarzyszyła mu tego wieczoru i uśmiechnął się. Nie, nie żałował.
- Przepraszam – mruknął, całując ją lekko. – Czasem nadal tracę przy tobie głowę.
- I oby tak było jak najdłużej! – zaśmiała się i objęła go za szyję.
            Był szczęśliwy. Był. Jak mógłby nie być?

            Max gdzieś jej zniknął, a ona nie miała pojęcia gdzie. Ostatni raz widziała go z Tylerem i Dylanem przy barze i naprawdę obawiała się o jego stan. Sprawdziła łazienkę na dole i kiedy wśród okupujących ją studentów, nie znalazła swojego chłopaka, ruszyła na piętro. Minęła drzwi do sypialni pani domu, a wtedy ktoś chwycił ją za przegub i zaciągnął do środka. Krzyknęła, jednak gdy spojrzała na twarz swojego porywacza, głos uwiązł jej w gardle.
- Zwariowałeś! – pisnęła, ale Colton uśmiechnął się tylko i czułym gestem założył jej włosy za ucho.
- Na twoim punkcie i to bardzo dawno temu.
            Wpatrywała się w niego oniemiała i zaskoczona, jak zwykle w jego towarzystwie, walcząc z rozszalałym sercem. Przymknęła oczy, czując jego dotyk, który działał na nią w równie dużym stopniu co niemal rok temu.
- Nie dałaś mi odpowiedzi – jego cichy szept, przeciął ciszę panującą w pokoju. Zmarszczyła brwi zdezorientowana, co musiał zauważyć, bo natychmiast wyjaśnił. – Kilka tygodni temu...Powiedziałem ci, że chcę do ciebie wrócić...
            Westchnęła głęboko, opierając czoło o jego szeroką klatkę piersiową. Przez strasznie długi czas unikała jego dotyku, jednak teraz, nie wiedziała czy z powodu alkoholu czy może z prostej tęsknoty, nie była w stanie się od niego odsunąć.
- Col...to niemożliwe. Jestem z Maxem.
            Wzruszył luźno ramionami, jakby w ogóle nie dosłyszał tego co powiedziała.
- I co z tego?
- Jestem szczęśliwa.
            Haynes uśmiechnął się pobłażliwie, delikatnie gładząc jej odsłonięte ramiona, z zadowoleniem obserwując jak jej ciało na niego reagowało.
- Nie tak jak ze mną.
- Nie – przyznała, kręcąc głową. – On jest dla mnie dobry. Dba o mnie.
- Prawdziwa namiętność! – zaśmiał się cicho, nie tracąc rezonu. – Daj spokój, wiesz, że ja i ty to koniec historii. Ile byś się nie broniła, z iloma chłopakami byś się nie umawiała...Ostatecznie i tak będziemy razem.
            Oparł dłonie po obu stronach jej głowy, tym samym przyciskając do ściany i nie dając szansy na ucieczkę. Jego usta powoli zbliżały się ku jej, dając chwilę na odepchnięcie, próbę powstrzymania go czy choćby jakiś protest. Ale nic takiego się nie stało, więc zachłannie wpił się w jej malinowe wargi, o czym marzył od chwili rozstania.
            Ona chciała to zatrzymać, ale nie mogła. Nie była w stanie. Jeszcze chociaż raz chciała to poczuć. To jak ich usta idealnie do siebie pasowały, jak jego ręce delikatnie badały jej ciało, które przecież znały na pamięć! Tą namiętność, którą tylko on potrafił w niej wywołać. Tą przeszywającą energię, jaką dawał jej każdy pocałunek. W tym momencie nie martwiła się o Maxa. Nawet o nim nie pomyślała. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w swoje bijące trzy razy szybciej niż zazwyczaj serce.

            Nikt nie rozmawiał z Dylanem. Żadne z jego przyjaciół do niego nie podeszło, nie zapytało co u niego i w ogóle udawali, że go nie znają. Zasłużył. Ale nie powstrzymało go to od śledzenia Jade wzrokiem. Przez cały wieczór rozmawiała z dziewięcioma frajerami, a wszyscy zapewne chcieli tylko jednego. Chciał podejść, powiedzieć im coś, ale nie miał do tego prawa, stracił je i cholera jasna, nic go tak bardzo nie denerwowało!
- Zjebałeś.
            Przez chwilę myślał, że się przesłyszał. Kiedy jednak obrócił głowę okazało się, że jest całkowicie zdrowy, bo Posey siedział tuż obok niego z kuflem piwa w dłoni.
- Co?
- Zjebałeś. Z Jade – Tyler skinął głową w kierunku dziewczyny, tańczącej bardzo blisko nieprzyzwoicie przystojnego chłopaka.
- Wiem, stary – westchnął z rezygnacją. Nie wiedział jak to naprawić. Prawdopodobnie już nie mógł.
- Przełam się i ją przeproś. Wiem, że tego nie lubisz. Ale nie masz wyjścia.
- Ciebie nie przepraszałem, a mi wybaczyłeś – tego był pewien. Gdyby było inaczej Posey w ogóle by nie podszedł, nie mówiąc już o udzielaniu mu rad.
- Bo znam cię od zawsze i wiem, że jesteś dupkiem – uśmiechnął się szeroko. – Ale ta dziewczyna ma jeszcze nadzieję, że istnieje w tobie jakaś cząstka dobra...Naiwna!...I nie powinieneś tego spieprzyć.
- Pomyślę nad tym – mruknął O’Brien, widząc zmierzającą w jego kierunku Spencer. Tyler chyba też ją zauważył bo podniósł się z zamiarem odejścia. Zanim jednak to zrobił, odwrócił się do przyjaciela z ostatnią poradą.
- Tylko się pośpiesz. Bo ignorując ją, uczysz ją żyć bez ciebie. A jak widać całkiem pojętna z niej uczennica.
            Wskazał kciukiem na parkiet, gdzie Jade całowała się ze swoim tanecznym parkietem.

            O cholera!
            Zaspałam. Jak to możliwe?! W pośpiechu opuściłam łóżko i rzuciłam się do łazienki. Jednocześnie myłam zęby i próbowałam ogarnąć włosy, co jak sądzę nie przyniosło zbyt dobrego efektu. Wrzuciłam na siebie byle jakie ubrania, nie przejmując się tym co pomyślą ludzie, aż w końcu dotarłam do apogeum dzisiejszej porannej katastrofy.
            Przetarłam oczy i ponownie spojrzałam na kalendarz. No nie! Nie! Nie! NIE! A jednak. Wyraźnie i niezaprzeczalnie przy dzisiejszej dacie tkwiło wydarzenie, zapisane czerwonym długopisem: zaliczenie z dykcji. Przecież miałam jeszcze tydzień! Cóż, zapewne przez całą tą sytuację z O’Brienem straciłam poczucie czasu. Przeklnęłam głośno, szybko zmieniając strój na bardziej elegancki. Całkowicie zapomniałam! Gdybym wiedziała z pewnością nie poszłabym na żadną cholerną imprezę!
            Metro oczywiście na złość miało spóźnienie i kiedy w końcu dotarłam na uczelnię, byłam pewna, że już dawno minęła moja kolej i mogę się szykować na poprawkę. Wbiegłam po schodach, przeskakując co drugi stopień, spodziewając się jednej wielkiej porażki. Ale z pewnością nie spodziewając się tego co zastałam przed salą egzaminacyjną.
            Na krzesłach, z kompresem na czole leżał Dylan, jęcząc coś niezrozumiale. Nad nim zgromadzili się uczniowie czekający na egzamin oraz...egzaminatorka! Podeszłam do grupki dziewczyn siedzących pod ścianą, które zamiast przejąć się stanem O’Briena postanowiły powtórzyć materiał.
- Co się tutaj stało?
- Egzamin się wlecze. Najpierw ktoś zamknął panią profesor w gabinecie, potem zadzwonili, że odholowali jej auto i musiała jechać odbierać je z komisariatu, a teraz na dodatek ten chłopak zemdlał!
            Podeszłam do przyjaciela i nachyliłam się nad nim. Uśmiechnął się szeroko na mój widok i mrugnął rozbawiony.
- Pani profesor, na widok tej niewiasty, czuję się od razu lepiej! – zawołał, podnosząc się z miejsca. Kobieta nie wyglądała na przekonaną.
- Przecież jeszcze chwilę temu był pan nieprzytomny! Może lepiej zadzwonić po pogotowie?
            Chłopak stanowczo pokręcił głową.
- Spokojnie, Jade potrafi zrobić mi dobrze.
            Parsknęłam śmiechem, słysząc tak znaną odzywkę.
- Ten pan z pewnością czuje się świetnie – pokiwałam głową. – Możemy kontynuować egzamin.
            Kobieta nie wiedziała za bardzo co ma zrobić, ale w końcu dała się przekonać.
- No cóż, dobrze...W takim razie zapraszam, panno Gardner.
            Ruszyłam za nią do gabinetu, odwracając się tylko by posłać w stronę Dylana nieme „dziękuję”. Machnął ręką, jakby nic nie zrobił i na migi pokazał mi, że na mnie poczeka. To dobrze. Musieliśmy pogadać.
            Egzamin poszedł mi rewelacyjnie, aż sama się nie spodziewałam. Pani profesor pochwaliła mnie, zarzuciła komplementami i wypuściła ze zgrabnym zaliczeniem na najwyższą ocenę.
            Dylan jak zapowiedział, siedział tam gdzie go zostawiłam, grając w grę na komórce. Na mój widok podniósł się gwałtownie i spojrzał z błaganiem w oczach.
- Porozmawiajmy.
- Muszę ci podziękować – mruknęłam. – Gdyby nie ty, nie zdążyłabym na egzamin. Zadałeś sobie dużo trudu...Dziękuję. Mam u ciebie dług.
            Wyglądał na dość oniemiałego. Milczał, a  ja widziałam w jego oczach, że nie może pozbierać słów.
- Zachowywałem się ostatnio jak największy dupek świata, a ty mówisz mi, że...Jesteś niesamowita...- nie mogłam powstrzymać przyjemnego ciepła, które rozlało się po moim żołądku na słowa chłopaka, jednak nie mogłam też łatwo się poddać.
- Nadal jesteś dupkiem.
- Wiem.
            Chociaż to udało nam się ustalić. Zapadła niezręczna cisza, której żadne z nas nie chciało przerwać. Nerwowym gestem zaczęłam bawić się bransoletką z rzemyków, którą nosiłam na przegubie.
- No dobra...- westchnął w końcu Dylan. – Wiem, że to już któryś raz, kiedy przepraszam. Wiem, że możesz mi nie wierzyć, bo dlaczego byś miała? Tyle razy udało mi się odzyskać twoją przyjaźń i zaufanie i tyle razy to spieprzyłem. Ale teraz obiecuję ci, że nie jest to tylko gadanie i słodki moment, po którym znowu cię zranię. Obiecuję, że zrobię wszystko by nie skrzywdzić cię po raz kolejny.
            Z trudem powstrzymałam uśmiech. Chciałam w to wierzyć. Tak cholernie miałam nadzieję, że nareszcie skończą się te ciągłe kłótnie i ciągłe godzenie się. Bo choć drugą część lubiłam, to pierwsza strasznie mnie męczyła.
- Koniec kłótni?
- Koniec poważnych kłótni – sprostował chłopak, na co przewróciłam oczami.
- Koniec poważnych kłótni – skinęłam głową. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nawet nie wiem ile tak staliśmy, po prostu ciesząc się, że nareszcie jest dobrze.Miałam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. I było. Przynajmniej przez kilka najbliższych tygodni.


***

Dziękuję!
Za cierpliwość, za prawie 30 tys. wyświetleń, za 67 komentarzy pod ostatnim rozdziałem!
Jesteście niesamowici.
Wiem, że znowu was przetrzymałam, ale po raz kolejny muszę usprawiedliwić się nauką.
Kolejny rozdział pojawi się na początku maja i z pewnością możecie spodziewać się jakiegoś rozdziału albo dodatku 21 maja, bo to moje urodzinki :) 
Komentujcie, udostępniajcie, polecajcie!
Kocham was! <3

PS. Nareszcie koniec kłótni! Zmieniamy schemat! 
#cosiebędziedziało?

39 komentarzy:

  1. Aaaa w końcu,tyle czekania się opłaciło.Rozdział genialny.Dylan i Jade pogodzeni,oby tak dalej ! ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! W końcu.
    Muszę powiedzieć, że po prostu Cię uwielbiam <3
    No i dzisiaj tak słodko, że nie mogę się już doczekać kolejnej części.
    Życzę jak najwięcej weny.
    Czekam na dalszą część wciąż Cię wielbiąc! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu myślałam, że będę pierwsza i się myliłam xd
    Rozdział jest perfekcyjny, tylko miałam trochę wrażenie, że lecisz z akcją, ale to może moja głupia bania i wina dwunastej w nocy w sobotę xd
    duigrfiugf3'ifh ♥♥ Dylan i Jade :DDDD Banan na twarzy. I jeszcze z tym egzaminem
    to było takie ojej XD
    Jesteś świetna!
    Pozdrawiam.
    ~ Julie



    *jakby ci się chciało to prowadzę z siostrą bloga z Dylanem w roli głównej, wiesz xDD*
    http://tworczosci-julie-tajemnicza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. JEZU *-* IDEALNE JEJU JEJU PERFEKCJA <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeny! Przez tytył dostałam mini zawał serca :') wystraszyć umiesz xD
    Dziękuję za tak wspanialy rozdział. Może teraz zacznie się choc po trochu lepiej jej układać <3
    Dobrano, buziaczki ^_^

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne, ale z początku tytuł mnie zmartwił. Potrafisz wyprowadzać ludzi z równowagi!
    Z początku byłam za Jade i Dylanem, ale teraz już sama nie wiem. Zachował sie jak ostatni dupek, w dodatku taki sie z niego "laluś" zrobił bo stracił głowę dla sławy itd, a ja takich typków nie lubię. W każdym razie uważam, że Jade jest zbyt nawina, że tak szybko mu wybaczyła.
    Ale zobaczymy co będzie dalej;)
    zapraszam do siebie: http://beforethenightwillcome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww <3 cudowny. Chociaz jak czytalam to wciaz mialam nadzieje, ze koniec z tytulu oznacza koniec Dylana i Spencer :')

    OdpowiedzUsuń
  8. hsbbshsnzyshw nawet nie wiesz jak sie ciesze,
    ze jest nowy rozdzial,
    ze miedzy Jade i Dylanem juz wszystko dobrze.
    Chociaz ty mnie nie zawiodlas, dziekuje.
    No, to czekam na kolejne wpisy, weny! xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże jak zwykle cudowny, myślałam, że się popłacze w niektórych fragmentach :(
    Czekam na nexta.
    Ps Dylan to cholerny dupek, ale go kocham haha :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień i mogę stwierdzić, że to jest genialne! Chyba najlepsze ff jakie czytałam. Po prostu nie mam się do czego doczepić. :)
    Dylan i jego zboczone teksty najlepsi. Haha Fajna akcja z tymi egzaminami. Nie przepadam za Spencer, taka typowa gwiazda. Oczywiście będę czekać na next. Mam nadzieję, że weny Ci nie zabraknie. ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. brak mi słów. kolejny cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju aż się popłakałam na koniec :( Idealne ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny, niesamowity ♥ Wspaniale piszesz ! ♥ Nic tylko czekać na kolejny rozdział :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham *-* Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne genialne genialne... Mam nadzieje że kiedyś wydasz książkę :D Nie mogę się doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku, rozdział serio genialny ♡ Momentami również miałam wrażenie, że lecisz z akcją, ale to nie zmienia faktu, że rozdział wyszedł boski!
    No i przestraszyłaś mnie tytułem, ale na szczęście to tylko mój głupi umysł odebrał to w zły sposób.
    Generalnie - Dylan + Jade = aww ♡ Chociaż Dylan to momentami dupek, ale jakoś nie umiem się na niego gniewać i na miejscu Jade nie umiałabym długo trzymać urazy. Także mam nadzieję, że będzie więcej takich uroczych momentów.
    I więcej tekstów Dylana, przy których mogę się pośmiać! Normalnie kocham Cię za to ♡
    Czekam więc na następny i weny życzę, dużo dużo ♡

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Super super super! Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział jak zwykle genialny!
    + taka prośba, mogłabyś aktualizować też wattpada? :D

    OdpowiedzUsuń
  20. NARESZCIE, ROZDZIAŁ.
    Jak byli na tej imprezie to pomyślałam, Jude podejdzie do Spencer i jej wygarnie wszystko albo walnie czy coś .... Szkoda, że tego nie zrobiła :'D
    Rozdział jak zwykle fajny i wgl. Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  21. eee źle napisałam ... miało być Jade... niw czemu tam jest u ? niw ....

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham Twojego bloga! <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział, świetny blog <3
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetne jak zawsze ! Czekam na wiecej tekstów w stylu : ta pani umie mi zrobic dobrze... kocham cie! Mam nadzieje ze wydasz ksiązke <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Wreeeeeszcie :) przetrzymalas nas, ale warto bylo <3 jak cudownie, ze sie pogodzili i to on przeprosil. Ciekawe jak dlugo wytrzymają bez klotni ze Spencer na horyzoncie xD

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudowny rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jezu. Jak spojrzałam na tytuł tego rozdziału to miałam zawał XD Myślałam, że to koniec, że to ostatni rozdział </3
    Na szczęście nie, omg! Pisz dalej, życzę weny, świetnie Ci idzie, masz naprawde talent.
    Mam nadzieję, że Dylan i Jade będą razem x3

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja to czekam aż Dylan przejrzy na oczy i ogarnie kto jest dla niego odpowiedni i do kogo tak naprawdę coś czuje a nie to jego ciągłe "Spotykam się z gwiazdą która jest idealna"
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  29. Zabiję cię kiedyś za ten tytuł! O mało się poryczałam! Lubisz wyprowadzać nas z równowagi, co nie? Sama treść opowiadania ci nie wystarcza, więc teraz przerzuciłaś się na niszczące serca tytuły?
    Rozdział wyszedł ci świetny- no może prócz tytułu. Naprawdę, mogłabyś się postarać, by nie były takie wspaniałe, bo moje nikłe poczucie wartości gdzieś ucieka jak to czytam. ;-;
    Skoro już mowa o uciekaniu, weź spraw by ta głupia Spencer znikła. Przeszkadza tylko Dylankowi i Jade w ich niezbyt chlubnych planach. Tym bardziej, że Dylan już nie jest ten zły i może być wreszcie jakiś słodki moment między nimi, a nie, celibat odstawiasz. ;/

    (Przepraszam Cię z góry za ten nierozgarnięty komentarz, w którym być może nic się nie klei, lecz dzisiaj na inny mnie nie stać.)
    Pozdrawiam, weny oraz ogroooma czasu na pisanie życzę. <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudowny rozdział, cudowny blig i cudowna historia! ♥
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Ten rozdział jest cudowny *-* Brak mi słów... Z niecierpliwością czekam na kolejny post :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Nareszcie!
    Dylan to straszny dupek
    Ale dobrze, że już nie będą się kłócić.
    Chociaż z drugiej strony boję się, że te inne kłopoty będą o wiele gorsze.
    Ale co tam!
    RKŚ, jak to mówi młodzież (broń Boże RKO)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
    Raaaaaaaany
    Pisz szybko i długo!

    http://zimno-zimno.blogspot.com/ (03: Królewna Śnieżka: aktywacja)

    Węgielek xxx

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten rozdział był cudowny <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Awwww *-* Kocham <3 Dzisiaj 2.. Czekam *-*
    Cały czas zaślepiona *-*

    OdpowiedzUsuń
  35. Jej super pogodzili się wreszcie nie lubię Spencer zachowuje się jak rasowa s**a

    OdpowiedzUsuń
  36. ooo koniec kłótni i dobrze :)
    Swietny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Fajnie że koniec kłótni ale nwm dlaczego spodziewałam się czegoś innego mimo to pozytywnie mnie zaskoczyłaś KC MAXXX <3 <3 <3 <3 <4 !!!!11!1!!1!!

    OdpowiedzUsuń